Oświęcim idzie do Mateńki z wiarą na 200 procent!

Urszula Rogólska

publikacja 08.08.2021 21:36

- Pielgrzymowanie jest wyjściem na drogę. Jezus sam o sobie powiedział: "Ja jestem Drogą". Nie powiedział, że jest kanapą, wygodnym fotelem, miejscem przed telewizorem. "Ja jestem Drogą i chcę, abyście przeszli moją drogę, upodobnili się do mnie w swoim życiu" - przypomniał oświęcimskim pielgrzymom jasnogórskim ks. proboszcz Mariusz Kiszczak.

Ekipa kierujących ruchem na pielgrzymce oświęcimskiej zabrała ze sobą na Jasną Górę nie tylko swoje intencje, ale i tych, którzy ich o modlitwę prosili. Ekipa kierujących ruchem na pielgrzymce oświęcimskiej zabrała ze sobą na Jasną Górę nie tylko swoje intencje, ale i tych, którzy ich o modlitwę prosili.
Urszula Rogólska

Ze względu na ograniczenia sanitarne, na Jasną Górę w 38. Oświęcimskiej Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę, wędruje jedna grupa - zamiast tradycyjnych pięciu - licząca 170 osób. Przewodzi im ks. Łukasz Kubas, a wśród pielgrzymów jest jeszcze czterech księży. Oświęcimscy pielgrzymi idą pod hasłem: "Eucharystia źródłem pojednania".

W sobotni poranek 7 sierpnia, cała grupa i towarzysząca im rzesza najbliższych, członków rodziny i wielu osób, które przez lata szły z Oświęcimską Pieszą Pielgrzymką, spotkali się w kościele św. Maksymiliana na Eucharystii, która rozpoczęła wędrówkę. Liturgii, koncelebrowanej przez duszpasterzy dekanatu oświęcimskiego przewodniczył ks. ks. Łukasz Kubas, a kazanie wygłosił ks. proboszcz Mariusz Kiszczak.

Ks. Łukasz Kubas jest głównym przewodnikiem oświęcimskiej pielgrzymki na Jasną Górę.   Ks. Łukasz Kubas jest głównym przewodnikiem oświęcimskiej pielgrzymki na Jasną Górę.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Pielgrzymowanie jest wyjściem na drogę. Jezus sam o sobie powiedział: "Ja jestem Drogą". Nie powiedział, że jest kanapą, wygodnym fotelem, miejscem przed telewizorem. "Ja jestem Drogą i chcę, abyście przeszli moją drogę, upodobnili się do mnie w swoim życiu". Po co? Bo pielgrzymka jest drogą do spotkania z Nim w Królestwie Bożym.

Ks. Kiszczak przypomniał, że już w Starym Testamencie na drogę, za głosem Pana, wyszli także Abraham i Mojżesz. Pielgrzymował do Jerozolimy sam Jezus i Jego Matka Maryja: - I w tym duchu, w pięknej tradycji, wyruszacie i wy na Jasną Górę, do naszej Matki, do Królowej Polski. Po to, aby umocnić swoją wiarę. Silna wiara jest nam tak niezwykle potrzebna w czasach kiedy choroba, kiedy epidemia, kiedy wojna i kataklizmy.

Odwołując się do słów przeczytanej Ewangelii o uzdrowieniu przez Jezusa epileptyka, któremu uczniowie nie potrafili pomóc, ks. Kiszczak zaznaczył: -To lekcja dla nas, żebyśmy w takich sytuacjach, w jakich znajdujemy się teraz, na sto procent zaufali Panu Bogu, nawet na dwieście procent. Nie obawiać się na wyrost, nie obawiać się czegoś złego, co być może nie nastąpi. Jakiś lęk, brak wiary w obecność Boga w naszym życiu, może nas na co dzień paraliżować. I wielu ludzi przeżywa taki paraliż duchowy, stany lękowe z powodu pandemii i innych okoliczności. Tylko wiara Jezusa na dwieście procent uwalnia nas od tych lęków.

Pierwszy z praawej: ks. Mariusz Kiszczak - proboszcz parafii św. Maksymiliana w Oświęcimiu, który wygłosił kazanie dla wyruszających w drogę pątników.   Pierwszy z praawej: ks. Mariusz Kiszczak - proboszcz parafii św. Maksymiliana w Oświęcimiu, który wygłosił kazanie dla wyruszających w drogę pątników.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W tym kontekście przypomniał także hasło pielgrzymki. -  Nie jesteśmy sami. Mamy Boga, który zostawił nam siebie w Eucharystii. Ona jest źródłem pojednania - mówił ks. Kiszczak, dodając: - Żeby podejść do Eucharystii, musisz najpierw pojednać się z bliźnimi przed spowiedzią i w sakramencie pojednania z Bogiem. I dopiero taki człowiek czysty, pojednany, może podejść do stołu eucharystycznego, dopiero to daje pełnię łask Ducha Świętego, który wie jak cię prowadzić i co jest dla ciebie najlepsze. O taką łaskę proście każdego dnia w czasie pielgrzymki.

Oświęcimscy pątnicy zabrali ze sobą w drogę także intencje, które w tygodniu poprzedzającym pielgrzymkę wierni składali w kościele św. Maksymiliana.

Większość z nich bardzo tęskniła za pielgrzymowaniem, po zeszłorocznej przerwie - na trasę wyruszyła wówczas jedynie 12-osobowa reprezentacja, która wędrowała w sztafecie.

Rodzinka Janusza Patera tuż przed wyruszeniem na szlak do Matki Bożej Jasnogórskiej.   Rodzinka Janusza Patera tuż przed wyruszeniem na szlak do Matki Bożej Jasnogórskiej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W tym roku na trasę wrócił Jarosław Dejko: - Decyzja przyszła pod natchnieniem Ducha Świętego, bo sam bym pewnie za dużo myślał i może by nie doszło do skutku to moje pielgrzymowanie. Cieszę się, że można iść i podziękować Matce Bożej - jak ksiądz powiedział: w trudnych czasach - i być świadectwem, że można żyć bez obaw, nie przejmować się za bardzo tym, co się dokoła dzieje. Bo naprawdę tylko Bóg wie lepiej od nas wszystkich, co się wydarzy. Trzeba Mu tylko zaufać. Jeśli Mu zaufamy, to On nas poprowadzi, umocni i będziemy mocni Jego mocą. Ta moc będzie się wylewać na tych, których On postawi na naszej drodze. A to jest najważniejsze, że możemy się podzielić Bożą miłością, że ona może emanować na innych. I może w przyszłym roku tej obawy nie będzie i pójdzie nas więcej.

Za wędrówką tęsknił też Janusz Pater i jego liczna rodzinka, która znów razem wybrała się w trasę. Odprowadzali ich najbliżsi, którzy muszą zostać w domach, a wśród nich mama Helena - "sponsorka słodyczy na całą pielgrzymkę" - jak mówi Janusz i tata Marian. To oni wprowadzali swoje dzieci na pielgrzymi szlak, a teraz z ich synami idą i ich dzieci - wnuki państwa Paterów.

- Byliśmy stęsknieni za pielgrzymką, za modlitwą, za tym czasem relaksu dla ciała, dla umysłu i dla duszy. Polecam każdemu! - mówi Janusz. - Ze sobą niesiemy nasze intencje ale też intencje tych osób, które nie mogą iść.

Mama Helenka dodaje, że ona powierzyła pątnikom szczególną modlitwę o spokój i pokój, a także o to, by każdy z Bożym pokojem w sercu ufał, że wszystko będzie dobrze.

Danuta Nowak i Ola Nowak jako pierwsze zapisały się na listę oświęcimskich pielgrzymów w tym roku.   Danuta Nowak i Ola Nowak jako pierwsze zapisały się na listę oświęcimskich pielgrzymów w tym roku.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Z Oświęcimia idą także babcia Danuta Nowak (po raz szósty - z przerwami) i jej wnuczka Ola (drugi raz). To one były pierwszymi pątniczkami, które zapisały się na listę pod numerami 1 i 2.

- Późno zaczęłam moje pielgrzymowanie. Pierwszy raz poszłam na moje 40. urodziny. Dzieci - nastolatki chodziły, a ja nie mogłam się przekonać. Ale jak minęła czterdziestka, to mówię do siebie: Danka, opamiętaj się! Na co ty czekasz?! - opowiada pani Danuta. Pierwsza pielgrzymka nie była dla niej łatwa - nie znała pielgrzymkowych piosenek, uczyła się pielgrzymiej codzienności. Ale drugi raz i następne, a szczególnie tegoroczny - były już wyczekiwane.

- Bałyśmy się, czy jeszcze będą miejsca, a okazało się, że byłyśmy pierwsze - mówi babcia Danuta. - Cieszymy się bardzo, że idziemy. W tamtym roku było nam przykro, że nie było pielgrzymki, a w tym jest wesoło i cieszymy się, że zdrowie dopisało. A nie było łatwo… Oboje z mężem ciężko przeszliśmy Covid-19. Przeżyliśmy i chcę za to podziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. Będziemy się modlić za wszystkich, za tych, którzy zdecydowali się iść, a zwłaszcza za chorych i cała służbę zdrowia. Trzeba iść i za wszystko dziękować.

Oświęcimscy pielgrzymi wyruszyli w drogę w sobotni poranek 7 sierpnia. Oświęcimscy pielgrzymi wyruszyli w drogę w sobotni poranek 7 sierpnia.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Ola po raz pierwszy na pielgrzymce była dwa lata temu. Po ubiegłorocznej przerwie wreszcie mogła iść kolejny raz. - Tęskniłam za śpiewaniem, za grupą, za atmosferą - mówi. - Będę się bardzo modlić o to, żeby się pandemia skończyła, żeby w następnym roku już iść w naszych dużych grupach…

Agata Malicka jest jedną z pięciorga kierujących ruchem na pielgrzymce. Za wędrówką tęskniła wręcz podwójnie, bo w ciągu minionych lat (przed pandemią) uczestniczyła też w 24-godznnej pieszej pielgrzymce z Brzeszcz: "Jasna Góra dla zapracowanych".

- Nastroje fantastyczne, wielkie emocje. Dobrze znów wyruszyć - mówi. - Idziemy małą grupą, ale najważniejsze, że tradycja podtrzymana! Nazbierało się ogromnie dużo intencji przez te dwa lata… Jest za co dziękować, jest o co prosić. I zabieramy ze sobą też intencje, które powierzają nam tu dziś różne osoby. Obyśmy tylko bezpiecznie, cało i zdrowo dotarli do celu, do naszej Mateńki.