Zaufaj

Urszula Rogólska

|

Gość Bielsko-Żywiecki 05/2024

publikacja 01.02.2024 00:00

Miejsce potrzebowało nazwy. Wśród najbliższych ogłosili konkurs. Wygrała Małgosia, siostra Grzegorza, która powiedziała: „W duszpasterstwie działaliście we wspólnocie miłosierdzia. Ty byłeś nawet na kanonizacji św. Faustyny. To może coś w tym kierunku: Misericordia?”.

Część pracowników  ze swoim szefem  (drugi z prawej). Część pracowników ze swoim szefem (drugi z prawej).
Urszula Rogólska /Foto Gość

On z Rzeszowa, ona z Rybnika. Po studiach w Katowicach oboje marzyli, żeby zamieszkać w Bielsku-Białej. W czerwcu upłyną 22 lata od dnia ich zaślubin – jak mówi podkarpackim zwyczajem on. Doczekali się pięciorga dzieci: Karol niedługo skończy 20 lat, Agata – 16, Franciszek – 12, Antoni – 10 i Klara – 3. – Stokroć więcej otrzymaliśmy, niż żeśmy się spodziewali – mówią zgodnie.

Od 21 lat Alina i Grzegorz Odójowie prowadzą najbardziej znane katechetom, księżom, siostrom zakonnym i wielu świeckim miejsce w Bielsku-Białej: Miserciordię – sklep i hurtownię książek, dewocjonaliów i materiałów przydatnych w ewangelizacji.

Warto marzyć

Poznali się w duszpasterstwie akademickim pod patronatem św. Faustyny na ul. Granicznej w Katowicach. Grzegorz studiował na Politechnice Śląskiej, rok młodsza Alina na Akademii Ekonomicznej. To wtedy wzięli udział w kursie przedmałżeńskim, który przy katowickiej katedrze prowadzili ks. Stanisław Puchała oraz Teresa i Eugeniusz Maliccy. – Kurs obejmował dziewięć naprawdę mocnych spotkań – były zadania domowe, wiele tematów do przegadania we dwoje. Świetny czas – mówią dzisiaj. – Na jednym ze spotkań, o marzeniach, dostaliśmy kartki i każdy zapisywał na nich swoje odpowiedzi. Kiedy padło pytanie o trzy wymarzone miejsca do zamieszkania po ślubie, jako pierwsze zapisałem Bielsko-Białą – kontynuuje Grzegorz. – Okazało się, że Alinka też. Z DA bardzo często jeździliśmy w góry, na rekolekcje, rajdy i wtedy przejeżdżaliśmy przez Bielsko. Wymarzyło się nam, żeby zamieszkać w tym pięknym mieście. Warto było marzyć.

Grzegorz skończył studia w 2001 r. – Brutalnie zderzyłem się z rzeczywistością. To był czas, kiedy bezrobocie sięgało 20 procent. Mnóstwo ludzi kończyło studia, ale nie było dla nich pracy. Byłem na 30 rozmowach w całej Polsce – kontynuuje. – Aż po kilku miesiącach pracę dostałem… w Bielsku-Białej, w swojej branży – motoryzacyjnej. Od dziecka o czymś takim marzyłem.

To ją zrób!

22 lata temu, w czerwcu, pobrali się i zamieszkali, oczywiście, w Bielsku. Alina rozpoczęła staż w Pszczynie. W październiku Grzegorz przyniósł do domu dołującą wiadomość: spółka została rozwiązana i zostaje bez pracy. Tego samego dnia Alina dowiedziała się, że i jej firma nie przedłuży z nią umowy. Bez rodziny, przyjaciół i znajomych na miejscu 1 listopada oboje zostali bezrobotnymi.

– To było dla mnie jedno z najtrudniejszych doświadczeń. Na kursach, rekolekcjach słyszałem: „Bądź jak św. Józef, zapewnij opiekę; Bóg jest przy tobie; zaufaj” – dodaje Grzegorz. – Pamiętam, jak smutni zadzwoniliśmy do rodziców, że chyba będziemy wracali albo do Rzeszowa, albo do Rybnika. To dla nas było bardzo trudne, bo słyszeliśmy, że dobrze jest pierwszy rok po ślubie mieszkać samodzielnie – dodaje. Zadzwonili do ks. Bogdana Bieli, duszpasterza akademickiego z Katowic, prosząc o modlitwę. – Powiedział, że oni się będą modlić, ale my musimy konkretnie działać. Odpowiedzieliśmy, że naprawdę pracy szukamy wszędzie. Wtedy zapytał mnie: „A co ty byś w ogóle mógł robić?”. Rzuciłem: „Chyba księgarnię prowadzić, bo tu nie ma dobrej księgarni”. „Jak nie ma, to ją zrób” – wspomina. To była pierwsza iskra. Potem była i druga.

Rodzice Grzegorza są w Domowym Kościele. Książka „Rytuał rodzinny”, opisująca, jak przeżywać w domu rok liturgiczny, była jednym z rodzinnych skarbów. Podobny dostali młodzi po ślubie. Kiedy coraz więcej ich przyjaciół się pobierało, chcieli im także ją podarować. – W Bielsku nigdzie nie mogłem tej książki kupić i nikt nie był zainteresowany, żeby ją sprowadzić – opowiada. Pozostało jedno wyjście.

Anioł biznesu

Nie mieli pieniędzy ani doświadczenia – nikt w ich rodzinach nigdy nie prowadził firmy. Pomysłem na księgarnię Grzegorz podzielił się z tatą. Ten skontaktował go z panem Zygmuntem, który z żoną Ireną prowadził księgarnię w Rzeszowie. Znali się z dorocznych dni wspólnoty oazy rodzin.

– Wtedy pan Zygmunt stał się dla mnie osobą, którą dziś nazywa się „aniołem biznesu”. Podzielił się wiedzą, doświadczeniem, dał mi zaplecze bezpieczeństwa: jakby coś nie poszło, miał mi pomóc – kontynuuje. – Zawsze będziemy mu wdzięczni. Dzwonię do niego w każdym ważnym dla naszej firmy momencie. I słyszę: „Ja tylko pomogłem na starcie. Podziękuj przede wszystkim Panu Bogu i zespołowi” – podkreśla Grzegorz. Ale 21 lat temu nic nie zapowiadało, że w ogóle przetrwają. Na początek finansowo wsparli ich najbliżsi i pan Zygmunt, a przyjaciele pomogli wyremontować pierwszy lokal przy Starobielskiej 8.

– Dwa tygodnie przed otwarciem, z wałkiem malarskim w ręce, odebrałem telefon. Dzwonił nowy właściciel tej spółki, w której zaczynałem życie zawodowe – że widział moje materiały, raporty i że chciałby mnie zatrudnić. Zaproponował podwójną pensję i służbowy samochód. Ale myśmy już mieli dużo podpisanych umów. Odmówiłem… I to był ten moment, kiedy się kłóciłem z Panem Bogiem: o co Ci chodzi? Dlaczego w moim życiu działasz „pięć po dwunastej”? Dlaczego ten telefon nie zadzwonił miesiąc wcześniej? Dziś, patrząc wstecz, jestem Mu wdzięczny. Ale tych prób i naszego: „Jezu, ufam Tobie” było wiele i wciąż przychodzą nowe. Wiem, że za każdym razem trzeba więcej modlitwy. Potem podejmujesz decyzję. I wiesz, że wszystko oddałeś Panu Bogu – On to widzi. Zaufaj.

Trwaj dalej

Pierwsze miesiące księgarni Misericordia były rozczarowujące. Przychodził jeden klient dziennie albo nie było ich wcale. Asortyment był szeroki, ale wszystkiego po jednej sztuce. Nawet jeśli udało się wszystko sprzedać, to, co zarobili, wydawali na paliwo. Po pół roku chcieli zamknąć firmę.

Grzegorz zadzwonił do pana Zygmunta. – A nasz anioł biznesu odpowiedział: „Nie mówiłem ci od razu, ale rok albo półtora trzeba poczekać, żeby zobaczyć, czy to ma sens. Nie chciałem cię zniechęcać. Trwaj dalej”. Wciąż wspomagała nas rodzina, bardzo nam pomógł szwagier żony, Marcin. Wspierali nas też moi dwaj bracia franciszkanie: Piotr i Paweł. Wytrwaliśmy i wreszcie ruszyło – kontynuuje Grzegorz. – Zaufało nam wielu zacnych księży, sióstr zakonnych, przyjaciele, znajomi.

Wtedy także zaczął się nowy rozdział w ich życiu. – Kiedy chciałem zrobić szyld, otworzyłem książkę telefoniczną i poszukałem branży: szyldy, reklama – i tak poznaliśmy Darka Wołąkiewicza i jego żonę Renię, założycieli firmy Za 5. Od nich usłyszeliśmy, że potrzebujemy czasu na wspólnotę. Dzięki nim trafiliśmy do wspólnoty rodzin Betlejem u bielskich pallotynów. Spotkaliśmy tam ludzi, którzy umieli się dzielić, trwali przy Bogu na wspólnej Mszy św., ado- racji, modlitwie. Nie mieliśmy jeszcze dzieci, ale rodzinę już mieliśmy – opowiadają Odójowie. – Tam zobaczyliśmy, jak ważne w ewangelizacji jest zatrzymanie się, spotkanie, popatrzenie na siebie.

Od początku w Misericordii z Aliną i Grzegorzem są Marcelina i Robert – zatrudniony zresztą w dniu narodzin pierwszego syna małżonków Karola. – Dzwoniłem z porodówki, mówiąc mu, jak się wystawia paragony – śmieje się Grzegorz. – Robert i jego żona są dziś naszymi przyjaciółmi, jesteśmy nawzajem chrzestnymi naszych dzieci. Z czasem dołączali kolejni pracownicy. Dziś jest nas około 20 osób. Na początku bywało bardzo trudno. Mieli szefa, który nigdy szefem nie był. Oni kształtowali mnie, a ja ich. To, gdzie teraz jesteśmy, zawdzięczamy wspólnej pracy, podziałowi obowiązków, jasnej komunikacji, ich obowiązkowości i odpowiedzialności. To zresztą ludzie, którzy formują się w różnych wspólnotach albo po prostu żyją blisko Pana Boga – tłumaczy Grzegorz.

Małżonkowie podkreślają, że w tym, co robią i co chcą przekazać pracownikom, ważna jest hierarchia wartości. Jeśli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym. A dalej już według obowiązków stanu: dla męża najważniejsza jest żona, dla żony – mąż, potem dzieci, dalsza rodzina, praca i wspólnota.

Świadectwo

17 lat temu przenieśli się ze Starobielskiej na Słowackiego. 7 lat temu założyli oddział w Katowicach. Od 29 stycznia Misericordia działa przy Wapienickiej 4a – obok straży pożarnej i dobrej cukierni. – Z zakupionym tam ciastem zapraszamy do nas na kawę – mamy dużo miejsca, żeby usiąść i porozmawiać, oczekując na obsługę – zachęcają małżonkowie.

– Cały czas szukamy nowych książek, gadżetów; nasłuchujemy, czego potrzeba do ewangelizacji, jak dotrzeć do młodych – mówią po 21 latach.

Uśmiechają się, że Misericordia stała się miejscem wymiany myśli i metod pracy katechetów i księży. – Zdajemy sobie też sprawę, że tutaj i my dajemy świadectwo. „Podciągają” nas w tym nasi klienci. To ks. Marcin Aleksy wpłynął na nas, żebyśmy nie pracowali po południu w Wielki Czwartek i Wielki Piątek. Przyznaję – nie było łatwo. Kiedy tak zrobiliśmy pierwszy raz, rozdzwoniły się telefony – bo komuś akurat zbiła się figura albo pękł paschał, a my mamy zamknięte. Gdy teraz słyszę: „Dziękujemy za wasze świadectwo”, to mówię: „Podziękujcie ks. Marcinowi”.

Nie brakuje klientów, którzy sprawdzili w internecie, że tu można kupić kartki na chrzest, Pierwszą Komunię czy ślub. Gdy przychodzą, jest zawsze okazja do rozmowy, podzielenia się świadectwem. Do kartki na ślub można dobrać „Rytuał małżeński” czy „Rytuał domowy”, publikacje o komunikacji, wychowaniu, książeczki poświęcone patronom, ikony świętego. Zdarzało się, że ktoś kupił zaproponowaną książkę dla młodej pary, a potem przyjechał po drugą dla siebie.

On już działa

W gabinecie szefa, obok „Modlitwy przedsiębiorcy” wisi obraz Jezusa siedzącego nad spokojnym jeziorem Genezaret. – Kiedy mamy trudne sytuacje w firmie, siadam sobie naprzeciwko i mówię: „Ty masz tam taki spokój, a mu tu taką zadymę. Gasimy pożar! Zrób coś, proszę” – dodaje Grzegorz. – Próbuję się wyciszyć, co nie zawsze się udaje, ale mam pewność, że On już działa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.