Tony pomocy Szlachetnej Paczki z Czernichowa i okolic

Urszula Rogólska

publikacja 12.12.2020 22:18

- Żona usłyszała w radiu, że są jeszcze rodziny bez darczyńców. To rzucam: "Dawaj, robimy paczkę". W bazie rodzin znaleźliśmy panią Anię, połączyliśmy siły mojej firmy z przedszkolem z naszego Mikołowa, kupiliśmy co trzeba i jesteśmy dziś w Międzybrodziu! - mówi pan Dawid.

Beata Wojciuch z ekipy Ani Pawełek i radość po odwiedzinach u pierwszej rodziny. Beata Wojciuch z ekipy Ani Pawełek i radość po odwiedzinach u pierwszej rodziny.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Dziś i jutro Weekend Cudów, czyli ogólnopolski finał Szlachetnej Paczki. Wśród podbeskidzkich rejonów swój paczkowy magazyn po raz trzeci otworzyli wolontariusze rejonu Czernichów i okolice oraz Porąbka, któremu lideruje Anna Pawełek. Tym razem bazą Paczki ponownie była Szkoła Podstawowa nr 1 w Międzybrodziu Bialskim.

Od piątkowego wieczoru 10 grudnia dziesiątka wolontariuszy - dwie Anie, Sylwia, Beata, Ola, Tomek, Marta, Asia, Daria i Kasia - razem ze strażakami ochotnikami z Międzybrodzia Żywieckiego (dziś pomagało dwóch Robertów i Łukasz) i Porąbki - przyjmowała przywiezione przez darczyńców paczki składające się z nawet ponad 20 pakunków, a następnie zawozili je do rodzin, które w tym roku zakwalifikowano do mądrej paczkowej pomocy.

- W tegorocznej Szlachetnej Paczce mamy 25 rodzin i wszystkie znalazły darczyńców. Jestem tak mile zaskoczona otwartością i gotowością pomocy! Poza rodzinami paczkowymi, mamy dodatkowe 9 rodzin, które także otrzymają konkretną pomoc - mówi wzruszona A. Pawełek. - Mamy darczyńców z różnych części Polski. To wielkie zaskoczenie, że szukali nie tyle rodziny, która mieszkałaby blisko, ale takiej konkretnej, której chcieli pomóc. Paczki są ogromne. Są w nich pralki, lodówki, szafy, łóżka. Rozwieźliśmy już także 19 ton węgla i około 12 kubików drewna.

Szlachetna Paczka rejonu Czernichów i okolice swój magazyn przygotowała w Międzybrodziu Bialskim.   Szlachetna Paczka rejonu Czernichów i okolice swój magazyn przygotowała w Międzybrodziu Bialskim.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Pan Dawid przywiózł paczkę dla pani Ani z Międzybrodzia aż z Mikołowa. - Wszystko się udało nam bardzo szybko zebrać: bardzo dużo żywności, pralkę, węgiel. Nie mam dużo, ale inni mają jeszcze mniej, więc trzeba pomagać - podkreśla.

To, jak reagują rodziny na widok ogromnych prezentów, już w dzisiejsze przedpołudnie widziały wolontariuszki Beata Wojciuch, Ania Czulak i Ola Gołąb.

- Jestem po raz drugi wolontariuszem w Szlachetnej Paczce. Zaczęłam w tamtym roku i zostałam. To daje ogromną satysfakcję -  poświęcając trochę swojego czasu, możemy wywołać tyle radości na twarzach innych osób, wesprzeć je w tak ogromnej skali - mówi Beata. - Za każdym razem, kiedy przywozimy rodzinom pięknie zapakowane prezenty, łzy wzruszenia towarzyszą i nam, i im samym. Gdybym nie widziała, to bym nie uwierzyła, jak bardzo można się cieszyć z zapasów makaronu czy proszku do prania... Dla wielu z nas to normalne, że to jest zawsze w domu, a dla naszych paczkowych rodzin to superprezent i ogromna radość. W momencie, kiedy paczki wchodzą do domu, na małej przestrzeni dopiero widać tę liczbę darów!

Strażacy z Międzybrodzia Żywieckiego, jak zwykle, pośpieszyli z pomocą paczkowym wolontariuszom w Międzybrodziu Bialskim.   Strażacy z Międzybrodzia Żywieckiego, jak zwykle, pośpieszyli z pomocą paczkowym wolontariuszom w Międzybrodziu Bialskim.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Beata przyznaje, że najbardziej ją wzrusza, kiedy obdarowani mówią, iż będą się za nią modlić i prosić Pana Boga, żeby wynagrodził im i darczyńcom ich trud. - Są zaskoczeni, że na świecie jest tyle cudownych ludzi o wielkich sercach, proszą, żeby im przekazać podziękowania - mówi wolontariuszka. - Najczęściej w pierwszej chwili ze wzruszenia nie są w stanie nic powiedzieć. Dzwonią po kilku godzinach albo na następny dzień, ale i tak niewiele udaje się zrozumieć, bo płaczą ze szczęścia przy każdym słowie. Nie mogą uwierzyć, że dostali to wszystko od kogoś całkiem za darmo...

Ania Czulak i Ola Gołąb są w czernichowskiej paczce od początku, od trzech lat. - Nasza pierwsza rodzinka dzisiaj to rodzice z dwójką dzieci. Kiedy zobaczyli to mnóstwo pudeł, zaniemówili. Nie dowierzali, że to wszystko dla nich - opowiadają dziewczyny. - Byli bardzo onieśmieleni i nie wiedzieli, czy mają pudła rozpakowywać, czy to na pewno dla nich. Starałyśmy się ich przekonać, że to dzieje się naprawdę. Wśród prezentów były żywność, odzież, bony upominkowe do sklepów, kołdry, koce i dwie tony opału. To, jak reagują zaskoczeniem, onieśmieleniem, zawsze będziemy pamiętać. Takie spotkania wynagradzają wszystkie trudy, które towarzyszą naszej całorocznej pracy...

Wolontariusze z gminy Czernichów razem ze wspierającymi ich strażakami z Międzybrodzia Żywieckiego.   Wolontariusze z gminy Czernichów razem ze wspierającymi ich strażakami z Międzybrodzia Żywieckiego.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W noszeniu paczek wolontariuszom pomagali dziś strażacy z Międzybrodzia Żywieckiego: - Od początku jesteśmy tu zawsze na finale Szlachetnej Paczki. Takie jest nasze zadanie - pomagać zawsze, kiedy ktoś nas potrzebuje. Nosimy pudła, rozwozimy, żeby dziewczyny nie musiały tego wszystkiego nosić. Sami widzimy, jak ci, do których jeździmy, płaczą ze szczęścia. A nas to niewiele kosztuje.

Czernichowscy wolontariusze Szlachetnej Paczki są znani ze swojej całorocznej działalności. - To nie jest tylko Weekend Cudów, to nie jest tylko grudzień. Z naszymi rodzinkami pracujemy cały rok - dodaje A. Pawełek. - Ktokolwiek się do nas zwróci o pomoc, pomagamy.

- Staramy się pomagać każdemu, nie tylko osobom, które są w takiej permanentnej kiepskiej sytuacji finansowej czy życiowej - dodaje Beata. - Nasza liderka reaguje na każdą sytuację kryzysową w okolicy - gdzie się wydarzy wypadek, tragedia, jak najszybciej stara się wspierać, organizuje zbiórki. Przez cały rok widzimy, jak wielką radość daje pomaganie...