Bielsko-żywieccy pielgrzymi w Rudniku: Idziemy z radością, myślimy o przyszłości...

Alina Świeży-Sobel

publikacja 15.08.2022 10:40

Ks. Damian Koryciński, główny przewodnik 31. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Bielsko-Żywieckiej, na leśnym postoju w Rudniku Wielkim zaprosił pątników do skorzystania z posiłków, a z funkcyjnymi omawiał najważniejsze kwestie związane z ostatnimi pielgrzymkowymi zadaniami przed czekającym następnego dnia spotkaniem z Matką na Jasnej Górze.

Od lat na postoju w Rudniku Elżbieta i Ignacy Zowadowie z Koniakowa częstują innych pątników swojskimi smalcem, chlebem i ogórkami... Od lat na postoju w Rudniku Elżbieta i Ignacy Zowadowie z Koniakowa częstują innych pątników swojskimi smalcem, chlebem i ogórkami...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Wśród drzew przy leśnej drodze stanęły mobilne kuchnie i stoiska z kawą, jagodziankami, pielgrzymkowymi gadżetami.

Małżonkowie Ignacy i Elżbieta Zowadowie z Koniakowa od lat na tym postoju przygotowują dla całej grupy pielgrzymów istebniańskich swój dar. To poczęstunek -  regionalny przysmak: chleb ze smalcem i ogórkiem. - W tym roku mam kontuzję kolana, więc nie mogłam iść, ale poczęstunku nie mogło zabraknąć - śmieje się pani Elżbieta, smarując chleb. - Przecież on jest już w pakiecie bielsko-żywieckiego pielgrzyma! - potwierdza z humorem małżonek.

- Nie jest łatwo przejść całą trasę pielgrzymki, a co dopiero wieźć jeszcze ze sobą taki poczęstunek. A tak było przez tyle lat - podkreśla pielgrzym Piotr z Istebnej, przygryzając ogórkiem smakowitą kromkę.

- Powoli zbliżamy się już do końca pielgrzymowania, więc można już pokusić się o pierwsze podsumowania. Na pewno oprócz radości i wdzięczności, że możemy iść, towarzyszy nam myśl, że mogło nas być więcej - przyznają pielgrzymi.

- Zastanawiamy się więc, jak trafić do tych, którzy się zawahali, żeby ich przekonać i pokazać, że choć pielgrzymka jest trudem, wysiłkiem, to przecież nie jest to czas smutku i nie jesteśmy tu za karę. To jest dar, dar łaski. To, że możemy uczestniczyć w pielgrzymce, już jest łaską. Dlatego myślimy właśnie o tym, jak w mediach społecznościowych lepiej pokazać naszą obecność, aby ludzie zobaczyli, że są tu ich znajomi, że przeżywają radość z pielgrzymowania - mówi ks. Koryciński, który już zbiera konkretne pomysły i propozycje do realizacji.

Przewodnik główny ks. Damian Koryciński i przewodnik grupy - ks. Adam Wandzel...   Przewodnik główny ks. Damian Koryciński i przewodnik grupy - ks. Adam Wandzel...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

- W naszej grupie z Żywiecczyzny prawie nie ma już tych osób, które miały za sobą długi pielgrzymkowy staż i w poprzednich latach nadawały ton, pokazywały, jak się pielgrzymuje. Byli tacy wspaniali pielgrzymi jak Piotr Golec, Stanisław Golec, Edward Błachut, Michał Noga. Dziś ich już nie ma. Z tych najstarszych właściwie chodzi jeszcze tylko moja mama, która mnie kiedyś wprowadziła na ten pielgrzymkowy szlak. I dziś już wiem, że bardziej powinno się dziękować Bogu za to wszystko, co otrzymujemy, niż wyliczać prośby. Dlatego choć mam oczywiście swoje intencje, to przede wszystkim dziękuje, że mogę iść w tej 44. w moim życiu pielgrzymce, w tym 23. na Jasną Górę - mówi Józef Stopka z Cięciny, który zastanawia się też, jak zachęcić rodziców, by dawali przykład dzieciom i namawiali do pielgrzymowania. - Ja sam jestem tu dzięki mamie. I Bogu dziękuję...

Pielgrzymi z Cięciny do modlitwy w drodze zachęcają swoje dzieci...   Pielgrzymi z Cięciny do modlitwy w drodze zachęcają swoje dzieci...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Chwilę później jego słowa potwierdza żywy przykład: mama Izabela Habdas z Cięciny, która pielgrzymuje z dwiema córkami w wieku 12 i 15 lat. - Oczywiście, że córki chodzą ze mną. Myślę, że jeszcze pochodzą, modląc się o dobrych mężów - śmieje się pani Iza.