Kęckie wody termalne, czyli siostry zmartwychwstanki w Emaus

Urszula Rogólska

publikacja 16.04.2023 16:22

W dosłownym znaczeniu "Emaus" znaczy tyle, co ciepłe kąpieliska, wody termalne. Po co szli tam uczniowie z Jerozolimy? O tym mówił bp Piotr Greger siostrom zmartwychwstankom z klasztoru w Kętach.

Wielkanocna Msza św. u kęckich sióstr zmartwychwstanek. Wielkanocna Msza św. u kęckich sióstr zmartwychwstanek.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W oktawie uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego tego spotkania nie mogło zabraknąć. Biskup Greger spotkał się z siostrami zmartwychwstankami i sprawował Mszę św. w klasztorze zgromadzenia w Kętach.

To tutaj w 1891 r. bł. Celina Borzęcka otworzyła pierwszy na ziemiach polskich dom zakonny sióstr. Zgromadzenie założyła razem ze swoją córką Jadwigą. To także tu siostry przeżywają zakonny nowicjat i tu znajduje się Przedszkole im. bł. Matki Celiny, które dawniej było prowadzoną przez zmartwychwstanki ochronką. W pobliskim kościele Świętych Małgorzaty i Katarzyny, we wspólnym sarkofagu, znajdują się relikwie błogosławionej bł. Celiny i doczesne szczątki jej córki - sługi Bożej Matki Jadwigi.

Od lewej: ks. Bronisław Zarański CR, bp Piotr Greger i ks. Robert Kasprowski w kaplicy sióstr zmartwychwstanek w Kętach.   Od lewej: ks. Bronisław Zarański CR, bp Piotr Greger i ks. Robert Kasprowski w kaplicy sióstr zmartwychwstanek w Kętach.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Wielkanocną liturgię razem z bp. Gregerem koncelebrowali ks. Bronisław Zarański CR, kapelan sióstr, i ks. Robert Kasprowski, sekretarz biskupa.

W homilii biskup odwołał się do fragmentu Ewangelii o spotkaniu uczniów z Jezusem na drodze do Emaus. Jak mówił, ta nazwa w dosłownym brzmieniu znaczy tyle, co ciepłe kąpieliska, wody termalne.

Kęckie siostry podczas Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem bp. Piotra Gregera.   Kęckie siostry podczas Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem bp. Piotra Gregera.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Po co tam szli? Czy zanurzając się w basenie z ciepłą wodą, chcieli zażyć relaksującej kąpieli, aby o wszystkim zapomnieć? Mieli zamiar odreagować i zrzucić z siebie cały stres oraz napięcie, którego już nie byli w stanie unieść? Chcieli odpocząć czy raczej uciec, a jeśli to drugie, to od czego, a może od kogo? Nie tylko od tego, co stało się w Wielki Piątek na ulicach Jerozolimy, gdzie "arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali" - mówił biskup, dodając, że powód ucieczki był inny: przeraziła ich wiadomość kobiet, że w grobie nie było ciała Jezusa. Co więcej - aniołowie je zapewnili, że On żyje.

Bp Piotr Greger gościł u sióstr zmartwychwstanek w Kętach.   Bp Piotr Greger gościł u sióstr zmartwychwstanek w Kętach.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Ta nowina była dla nich zbyt trudna, ponad ich siły, towarzyszyło im przeczucie, że wszystko zacznie się na nowo, że cała ta historia, którą potrafią dokładnie opowiedzieć, wcale się nie skończyła, że następuje nowe otwarcie, a oni sobie z tym nie radzą - tłumaczył bp Greger.

Tak bywa i dziś: bywamy zmęczeni grzechem i słuchaniem o tym, że możemy z tego stanu powstać. - Sami już czasem nie wiemy, co nas bardziej przeraża: czy duchowa śmierć, co do której można się łatwo przyzwyczaić, czy też perspektywa powrotu do łaski i nowe życie. Od czego chcemy bardziej uciec, aby odpocząć: od wyrzutów sumienia czy od wezwania do nawrócenia? Najlepiej: od jednego i od drugiego, gdyby się tylko dało! Zanurzyć się w ciepłym basenie, odurzyć się gorącą wodą, odsunąć od siebie jakiekolwiek decyzje - mówił biskup. - Uciec od siebie, od codzienności, od konieczności wyboru. Jezus nie pozwala uczniom uciec. Dopada ich na drodze prowadzącej do rozwiązań pozornych. Nam też nie pozwala uciekać, znajduje nas na drodze do Emaus. Zabierze nam z serca przerażenie rodzące się na myśl, że zmartwychwstał,m że w ten sposób życie - Jego i moje - zaczyna się na nowo.

Siostry zmartwychwstanki podczas Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem bp. Piotra Gregera.   Siostry zmartwychwstanki podczas Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem bp. Piotra Gregera.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Biskup Greger zwrócił uwagę, że tradycja nie zapamiętała, gdzie było Emaus - archeologia wskazuje przynajmniej trzy różne miejsca w Ziemi Świętej, gdzie mogłoby się ono znajdować w czasach Jezusa. - Może zdumiewać fakt, że nie można precyzyjnie umiejscowić tak ważnego w Ewangelii wydarzenia - zauważył biskup. - Tu nie chodzi tylko o geografię, ale o istotę wydarzenia. Emaus jest wszędzie tam, gdzie Chrystus siada ze swoimi uczniami przy stole i łamie z nimi chleb. Emaus to każdy kościół, każda kaplica, każde miejsce sprawowania Eucharystii. Archeologiczna pasja szukania historycznego Emaus może łatwo iść w parze z kompletną obojętnością na jego dzisiejszą wszechobecność. Jezus Chrystus Zmartwychwstały i żyjący daje nam na nowo odkryć Eucharystię jako wydarzenie.

Siostry zmartwychwstanki podczas Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem bp. Piotra Gregera.   Siostry zmartwychwstanki podczas Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem bp. Piotra Gregera.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Biskup podkreślił, że Emaus ma być zawsze osobistym doświadczeniem "pałającego serca, gdy Pan nam Pisma wyjaśnia". - To także moment posłania, zdolnego nas zawrócić z drogi ucieczki zmierzającej do Emaus, by powrócić do Jerozolimy. Ma to być doświadczenie, którego nie można zatrzymać dla siebie, ale trzeba się nim koniecznie podzielić z innymi - mówił biskup. Dodał, że i my jesteśmy podobni do uczniów uciekających z Jerozolimy i zdążających do Emaus: - Również jesteśmy w drodze, na której nieodłącznym towarzyszem są problemy, zwątpienia, smutki, słabość naszej wiary. Jakże trudno czasem Go rozpoznać, bo i nasze oczy są na uwięzi. Krocząc drogami naszego życia, wcale nie milczymy, ale - tak, jak oni - dyskutujemy po drodze, mówimy o tym, cośmy przeżyli i czego doświadczyliśmy, chociaż nasze zdania bywają często odmienne. Trzeba podjąć wysiłek, by na nowo poznawać Tego, który ciągle łamie chleb i podaje kielich. To jest On, zawsze ten sam - Jezus z Wieczernika, Syn Boży z Golgoty, Jezus z pustego grobu i Chrystus z drogi do Emaus - podsumował bp Greger.