Z mamą i tatą w Kalwarii Zebrzydowskiej

Urszula Rogólska

publikacja 20.09.2022 22:46

Dźwigając pokaźnych rozmiarów drewniany krzyż, wspinali się na kalwaryjską Golgotę, rozważając staje Drogi Krzyżowej, by następnie podczas Mszy św. dziękować Panu Bogu za dar małżeństwa i rodziny. Wszystkie pokolenia przybyły 17 września do sanktuarium Matki Bożej w Kalwarii Zebrzydowskiej na 14. Diecezjalną Pielgrzymkę Rodzin.

Z rodzinami diecezji w Kalwarii Zebrzydowksiej spotkał się bp Piotr Greger. Z rodzinami diecezji w Kalwarii Zebrzydowksiej spotkał się bp Piotr Greger.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Wraz z diecezjalnym duszpasterstwem rodzin i kierującym nim ks. Tomaszem Gorczyńskim pielgrzymkę przygotowali parafianie i księża dekanatów: kęckiego - z ks. Jerzym Musiałkiem, jeleśniańskiego - z ks. Janem Jakubkiem i jawiszowickiego - z ks. Andrzejem Zającem.

Kalwaryjskie spotkanie rodzin rozpoczęła Droga Krzyżowa od stacji "U Piłata". Rozważania poszczególnych stacji napisał ks. Eugeniusz Burzyk, proboszcz parafii Matki Bożej Bolesnej w Jawiszowicach-os. Brzeszcze. Kilkumetrowy krzyż nieśli od stacji do stacji m.in. rodzice dzieci przygotowujących się do Pierwszej Komunii Świętej, małżonkowie z różnym stażem, małżonkowie przeżywający okrągłe jubileusze, osoby, które w ostatnim czasie pożegnały swoich bliskich zmarłych, a także opiekujący się chorymi i osobami niepełnosprawnymi oraz dzieci i młodzież w wieku szkolnym.

Wszystkie rozważania odnosiły się do męki Pana Jezusa w kontekście przeżywanych na co dzień rodzinnych trudności. M.in. przy drugiej stacji: "Jezus bierze krzyż na ramiona", uczestnicy nabożeństwa usłyszeli:

Nasze życie sprowadza się do jednego głównego celu, którym jest wyszukiwanie sposobów, dzięki którym można uniknąć krzyża. Im więcej wkładamy w to wysiłku, tym jest gorzej; cierpienie staje się coraz bardziej dokuczliwe i bezsensowne. Krzyż jest rzeczą naturalną, wpisaną w nasze chrześcijaństwo; każdy ma swój, który jest nierozerwalną częścią jego człowieczeństwa. W wielu sprawach mogą zastąpić nas inni ludzie, jednak nikt nie jest w stanie nieść za nas codziennego krzyża. Inny jest krzyż ojca, matki, dziecka, babci czy dziadka. Bierzemy go na ramiona czy staramy się go uniknąć?

Wszystkie pokolenia niosły krzyż w czasie Drogi Krzyżowej na kalwaryjskich dróżkach.   Wszystkie pokolenia niosły krzyż w czasie Drogi Krzyżowej na kalwaryjskich dróżkach.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Po nabożeństwie i przerwie na posiłek pielgrzymi zgromadzili się na Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem biskupa Piotra Gregera.

Przed liturgią powitał ich kustosz sanktuarium o. Gracjan Kubica OFM, pochodzący z Rybarzowic, o czym sam wspomniał, pozdrawiając szczególnie pielgrzymów z rodzinnej miejscowości. Przypomniał również, że pielgrzymka odbywa się w szczególnym  dla historii Polski dniu - 17 września, kolejnej rocznicy napaści Związku Radzieckiego w 1939 r. Zachęcił do modlitwy za wielką i małą ojczyznę. O. Kubica mówił także o innym, ważnym dla sanktuarium wydarzeniu - 20. rocznicy ostatniej wizyty św. Jana Pawła II. - Naśladując tego wielkiego pielgrzyma kalwaryjskiego w oddaniu Matce Bożej, powierzcie Jej swoje rodziny - zaprosił kustosz.

W homilii biskup Piotr odwołał się najpierw do słów fragmentu przeczytanej Ewangelii i przypowieści o siewcy. Jak zaznaczył, już na początku historii zbawienia ziarno słowa Bożego mówi na temat życia małżeńskiego i rodzinnego. Kościół, wsłuchujący się w to słowo, jest promotorem oraz obrońcą każdego małżeństwa i wspólnoty rodzinnej.

Wszystkie pokolenia niosły krzyż w czasie Drogi Krzyżowej na kalwaryjskich Dróżkach.   Wszystkie pokolenia niosły krzyż w czasie Drogi Krzyżowej na kalwaryjskich Dróżkach.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- To jest jeden z wymiarów powołania ludzi żyjących we wspólnocie Kościoła, kroczących drogami wyznaczonymi przez Jezusa - zauważył biskup, przywołując słowa  św. abpa Józefa Bilczewskiego, który w roku 1921 pisał do duchowieństwa i wiernych archidiecezji lwowskiej: "Kościół broniąc nierozerwalności małżeństwa, broni nie tylko Ewangelii, broni nie tylko siebie, lecz staje w obronie cywilizacji i samych podstaw państwa. Przeciwnie, władza państwa, która wprowadza rozwody, nie tylko nie zwiększa liczby szczęśliwych małżeństw, ale ją umniejsza, nie tylko nie pomnaża moralności publicznej, ale ją niszczy. Ustawa rozwodowa jest wabikiem dla ludzi samolubnych, pułapką, sidłem zastawionym na charaktery chwiejne, słabe, ostatecznie podnietą dla kupczenia ciałem ludzkim (…). Kościół nie jest ciemięzcą, ale najlepszą, najczulszą matką swoim dzieciom".

Biskup Greger podkreślił, że słowa te wydają się być szczególnie aktualne w kontekście tego, co niektóre środowiska mówią o rodzinie, próbując narzucić jej model oderwany od Boga i prawa natury. - Małżeństwo jako sakramentalny związek mężczyzny i kobiety nie jest wymysłem ludzkim, aby można było nim manipulować - zauważył biskup. - Małżeństwo jest Bożym pomysłem na realizację ludzkiej miłości, podyktowane tym, aby człowiek mógł realizować swoje powołanie jako mężczyzna i kobieta, jako ojciec i matka, a oboje jako rodzice przekazujący - we współpracy z Bogiem - z niczym nieporównywalny, bezcenny dar nowego życia.

Biskup Piotr Greger przewodniczył Mszy św. podczas pielgrzymki rodzin w Kalwarii Zebrzydowskiej.   Biskup Piotr Greger przewodniczył Mszy św. podczas pielgrzymki rodzin w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Mówiąc o agresywnych atakach na rodzinę, bp Greger ponownie przywołał list świętego arcybiskupa Lwowa, w którym pasterz już wówczas, w kontekście wysiłków zmierzających do zastąpienia małżeństwa religijnego, podkreślającego więzi stworzenia ze Stwórcą - małżeństwem świeckim, pisał: "Tężyzna, bezpieczeństwo, pomyślność narodów i państw zależy przede wszystkim od zdrowia cielesnego i moralnego rodziny. A że rodziny źródłem, korzeniem, podstawą jest małżeństw, więc ostatecznie jakie małżeństwo, taka rodzina, taki naród, takie społeczeństwo".

Bp Greger zwrócił uwagę, że zachodzące przemiany i dziś wpływają na model rodziny i postrzeganie potomstwa - dziecko w niektórych środowiskach przestaje być darem Boga, a staje się efektem arbitralnej decyzji kobiety.

- Nie jest już przyjmowane jako istota, którą trzeba wychować i ukształtować. Jest przyjmowane z góry jako "produkt" niepotrzebujący wychowania, ale akceptacji, towarzyszenia, przyjaźni. W konsekwencji zmianie ulega również formacja osobowa nowego pokolenia. Do tej pory przejawy gniewu, irytacji, złości czy wściekłości w dzieciach była traktowane jako wady, które należy powoli i mądrze eliminować, ucząc trudnej umiejętności samokontroli. Teraz to wszystko staje się wyrazem indywidualnej ekspresji i wyjątkowości. Stąd pojawia się w rodzinach problem dzieci narzucających wolę rodzicom; w konsekwencji ci drudzy ustępują, spętani zakazem karcenia i wywierania jakiegokolwiek wpływu. Jakżeż często możemy usłyszeć z ust rodziców o bezradności i bezsilności wobec niewłaściwego zachowania ich dzieci.

Przywołując przykład własnej rodziny, biskup dziękował Bogu za to, że było mu dane urodzić się w rodzinie, gdzie byli ojciec i matka, a nie "pierwszy i drugi rodzic".

- Jestem wdzięczny za to, że kierując się zawsze dobrem dziecka, ucząc i wychowując, stawiali wymagania - czasem także słusznie i sprawiedliwie karcili - a nie tylko chwalili czy rozpieszczali. Dziękuję za przekazany dar wiary, który był tak pieczołowicie pielęgnowany przez wspólną modlitwę rodzinną. Codzienną pamięcią w modlitwie wyrażam Bogu dziękczynienie za moją matkę, która (wiem o tym), wspiera moją posługę modlitwą i podejmowanym często postem. Codziennie proszę Boga o miłosierdzie dla zmarłego mojego ojca, dziękując za to, że był i za to, jaki był - mówił biskup, dodając w tym kontekście: - Sztuka bycia rodzicem polega na tym, aby wobec dzieci znaleźć właściwą relację proporcji bliskości i dystansu: bliskości, która wspiera i niesie, oraz dystansu, dopuszczającego i respektującego osobowość dziecka. Tego doświadczyłem w moim rodzinnym domu; między innymi dzięki temu zyskałem potwierdzenie prawdy fundamentalnej, że rodzina to absolutna wartość i korzyść, a nie żaden ciężar.

Jadwiga i Ryszard Borowcowie z Bielska-Białej Leszczyn są nową parą diecezjalną Domowego Kościoła.   Jadwiga i Ryszard Borowcowie z Bielska-Białej Leszczyn są nową parą diecezjalną Domowego Kościoła.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Dziękując małżonkom za ich dobrowolne decyzje złożonych ślubów i trwanie w tym, co wówczas ślubowali, bp Piotr mówił, że to „ogromnie ważne i potrzebne dzisiaj świadectwo miłości, która jest tak silna, że nic ani nikt nie jest w stanie jej zniszczyć”. Zachęcił rodziny, by były środowiskiem uważnego wsłuchiwania się w słowo Boże i miejscem regularnej modlitwy: - Niech nasze serca będą podatnym gruntem przynoszącym liczne owoce zasiewanego słowa Bożego. Uczmy tej sztuki - niełatwej, ale koniecznej - własne dzieci, które wychowujemy nie dla siebie, lecz dla kolejnych wspólnot małżeńskich, rodzinnych, dla kolejnych pokoleń - zakończył.

Pod koniec liturgii obecni na niej małżonkowie odnowili swoje przyrzeczenia małżeńskie, a bp Greger poprowadził modlitwę św. Jana Pawła II za rodziny.

Pielgrzymka była także inauguracją roku formacyjnego Domowego Kościoła. Moderator ks. Jacek Moskal przedstawił nową parę diecezjalną, Jadwigę i Ryszarda Borowców z bielskich Leszczyn, oraz nowe pary rejonowe. Wszyscy otrzymali specjalne błogosławieństwo biskupa na czas posługi dla rodzin w diecezji.

O muzyczną oprawę Mszy św. tym razem zadbał zespół Alfaton z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kętach.