Jak nauczyciele z bielskiego gastronoma autografy rozdawali

Urszula Rogólska

publikacja 11.02.2023 23:19

- Nie było żadnych problemów z obsadą. Byliśmy gotowi na dopisywanie dodatkowych scen, kiedy zgłaszali się kolejni chętni - relacjonuje Ewelina Kaps, reżyser "Opowieści wigilijnej" w wykonaniu nauczycieli bielskiego gastronoma. - I jak ślepej kurze ziarno trafił się nam ksiądz Mirek, który doskonale odegrał rolę Scrooge’a.

Od prawej: ks. Krzysztof Adamski, dyrektor Damian Wydra, Joanna Nikodem i Sylwia Pietrzak-Szpak w "Opowieści wigilijnej" nauczycieli gastronoma. Od prawej: ks. Krzysztof Adamski, dyrektor Damian Wydra, Joanna Nikodem i Sylwia Pietrzak-Szpak w "Opowieści wigilijnej" nauczycieli gastronoma.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Cztery razy 31 aktorów-amatorów - dwudziestu trzech nauczycieli Zespołu Szkół Gastronomicznych i Handlowych w Bielsku-Białej - w tym cała dyrekcja szkoły i trzech katechetów, dwie nauczycielki wspomagające uczniów z Ukrainy, a także szóstka nauczycielskich dzieci i dwie uczennice - wystawiło na scenie auli Towarzystwa Szkolnego im. M. Reja, "Opowieść wigilijną" na podstawie opowiadania Charlesa Dickensa. Początkowo zaplanowano jeden spektakl dla uczniów szkoły i dwa na wszystkich chętnych widzów. Aula pękała w szwach, zagrali więc jeszcze raz w lutym, kiedy już okres świąt Bożego Narodzenia się skończył - także dla członków Polskiego Związku Niewidomych, dla których Ewelina Kaps przygotowała - debiutancko - audiodeskrypcję. Na koniec żartowali, wołając: "Wesołych Świąt - już Wielkanocnych!

W środku reżyser: Ewelina Kaps, z prawej - katecheta Jacek Zamarski, z lewej - Ania Wajdzik, świętująca 10. urodziny w czasie spektaklu.   W środku reżyser: Ewelina Kaps, z prawej - katecheta Jacek Zamarski, z lewej - Ania Wajdzik, świętująca 10. urodziny w czasie spektaklu.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W słynną opowieść o XIX-wiecznym skąpcu Ebenezerze Scrooge’u, którego w hojnego dobroczyńcę przemienia dopiero wizyta ducha jego zmarłego wspólnika Jakuba Marley’a i trzech duchów Bożego Narodzenia: świąt przeszłych, obecnych i przyszłych, twórcy spektaklu i aktorzy wpletli mnóstwo wątków współczesnych, w tym komediowych, odwołujących się do rzeczywistości bielskiego Gastronoma.

Inicjatorką przedsięwzięcia jest Ewelina Kaps - od 24 lat polonistka w szkole, skupiająca młodych pasjonatów teatru w szkolnym stowarzyszeniu „Kuchnia teatralna”. Tym razem do działania zaprosiła - nie pierwszy raz - grono pedagogiczne. Reżyserem światła i współtwórcą scenografii był Leszek Król, menedżer auli.

Wśród aktorów znaleźli się m.in. dyrektor Jolanta Wikło - w roli jednej z pań charytatywnych, zbierających datki dla ubogich oraz wicedyrektorzy: Damian Wydra - jako Fred, siostrzeniec Scrooge’a i Agnieszka Hyrlik - jako duch minionych świąt.

Uczniowie gastronoma: Wiktoria Chrobak w roli ukochanej młodego Ebenezera i i Filip Kaps jako młody Scrooge.   Uczniowie gastronoma: Wiktoria Chrobak w roli ukochanej młodego Ebenezera i i Filip Kaps jako młody Scrooge.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W głównej roli - Ebenezera Scrooge’a - wystąpił katecheta ks. Mirosław Wądrzyk, a na scenie pojawili się także dwaj pozostali katecheci: ks. Krzysztof Adamski - jako humorystycznie szukający żony przyjaciel rodziny Freda i Jacek Zamarski - jako Bob, pracownik Ebenezera. Żywiołowe reakcje widowni wzbudzała grupa żebraków, których przywódczynię zagrała brawurowo Bogusława Grabowska - nauczycielka geografii. A niewidoczna, ale dobrze słyszana Agnieszka Grot - matematyczka, była głosem sumienia Ebenezera. Na scenie pedagogów wspierali m.in. uczniowie szkoły: Paulina Wajdzik, Wiktoria Chrobak i Filip Kaps - także syn reżyserki.

Na pomysł spektaklu wpadli podczas nauczycielskiej wycieczki w dniu nauczyciela - 14 października ubiegłego roku i niemal od razu zabrali się do działania. Zamarzyła się im wspólna przygoda i podjęcie ryzyka - bo tym razem to nie oni oceniali, ale sami mieli być ocenieni przez swoich uczniów.

- Nie było żadnych problemów z obsadą. Byliśmy gotowi na dopisywanie dodatkowych scen, kiedy zgłaszali się kolejni chętni - relacjonuje Ewelina Kaps. - I jak ślepej kurze ziarno trafił się nam ksiądz Mirek, człowiek teatru, który doskonale odegrał rolę Scrooge’a.

Ks. Mirosław Wądrzyk - Scrooge i dyrektor Jolanta Wikło - jedna z pań charytatywnych.   Ks. Mirosław Wądrzyk - Scrooge i dyrektor Jolanta Wikło - jedna z pań charytatywnych.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- W tej szkole uczę od roku - mówi ks. Mirosław Wądrzyk, reżyser spektakli grupy teatralnej Czwarta Ściana, która kierował kilka lat temu. - Pracujemy w kilku budynkach; mijamy się, z niektórymi nauczycielami nie miałem okazji dłużej porozmawiać, nawet nie wiedziałem, czego uczą. A ten czas na scenie nas przybliżył, pozwolił przełamać lody. Był wyzwaniem, bo dla nas, księży, grudzień i styczeń to czas wielu obowiązków. Tak naprawdę wspólnie mieliśmy jedną próbę. Na każdym ze spektakli improwizowałem i gdybyśmy mieli suflera, to pewne by za nami nie nadążył - uśmiecha się katecheta. - Pojawiają się głosy uczniów, że było fajnie, ale wydaje mi się, że to my, nauczyciele, najbardziej na tym skorzystaliśmy.

Reżyserka podkreśla, że za spektaklem stoi jeszcze armia przyjaciół, który pomogli w jego realizacji: kostiumy wypożyczył teatr w Czeskim Cieszynie i dom kultury w Czechowicach-Dziedzicach, rekwizyty - właściciele sklepu z antykami; hojnego wsparcia udzieliło także kilku absolwentów szkoły, rodziny uczniów i nauczycieli zaangażowały się w tworzenie scenografii. Z magazynowych czeluści udało się wydobyć i wykorzystać na scenie nawet… dzieła Lenina. - Solidnie wydane, oprawione, bardzo ładnie się prezentowały w biurze Scrooge’a - zdradza tajemnice scenograficzne pani Ewelina, dodając: - Od lat bezcenna jest dla nas również pomoc Towarzystwa Szkolnego im. M. Reja, które jest już wręcz współorganizatorem naszych przedsięwzięć. Bo na tym też polega życie: trzeba mieć wokół siebie ludzi i dbać o relacje z nimi.

Nauczyciele w rolach żebraczej trupy przyjaciół.   Nauczyciele w rolach żebraczej trupy przyjaciół.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Spektakl to była z jednej strony świetna okazja do integracji nauczycieli, a z drugiej - uczniowie mogli zobaczyć pedagogów w rolach innych niż na co dzień i nie kryli zdumienia ich nowymi wcieleniami.

- Po każdej klasówce mają nasz podpis, więc rozbawili nas bardzo, kiedy po spektaklu podchodzili na scenę z zeszytami, prosząc o „autograf”, bo w takich okolicznościach go jeszcze nie zdobyli - śmieje się Ewelina Kaps. - O nauczycielach różnie się dzisiaj mówi, często nie najlepiej. Mam nadzieję, że niektórzy teraz patrzą na nas trochę inaczej - dodaje.

- Szukamy sposobów, jak dziś dotrzeć do młodych ludzi, jak przekazać im wartości, zasady. Tu z jednej strony pokazaliśmy na scenie tę radykalną przemianę człowieka, jego nawrócenie, a z drugiej - siebie jako ludzi, którzy chcą z wartościami chrześcijańskimi, z zachętą do przemiany własnego życia, wychodzić na zewnątrz - dodaje Jacek Zamarski.

To nie koniec ich przygody na scenie - pedagodzy już szykują się do kolejnego widowiska. Na razie nie chcą zdradzić jaka to będzie sztuka. Na pewno warto będzie znaleźć się wśród publiczności!