Żywiec zabrał marzenia Pana Boga w drogę na Jasną Górę

Urszula Rogólska

publikacja 27.08.2021 23:54

- Czy Pan Bóg ma marzenia? Czy Pan Bóg marzy, patrząc na nas, jak powinno wyglądać nasze życie? Otóż ma. To jego marzenie o nas nazywa się powołanie… - mówił ks. proboszcz Grzegorz Gruszecki pielgrzymom ruszającym po raz 410. z Żywca na Jasną Górę.

Mimo deszczu - szczęśliwi żywieccy pielgrzymi jasnogóscy w drodze. Mimo deszczu - szczęśliwi żywieccy pielgrzymi jasnogóscy w drodze.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Żywiec pielgrzymuje do Matki Bożej Częstochowskiej od 1611 roku. Od wielu lat pierwsi pątnicy wyruszają 23 sierpnia, by po siedmiu dniach wędrówki i pokonaniu ok. 170 km, osiągnąć cel. Kolejna grupa rozpoczyna drogę 26 sierpnia w Myszkowie. Trzecią tworzą pielgrzymi, którzy na Jasną Górę przyjeżdżają w ostatnim dniu samochodami i autokarami.

Nie inaczej jest w tym roku; 23 sierpnia, po porannej Mszy św. w konkatedrze Narodzenia NMP, na trasę wyruszyło około 150 pielgrzymów z głównym przewodnikiem, ks. Tomaszem Walą. Wraz z nimi idą także ks. proboszcz Grzegorz Gruszecki oraz księża: Jacek Moskal i Przemysław Gorzołka. Od 26 sierpnia z liczącą około stu pielgrzymów grupą myszkowską idzie natomiast ks. Grzegorz Guga.

410. Piesza Pielgrzymka z Żywca na Jasną Górę w drodze.   410. Piesza Pielgrzymka z Żywca na Jasną Górę w drodze.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Wśród pielgrzymów pierwszej grupy jest Tomasz Habdas z Żywca-Moszczaniacy. - Motywację mam zawsze tę samą: głód Pana Boga. Chcę go spotkać w takich warunkach, jakie mamy teraz: w czasie pandemii, obostrzeń, kiedy wszędzie słychać o czwartej fali. Ja wiem, że w tym wszystkim, najlepszym wyjściem jest siedem dni w drodze i spotkanie z Panem Bogiem i Maryją na Jasnej Górze. Mówią, że pielgrzymka to "krew, pot i łzy", ale ja mam takie doświadczenie, że każdy dzień przynosi coś dobrego, coś nowego. Jest i czas na radość, i na refleksję, czasem na smutek i łzy - mówi Tomek, który już od dawna codziennie śledzi facebookowy profil klasztoru paulinów z Jasnej Góry. - Jestem na bieżąco: kto, kiedy, w jaki sposób dotarł z pielgrzymką do celu. A teraz my jesteśmy częścią tej rzeszy ludzi. Niezwykłe uczucie. Bo pielgrzymowanie jest jak narkotyk. Idziesz raz i wracasz co roku, pragniesz tego - niezależnie od tego czy pada deszcz, czy świeci słońce, czy jest burza. Ja idę po raz czwarty. Miałem wiele przeciwności - w pracy, w domu - tym bardziej chciałem tu być.

410. Piesza Pielgrzymka z Żywca na Jasną Górę w drodze.   410. Piesza Pielgrzymka z Żywca na Jasną Górę w drodze.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Tomek niesie intencje powierzone mu przez najbliższych, przez znajomych. - Intencje to  jedna sprawa, a druga - świadectwo. Idziemy, żeby dać świadectwo wiary - podkreśla. - Liczymy się z tym, że spotkamy ludzi, którzy nie życzą nam dobrze. Tak się zdarza. Ale tym bardziej ich także zabieramy w naszych modlitwach.

Rodzeństwo nastolatków - Iza i Filip Molendowie w pielgrzymce biorą udział od… urodzenia. - To jest dla nas takie oczywiste: od 23 do 29 sierpnia zawsze jesteśmy w drodze. Na te dni czekamy cały rok - uśmiechają się oboje.

Iza dodaje, że specjalnych przygotowań fizycznych nie było. Za to duchowe - jak najbardziej. - Jeździłam na różnego rodzaju rekolekcje. To bardzo pomaga potem w pieszej wędrówce na Jasną Górę.

Filip mówi o intencjach: - Proszę za chorych, szczególnie tych, którzy kiedyś nas przyjmowali na nocleg, a teraz ze względu na chorobę nie mogę. Modlę się za nich i za nas wszystkich, byśmy bezpiecznie dotarli do celu.

410. Piesza Pielgrzymka z Żywca na Jasną Górę w drodze.   410. Piesza Pielgrzymka z Żywca na Jasną Górę w drodze.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Od sześciu lat tematem każdej żywieckiej pielgrzymki jest kolejny z siedmiu sakramentów. W tym roku jest nim kapłaństwo. Szczególną intencją żywieckich pielgrzymów jest zatem także modlitwa o nowe powołania kapłańskie i umocnienie powołanych.

- Człowiek, który nie ma marzeń, jest człowiekiem, który nie ma siły do walki - mówił pątnikom w Żywcu ks. Grzegorz Gruszecki, dodając: - Czy Pan Bóg ma marzenia? Czy Pan Bóg marzy, patrząc na nas, jak powinno wyglądać nasze życie? Otóż ma. To jego marzenie o nas nazywa się powołanie. Szanuje naszą wolność. Nie jest hegemonem, dyktatorem, który narzuca swoje zdanie. Jest jak mądry rodzic, który ma jakieś plany wobec dziecka, ale nie forsuje ich na siłę, bo wie, że może w ten sposób sprawić, iż dziecko nigdy nie dojrzeje i nigdy w pełni nie będzie samodzielne. A Panu Bogu bardzo zależy na tym. byśmy byli samodzielni, byśmy byli dojrzali. Bo tylko taki człowiek potrafi kochać. A największym marzeniem Pana Boga jest po prostu, byśmy kochali. To jest naszym najważniejszym powołaniem. I ta miłość realizuje się na różne sposoby. W tym roku, pielgrzymując, będziemy mówić o powołaniu, także o sakramencie kapłaństwa.

410. Piesza Pielgrzymka z Żywca na Jasną Górę w drodze.   410. Piesza Pielgrzymka z Żywca na Jasną Górę w drodze.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Jak dodał ks. Gruszecki: - Będziemy przyglądać się tej tajemnicy, bo powołanie jest tajemnicą, której kapłan do końca nigdy nie zrozumie. Może nią żyć, ale nie może jej całkowicie pojąć. Bo spotkania z samym Bogiem nie da się całkowicie przeniknąć umysłem, ale można przylgnąć do Niego całym swoim sercem.

Proboszcz parafii konkatedralnej zaznaczył, że pielgrzymka ma także przypominać, że człowiek ma w życiu konkretny cel. Dla wierzących chrześcijan to świętość i spotkanie z Ojcem w niebie.

Każdego dnia pielgrzymi poznają kolejnych świętych kapłanów, którzy pokazują jak do tego celu prowadziło ich kapłaństwo. Pierwszego dnia słuchali o bł. o. Michale Tomaszku, zamordowanym 30 lat temu w Peru. - Dał świadectwo miłości do końca. Osiągnął cel swojego życia, umarł - kochając. To ziarno przynosi plon i pokazuje, że Pan Bóg marzy, aby człowiek był, czyli żeby kochał - zaznaczył ks. Gruszecki.

Wszystkie trzy grupy żywieckiej pielgrzymki spotkają się na Jasnej Górze w niedzielę 29 sierpnia.