Iskierki ciepła z Miliardowic dla seniorów i samotnych w parafii

Urszula Rogólska

publikacja 21.12.2020 23:28

- Gdzieś w głębi serca czujemy, że tak po prostu trzeba - mówią panie z grupy charytatywnej przy parafii Miłosierdzia Bożego w Miliardowicach. - Nie jest to nasza pierwsza inicjatywa i stwierdziłyśmy, że nawet pandemia nie przeszkodzi nam w tym, żeby pomagać.

Za chwilę przysmaki przygotowane przez miliardowickie parafianki trafią do seniorów, samotnych i chorych. Za chwilę przysmaki przygotowane przez miliardowickie parafianki trafią do seniorów, samotnych i chorych.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Po trzech latach wspólnych działań są już doskonale rozumiejącą się drużyną, która ma oczy, serca i ręce szeroko otwarte i gotowe do pomocy. Przed rokiem razem przygotowali pierwszą wspólną Wigilię dla seniorów, samotnych i chorych parafian. Nie brakowało wzruszeń i życzeń, by za rok spotkać się znowu. Niestety, obecna sytuacja na to nie pozwala, ale potrzebujący nie zostali sami.

Grupa charytatywna z parafii Miłosierdzia Bożego w Miliardowicach i inicjatorzy ubiegłorocznej Wigilii spotkali się dziś, w poniedziałkowy wieczór 21 grudnia, by sfinalizować swoje kolejne przedsięwzięcie.

Parafianki z Miliardowic w czasie przygotowywania upominków dla starszych, chorych i samotnych parafian.   Parafianki z Miliardowic w czasie przygotowywania upominków dla starszych, chorych i samotnych parafian.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- W związku z tym, że nie możemy spotkać się na Wigilii dla osób samotnych, razem ustaliliśmy, że trzeba coś zrobić, żeby szczególnie osoby starsze i samotnie miały pewność, że ktoś o nich myśli, pamięta, że ktoś chce być z nimi - mówi ks. proboszcz Zygmunt Mizia. - Najtrudniej osobom starszym. Niektórzy już od wiosny nie wychodzą z domu. Nawet jeśli jest ktoś, kto zrobi im zakupy, przyniesie jedzenie - psychicznie nie najlepiej znoszą tę sytuację izolacji. Przedtem normalnie funkcjonowali, spotykali się z innymi, dziś zostało im to bardzo mocno ograniczone…

Jak mówi miliardowicki proboszcz, początkowy pomysł był taki, by młodzież przygotowała maleńki upominek, który razem z życzeniami i słodkim prezentem dotarłby do odbiorców w parafii, których proboszcz odwiedza z posługą sakramentalną w domach.

Słodkie życzenia proboszcza trafią do najbardziej potrzebujących parafian.   Słodkie życzenia proboszcza trafią do najbardziej potrzebujących parafian.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Ale drobiazg się nieco rozrósł i w ten sposób zadecydowaliśmy, że przygotujemy około 50 słodkich upominków z ciastami i ciasteczkami, które upiekły panie z grupy charytatywnej oraz dodatkowo ponad 20 paczek żywnościowych dla osób starszych, samotnych, rodzin, które mają trudniejszą sytuację materialną - dodaje ks. Mizia. - Do tego - życzenia z taką iskierką ciepła, życzliwości i światła na te święta.

Jak tłumaczy proboszcz, grupa charytatywna zrodziła się w ciągu minionych trzech lat, m.in. dzięki akcjom zbiórki żywności w sklepach "Tak, pomagam", organizowanych przez Caritas. Jej skład powiększył się o inicjatorów zeszłorocznej Wigilii.

Tuż przed świętami grupa zaangażowała się także w zbiórkę darów "Pieluszka dla maluszka" dla Domu Samotnej Matki Caritas w Bielsku-Białej. Dodatkowo mieszkańcy Miliardowic - zgodnie z parafialnym zwyczajem - zaczęli przynosić także produkty żywnościowe dla potrzebujących. To z nich powstały paczki dla seniorów i samotnych.

Miliardowicka grupa charytatywna ze swoim proboszczem ks. Zygmuntem Mizią.   Miliardowicka grupa charytatywna ze swoim proboszczem ks. Zygmuntem Mizią.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Gdzieś w głębi serca czujemy, że tak po prostu trzeba - mówią panie z grupy. - Nie jest to nasza pierwsza inicjatywa i stwierdziłyśmy, że nawet pandemia nie przeszkodzi nam w tym, żeby pomagać. To zasługa księdza Zygmunta, że tu jesteśmy. Zaprosił nas na wspólne spotkanie, zrobiliśmy burzę mózgów, szybko podjęłyśmy decyzję, kto piecze ciasta, ciasteczka, pierniczki, kto przygotowuje specjalne pudełka, naklejki na nie, kto zrobi stroiki. Każda z nas upiekła najlepsze ciasto, jakie potrafi i jakie zawsze wychodzi! Zaangażowałyśmy nasze dzieci do dekorowania ciastek, żeby też już wciągały się w tę pomoc i kontynuowały ją po nas. Bo pomaganie daje ogromną radość. Kto wie, czy nie większą temu, kto pomaga…

Dziś wieczorem panie kroiły upieczone przez siebie ciasta i pakowały je do świątecznych pudełek. Wraz z ks. Mizią ustalały także trasy odwiedzin z prezentami. Jutro rano zawiozą je wszystkim, których chcą zapewnić, że nie są sami; że jest ktoś, kto o nich pamięta, szczególnie teraz, przed świętami narodzin Jezusa.