Jaworze pożegnało księdza profesora, którego pasją byli ludzie i ambona

Urszula Rogólska

publikacja 09.05.2021 12:15

Wierni, duszpasterze i czterej biskupi z trzech diecezji: bielsko-żywieckiej, katowickiej i gliwickiej, żegnali śp. ks. prof. Józefa Kiedosa podczas uroczystości pogrzebowych 7 i 8 maja w Bierach i Jaworzu, gdzie w grobowcu kapłanów złożono trumnę z jego ciałem.

Jaworze żegnało śp. ks. Józefa Kiedosa 8 maja 2021 r. Jaworze żegnało śp. ks. Józefa Kiedosa 8 maja 2021 r.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W piątek 7 maja w Bierach, a w sobotę, 8 maja w Jaworzu wierni, duszpasterze z biskupami - Romanem Pindlem i Piotrem Gregerem z diecezji bielsko-żywieckiej, Adamem Wodarczykiem z archidiecezji katowickiej i Andrzejem Iwaneckim z diecezji gliwickiej na czele - żegnali zmarłego ks. prof. Józefa Kiedosa. O pożegnaniu w Bierach z Mszą św. w intencji zmarłego, której przewodniczył biskup Greger, więcej piszemy TUTAJ.

Łącznie w ciągu dwóch dni za zmarłego kałana modlono się podczas siedmiu liturgii eucharystycznych, w tym czterech w kościele Opatrzności Bożej w Jaworzu. Na jednej z nich spotkali się tu kapłani - koledzy, a wśród nich koledzy rocznikowi, uczniowie i wychowankowie księdza profesora, a także księża, których historia życia spotkała się z jego historią. Tej Mszy św. przewodniczył katowicki biskup pomocniczy Adam Wodarczyk - także uczeń ks. Kiedosa - a kazanie wygłosił kolejny jego wychowanek ks. dr Karol Mozor, proboszcz w Pogwizdowie.

Kapłani trzech diecezji przy trumnie śp. ks. prof. Józefa Kiedosa.   Kapłani trzech diecezji przy trumnie śp. ks. prof. Józefa Kiedosa.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Kim był? Przede wszystkim kapłanem. Przez prawie 54 lata pełnił w Kościele różne funkcje: wikary, proboszcz, prefekt, a następnie wicerektor Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach, profesor, doktor habilitowany, wykładowca, pedagog, wyśmienity kaznodzieja, rekolekcjonista, autor wielu publikacji naukowych i popularnonaukowych - przypomniał ks. Karol Mozor. - Charakteryzował się wyśmienitą pamięcią. Był wymagający wobec innych, ale przede wszystkim wobec siebie.

Kaznodzieja przypomniał, że ks. Kiedos "nie żył dla siebie". Chętnie żył dla Pana, przemierzając Śląsk Górny, Cieszyński, inne diecezje, by głosić słowo Boże "zawsze podkreślając obowiązek ciągłego dążenia do większej doskonałości i walki z własnymi słabościami".

Odwołując się do słów Ewangelii o pannach roztropnych i nieroztropnych, ks. Mozor zauważył, że zmarły kapłan, szedł przez życie z zapaloną lamą i zapasem oliwy w zanadrzu. A tą oliwą była dla niego modlitwa i Eucharystia. Od kilku lat łączył swoje kapłaństwo z cierpieniem choroby, pozostając złączonym w nim z Jezusem.

- Czy narzekał? Raczej nie. Mimo cierpienia i bólu, starał się spełniać swoją posługę kapłańską. Myślę, że wszyscy jak tu jesteśmy, moglibyśmy się wiele nauczyć od śp. księdza profesora Józefa. Idźmy zawsze przez życie z podniesioną głową, zawierzając swe kapłaństwo Chrystusowi, a On doprowadzi nas do bram nieba - zaznaczył ks. Mozor.

Trumna z ciałem ks. prof. Józefa Kiedosa w kościele Opatrzności Bożej w Jaworzu.   Trumna z ciałem ks. prof. Józefa Kiedosa w kościele Opatrzności Bożej w Jaworzu.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Pod koniec Mszy św. swoim świadectwem spotkań z ks .Kiedosem dzielił się także bp Wodarczyk, który - jak większość zebranych w kościele kapłanów - był wychowankiem księdza profesora w katowickim seminarium i słuchaczem prowadzonych przez niego zajęć z historii Kościoła. Mówił, kiedy jako tarnogórzanin, wybierając seminarium magisterskie u ks. Kiedosa, chciał pisać pracę z biografii ks. Franciszka Blachnickiego. Przypomniał, jak ks. Kiedos, we właściwym sobie stylu powiedział mu: "Człowieku z Tarnowskich Gór, całość zostaw sobie na doktorat, a teraz napisz o wczesnych latach księdza Blachnickiego".

Biskup z uśmiechem zauważył, że te "wczesne lata" zajęły 200 stron pracy naukowej, a zgodnie z sugestią profesora, pracę nad biografią dokończył przy doktoracie. Dziękował swojemu wykładowcy za przenikliwość spojrzenia, którego jego wychowankowie doświadczyli w różnych sytuacjach i doświadczeniach. - I za to będziemy mu wdzięczni - podkreślił bp Wodarczyk. - Był heroldem słowa Bożego. Słynął z rekolekcji, które głosił w stylu misjonarza ludowego, oddziałując na emocje i na przeżycia.

Ostatnią Mszą św. sprawowaną 8 maja w kościele w Jaworzu, była liturgia pogrzebowa, której przewodniczył biskup Roman Pindel, a kazanie podczas niej wygłosił - zgodnie z wolą ks. Kiedosa - biskup Andrzej Iwanecki, gliwicki biskup pomocniczy.

Bp Roman Pindel przwodniczył Mszy św. pogrzebowej ks. prof. Józefa Kiedosa, a bp Andrzej Iwanecki wygłosił pożegnalną homilię.   Bp Roman Pindel przwodniczył Mszy św. pogrzebowej ks. prof. Józefa Kiedosa, a bp Andrzej Iwanecki wygłosił pożegnalną homilię.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Przed liturgią, swojego pasterza, związanego z Jaworzem od wielu lat, mieszkającego tu od 1994 r., żegnali przedstawiciele społeczności, wśród której żył i pracował: wójt dr Radosław Ostałkiewicz, prof. Krzysztof Śleziński z Uniwersytetu Śląskiego oraz Bartłomiej Mieszczak, przewodniczący rady parafialnej w Jaworzu. Wszyscy wspominali osobiste spotkania i rozmowy z ks. Kiedosem - naukowcem i kapłanem zafascynowanym św. Janem Pawłem II, lubianym pedagogiem i wykładowcą, człowiekiem imponującej pamięci, żywo zainteresowanym życiem i sprawami każdego, kogo spotkał.

Na początku Eucharystii, ks. proboszcz Stanisław Filapek odczytał list kondolencyjny arcybiskupa katowickiego Wiktora Skworca, przekazany przez biskupa Adama Wodarczyka.

Biskup Roman Pindel wspomniał swoje pierwsze spotkanie z ks. prof. Józefem Kiedosem przed 15 laty, gdy uczestniczył w Mszy św. prymicyjnej w niedalekiej Wapienicy, a następnie w spotkaniu przy stole w Jaworzu. - Bardzo zapamiętałem sobie postać księdza profesora, także wychowawcy wielu pokoleń kapłańskich. I dziś z wami chcę modlić się i odprowadzić go na miejsce spoczynku - zauważył bp Pindel.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

W homilii bp Iwanecki przypomniał życiorys zmarłego kapłana i zaprosił do dziękczynienia za jego wierną służbę kapłańską, świadectwo wiary, głoszone słowo i przekazywanie łaski w sakramentach świętych, a także otoczenia chrześcijańską miłością najbliższych - rodziny i przyjaciół zmarłego.

Wspominając kazania, głoszone przez ks. Kiedosa (o jednym z nich, wygłoszonym na początku tego roku w Bierach, na pogrzebie śp. ks. proboszcza Jana Froelicha przeczytacie TUTAJ) biskup Iwanecki, mówił o podkreślanej przez ks. Kiedosa kapłańskiej tęsknocie za ołtarzem.

- Możemy te słowa odnieść wprost do niego. On też tęsknił za ołtarzem. Cieszył się, gdy mógł sprawować przy nim wielką tajemnicę wiary - Eucharystię. Lubił głosić kazania. Na rekolekcjach i licznych misjach parafialnych przyciągał mężczyzn i kobiety. Miał dar słowa dobitnego, osobistego, Bożego. Był bardzo życiowy. Umiał docierać do ludzi, przemawiał do serc ludzkich. Myślę, że każdy z nas go kiedyś słuchał i wiele z tego, co zasiewał w głoszonym słowie, pozostało w naszych sercach - zauważył bp Iwanecki, przytaczając słowa wygłoszone przez ks. Kiedosa na jednym z kazań prymicyjnych. Nigdy nie brakowało tam odniesienia do wartości rodziny i Eucharystii.

Ks. Kiedos bardzo dbał o własną rodzinę. podtrzymywał łączące go rodzinne więzi.

Każdemu młodemu księdzu radził: zanim cokolwiek powiesz, najpierw klęknij przed tabernakulum.

Biskup dodał, że w ostatnim czasie ks. Józef przygotowywał się na swoje odejście. - Od półtora miesiąca o niczym innym nie mówił. Chciał o wszystko zadbać ze szczegółami. To był jego pomysł, aby mnie zaprosić na ten pogrzeb ze słowem Bożym. Był coraz słabszy. Przez ostatnie pięć lat zmagał się z ciężka chorobą. Nie miał już sił. Ale miał mocny głos. Tym głosem służył Bogu i ten głos Bóg pozostawił mu do końca - wspominał biskup, dodając: - Doceniał wszystkich, kochał ludzi, chętnie się z nimi spotykał. On pierwszy rozpoczynał rozmowę, interesował się życiem ludzi, szanował siostry zakonne i osoby, które wspierały kapłanów w różnych parafiach. Mógł siedzieć godzinami w konfesjonale. Cieszył się, kiedy było dużo ludzi w kościele. Wiemy, że pandemia to wyhamowała, jakoś nas ograniczyła, ale wciąż trwamy w nadziei, ufamy, że to się zmieni. Trochę obawiał się o swój pogrzeb w pandemii. Jak to będzie? Drogi księże Józefie, dzięki dobrej organizacji twój pogrzeb, to nie tylko jedna Msza św. i jedno kazanie, lale to siedem Mszy i siedem kazań! - zauważył bp Iwanecki.

Ks. Kiedosa pożegnał także ks. Stanisław Filapek, proboszcz jaworzańskiej parafii. Przypomniał, że na swoim obrazku prymicyjnym ksiądz profesor Józef umieścił słowa: "Czego pragnęło serce moje, dałeś mi Panie”, a cztery lata temu obchodził złoty jubileusz kapłaństwa.

Pożegnanie śp. ks. prof. Józefa Kiedosa na cmentarzu w Jaworzu.   Pożegnanie śp. ks. prof. Józefa Kiedosa na cmentarzu w Jaworzu.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Zapytany czego pragnęło serce księdza w dniu prymicji, a czego pragnie dzisiaj po 50 latach kapłaństwa. ks. Józef nie namyślając się odpowiedział: "Tego samego: być kapłanem" i dodał: "Dziękuję Bogu, że po 50 latach pracy kapłańskiej, mogę powiedzieć, że nigdy się nią nie znudziłem. Gdybym ponownie miał wybierać moją drogę życiową, wybrałbym kapłaństwo" - przypomniał ks. Filapek.

Ksiądz profesor zapytany wtedy także o to, czy działalność naukowa i dydaktyczna były tym wymarzonym sposobem realizowania powołania kapłańskiego, odpowiedział: "Pasją mojego życia była praca z ludem. Tę pracę na parafii, wśród ludzi, kochałem najbardziej i tej pracy poświęciłem najwięcej czasu. Moim ulubionym miejscem była i jest ambona".

Ks. Filapek dziękował zmarłemu duszpasterzowi za sprawowane Eucharystie, posługę w konfesjonale, płomienne kazania i wszelkie dobro, które pozostawił.

- Księże Józefie, twój duch i cząstka twojego życia została w nas wszczepiona, a miejsce twego spoczynku, tu na parafialnym cmentarzu, na pewno będzie miejscem spotkań i modlitwy - zaznaczył ks. Filapek, dziękując wszystkim uczestnikom Mszy św. w Bierach i Jaworzu, a zwłaszcza najbliższym ks. Kiedosa - siostrze Barbarze z mężem, za wzór miłości siostry do brata - oraz personelowi medycznemu za opiekę nad ks. Józefem..

Po Mszy św., ciało śp. ks. prof. Józefa Kiedosa zostało odprowadzone na miejscowy cmentarz parafialny, gdzie spoczęło w grobowcu kapłańskim.