"Rok w lesie" - siedmiu nowych kleryków przyjętych do seminarium w Krakowie

Urszula Rogólska

publikacja 28.09.2022 01:48

Parafia św. Macieja w Andrychowie "straciła" trzech lektorów… Za to diecezja zyskała w ich osobach trzech kandydatów do kapłaństwa! Razem z nimi wśród kleryków, którzy niebawem rozpoczynają formację na roku propedeutycznym, są młodzi mężczyźni z Białej, bielskiego os. Karpackiego, Międzybrodzia Bialskiego i Trzebini.

Nowi klerycy z bp. Romanem Pindlem i ks. Sławomirem Kołatą, wicerektorem krakowskiego seminarium. Nowi klerycy z bp. Romanem Pindlem i ks. Sławomirem Kołatą, wicerektorem krakowskiego seminarium.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Biskup Roman Pindel razem z ks. Sławomirem Kołatą, wicerektorem Wyższego Seminarium Duchownego archidiecezji krakowskiej, wręczyli 27 września suscepty, czyli oficjalne dokumenty potwierdzające przyjęcie siedmiu młodych diecezjan na rok propedeutyczny. Już wkrótce rozpoczną formację na roku "zerowym" w Zembrzycach koło Suchej Beskidzkiej. To drugi rocznik kandydatów do kapłaństwa w diecezji rozpoczynający w ten sposób swoją drogę do kapłaństwa.

Wśród siedmiu kandydatów jest trzech mężczyzn z andrychowskiej parafii św. Macieja: Konrad, Jakub i Jan, dwóch mieszkańców Bielska-Białej: Łukasz z parafii Opatrzności Bożej w Białej i Franciszek z parafii Jezusa Chrystusa Odkupiciela Człowieka na bielskim os. Karpackim oraz Łukasz z parafii św. Marii Magdaleny w Międzybrodziu Bialskim i Kacper z parafii Matki Bożej Różańcowej w Trzebini. Pięciu kandydatów zgłosiło się od razu po maturze, jeden po rocznej, a drugi - dwuletniej przerwie od ukończenia szkół średnich.

Trzej nowi klerycy z parafii św. Macieja w Andrychowie.   Trzej nowi klerycy z parafii św. Macieja w Andrychowie.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W andrychowskiej drużynie kleryków jako pierwszy do decyzji przyznał się Jakub. I niemal od razu usłyszał, że i Janek, i Konrad, myślą o zrobieniu podobnego kroku.

– To jest wielka tajemnica, że Pan Bóg powołuje nawet tak prostych ludzi jak ja – mówi Jakub. – Na razie chcę rozeznać, czy to naprawdę moja droga. Nic do końca nie wiadomo, ale słyszę wewnętrzny głos, który mówi, żeby pójść i zobaczyć, jak to jest. Ta myśl jest ze mną od dawna i cieszę się, że Pan Bóg tak tym pokierował, bo widzę Jego działanie. Jestem Mu wdzięczny, że tu jestem…

Jakub mówi, że dostrzegał wiele sygnałów, wydarzeń, sytuacji, które pokazywały mu kierunek. – Jedna szczególnie zapadła mi w pamięć. Byłem w drugiej klasie gimnazjum. Uczestniczyłem we Mszy Świętej. Patrzyłem na wszystkie czynności kapłana na liturgii i czułem ogromną radość. Widziałem też w tym siebie… Poszedłem z tą myślą do liceum…

Wzorami i autorytetami kapłańskimi są dla Jakuba księża z jego parafii, którzy dali i wciąż dają mu dobry przykład. Mówi, że szczególnym wsparciem w podjęciu decyzji był dla niego wikary i katecheta ks. Tomasz Bieniek.

– Kiedy zaczynałem liceum, ks. Tomek przyszedł do naszej parafii. Czuję, że to było działanie Pana Boga, że go do nas posłał i postawił na mojej drodze właśnie w tym momencie, kiedy rodziły się u mnie pomysły o seminarium. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, jak mi pomógł – podkreśla Jakub, dodając: – Kiedy jako animatorzy Liturgicznej Służby Ołtarza mieliśmy jakiś problem, zgłaszaliśmy się do ks. Tomka. On zawsze ma wszystko poukładane, uporządkowane – braliśmy z niego przykład. Także inni księża w parafii imponują mi swoją postawą – potrafią się angażować we wszystko w duszpasterstwie na sto procent.

Jakub – związany ze wspólnotą ministrancką i oazą, a także wierny uczestnik corocznych pielgrzymek rowerowych na Jasną Górę – mówi, że według niego w kapłaństwie bardzo ważne jest, by być blisko drugiego człowieka: umacniać go dobrym słowem, wspierać. – I jeszcze sakramenty… – dodaje. – To jest dla mnie takie "mega wow", że nawet taki grzeszny człowiek jak ja może robić takie wielkie rzeczy…

Jakub nie kryje obaw. – Nie jestem pewien, czy dam radę, boję się, ale mam wewnętrzne przekonanie, że ten głos w sercu mówi, iż to jest moja droga; że muszę spróbować. Mam dużo czasu na decyzję. Wierzę, że tego chce ode mnie Pan Bóg. Mam duże wsparcie w najbliższych, w rodzicach. Podejrzewali, że podejmę tę decyzję...

Kandydaci do seminarium odebrali suscepty.   Kandydaci do seminarium odebrali suscepty.
Urszula Rogólska /Foto Gość

– Nim Kuba nam powiedział, jeszcze się wahałem, więc nie ogłaszałem tego światu – uśmiecha się Janek, także związany z LSO i oazą. – Ale kiedy on się przyznał, to powiedziałem, że ja też… W ciągu minionego pół roku zauważałem bardzo często takie sygnały od Pana Boga, ale czułem niepewność. Aż przyszła taka jedna myśl jak strzał, żebym podjął decyzję, żebym spróbował.

Janek dodaje, że jeżdżąc na rekolekcje, poznał wielu wspaniałych księży, którzy stawali się dla niego wzorami. – Wiadomo jednak, że najbliższą wspólnotą Kościoła jest własna parafia i – podobnie jak u Jakuba – to postawa ks. Tomka Bieńka i rozmowy z nim stały się dla mnie inspiracją. On pomagał duchowo w rozeznawaniu powołania, prowadził mnie w tej decyzji. Ks. Tomek i inni księża w parafii dają nam przykład codziennego życia z Panem Bogiem; dają świadectwo, że istnieje nie tylko ten świat, który widzimy, ale że jest Ktoś nad tym wszystkim – Bóg, Jezus Chrystus. Oni byli w stanie nam to pokazać swoim życiem…

Konrad, trzeci z andrychowskich "muszkieterów Pana Boga", mówi, że decyzję, o której myślał od jakiegoś czasu, podjął w okolicach uroczystości Zesłania Ducha Świętego. – Byłem na kolejnych rekolekcjach powołaniowych u karmelitów bosych w Czernej i po nich pomyślałem, że kapłaństwo, to może być moja droga.

Konrad potwierdza, że i dla niego kapłańskimi autorytetami są księża z parafii. – Szczególnie jestem wdzięczny ks. Wojciechowi Olesińskiemu za to, że jest oddanym Panu Bogu kapłanem i jednocześnie blisko ludzi – nie buduje sztywnych barier, jest otwarty, gotowy być zawsze dla innych…

Klerycy z Andrychowa mówią, że nie ma się co obwiać o to, że parafialna wspólnota lektorów zmalała aż o trzy osoby. – Wychowaliśmy sobie następców – śmieją się zgodnie.

– Coś się w środku odzywało i ciągnęło mnie – opowiada Łukasz z Międzybrodzia. – Był plan, żebym tu przyszedł w zeszłym roku, ale jednak ta decyzja jeszcze we mnie nie dojrzała. Ale wydaje mi się, że teraz, po roku ciężkiej pracy – i zarobkowej, i duchowej nad sobą – już dojrzała; że Duch Święty mnie tu przyciągnął. Idę do seminarium, żeby tę drogę rozeznać i zobaczyć czy Pan Bóg mnie potrzebuje w służbie dla Niego.

Kapłańskimi wzorcami są dla niego księża Piotr Rajda i Zygmunt Mizia. – To wspaniali kapłani. Współpracowałem z nimi podczas różnych przedsięwzięć i jeśli miałbym zostać kapłanem, to chciałbym być takim jak oni – apostołami Chrystusa, którzy są z ludźmi i głoszą im Pana Boga, żyjąc blisko nich i ich spraw…

Nowi klerycy z bp. Romanem Pindlem i ks. Sławomirem Kołatą, wicerektorem krakowskiego seminarium.   Nowi klerycy z bp. Romanem Pindlem i ks. Sławomirem Kołatą, wicerektorem krakowskiego seminarium.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Łukasz przyznaje, że jego decyzja była dla rodziny zaskoczeniem. Nikomu ze znajomych jeszcze o niej nie powiedział. – Rodzice coś podejrzewali, ale i tak byli w szoku. Na tym jednak polega miłość, że jeśli się kogoś kocha, to daje się mu wolność. Czuję, że moi rodzice dali mi taką wolność; że są ze mną, wspierają mnie i wiem, że zawsze będą ze mną. Chcę rozeznać tę drogę i wiem też, że cokolwiek się wydarzy, Pan Bóg zawsze będzie blisko mnie…

Kacper z Trzebini o kapłaństwie myślał już po Pierwszej Komunii Świętej, od drugiej klasy podstawówki. zaskoczeniem Miałem  przekonanie, że Pan Bóg akurat mnie powołuje na tę drogę – opowiada. – Pogłębiło się to, kiedy przystępowałem do bierzmowania. Słyszałem ten głos, miałem różne sny, które prowadziły mnie do tej decyzji.

Kandydaci do seminarium odebrali suscepty.   Kandydaci do seminarium odebrali suscepty.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kacper był animatorem i ceremoniarzem liturgicznym w swojej parafii, a także członkiem Apostolatu Złotej Róży, modlącej się o powołania i za kapłanów.

 Mama i rodzeństwo mówili mi, że jeśli to moja droga, to żebym spróbował. Nie są przeciw, wspierają mnie – dodaje. – Koledzy też wiedzą i też mi życzyli, że jeśli to moje marzenie, to żebym szedł tą drogą.

– Dla Kacpra wzorami kapłańskimi są: pierwszy proboszcz parafii świętej pamięci ks. prałat Stanisław Kuczek, jego następca – ks. Piotr Krzystek i były wikary – ks. Krzysztof Ciurla.

– Ksiądz Krzysztof jest dla mnie wzorem kapłańskiej otwartości, prawdziwego powołania i służby Panu Bogu i ludziom. Z kolei ks. Stanisław i ks. Piotr pokazali mi, czym jest gorliwość kapłańska w posłudze. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Drugi Łukasz, z Białej podobnie jak Kacper o powołaniu do kapłaństwa myślał od wczesnych lat szkolnych. – Ale nigdy nie brałem tego tak całkiem poważnie. Dopiero w czasach licealnych zauważałem coraz więcej znaków tego, że Pan Bóg mnie zaprasza – mówi.

Jest nie tylko ministrantem i lektorem, ale i członkiem Arcybractwa Straży Najświętszego Serca Pana Jezusa. O swojej decyzji powiedział najbliższym. Mówi, że szczególnie ucieszyła się mama. – Wiem, że bez modlitwy nic nie dam rady zrobić, I wiem też, że  mogę liczyć na modlitwę moich najbliższych – dodaje.

Także dla niego wzorem księdza jest jeden z duszpasterzy. – Bardzo dużo mu zawdzięczam, dał mi wielkie wsparcie, służył pomocą w podjęciu decyzji. Jest księdzem, po którym widać, że jest złączony z Panem Bogiem we wszystkim, co robi. Jeśli Pan Bóg mi pozwoli, żebym został księdzem, żebym był księdzem prawdziwie należącym do Pana Jezusa i Matki Bożej – to chcę Mu być jako kapłan oddany i posłuszny na zawsze.

Franciszek z os. Karpackiego maturę zdawał dwa lata temu. Od dziecka był blisko parafii, najpierw w scholi, potem w Oazie Dzieci Bożych, wspólnocie Liturgicznej Służby Ołtarza, a na koniec został drugim organistą w parafii.

– Pierwsze myśli o powołaniu pojawiły się za dziecka, ale nigdy na poważnie. Po maturze też nie. Ale po tych dwóch latach mam  wewnętrzne pragnienie, żeby spróbować – opowiada Franciszek. – Może tego chce od mnie Pan Bóg? Stwierdziłem, że najlepszym miejscem na rozeznanie będzie seminarium. Bo w czasie studiów, pracy, spotkań ze znajomymi ciężko było w ciszy usłyszeć głos, który mógłby się pojawić…  Po rozmowie z kilkoma księżmi pomyślałem, że najlepszą decyzją będzie złożenie dokumentów, a dalej niech Pan Bóg prowadzi. Jeśli pójdę własnym wysiłkiem i z pomocą Pana Boga, to dojdę w to konkretne miejsce. Jeśli to nie będzie moja droga – to nie.

Uroczystość wręczenia susceptów kandydatom do krakowskiego seminarium.   Uroczystość wręczenia susceptów kandydatom do krakowskiego seminarium.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Franciszek przyznaje, że swój wzór kapłana buduje dzięki spotkaniom z wieloma duszpasterzami. – Każdy wniósł coś dobrego w moje życie. I jak puzzle do puzzle’a stworzyłaby się z tego mozaika, w której – według mnie – najważniejszymi cechami księdza są pokora i świadczenie o miłości Pana Boga.

W kaplicy kurii diecezjalnej, biskup Roman Pindel zapraszając kleryków na "rok w lesie" – w pięknie położonym ośrodku w Zembrzycach – podzielił się z nimi doświadczeniem, kiedy w 1977 roku podjął decyzję o wstąpieniu do seminarium. Wtedy od mamy bliskiego mu kolegi, dobrej i życzliwej kobiety, należącej do PZPR usłyszał: "Chłopcze, co ty robisz? Na zebraniach nam mówią, że Kościół się kończy. Jaką przyszłość sobie szykujesz?". Nie było mi łatwo po tej rozmowie. Powiedziała mi to z życzliwego serca. Miałem nad czym myśleć – wspominał biskup, dodając, że kiedy człowiek podejmuje ważne decyzje, z zewnątrz pojawiają się różne skrajne głosy.

Czas zerowego, propedeutycznego roku jest tym, który ma pomóc we wnikliwym przyjrzeniu się swoim pragnieniom. Jak dodał biskup, celem rocznego pobytu w Zembrzycach jest przede wszystkim "poznać siebie i od wnętrza wychodzić do poznania całego świata". Zwrócił uwagę, że to będzie czas rozeznawania głosów, dążeń, pragnień, by odpowiedzieć, czy to rzeczywiście moje miejsce; by nabrać pewności i później przez kolejne lata formacji „z całą stanowczością przykładać się do tego, co jest potrzebne, by przyjąć święcenia kapłańskie”.