Setka jubilatów z Cieszyna na jasnogórskim szlaku

Alina Świeży-Sobel

publikacja 08.08.2021 19:28

Idą za tym samym od lat przewodnikiem - ks. prał. Stefanem Sputkiem. Z duchową opieką dołączył już po raz kolejny ks. Sławomir Kołata, wicerektor krakowskiego seminarium. O obolałe stopy pątników troszczy się ta sama s. Paula, elżbietanka cieszyńska, wędrująca ze współsiostrami, a serdecznymi uśmiechami witają pielgrzymkowi bracia i siostry. Bo czują się w tej wspólnocie jak w rodzinie.

Cieszyńscy pątnicy wyruszają spod pałacowej kaplicy w dalszą drogę. Cieszyńscy pątnicy wyruszają spod pałacowej kaplicy w dalszą drogę.
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Staraliśmy się do tej drogi dobrze przygotować. Większość pielgrzymów mamy zaszczepionych, więc z noclegami nie było żadnych kłopotów. Idzie też z nami specjalnie przeszkolony ratownik covidowy, który czuwa nad bezpieczeństwem - mówi ks. prał. Stefan Sputek, dziekan cieszyński i przewodnik.

- Zawsze staramy się do parafii, które odwiedzamy w drodze, wnosić radość, pogodę ducha. Teraz to jest bardziej niż kiedyś potrzebne ludziom, bo wielu jest pełnych obaw. Jednak w większości miejsc przyjmowani jesteśmy z radością i już usłyszeliśmy, że czekają i nie wyobrażali sobie, żeby nas miało nie być. W ubiegłym roku szliśmy tylko prywatną, 12-osobową grupką i gościliśmy najczęściej na plebaniach, więc w tym roku pielgrzymi pojawią się w rodzinach po dwuletniej przerwie. W drodze pielgrzymi podejmują refleksję na temat Eucharystii: "Zgromadzeni na Świętej Wieczerzy", a rozważania prowadzi ks. dr Sławomir Kołata, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. Wsparcie duchowe zapewniają też księża: Rafał Stwora i Maciej Dunat - dodaje ks. prał. Sputek.

Ks. prał. Stefan Sputek dziękuje za gościnę w Kończycach Wielkich.   Ks. prał. Stefan Sputek dziękuje za gościnę w Kończycach Wielkich.
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

W 30-letniej przeszłości bywało, że pątników szło w cieszyńskiej grupie nawet czterystu. W tym roku idzie prawie stu, a uśmiechnięte twarze wymownie potwierdzają, że idą ci, którzy tego bardzo pragnęli. Są rodziny z dziećmi, a także starsi, którzy się za młodych modlą. Żwawym krokiem podąża w grupie Barbara Kluz. - Mam 77 lat i na pielgrzymki do Częstochowy chodzę z Cieszyna od początku. Zaczęłam jeszcze z Czeskiego Cieszyna, do czego zachęciła mnie Jadzia Franek. Bywałam najstarszym pielgrzymem i miałam przywilej niesienia pielgrzymkowego znaku aż do jasnogórskiej kaplicy - uśmiecha się do wspomnień pani Barbara. - Pielgrzymka to jest mój czas, którego bardzo potrzebuję. Kiedy się dowiedziałam, że ks. prałat Sputek jednak pójdzie z pielgrzymką, to od razu wiedziałam, że też pójdę. I tłumaczę obu synom i wnukom, jak ważne jest pielgrzymowanie i to, żeby w życiu iść śladami Jezusa i Maryi. Bo nie ma dla nas lepszej drogi! Tak się cieszę się, że mogę iść!

Barbara Kluz z radością pielgrzymuje od 30 lat.   Barbara Kluz z radością pielgrzymuje od 30 lat.
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Jak zawsze w cieszyńskiej grupie maszerującym towarzyszą rowerzyści, którzy zmieniają się na trasie, wioząc sprzęt nagłaśniający. - To taki nasz znak rozpoznawczy, bo te rowerki zawsze jadą z nami - uśmiechają się pątnicy. W jubileuszową 30. pielgrzymkę wyruszyli po Mszy św. w kościele św. Jerzego. Część pątników zaczęła wędrówkę w Strumieniu i obie grupy spotkały się już na trasie, w Pielgrzymowicach.

Pożegnanie z ks. Andrzejem Wieliczką w kaplicy Opatrzności Bożej.   Pożegnanie z ks. Andrzejem Wieliczką w kaplicy Opatrzności Bożej.
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Zgodnie z ustalonym od lat planem pielgrzymowania na pierwszym postoju zatrzymali się w gościnnej parafii w Kończycach Wielkich, gdzie wraz z ks. kan. Andrzejem Wieliczką czekali przedstawiciele zespołu charytatywnego, którzy przygotowali poczęstunek: słodkie kołaczyki oraz gorące i zimne napoje. Wszystko czekało na stołach w sąsiedztwie stadionu, na terenie miejscowego klubu sportowego.

Przedstawiciele kończyckich parafian serdecznie podejmowali pielgrzymów.   Przedstawiciele kończyckich parafian serdecznie podejmowali pielgrzymów.
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

- Staramy się ugościć tak, jak zawsze: z największą serdecznością, choć jest nas nieco mniej niż zwykle, bo też pielgrzymów idzie mniej niż w poprzednich latach - podkreślają panie: Zofia Parchańska, Irena Parchańska, Jolanta Siekierka i Anna Matuszek, którym w przygotowaniach pomagali Józef Piekar i Michał Majętny. - Mamy tę okazję, żeby w imieniu parafian podejmować pątników - i robimy to bardzo chętnie. Przecież oni zabierają ze sobą na Jasną Górę także nasze intencje, modlą się za nas, a i my o nich tu będziemy pamiętać w modlitwach, żeby doszli bezpiecznie.

Siostry elżbietanki cieszyńskie także pielgrzymują co roku... Podobnie jak wiceprezes "Dziedzictwa św. Jana Sarkandra" Maria Liwczak.   Siostry elżbietanki cieszyńskie także pielgrzymują co roku... Podobnie jak wiceprezes "Dziedzictwa św. Jana Sarkandra" Maria Liwczak.
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Józef Piekar wkrótce sam wyruszy na pielgrzymkowy szlak na swoim ukochanym rowerze. - Czasem jeździliśmy w kilka osób, a w tym roku jadę sam i w Niegowej dołączam do rowerowej pielgrzymki andrychowskiej i z powrotem też pojadę z tą grupą do Andrychowa, pierwszy raz od 17 lat - zapowiada pan Józef.

Po kończyckim postoju pątnicy odmówili modlitwę w zabytkowej kaplicy Opatrzności Bożej, w sąsiedztwie pałacu Thun-Hohensteinów. Tu modlitwom przewodniczył ks. kan. Andrzej Wieliczka, a pątnicy z podziwem oglądali pięknie odnowione wnętrze barokowej świątyni, w której pochowani są rodzice hrabiny Gabrieli von Thun und Hohenstein, znanej z dobroczynności ostatniej właścicielki kończyckiego pałacu.