Chcesz mieć syna księdza? Zaadoptuj kleryka ze Sri Lanki

Urszula Rogólska

publikacja 02.10.2021 22:19

Pani Zofia Seifert skończyła 82 lata. W ubiegłym roku poleciała aż na Sri Lankę, gdzie spotkała się po raz pierwszy w życiu ze swoim wyjątkowym synem Kamilem, którego poznała… siedem lat temu.

O. Mariusz Michalik z rodzicami adopcyjnymi kleryków ze Sri Lanki w Szczyrku. O. Mariusz Michalik z rodzicami adopcyjnymi kleryków ze Sri Lanki w Szczyrku.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kiedy siedem lat temu Zofia Seifert z Żor usłyszała, jak ojciec Mariusz Michalik z Misyjnego Towarzystwa św. Andrzeja Apostoła opowiada o codzienności kleryków ze Sri Lanki, wiedziała, że bardzo chce pomóc i włączyć się w dzieło misyjnej adopcji alumnów lankijskich.

- Wkrótce dostałam zdjęcie kleryka Kamila i krótki list. Przez te lata wiedzieliśmy o sobie, ale o spotkanie było trudno. Codziennie wymieniałam jego imię w moich modlitwach, żeby Pan Bóg umacniał go na drodze do kapłaństwa - wyznaje polska "mama" Lankijczyka.

Pani Zofia postanowiła także wspomóc kleryka i jego seminarium swoimi regularnymi wpłatami. W zeszłym roku Kamil przyjął święcenia kapłańskie - pani Zofia zyskała syna księdza! Co więcej - dane jej było polecieć na uroczystość, spotkać się z nim, jego rodziną i przełożonymi z seminarium.

Janina Bubak z Janowic też ma na Sri Lance zaadoptowanego duchowo syna. Kleryka Józefa. - Przykład dał nam ks. Józef Walusiak, który zachęcił i mnie do podjęcia tej adopcji. Modlę się za Józefa, wspieram jego naukę na ile mogę i mam nadzieję, że też doczekam jego święceń! - uśmiecha się adopcyjna mama.

Panie Zofia i Janina, znalazły się w gronie 70 rodziców adopcyjnych kleryków ze Sr Lanki, którzy spotkali się na swoich dniach skupienia w ośrodku salezjańskim w Szczyrku na Górce. Zaprosił je tutaj o. Mariusz Michalik, wielki orędownik misyjnej adopcji kleryków ze Sri Lanki.

Spotkanie rodziców adopcyjnych kleryków ze Sri Lanki w Szczyrku na Górce.   Spotkanie rodziców adopcyjnych kleryków ze Sri Lanki w Szczyrku na Górce.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Od 12 lat, od 2009 roku zapraszam Polaków do podjęcia tego dzieła. Covid-19 przeszkodził nam w świętowaniu naszego 10-lecia, więc świętujemy je teraz - uśmiecha się o. Mariusz. - Miał być z nami ponownie bp Joseph Ponniah z diecezji Batticaloa na wschodzie Sri Lanki, jednak sytuacja epidemiczna nie pozwoliła mu na to. Przysłał natomiast swój list do naszych rodziców.

O. Mariusz od lat prowadzi animację misyjną. - Głosiłem kazania w różnych parafach diecezji gliwickiej, opolskiej, katowickiej, bielsko-żywieckiej i zawsze mówiłem o adopcji. Do dziś zgłaszają się rodziny, albo grupy rodzin, wspólnoty misyjne, różańcowe, inne, które chcą otoczyć jednego z naszych kleryków modlitwą i wspomóc seminarium - tłumaczy o. Michalik. - Każda z rodzin, grup ofiarowuje 300 euro lub równowartość na utrzymanie kleryka. To utrzymanie kosztuje więcej, ale wpłaty pozwalają nam na remonty jak i inwestowanie w edukację kleryków: dodatkowe zajęcia, naukę języków, by jeszcze lepiej przygotowali się do kapłaństwa.

O. Mariusz mówi, że po 12 latach przychodzą pierwsze owoce adopcji. - Rozpoczynamy pracę z klerykami, którzy przychodzą do niższego seminarium mając 15 lat. Po pięciu latach nauki czeka ich rok propedeutyczny i sześć lat w seminarium wyższym, więc ta praca rozciąga się na 10-12 lat. Część oczywiście się wykrusza, po maturze odchodzi, wybiera inną drogę powołania. W tej chwili mamy piętnastu wychowanków, którzy już przyjęli święcenia kapłańskie, a w grudniu kolejnych pięciu przyjmie święcenia diakonatu na Sri Lance i szósty we Włoszech, gdzie kontynuuje formację. Cieszymy się z każdego wyświęconego kapłana. To wspólne dzieło nas wszystkich…

O. Marusz Michalik i prof. Eugeniusz Sakowicz w czasie konferencji dla rodziców adopcyjnych.   O. Marusz Michalik i prof. Eugeniusz Sakowicz w czasie konferencji dla rodziców adopcyjnych.
Urszula Rogólska /Foto Gość

O, Mariusz podkreśla, że rodzice adopcyjni nie tylko znacząco pomagają materialnie, ale przede wszystkim są zapleczem duchowym dla kleryków. - To jest ten dar nieprzeliczalny na żadne pieniądze, a wiem, że bez niego nie ma szans, by iść do przodu.

Dzięki corocznym spotkaniom, rodzice adopcyjni poznają się wzajemnie. Tworzą nową wspólnotę przyjaciół, która modli się także za siebie: za życia i po śmierci.

W Szczyrku mieli okazję poznać sanktuarium św. Jakuba, jak i historię sanktuarium Królowej Beskidów na Górce. Konferencje głosili dla nich ks. Michał Kacprzyk z Papieskich Dzieł Misyjnych: Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary i Papieskiego Dzieła św. Piotra Apostoła, teolog i religioznawca prof. Eugeniusz Sakowicz na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz o. Mariusz Michalik.

Obecnie 102 rodziny adopcyjne mają pod swoją opieką lankijskich kleryków z seminariów w diecezjach Chilaw - w seminarium św. Pawła w Marawili oraz Batticaloa - w seminarium św. Józefa oraz krajowym seminarium w Kendy.

- W Chilaw poprzedni rok szkolny skończyło 85 kleryków, w Batticaloa - 39, a w seminarium krajowym mamy pod opieką 20 kleryków. Ze względu na epidemię, rok szkolny przesunięto z 1 września na październik, więc dopiero się dowiemy ilu wróciło do nauki po przerwie wakacyjnej… - tłumaczy o. Mariusz.

Każdy, kto chciały dołączyć do grona rodziców misyjnych, zaadoptować kleryka ze Sri Lanki - na rok, dwa, pięć i więcej lat może skontaktować się z o. Mariuszem: mariuszmichalik@gmail.com lub wysłać e-mail na adres: sekretariat.misyjny@gmail.com.

- Każdy rodzic adopcyjny otrzymuje zdjęcie i list swojego podopiecznego, a także krótkie informacje o jego edukacji w ciągu roku oraz korespondencję z naszego sekretariatu wolontariatu misyjnego - mówi o. Michalik. - Zyskuje na pewno łaskę Bożą, w myśl słów Jezusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”, jak i poszerza swoja rodzinę, mając swój konkretny udział w powszechności Kościoła, w którym nie ma znaczenia kolor skóry, język, miejsce zamieszkania.

W ciągu pięciu lat po święceniach, klerycy pracują wśród swoich rodaków na miejscu, na Sri Lance. Po tym czasie mogą być wysłani na studia zagraniczne, przy czym są one zawsze powiązane z posługą wśród lankijskich imigrantów w danym kraju.