W "Sercu" o dwóch płucach, którymi oddycha Kościół wschodni i zachodni

Urszula Rogólska

publikacja 24.02.2021 00:44

O wspólnych korzeniach, z których wyrosły łacińska i wschodnia tradycja Kościoła, dr Jarosław Giemza, znawca sztuki sakralnej, a szczególnie ikon i architektury cerkiewnej, mówił 22 lutego podczas kolejnego "Wykładu w Sercu".

Słuchacze wykładu Jarosława Giemzy mogli zakupić u niego okazałe dzieło jego autorstwa "Cerkwie i ikony Łemkowszczyzny". Słuchacze wykładu Jarosława Giemzy mogli zakupić u niego okazałe dzieło jego autorstwa "Cerkwie i ikony Łemkowszczyzny".
Urszula Rogólska /Foto Gość

To był trzeci z zaplanowanych na pierwszy sezon "Wykładów w Sercu" - w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bielsku-Białej, któremu towarzyszą słowa św. Augustyna: "Uwierz, abyś zrozumiał, zrozum, abyś uwierzył".

W poniedziałek 22 lutego Jarosław Giemza, znawca sztuki sakralnej, a szczególnie ikon i architektury cerkiewnej, kierownik działu sztuki cerkiewnej Muzeum-Zamku w Łańcucie i członek Komisji Konserwatorskiej Archidiecezji Przemysko-Warszawskiej Kościoła greckokatolickiego; autor dzieła "Cerkwie i ikony Łemkowszczyzny", mówił o ikonie i świątyni w Kościele wschodnim.

Wykład był transmitowany, a nagranie można odtworzyć TUTAJ.

- To, co dotyczy obrazu czy wystroju świątyni, relikwii, to jest wspólne dziedzictwo całego Kościoła. Kiedy sobory pod koniec VIII wieku przyjmowały kanony o kulcie obrazów i relikwii, Kościół nie był jeszcze podzielony - zaczął wykładowca, przypominając, że wówczas, w 787 roku, Sobór Nicejski II przyjął kanony o kulcie obrazów. Zaznaczono wtedy, że kult ten odnosi się do osoby przedstawionej na obrazie, a nie do samego obrazu. Jak zauważył Jarosław Giemza, jeszcze 500, 600 lat temu Kościół łaciński nie różnił się znacząco w tej kwestii od cerkwi.

Jarosław Giemza podczas wykładu w bielskim kościele NSPJ.   Jarosław Giemza podczas wykładu w bielskim kościele NSPJ.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Wykładowca mówił o pierwszych czczonych przez chrześcijan wizerunkach: Mandylionie, Chuście Weroniki czy Całunie Turyńskim. Przybliżył również wizerunki obecne w kościołach obu tradycji - także na ziemiach polskich. Mówił m.in. o ikonie Bogarodzicy i Chrystusa z Jarosławia, która towarzyszyła inauguracji Roku Miłosierdzia w Watykanie.

Znaczną część wykładu znawca sztuki sakralnej poświęcił architekturze świątyń i znaczeniu ich poszczególnych części. Mówił o elementach wspólnych dla kościołów i cerkwi: części sakralnej zwanej sanktuarium lub prezbiterium i oddzielającej je od nawy, czyli miejsca dla wiernych - przegrodzie. W kościołach wschodnich jest nią ikonostas, w zachodnich - belka tęczowa, a także balaski.

W cerkwiach został zachowany podział świątyni na trzy części: sanktuarium od wschodu, nawę i od strony zachodniej tzw. babiniec. Wbrew pozorom nie była to część dla kobiet (kobiety i mężczyźni zajmowali miejsca osobno, w prawej i lewej części nawy), ale miejsce dla katechumenów.

W cerkwiach powstawały także galerie i na piętrze - górna kaplica. Do XVIII w. trzymano się tradycji, że jednego dnia, przy jednym ołtarzu, może być sprawowana jedna liturgia. Kaplica na piętrze była jakby osobną górną cerkwią, pod nowym wezwaniem.

Wykładowca omówił elementy wnętrza sanktuarium. Opowiedział m.in. o prestole, miejscu przygotowania darów, czy o krystołach - pomieszczeniach dla chórów śpiewaczych. We wschodniej liturgii nie używa się instrumentów - towarzyszy jej jedynie śpiew. Cała liturgia jest śpiewana, a recytowana jest tylko homilia.

Słuchacze wykładu poznawali zasady tworzenia malowideł ściennych w świątyniach i symbolikę najczęściej spotykanych okazałych ikon, obrazujących Sąd Ostateczny i Mękę Pańską. Dowiedzieli się, że wizerunek Boga-Chrystusa znajdował się zawsze w najwyższej kopule, nad nawą dla wiernych, a w sanktuarium - wizerunek Bogarodzicy z uniesionymi rękoma lub z uniesionymi rękoma i wizerunkiem młodego Chrystusa, Emmanuela. "Boga z nami" na piersi.

To były elementy jednakowe dla całego chrześcijaństwa. Dlaczego w Kościele zachodnim o nich zapomniano? Stało się to wówczas, kiedy do sztuki sakralnej trafił realizm w obrazowaniu - to czas malarstwa późnogotyckiego, renesansowego i barakowego. - W Kościele wschodnim nie do pomyślenia jest wykonanie wizerunku z modela - mówił wykładowca, zauważając, że jest to natomiast dość powszechna praktyka w tradycji łacińskiej. Często artysta chciał ukazać w ten sposób swój kunszt, talent, ale przez to zacierał się liturgiczny charakter sztuki

Ciąg dalszy na następnej stronie.

Nie zabrakło wątku ikon Bogarodzicy. Tradycja mówi, że Jej najstarszy wizerunek stworzył Łukasz Ewangelista. Przyjęło się, że każdy kolejny wizerunek Matki Najświętszej był tym samym wizerunkiem, nawiązującym do najstarszego wzorca, czyli jego powtórzeniem.

J. Giemza tłumaczył także różnice w posługiwaniu się kalendarzem juliańskim i gregoriańskim w Kościach wschodu i zachodu.

Słuchacze wędrowali szlakiem cerkwi w Polsce południowo-wschodniej, poznawali strukturę Kościoła greckokatolickiego i prawosławnego na tych terenach, dowiadywali się tego, co obydwa Kościoły odróżnia; słuchali o świętach Kościoła wschodniego - zwłaszcza tych największych: Chrztu Pańskiego w Jordanie czy św. Mikołaja, obchodzonego w maju na pamiątkę przewiezienia jego relikwii do Barii (zwanego "ciepłym Mikołajem") i w grudniu; jak i o ikonach największych orędowników, za jakich uważa się Bogarodzicę i św. Jana Chrzciciela.

Wykładowca dzielił się także swoją refleksją z punktu widzenia kierownika Muzeum Sztuki Cerkiewnej, którego zbiory (które trafiły tu w latach 50. XX wieku), z roku na rok maleją, ponieważ… wracają na swoje miejsca!

Nie zabrakło wyjaśnień dotyczących krzyża i jego przedstawień - z dodatkową belką-podnóżkiem - poziomą bądź ukośną, usadowionych na księżycu.

Ks. proboszcz Marcin Aleksy rozpoczął kolejne spotkanie z cyklu "Wykłady w Sercu" - gościem był Jarosław Giemza.   Ks. proboszcz Marcin Aleksy rozpoczął kolejne spotkanie z cyklu "Wykłady w Sercu" - gościem był Jarosław Giemza.
Urszula Rogólska /Foto Gość

J. Giemza tłumaczył, że żaden z nich nie oznacza związania tylko z tradycją wschodnią. To po prostu najstarsze wizerunki krzyża. Ten z ukośną belką jest młodszy - jej wyższa część powinna być przy prawym ramieniu Chrystusa. Jest znakiem Bożej łaski, której dostąpił jako pierwszy Dobry Łotr. Z kolei sierp księżyca, to nie symbol zwycięstwa chrześcijan nad muzułmanami, ale… symbol Starego Testamentu, z którego wyrósł Nowy Testament.

- Forma krzyża, to tylko kwestia tradycji, którą dany Kościół stosuje - i we wschodnich i w łacińskich kościołach takie krzyże spotkamy - zauważył J. Giemza.

W części poświęconej ikonie obecni w bielskim kościele słuchali o wybranych wizerunkach, procesie ich powstawania, jak i współczesnej sztuce inspirowanej sztuką religijną.

Jak mówił ks. proboszcz Marcin Aleksy, podsumowując spotkanie: - Kiedy osobiście zacząłem poznawać i zaprzyjaźniać się z ikoną i Kościołem wschodu, to zacząłem lepiej rozmieć Kościół zachodu i o wiele bardziej pokochałem tradycję zachodnią - ale dzięki zrozumieniu tradycji wschodniej. I wtedy też zrozumiałem, że Kościół musi oddychać obydwoma płucami - tak jak mówił św. Jan Paweł II - i tradycją Wschodu i tradycją Zachodu. One się wzajemnie uzupełniają.

Kolejny zaplanowany wykład - 29 marca. Krzysztof Sadło opowie o: "Relikwiach chrystologicznych i ich autentyczności".