Stypendyści wreszcie się spotkali w Aleksandrowicach

Urszula Rogólska

publikacja 14.06.2021 21:36

- Brakowało nam bardzo spotkań - trudno budować więzi, wspólnotę tylko przez kamerki internetowe. Część osób odeszło z grona stypendystów, inne przyszły - nie mieliśmy okazji nawiązać relacji - dziś to nasze pierwsze normalne spotkanie od ponad roku - mówią bracia Jacek i Robert Laszczakowie z Kęt.

Bliźniacy: Jacek Laszczak i Robert Laszczak z Kęt też już bardzo chcieli spotkać się z kolegami stypendystami twarzą w twarz. Bliźniacy: Jacek Laszczak i Robert Laszczak z Kęt też już bardzo chcieli spotkać się z kolegami stypendystami twarzą w twarz.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Młodzi zwani "stypendystami papieskimi" - uczniowie szkół podstawowych i średnich, korzystający ze wsparcia diecezjalnej Fundacji "Światło Nadziei" i ogólnopolskiej Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, spotkali się w sobotę 12 czerwca w bielskiej parafii św. Maksymiliana w Aleksandrowicach z Ireną Olmą - prezes "Światła Nadziei" oraz księżmi koordynatami obu fundacji - ks. Wiesławem Płonką i ks. Włodzimierzem Caputą, a przede wszystkim - ze sobą. To pierwsze spotkania twarzą w twarzą, od marca ubiegłego roku.

Wspólne popołudnie zaczęli od nabożeństwa czerwcowego i adoracji Najświętszego Sakramentu w kaplicy Miłosierdzia Bożego, a następnie, w parafialnej kawiarence "Emaus" wysłuchali konferencji wygłoszonej przez ks. Caputę. Był czas na omówienie spraw bieżących, a przede wszystkim - rozmowy!

Stypendyści podczas nabożeństwa w kaplicy Miłosierdzia Bożego w Aleksandrowicach.   Stypendyści podczas nabożeństwa w kaplicy Miłosierdzia Bożego w Aleksandrowicach.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Spotkanie miało miejsce w dniu wspomnienia Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny, nazajutrz po uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa. W tym kontekście ks. W. Caputa mówił stypendystom o sercu jako szczególnym miejscu uczuć - tych najpiękniejszych - jak miłość, jak i tych z drugiego krańca - jak nienawiść. Ta najczęściej nie pojawia się od razu - często rodzą ją pielęgnowane urazy i niechęć. To nienawiść sprawia, że człowiek jest nieszczęśliwy, wściekły i nie potrafi znaleźć antidotum na swój problem - a jest nim przebaczenie.

- Przebaczyć, nie znaczy zapomnieć, ale nie chować urazy, nie szukać zemsty - twoje serce jest od nich wolne. Dopóki w sercu gnieździ się nienawiść, będziesz ciągle niezadowolony, bo nie ma tam radości. Człowiek, który kocha i który jest kochany jest najszczęśliwszy - to jest przesłanie serca - zauważył ks. Włodzimierz, dodając, że takie doświadczenie przynosi spowiedź, przebaczenia i odpuszczenie grzechów, jakie daje Jezus - Miłość - w konfesjonale.

W diecezji bielsko-żywieckie z pomocy stypendialnej fundacji diecezjalnej korzysta 16 osób, a ogólnopolskiej -61. W sobotnim spotkaniu udział wzięło około 30 z nich.

Ks. Wiesław Płonka wśród stypendystów podczas bielskiego spotkania.   Ks. Wiesław Płonka wśród stypendystów podczas bielskiego spotkania.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Przed uczniami - na przełomie czerwca i lipca - obóz stypendialny, który w tym roku odbędzie się osobno w każdej diecezji. Bielsko-żywieccy stypendyści - około 30 osób - na tydzień zamieszkają w ośrodku w Lipniku. Obóz dla nich - jak i dla młodych w innych diecezjach - poprowadzi kadra z ogólnopolskiej siedziby fundacji. Z kolei maturzyści wyjadą na obozy do miast, w których od października rozpoczną studia.

Obóz i kolejne miesiące, będą już również przygotowaniem dochodów październikowego Dnia Papieskiego - najważniejszego święta dla stypendystów, któremu w tym roku będą towarzyszyć słowa "Nie lękajcie się", odwołujące się do przemówienia św. Jana Pawła II z dnia inauguracji jego pontyfikatu.

- Dzień Papieski to co roku także dzień kwesty na rzecz funduszu stypendialnego. W ubiegłym roku zbiórka była bardzo ograniczona, choć młodzi w swoich parafiach angażowali się jak tylko mogli. Z tego też powodu wysokość stypendiów, jak i liczba nowych stypendiów, zostały ograniczone - tłumaczy ks. Wiesław Płonka.

Sobotnie spotkanie było wreszcie okazją do rozmów bez pośrednictwa kamerek internetowych - bo przez miniony rok tylko tak mogła się odbywać formacja stypendystów.

Stypendyści w aleksandrowickiej kawiarence "Emaus".   Stypendyści w aleksandrowickiej kawiarence "Emaus".
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Brakowało nam bardzo spotkań - trudno budować więzi, wspólnotę tylko przez kamerki internetowe. Część osób odeszło z grona stypendystów, inne przyszły - nie mieliśmy okazji nawiązać relacji - mówią bracia Jacek i Robert Laszczakowie z Kęt, którzy są stypendystami od trzech lat. - Często wspominaliśmy rekolekcje i dni skupienia w Hałcnowie, gdzie mogliśmy się integrować i poznawać spędzając razem czas przez cały weekend. Nie mogły tego zastąpić dwugodzinne warsztaty i zajęcia w podgrupach prowadzone online.

Kinga Trytko z Bulowic jest stypendystką od marca ubiegłego roku - tuż przed ogłoszeniem pandemii, udało się jej wziąć udział w jedynym spotkaniu stypendystów, na którym poznała Kingę Sporek i Julię Gryglak z Rycerki Górnej - dziewczyny są stypendystkami od 4 i 5 lat. Dzięki temu, przez cały miniony rok nastolatki utrzymywały ze sobą kontakt.

- Żadne łącza internetowe nie zastąpią normalnego spotkania - uśmiecha się Julia. - W takim gronie jak dziś, spotykamy się praktycznie pierwszy raz!

W tym czasie Kinga i Julia przygotowywały się do matury. To właśnie na potrzebne książki, repetytoria, kursy, przeznaczały w dużej mierze swoje stypendia. Martyna z kolei zainwestowała je w pomoce do nauki, także tej związanej z jej pasją - grą na keyboardzie.

Młodzi już czekają na obóz i…powrót do czasów normalnej formacji.