Ulubiona godzina

Urszula Rogólska

|

Gość Bielsko-Żywiecki 50/2023

publikacja 14.12.2023 00:00

Co ma zrobić rodzic, nad którym stoi jego dziecko i błaga, żeby je zawieźć do szkoły autem – bo nie ma autobusu – na zajęcia wolontariatu we wtorek o… 7.10? Nie ma wyjścia – jedzie.

Dorota Teplicka (z lewej) i Barbara Czajka – opiekunki wolontariuszy. Dorota Teplicka (z lewej) i Barbara Czajka – opiekunki wolontariuszy.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kiedy spotkaliśmy się w siedzibie Caritas w Janowicach, Wirginia, Ada, Agata, Waleria, Ala, Agata, Oliwia, Nikola, Roksana Zosia i Lena ze Szkoły Podstawowej nr 27 w Bielsku-Białej uwijały się przy pakowaniu ponad 1500 mikołajkowych prezentów dla dzieci z niepełnosprawnościami. Drugie tyle ich rówieśników wnosiło pudła ze słodyczami, które sami zebrali na apel Caritas „Pomocnicy św. Mikołaja”.

– Lubimy pomagać, bo ludzie, którym się pomaga, zawsze się uśmiechają. I to jest najfajniejsze – opowiadają. – Jesteśmy w szkolnym kole Caritas i poza tym, że mamy okazję robić coś dobrego dla innych, możemy też spotykać się ze sobą i lepiej się poznawać, bo nie bardzo jest na to czas, kiedy biegamy z lekcji na lekcję. To dlatego siódma we wtorki to nasza ulubiona pora w szkole – śmieją się. – A do tego panie opiekunki dbają o atmosferę. Ostatnio to nawet pierniki na kiermasz świąteczny zdobiliśmy w domu pani Basi.

– W czasach sprzed reformy edukacji tworzyliśmy Gimnazjum nr 11 – opowiada Barbara Czajka, która z Dorotą Teplicką opiekuje się wolontariuszami. – Dołączyłam do ówczesnej katechetki Gosi Pieczki, prowadzącej szkolne koło wolontariatu. Po reformie Gosia zmieniła miejsce pracy, a ja przejęłam grupę w SP 27.

Wtedy jeszcze nie nazywali się kołem Caritas. Nauczycielki obawiały się, czy nazwa nie wzbudzi sprzeciwu. A dziś… – Wśród wolontariuszy mamy uczniów, którzy nie chodzą na religię, którzy niekoniecznie identyfikują się z Kościołem, ale bardzo chcą z nami być – kontynuuje pani Basia. – Od początku postanowiłam sobie, że nie będę im niczego narzucać, ale słuchać, co chcą robić. Poprosiłam tylko, by mieli otwarte szeroko oczy i uszy na potrzeby innych – dodaje. Opiekunki połączyły siły z Małgorzatą Byrską-Kliś, która w szkole koordynuje Pola Nadziei. Wystarczy rzucić: „Robimy świąteczny kiermasz dla hospicjum” i już rodzą się pomysły, co przygotować na stoisko.

W Dniu Kobiet królują hasła: „Lepsza babka od kwiatka” i „Babeczki wypiekamy – hospicjum pomagamy”. Słodkim jest także Dzień Dobra pod hasłem „Krówka za złotówkę”. Do szkoły trafia 15 kg tych przysmaków ze spółdzielni Pokój. Wolontariusze przygotowują karteczki z cytatami o dobru, które dołączają do każdego cukierka, i tak się zaczyna ciesząca się ogromnym powodzeniem akcja.

Od lat współpracują z Towarzystwem Pomocy im. św. Brata Alberta w Bielsku-Białej. – To trochę za sprawą mojego taty – uśmiecha się pani Basia, córka Piotra Ryszki, wieloletniego byłego prezesa organizacji. Młodzi stawiali się zawsze do pomocy w pakowaniu świątecznych prezentów dla ubogich, bezdomnych i samotnych.

Razem z rodzicami i nauczycielami angażują się w zbiórki żywności w sklepach „Tak. Pomagam”, w akcję „Apteczka dla ubogiego” czy organizację Dnia Ubogiego. To oni koordynowali szkolną zbiórkę „Makulatura na misje”; to im dyrektor Edyta Helfer co roku powierza opakowanie pudeł Szlachetnej Paczki przygotowanej dla wybranej rodziny przez społeczność szkoły. W tym roku akcji towarzyszy konkurs na dzieło z piernika. Potem te smakołyki chcą wręczyć 116 darczyńcom. – Co roku sami proponują, komu chcieliby pomagać. Mocno zaangażowali się m.in. we wsparcie Ukrainy. Mamy dziś sporo uczniów ukraińskich. W ramach akcji „Starszy brat, starsza siostra” w świetlicy pomagają im w nauce albo po prostu razem spędzają czas – tłumaczą opiekunki.

Na wtorkowe spotkania przychodzi ok. 30 osób. Wciąż chcą dołączać kolejne. – Dla nich to więcej niż szkolne koło. To wspólnota. Mamy grupę na jednym z komunikatorów, razem świętujemy urodziny. Solidnie wykorzystujemy te 45 minut także na formację – dodają opiekunki. – Dają nam wielką radość. Czujemy, że to ogromna łaska Boża. Ważną częścią koła są rodzice, zawsze gotowi pomóc. Mamy uczniów z sąsiednich powiatów. Nieraz słyszałyśmy historie, jak błagają rodziców, by zawieźli ich do szkoły na siódmą. W tym, co robimy, mamy sprzymierzeńców także w osobach pani dyrektor i innych nauczycieli. Bo z dobrem tak już jest – potrafi zataczać coraz szersze kręgi i porywać innych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.