Słotwina też ma swoją Porcjunkulę

Urszula Rogólska

publikacja 04.08.2021 09:59

Niezależnie od tego, czy to środek tygodnia, czy niedziela, tego dnia mieszkańcy Słotwiny starają się jak najliczniej odwiedzić swoją Porcjunkulę - ich pierwszy Boży dom, postawiony przez przodków u progu XX wieku.

Słotwiński rodak, ks. Sławomir Pietrszko (L) świętował razem z parafianami odpust Porcjunkuli w tutejszej kaplicy Matki Bożej Anielskiej. Słotwiński rodak, ks. Sławomir Pietrszko (L) świętował razem z parafianami odpust Porcjunkuli w tutejszej kaplicy Matki Bożej Anielskiej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Tak było i w tym roku, 2 sierpnia, w święto Matki Bożej Anielskiej, w dniu odpustu Porcjunkuli. Tego dnia, podczas Mszy św., kazania głosił słotwiński rodak, ks. Sławomir Pietraszko. Wieczorem przy ołtarzu wraz z nim stanęli także: proboszcz ks. Władysław Sporek i ks. Włodzimierz Caputa, również pochodzący ze Słotwiny.

Mieszkańcy parafii odwiedzali swoją starą kaplicę Matki Bożej Anielskiej i stojący obok niej parafialny kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa przez cały dzień - bo to także dzień ich diecezjalnej adoracji Najświętszego Sakramentu.

Historia słotwińskiej Porcjunkuli sięga początku XX wieku. Dzięki ofiarności swoich mieszkańców Słotwina wybudowała kapliczkę długości 10, szerokości 4.5 i wysokości 4 metrów. Tam wierni spotykali się w każdą niedzielę i święta po południu, śpiewając litanie i odmawiając Różaniec.

Słotwińska kaplica powstała po wybudowaniu kościoła św. Bartłomieja w Lipowej, a materiałem budowlanym stały się cegły pozostałe po postawieniu nowej świątyni. Stamtąd także, ze starego kościoła w Lipowej, pochodzi główny ołtarz w słotwińskiej kaplicy. Króluje w nim Matka Boża Częstochowska.

Kaplica Matki Bożej Anielskiej, stoi obok kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa.   Kaplica Matki Bożej Anielskiej, stoi obok kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Jak zanotowano w kronikach parafii, 14 czerwca 1909 r. mieszkańcy należący do parafii w Lipowej zwrócili się do konsystorza biskupiego ze szczególną prośbą: "Powiadomili, że z powodu oddalenia od kościoła parafialnego, a także niedogodności klimatycznych, jak czas słotny lub zawieje śnieżne, nie mogą zdążyć na niedzielne nabożeństwa popołudniowe". Jednocześnie zwrócili się do władz kościelnych o uznanie kaplicy i o pozwolenie na odprawianie w niej co roku dwóch Mszy św. niedzielnych: po uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa i po święcie Matki Bożej Anielskiej.

Kroniki parafialne zanotowały także, że 11 i 12 czerwca 1964 r. modlił się w kaplicy wraz z mieszkańcami abp Karol Wojtyła - ten fakt upamiętnia umieszczona w kaplicy tablica.

W kazaniu, nawiązując do postawy Maryi z Ewangelii o zwiastowaniu, ks. Sławomir mówił o trzech radach na życie chrześcijanina. Mówiąc o "nieusprawiedliwianiu się", najpierw przytoczył przykłady wzajemnego niezrozumienia w relacjach rodzinnych: dzieci, rodziców, jak i sąsiedzkich.

- Maryja uczy nas tego, że mamy szukać prawdy. Zawsze wtedy, kiedy pojawia się jakiś wyrzut w naszą stronę, ktoś się z nami nie zgadza czy nawet wyraża złość wobec nas, to mamy się starać jak Maryja zrozumieć, dlaczego to robi. Bo może faktycznie w tej jego postawie jest ziarno prawdy. I to jest znak dla mnie, że to ja muszę się zmieniać - zauważył ks. Pietraszko. - Co mówi Maryja, kiedy nie rozumie tego, co anioł do niej mówi? Ona po prostu ufa Bogu. I my też powinniśmy zaufać, że każdy człowiek, który staje nawet w opozycji do mojego zdania, jest mi przez Pana Boga dany, żeby coś do mnie dotarło, żebym coś w końcu zrozumiał.

Po Mszy św., słotwińskie parafianki zaprosiły wszystkich na słodki kiermasz.   Po Mszy św., słotwińskie parafianki zaprosiły wszystkich na słodki kiermasz.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Druga rada wynikająca ze sceny zwiastowania - nie nastawiać się. - Nastawiamy się, planujemy życie dziecku, planujemy mieć takiego męża, żonę, a kiedy coś nie wyjdzie - jesteśmy załamani. Maryja też miała pewne nastawienie na przyszłość. Miała Józefa, który ją kochał, zajmował się nią. Marzyła, by stworzyć normalną rodzinę, chciała być matką, żyć w Nazarecie jak każda kobieta. I nagle we wszystkie jej plany wchodzi Bóg z posłaniem anioła i mówi: "Nie. Będziesz matką, ale Mesjasza, a ojcem nie będzie Józef, ale Bóg". Ona się na to zgadza, bo wie, że Pan Bóg potrafi nasze życie zaplanować lepiej - podkreślił ks. Pietraszko, mówiąc także o sytuacjach trudnych, jak choroba, cierpienie, problemy. - Kiedy na to wszystko patrzymy z Bożej perspektywy, to widzimy, że nawet z cierpienia, kłótni, trudności, Bóg potrafi wyciągnąć coś dobrego dla naszego życia.

Trzecia rzecz, o jakiej mówił duszpasterz, to troska o rzeczy małe. Przywołał świadectwo 14-latki ze wspólnoty oazowej, przeżywającej swoje rekolekcje w Zagórniku. To tam był moderatorem ks. Pietraszko. Dziewczynka mówiła o małych rzeczach, jakie pomogły jej w przeżywaniu rekolekcji - o ofiarowaniu trudów, jakie przeżywała, w intencji chorego 10-letnego kolegi, o dziękowaniu za rodziców i ich troskę o nią, za zdrowie. Mówiła o pokorze i docenianiu wszystkiego, co ma.

- Wcale nie trzeba nam wielkich żeby, żeby budować królestwo Boże na ziemi. To trud ofiarowany w intencji kogoś, kto cierpi, znoszenie krzyża opieki nad ciężko chorym, czas poświęcony uciążliwej sąsiadce, życzliwe słowo wobec dziecka - mówił słowiński rodak. - Czasem chcemy zdobyć niebo nie wiadomo czym, a Porcujnkula, czyli cząsteczka, pokazuje nam, że królestwo Boże na ziemi budujemy właśnie w takich maleńkich cząsteczkach, naszej codzienności, a nie w cudach na kiju. Jak mówi Ewangelia - kto w małych rzeczach, czyli cząsteczce, będzie wierny, to i w wielkich rzeczach będzie wierny.

Po Mszach św. słotwińskie parafianki zapraszały do kupienia lodów czy upieczonych przez nie ciast. Co roku dochód z ich sprzedaży przeznaczają na wybrany cel parafialny. W tym roku będą nim nowe drzwi do kaplicy.

- To uroczyste świętowane zapoczątkował nasz nieodżałowanej pamięci proboszcz, ks. Mieczysław Grabowski, który zmarł w październiku ubiegłego roku. Najpierw powstał tu ośrodek duszpasterski, potem parafia i tak możemy się cieszyć dwoma odpustami: ku czci Serca Pana Jezusa i Matki Bożej Anielskiej - mówią Maria Binda-Sapeta, Dorota Sowa, Agnieszka Chowaniec i jej córka Julia, które po Mszy św. zapraszały parafian do stoiska ze słodkościami. - To dla całej parafii bardzo ważny dzień. Kto tylko może, kto nie pracuje, w tym czasie stara się być tutaj, spotkać, modlić, dziękować Panu Bogu i Matce Bożej za to miejsce, które dla nas wybudowali nasi przodkowie.

Za ten udział parafian i ich zaangażowanie w przygotowanie uroczystości, kiermaszu ciast, a także wystroju kaplicy i kościoła dziękował serdecznie obecny duszpasterz parafii ks. Władysław Sporek.