Ukraińcy w Leśnej: Jest nam tu bardzo dobrze, ale chcemy do domu...

Urszula Rogólska

publikacja 16.03.2022 06:55

Zenek z Tarnopola, który z mamą Renatą i siostrą Mariją został przyjęty w domu Pauliny i Łukasza w Leśnej, niemal natychmiast napisał SMS do ks proboszcza Piotra Sadkiewicza z pytaniem, czy znalazłoby się dla niego jakieś zajęcie przy kościele. Zaczął w plebańskim ogrodzie, ale szybko się okazało, że przyda się także gdzie indziej.

Mama Renata i jej dzieci: Marija i Zenon - już aktywnie angażują się w życie parafii w Leśnej. Mama Renata i jej dzieci: Marija i Zenon - już aktywnie angażują się w życie parafii w Leśnej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Zenek przyszedł gotowy do pracy w ogrodzie. Fachowo podcinał gałęzie drzew, świetnie znał się na wszystkich pracach ogrodniczych. - Na dodatek rozmowa z nim na jakikolwiek temat to prawdziwa uczta - mówi ks. Sadkiewicz. - Świetnie mówi po polsku - bywał już w naszym kraju, ma rozległą wiedzę i… od razu razem z Anią, naszą parafianką, która jest żoną Ukraińca, zostali tłumaczami w rozmowach między nami i naszymi gośćmi przyjętymi w domach przez parafian.

Okazało się, że Zenek jest kandydatem do greckokatolickiego seminarium duchownego. Wojna na Ukrainie przerwała jego naukę, ale nie chęć przygotowania do stanu kapłańskiego. Chciałby zostać kapłanem greckokatolickim, ale pasjonuje go także poznawanie obrządku rzymskokatolickiego. Od razu zaangażował się w służbę liturgiczną przy ołtarzu. Do śpiewu na Mszach św. wciągnął też swoją utalentowaną artystycznie siostrę Mariję, która z Ukrainy zabrała gitarę. Razem z nimi jest mama Renata. Tata i dziadek zostali w domu. Kiedy Zenek pokazuje w telefonie zdjęcia, widać na nich figurę Matki Bożej i Serca Pana Jezusa w oknach jego pokoju na piętrze. Zależało mu, żeby dać innym znać, "kto tu rządzi".

Zenek i Marija służyli także podczas Mszy św. w niedzielę 13 marca, na którą duszpasterze parafii zaprosili wszystkich gości z Ukrainy - niezależnie od ich wyznania - i ich gospodarzy z parafii. Razem modlili się za poległych i zmarłych w czasie wojny. Zenek wyśpiewał czytanie po ukraińsku, a Marija śpiewała pieśni i piosenki religijne w ich języku.

Ks. Piotr Sadkiewicz z małym Lubomirem z Ukrainy podczas parafialnego spotkania.   Ks. Piotr Sadkiewicz z małym Lubomirem z Ukrainy podczas parafialnego spotkania.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Z grekokatolikami różnimy się tylko sposobem sprawowania liturgii. Wszystko inne, w tym jedność z biskupem Rzymu, papieżem, łączy nas - tłumaczył swoim parafianom ks. Sadkiewicz, wyjaśniając jednocześnie, że grekokatolicy w stanie łaski uświęcającej mogą przystępować do Komunii Świętej w Kościele rzymskokatolickim, natomiast prawosławni nie powinni, ze względu na zasady ich Cerkwi.

Ks. wikary Sławomir Kosiński podczas rozmowy z uchodźczyniami z Ukrainy mieszkajacymi w Leśnej.   Ks. wikary Sławomir Kosiński podczas rozmowy z uchodźczyniami z Ukrainy mieszkajacymi w Leśnej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Po Mszy św. parafianie z Leśnej przyprowadzili swoich gości do sali parafialnej, gdzie mamy ze wspólnoty Dzieci Maryi przygotowały dla nich słodki poczęstunek.

Spotkanie było okazją do wzajemnego poznania się gości - Ukraińcy przybyli tu w większości z miast, o których można usłyszeć we wszystkich wiadomościach - jak i rozmów z proboszczem i wikarymi: ks. Sławomirem Kosińskim i ks. Pawłem Tomalą. Już na początku jeden z mężczyzn ogłosił radosną wiadomość, że przed dwoma dniami jego żona urodziła w Bielsku-Białej syna!

Marija śpiewała w czasie Mszy św. pieśni w języku ukraińskim.   Marija śpiewała w czasie Mszy św. pieśni w języku ukraińskim.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Goście opowiadali o swoich rodzinach, dzielili się planami na najbliższą przyszłość. Zdecydowana większość chce wrócić - zwłaszcza kobiety z dziećmi.

Zostać w Polsce pragną Alina i Radek z trójką swoich dzieci: Evą, Renatem i Aglaią. Chcą się przede wszystkim nauczyć polskiego, posłać dzieci do szkoły i przedszkola, załatwić formalności związane z pobytem i znaleźć czym prędzej pracę.

Zaprzyjaźnić się ze sobą zdążyła już grupa mam z okolic Czerniowców i Iwano-Frankiwska oraz ich dzieci. Są wśród nich lekarki i przedszkolanki. Sześcioro mieszka przy leśniańskiej plebanii. Przedstawiają siebie i dzieci: Roksana i Lubomir, Inna i Elina, Witalina, Solomija i Lukjan, Ira i Alissa. Przy ich stole jest najgwarniej. Lekarki starają się o pracę w Żywcu. Mówią dobrze po polsku, podszlifowały język w czasie minionych trzech dni w polskiej rodzinie.

Śmieją się, żartują. Mamy opowiadają ks. Sadkiewiczowi o wyższości parku zabaw dla dzieci nad aquaparkiem. Ale dzieci mają przeciwne zdanie.

- Jest nam tu bardzo dobrze, ale chcemy do domu, do rodziny. - Córka codziennie mówi tylko: "Tata, tata" - mówi jedna z mam.

Niezależnie od wieku goście z Ukrainy z wielkim przejęciem odśpiewali w Leśnej swój hymn narodowy.   Niezależnie od wieku goście z Ukrainy z wielkim przejęciem odśpiewali w Leśnej swój hymn narodowy.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W spotkaniu wzięło udział około pięćdziesięciu osób. To reprezentacja wszystkich gości, których przygarnęły do siebie rodziny z miejscowości tworzących parafię w Leśnej. Duszpasterze poinformowali też wszystkich o formalnościach, jakie powinni załatwić, i pomocy, jaka na nich czeka.