Ks. prałat Stefan Sputek: Kiedy Pan Bóg dał zdrowie, to trzeba się ruszać

Urszula Rogólska

publikacja 05.05.2022 16:35

- Pielgrzymowanie to jest pewien sposób na życie. Kiedy Pan Bóg dał zdrowie, nogi, to trzeba się ruszać, nie można siedzieć w domu - mówi ks. prałat Stefan Sputek, który na trasie pielgrzymki do Łagiewnik świętował 50-lecie swoich święceń kapłańskich.

Ks. prałat Stefan Sputek podczas Eucharystii w Wysokiej. Ks. prałat Stefan Sputek podczas Eucharystii w Wysokiej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Na trasie pielgrzymki nie zabrakło i świętowania kapłańskiego - a to za sprawą ks. prałata Stefana Sputka, proboszcza parafii św. Jerzego w Cieszynie, który w tym roku obchodzi 50-lecie święceń kapłańskich. Szedł w grupie św. Brata Alberta. Jubilat przewodniczył Mszy św. w Wysokiej i tam odbierał życzenia pielgrzymów, którzy z podziwem patrzą na jego kondycję i entuzjazm.

Jest jubileusz - musi być prezent! W imieniu pielgrzymów - uściski od Ireny Papli - szefowej biura pielgrzymkowego.   Jest jubileusz - musi być prezent! W imieniu pielgrzymów - uściski od Ireny Papli - szefowej biura pielgrzymkowego.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kiedy w kościele przyjmował życzenia składane mu w imieniu pielgrzymów przez ks. Tomasza Srokę, jak i gratulacje wspaniałej kondycji, ksiądz jubilat zauważył:

- Chciałbym tu dziś przywołać postać i słowa mojego profesora z seminarium, ks. Jerzego Pawlika, koordynatora diecezjalnych pielgrzymek na Jasną Górę, który zaraz po wojnie zorganizował pierwszą pielgrzymkę z Piekar Śląskich właśnie do Częstochowy, a który zmarł w wieku 90 lat: pięćdziesiąt procent zawdzięczam Panu Bogu i rodzicom, że dali mi taką werwę, życie, a pięćdziesiąt sobie, że tych darów nie zmarnowałem - uśmiechał się ks. Stefan. - Zazwyczaj przy okazji składania sobie życzeń wielu mówi: "a nade wszystko zdrowia". O ile się nie mylę, prof. Półtawska powiedziała: "A na co ci zdrowie jak pójdziesz do piekła?". Dlatego ja wam dziś wszystkim życzę nieba - życia wiecznego.

Ks. prałat Stefan Sputek gotowy do drogi na kolejnym pielgrzymkowym etapie - z Wysokiej.   Ks. prałat Stefan Sputek gotowy do drogi na kolejnym pielgrzymkowym etapie - z Wysokiej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kiedy jubilat przyjmował życzenia, przed ołtarzem dokazywali najmłodsi pielgrzymi. Na co ks. Sputek zareagował: - Największą moją radością są te dzieci. Nie przeszkadza mi ich zachowanie – że się przewracają, po swojemu śpiewają. To jest ich modlitwa. Czy może być coś piękniejszego? To jest przyszłość naszego pielgrzymowania, dlatego należą się im brawa.

Jak nam powiedział ks. Sputek, pielgrzymowanie zawsze było obecne w jego kapłaństwie: - Z tym, że tak od progu własnego domu do progu świętych miejsc, to dopiero 27 lat temu, kiedy proboszczowskie obowiązki na to pozwoliły i wyruszyłem na Jasną Górę - mówi. - Przekonuje się za każdym razem, że wielu ludzi, którzy chcą pielgrzymować, chce iść z księdzem: żeby była Msza św., spowiedź, modlitwa z kapłanem. I tym chcę służyć póki sił starczy. Bo pielgrzymowanie to jest pewien sposób na życie. Kiedy Pan Bóg dał zdrowie, nogi, to trzeba się ruszać, nie można siedzieć w domu - dodaje kapłan, który ma za sobą pielgrzymki na Jasną Górę, do Łagiewnik i hiszpańskiego Santiago de Compostela.