Tu tak po prostu jest. Przychodzi kryzysowa sytuacja, ktoś potrzebuje wsparcia – błyskawicznie zbiera się ekipa, która podejmuje wyzwanie chwili. Nie inaczej było na wieść o wojnie w Ukrainie. Miejscem, które zebrało pomagających i gości, stał się hałcnowski dom parafialny.
▲ Natasza z Kijowa (z lewej) szefowała ekipie, która przygotowała pięćset pierogów.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Środowy wieczór 16 marca. W domu parafialnym przy sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Hałcnowie o 18.00 sala wypełnia się niemal setką gości z Ukrainy, którzy w domach tutejszych mieszkańców znaleźli schronienie. Dla najmłodszych jest już przygotowane pomieszczenie do zabawy. Niektórzy wchodzą nieśmiało. Jeszcze niedawno byli tam, gdzie jest wojna. Tu są bezpieczni. Są gorąca herbata, kawa, domowe wypieki.
Kolejna środa, 23 marca. Po całym domu rozchodzi się zapach podsmażanej cebulki i skwarków. W kuchni przy wielkim garze uwijają się Ukrainki i Polki. Zrobiły właśnie… pięćset pyrohów – ukraińskich pierogów z kapustą i grzybami. Podadzą je tym, którzy przyszli na kolejne spotkanie integracyjne dla rodzin z Ukrainy.
Na posterunku trwa hałcnowska ekipa do zadań specjalnych!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.