Wciąż z jej oczu bije to wielkie ciepło - sto lat pani Elżbiety Simko

Urszula Rogólska

publikacja 08.11.2021 08:53

Odzyskana Niepodległa miała zaraz skończyć trzy lata. Wciąż trwało kształtowanie się granic Polski. I w tych wciąż niespokojnych czasach 5 listopada 1921 r. w Ruptawie koło Jastrzębia na świat przyszła dziewczynka. W tym roku pełna ciepła "Ciotka Ela" świętuje w Cieszynie sto lat!

Radości w oczach pani Elżbiety wciąż nie brakuje mimo upływu stu lat. Radości w oczach pani Elżbiety wciąż nie brakuje mimo upływu stu lat.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Rankiem 5 listopada pielęgniarki i opiekunki Centrum Medycznego św. Elżbiety w Cieszynie, prowadzonego przez siostry elżbietanki, uwijały się w jednym z pokojów bardziej niż zwykle. Jego lokatorka raz po raz perliście się śmiała, kiedy delikatnie zdejmowały wałki z jej włosów i układały fryzurę. Druga ekipa przyozdabiała kolorowymi balonami jej wózek. Tuż po dziesiątej zaczęło się na dobre - pani Elżbieta Simko, mieszkająca w cieszyńskiej placówce od kwietnia 2018 r., właśnie rozpoczęła świętowanie swoich setnych urodzin!

- Jest przesympatyczną babcią, która swoim charakterem, sposobem bycia bardzo nam tu umila czas, ale czasami jest też - jak to mówimy po śląsku: spörno - trochę uparta. Ale to bardzo dobrze! - uśmiecha się siostra Paula. - Nie chodzi już samodzielnie, jest przewożona na wózeczku, ale wciąż daje innym wiele optymizmu. Dzielnie ćwiczy z rehabilitantem; chce brać udział w zajęciach manualnych - zwija wełnę, przygotowuje drobne papierowe kuleczki, chce być wciąż  z innymi. Lubimy ją podpuszczać na opowieści z dawnych lat i choć pamięć już zawodzi, przypomina nam w opowieściach obrazki ze swojego życia.

Pani Elżbieta Simko z Ruptawy świętuje setną rocznicę urodzin w Centrum Medycznym Sióstr Elżbietanek w Cieszynie.   Pani Elżbieta Simko z Ruptawy świętuje setną rocznicę urodzin w Centrum Medycznym Sióstr Elżbietanek w Cieszynie.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Jak dodaje s. Paula, jubilatka nigdy nie pozwoliła mówić do siebie "pani":. - Powiedziała nam: "Nie jestem żadna pani. Wy mi mówcie: Ela". Ja jej na to, że tak nie możemy. I znalazła sposób: "To mi mówcie: ciotko". I tak zostało. Pani Ela dla nas wszystkich tu jest Ciotką Elą.

Ze zdziwieniem zareagowała na przyjęcie urodzinowe i fakt, że kończy już sto lat. Od razu wspomniała swoją pracę dróżniczki na kolei i męża: - Kochali my się ogromnie, ale była wojna i trzeba było czekać na ślub - wspominała.

W piątek 5 listopada w oddziałowej kaplicy w intencji pani Elżbiety Mszę św. sprawował ks. Tomasz Kotlarski, proboszcz parafii św. Elżbiety, na terenie której znajduje się klasztor i placówka sióstr. Razem z jubilatką, mieszkańcami i siostrami z przełożoną generalną s. Albertą Jasek modlili się także najbliżsi, którzy przyjechali z Zebrzydowic: córka Felicja Kopel oraz wnuczka pani Elżbiety - Gabriela Kubicjus z mężem i dziećmi, czyli prawnukami jubilatki.

Po urodzinowej Mszy św. w oddziałowej kaplicy.   Po urodzinowej Mszy św. w oddziałowej kaplicy.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Mama urodziła się dokładnie sto lat temu, 5 listopada 1921 r. w Ruptawie - opowiada pani Felicja. - Tam skończyła szkołę podstawową, a potem uczyła się krawiectwa - przez półtora roku chodziła 10 km do Jastrzębia. Kiedy wybuchła II wojna światowa, miała 18 lat… Wyszła za mąż zaraz po wojnie. Tata miał na imię Ryszard. To był pierwszy powojenny ślub w Ruptawie - 9 maja 1945 r. Później w 1945 i 1947 urodzili się moi bracia, a ja w 1955. Nasz ojciec zmarł, kiedy mama miała 42 lata. Renta jej nie przysługiwała, bo jak jej powiedziano, jest młoda i może zarabiać na siebie i dzieci. Z krawiectwa by nas nie utrzymała, więc musiała podjąć pracę na kolei.

Jak dodaje pani Gabriela: - Babcia doczekała się siedmiorga wnuków, jedenaściorga prawnuków i czwórki praprawnuków. Całe życie spędziła w Ruptawie. Wszystkim swoim dzieciom pomagała w wychowywaniu nas, swoich wnuków i prawnuków. Pomaganie innym to w ogóle było całe jej życie. Po śmierci dziadka nie chciała wyjść za mąż drugi raz. Zawsze była i jest osobą bardzo pobożną i tak nas wszystkich w wierze wychowała.

Jubilatka Elżbieta Simko z najbliższymi.   Jubilatka Elżbieta Simko z najbliższymi.
Urszula Rogólska /Foto Gość

To ona szyła wszystko, co było potrzebne w kościele w Ruptawie. Ale zawsze anonimowo.

- Pół wsi obszyła - uśmiechają się córka i wnuczka, wspominając szyte przez panią Elę suknię ślubną dla córki i sukienkę zaręczynową dla wnuczki. - Szyła przede wszystkim ręcznie, bo lepszą maszynę kupiła sobie dopiero później. Szyła nie tylko lekkie ubrania, ale i płaszcze. Wszystko w rękach… Serce się krajało, kiedy musieliśmy ją tu przywieźć. Ma rozrusznik, pamięć już nie ta. Potrzebuje 24-godznnej opieki, a my wszyscy pracujemy...

Zmarli już synowie pani Elżbiety. Kilka lat temu zmarł także zięć, czyli mąż pani Felicji, która zmaga się ze swoimi dolegliwościami. - Odwiedzamy babcię tutaj co dwa tygodnie - cieszymy się, że w tych czasach jest to możliwe. Wiemy, że ma tu zapewnioną wspaniałą opiekę, dlatego śpimy spokojnie… Dziś życzymy jej dużo zdrowia i błogosławieństwa Bożego, bo ono ją prowadziło przez całą jej drogę. Choć wiek ją zmienił, wciąż z jej oczu bije to wielkie ciepło. Zawsze była bardzo dobrym człowiekiem i wszyscy ją szanowali…

Pani Elżbieta Simko z pracownikami Centrum Medycznego Sióstr Elżbietanek w Cieszynie.   Pani Elżbieta Simko z pracownikami Centrum Medycznego Sióstr Elżbietanek w Cieszynie.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W czasie Mszy św., ks. Tomasz Kotlarski przypomniał słowa śpiewu wielkanocnego: "W tym dniu wspaniałym wszyscy się weselmy!", bo są one adekwatne także do radości święta pani Elżbiety.

- Życie jest cudownym darem od chwili poczęcia, przez dzień urodzin, dojrzewanie, dorastanie, dorosłe życie i kolejne lata - bywa, że lat stu i kolejnych! W tej Mszy św. modlimy się za panią Elżbietę, naszą jubilatkę. Niech w takim dniu każdy z nas spróbuje Panu Bogu powiedzieć: dziękuję za życie. Choć może nieraz jest ono naznaczone cierpieniem. Wierzymy jednak mocno, że to nie przypadek, że znaleźliśmy się na tym świecie, że jesteśmy stworzeni na obraz i Boże podobieństwo. I że im lepiej i piękniej przeżyjemy to życie, tym bardziej będziemy zasługiwać na jego ciąg dalszy, kiedy Pan powoła nas do siebie - mówił ks. Kotlarski, zachęcając do życia wypełnionego miłością i służbą wobec Pana Boga i ludzi.

W imieniu swoim oraz duszpasterzy parafii - proboszcza-seniora ks. prałata Andrzeja Rdesta i kapelana w placówce sióstr ks. Krzysztofa Słowik - ks. Tomasz złożył jubilatce życzenia błogosławieństwa Bożego na każdy kolejny dzień życia i niezmiennego uśmiechu, który towarzyszy jej od stu lat.

Nim przyszedł czas na urodzinowy tort, obecni odśpiewali dla pani Elżbiety… nie "Sto lat", ale łacińskie: "Plurimos annos" - wielu jeszcze lat życia