Szkoła małych pogromców barier wszelakich w Cieszynie

Urszula Rogólska

publikacja 31.03.2021 23:27

Tu zdolne dzieci mają nie tylko szansę wspinać się na wyżyny wiedzy, ale i… uczyć się dostrzegania tych, którym w życiu bardziej pod górkę. Choć szkoła jest dumna z licznej grupy laureatów różnorakich konkursów, ma też dużo więcej sukcesów, za które nikt nie wręczy dyplomów ich małym zdobywcom...

Od lewej: dk. Wojciech Kamiński i dyrketorki katolckich szkół: Katarzyna Kawalerowicz oraz Alina Prajzler. Od lewej: dk. Wojciech Kamiński i dyrketorki katolckich szkół: Katarzyna Kawalerowicz oraz Alina Prajzler.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Alina Prajzler, wicedyrektor Katolickiej Szkoły Podstawowej im. Świętej Rodziny przy ul. Błogockiej w Cieszynie, stojąc przed ścianą zapełnioną dyplomami zdobytymi przez uczniów w konkursach przedmiotowych, sportowych, artystycznych, religijnych długo może mówić o zdolnych matematykach, językowcach, muzykach, wokalistach, hokeistach, dżudoczkach, karateczkach, łyżwiarkach, szachistach, którzy są lub byli uczniami szkoły. Bo od dawna to miejsce zwraca uwagę rodziców, którzy chcą, by ich dziecko miało świetnych nauczycieli-przewodników. Takich, którzy pomogą mu rozwijać talenty, a przy tym zachować równowagę między rozumem i sercem.

Atutami szkoły na pewno są matematyka i języki obce: angielski, francuski i niemiecki, a także mnóstwo zajęć, do których nauczyciele zapraszają dzieci również w świetlicy, zapewniającej opiekę od 6.45 do 16.30 (kiedy tylko będzie możliwy powrót dzieci do szkół, ten aspekt jej codzienności znów będzie oczywistością). Dzieci uwielbiają robotykę, gry, zabawy i naukę na interaktywnym dywanie. Tu również mogą uczyć się dodatkowo francuskiego, angielskiego; brać udział w zajęciach kółka geograficznego, warsztatach muzycznych, plastycznych, szachowych.

Na miejscu mają także korzystać z domowych obiadów w szkolnej stołówce.

Alina Prajzler przed ścianą zapełnioną dyplomami uczniów Katolickiej Szkoły Podstawowej im. Świętej Rodziny w Cieszynie.   Alina Prajzler przed ścianą zapełnioną dyplomami uczniów Katolickiej Szkoły Podstawowej im. Świętej Rodziny w Cieszynie.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Tu zdolne dzieci mają nie tylko szansę wspinać się na wyżyny wiedzy, ale i… uczyć się dostrzegania tych, którym w życiu bardziej pod górkę. Placówka ma bowiem dużo więcej sukcesów, za które nikt nie wręczy dyplomów ich małym zdobywcom.

Szkoła jest otwarta na wszystkie dzieci z orzeczeniami o potrzebie kształcenia specjalnego. - Mówimy rodzicom: przyprowadźcie je do nas, zrobimy wszystko, by im pomóc. Kiedy widzimy, jak udaje się im pokonywać kolejne bariery, kiedy wielkim wysiłkiem zdobywają kolejną lepszą ocenę od poprzedniej - nie kryjemy dumy. Bo każde dziecko ma swoją mocną stronę. Szukamy jej i na niej budujemy - podkreśla dyrektor Alina Prajzler i dodaje: - Chcemy, by nasze dzieci dostrzegały świat osób potrzebujących, chorych, starszych. Wysoki poziom nauczania to jedno, a wychowanie do życia codziennego, z jakim mogą się spotkać poza szkołą - to drugi ważny aspekt naszej pracy.

W Katolickiej Szkole Podstawowej im. Świętej Rodziny w Cieszynie.   W Katolickiej Szkole Podstawowej im. Świętej Rodziny w Cieszynie.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Dzieci z orzeczeniami pracują tu również z pedagogiem, psychologiem, innymi specjalistami w nowoczesny, ciekawy sposób. - Sukcesem są sytuacje, kiedy dzieci otwierają się, mówią o swoich trudnościach, mają większą świadomość samych siebie - mówi Katarzyna Kawalerowicz, psycholog, a jednocześnie wicedyrektor liceum. - Staramy się tworzyć atmosferę zaufania, akceptacji.

Szkoła nie jest duża - liczy 159 uczniów, z czego klasy siódma i ósma uczą się w budynku przy placu Dominikańskim, razem z uczniami Katolickiego LO im. św. Melchiora Grodzieckiego.

Niewiele jest szkół, których patronem jest Święta Rodzina. Nauczyciele i rodzice z cieszyńskiej placówki przyznają, że tę opiekę odczuwają szczególnie. I naturalnym dla nich jest wspólne tworzenie szkoły. Rodzice nie są klientami, którzy "płacą i wymagają". Kiedy trzeba łapią za pędzle i farby, żeby szkołę odmalować, kiedy potrzeba zakupić sprzęt komputerowy dla któregoś z uczniów, najnowsze pomoce dydaktyczne - chętnych nigdy nie brakuje.

Dk. Wojciech Kamiński już wie, jak ważne są zwyczajne rozmowy o wszystkim z najmłodszymi.   Dk. Wojciech Kamiński już wie, jak ważne są zwyczajne rozmowy o wszystkim z najmłodszymi.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Jestem początkującym nauczycielem, ale w tej szkole sam już się nauczyłem, że dziecko jest przede wszystkim pociechą dla nas, dorosłych - tak rodziców, jak i nauczycieli - mówi diakon Wojciech Kamiński, szkolny katecheta. - Bo dzieci dają nam radość i pocieszenie tym, jakie są. Zanim zacznę z nimi lekcję, poznajemy się - przez zabawę, odpowiedzi na wszystkie ich pytania. Już wiem, że jeśli na to poświęcę odpowiedni czas, zupełne inaczej przekazuje się wiedzę, mówi o Jezusie, o Ewangelii. To też wstęp do sposobu prowadzenia lekcji religii w klasach starszych, opartych przede wszystkim na otwartych rozmowach z katechetą.

Nauczyciele KSP - od lewej: Katarzyna Możdżeń, Dominika Duraj, Alina Prajzler, Magdalena Firla i dk. Wojciech Kamiński.   Nauczyciele KSP - od lewej: Katarzyna Możdżeń, Dominika Duraj, Alina Prajzler, Magdalena Firla i dk. Wojciech Kamiński.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Nauczycielki edukacji wczesnoszkolnej: Katarzyna Możdżeń, Dominika Duraj i Joanna Kubok, a także anglistka Magdalena Firla podkreślają, że w klasach nie ma dwudziestu uczniów, ale każda z nich ma pod opieką każde dziecko indywidualnie. Uśmiechają się, że z dniem 1 września każde z nich staje się jak ich własne.

- Chcemy, by każde dziecko, które chce się u nas uczyć, mogło zostać z nami. Barierą dla wszystkich dzieci, które chcą się uczyć w naszej szkole nie może być też czesne - podkreśla dyrektorka. - Szukamy rozwiązań: zarząd może zadecydować o zniżce, szukamy sponsorów, oferujemy stypendia naukowe za bardzo dobre wyniki w nauce. Serdecznie zapraszamy do nas!

To fragmenty tekstu, opublikowanego w papierowym "Gościu Bielsko-Żywieckim" nr 11/2021.