Komorowice pożegnały Jana Bierówkę - szefa, który żył Ewangelią

Urszula Rogólska

publikacja 02.12.2020 13:40

"Byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić" - te słowa z Ewangelii św. Mateusza usłyszeli 1 grudnia uczestnicy Mszy św. pogrzebowej śp. Jana Bierówki - bo to one wypełniały jego życie jako męża, taty, dziadka, pracownika i pracodawcy, także jako prezesa bielskiego "Befaszczotu".

Bp Piotr Greger przewodniczył Mszy św. pogrzebowej Jana Bierówki. Bp Piotr Greger przewodniczył Mszy św. pogrzebowej Jana Bierówki.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Jan Bierówka, 67-letni prezes "Befaszczotu", ale przede wszystkim człowiek ogromnej wrażliwości na innych - zwłaszcza słabszych, potrzebujących, niepełnosprawnych - od 6 listopada walczył z koronawirusem. Mimo determinacji personelu medycznego ze Szpitala Kolejowego w Wilkowicach, a następnie OIOM-u w bielskim Szpitalu Wojewódzkim, zmarł w piątek 27 listopada.

Jego najbliżsi - żona, syn z żoną i córeczką, rodzeństwo z rodzinami, liczni duszpasterze z biskupem Piotrem Gregerem na czele, a także wszyscy, którzy chcieli towarzyszyć mu w ostatniej drodze, uczestniczyli we Mszy św., sprawowanej 1 grudnia w kościele św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej Komorowicach. W tym samym czasie Mszę św. w intencji zmarłego sprawował w bielskiej kaplicy Domu Księży Seniorów ks. prałat Jan Sopicki, który od lat był mentorem, jak i przewodnikiem duchowym śp. Jana.

Rozpoczynając Mszę św., biskup Piotr Greger, który przewodniczył uroczystościom pogrzebowym, zwrócił uwagę, iż Jan, żyjąc przez 67 lat w Kościele i służąc mu, odczytał Ewangelię w duchu chrześcijańskiego miłosierdzia.

 

Krewni, przyjaciele i ci, którzy doświadczyli dobroci Jana Bierówki, odprowadzili go na komorowicki cmentarz.   Krewni, przyjaciele i ci, którzy doświadczyli dobroci Jana Bierówki, odprowadzili go na komorowicki cmentarz.
Urszula Rogólska /Foto Gość

 

- Dla niego ona była życiem i wyrażała się poprzez to, że miał wrażliwe serce - serce otwarte dla drugiego człowieka. Doskonale rozumiał i wypełniał słowa zapisane przez św. Pawła w Liście do Filipian: "Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!". Dziękujemy Panu Bogu za to, co uczynił dla nas śp. Jan jako mąż, ojciec, jako kolega, pracownik, długoletni prezes bielskiej fabryki szczotek, który zawsze z szacunkiem traktował swoich pracowników i był dla nich jak sami mawiają - jak ojciec.

Biskup przypomniał zaangażowanie Jana Bierówki w życie miasta i Kościoła - m.in. wspierał diecezjalną Caritas, był hojnym darczyńcą Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, fundatorem relikwiarzy św. Ojca Pio, jak i dobrodziejem wielu dzieł podejmowanych w komorowickiej parafii.

O tym, jak wielu ludzi miało okazję doświadczyć jego szlachetności mówił w kazaniu ks. Józef Walusiak - dziś proboszcz parafii w Janowicach, współinicjator Katolickiego Ośrodka Wychowania i Terapii Młodzieży "Nadzieja", który przyjaźnił się ze śp. Janem od prawie 50 lat.

Przypominając adwentowe wezwanie do gotowości na ponowne przyjście Pana Jezusa, ks. Walusiak odniósł je do życia zmarłego: - Ile razy śpiewał i modlił się Marana Tha - Przyjdź, Jezu Panie… Może też w sercu pytał: czy ja jestem gotowy, aby stanąć przed Bogiem? Czy był gotowy, czy nie był gotowy? - pytał kaznodzieja, zapraszając do wysłuchania wspomnienia o zmarłym.

 

Ks. Józef Walusiak znał śp. Jana Bierówkę od kilkudziesięciu lat.   Ks. Józef Walusiak znał śp. Jana Bierówkę od kilkudziesięciu lat.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Urodził się w roku 1953 w Rabce. Mieszkał w domu rodzinnym do ukończenia liceum w Mszanie. Wychowywał się w rodzinie religijnej, bardzo wierzącej, z głębokimi tradycjami religijnymi i narodowymi. Studiował teologię w Krakowie. - Trzy lata studiowaliśmy razem. Bardzo cenił sobie wykłady ks. prof. Karola Wojtyły i ks. prof. Józefa Tischnera. Potem wiele razy podkreślał, że te studia pod Wawelem w Krakowie bardzo umocniły jego wiarę i otworzyły na prawdziwe wartości życia - zauważył ks. Walusiak.

W 1976 przyjechał do Bielska-Białej i zatrudnił się w fabryce szczotek "Befaszczot" - dokładnie w 100. rocznicę jej powstania. Trzy lata później zawarł sakrament małżeństwa z panią Józefą.

Kiedy powstała Solidarność, został jej przewodniczącym w zakładzie i aktywnie działał w Regionie Podbeskidzia.

- Dwa razy miał być zatrzymany i internowany. Zawsze ktoś go obronił - wspominał ks. Walusiak. - W tym bardzo trudnym czasie aresztowań, zatrzymań, prześladowań, Jan osobiście angażował się w pomoc rodzinom osób internowanych. Sam rozwoził dla nich paczki, nieraz pod osłoną nocy. Organizował zbiorki pieniężne dla rodzin, które nagle zostały bez ojca, bez męża. W tym czasie zawsze brał udział we Mszach św. za ojczyznę w kościele Opatrzności Bożej w Białej. Wtedy zaprzyjaźnił się z ks. prałatem Józefem Sanakiem.

 

Ks. proboszcz Tadeusz Nowok przez kilkanaście minut odczytywał ofiarodawców Mszy św. za śp. Jana Bierówkę.   Ks. proboszcz Tadeusz Nowok przez kilkanaście minut odczytywał ofiarodawców Mszy św. za śp. Jana Bierówkę.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Jan Bierówka pełnił różne funkcje w zakładzie "Befaszczot", ale zawsze największą wartością był dla niego drugi człowiek - zwłaszcza chory, niepełnosprawny, wykluczony przez społeczeństwo.

W latach 80. założył przy zakładzie szkołę przysposobienia zawodowego dla młodzieży niepełnosprawnej. - Jego celem było doprowadzić młodzież z tej szkoły do renty, do emerytury, żeby potem nie zostali sami - chciał im zapewnić godne życie. Sądzę, że wiele osób z tego grona tutaj dzisiaj jest - zauważył ks. Józef.

Dbał o pracowników firmy, organizował im turnusy rehabilitacyjne i wyjazdy - m.in. do Rzymu, Medjugorja, San Giovanni Rotondo, Asyżu i na spotkania z papieżem Janem Pawłem II.

Był wielkim czcicielem św. Ojca Pio. Postarał się o jego relikwie dla kościołów w Białej, Komorowicach, Osieku i rodzinnej Mszanie Dolnej.

- Jego ręce były zawsze otwarte wobec każdej ludzkiej biedy, wobec ludzi skrzywdzonych - podkreślił ks. Walusiak. - Od ponad 20 lat był darczyńcą Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta w Bielsku-Białej. Co roku, podczas wigilii dla bezdomnych w "Apenie" fundował paczki, w tym zawsze chleb - chleb dla każdego. Bo jak powtarzał św. Brat Albert, a za nim Janek: "Trzeba być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny". Angażował się w liczne akcje charytatywne. Nie było organizacji charytatywnej w Bielsku-Białej, która by go nie znała.

Ks. Walusiak mówił także o wsparciu, jakiego Jan Bierówka udzielał młodzieży z "Nadziei" - dom jego rodziny znajduje się niemal po sąsiedzku, 200 metrów od ośrodka.

 

Bp Piotr Greger przewodniczył uroczystościom pogrzebowym Jana Bierówki.   Bp Piotr Greger przewodniczył uroczystościom pogrzebowym Jana Bierówki.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Jest jeszcze coś, o czym mało kto wie - dodał ks. Józef. - Był to człowiek modlitwy. W każdej wolnej chwili - czy w domu, czy jadąc samochodem, odmawiał Koronkę do Bożego Miłosierdzia i Różaniec. Oprócz niedziel i świąt również w tygodniu uczestniczył z żoną we Mszy św. W zakładzie "Befaszczot" stoi figura św. Ojca Pio przez niego przywieziona z San Giovanni Rotondo. Nigdy nie przeszedł obok niej, aby się nie zatrzymać i nie odmówić krótkiej modlitwy.

Jak wspominał przyjaciel zmarłego, Jan był też człowiekiem bardzo rodzinnym. Najlepiej czuł się, kiedy wszyscy spotykali się wokół stołu. Zawsze go można było zastać wieczorami w domu.

- Ta nagła śmierć na pewno zaskoczyła wszystkich. Ale z drugiej strony śp. Jan swoim życiem pokazuje nam wszystkim tu obecnym, że trzeba  kontynuować dobre dzieła i żyć Bożymi błogosławieństwami, które on praktykował niemal codziennie - podkreślił ks. Józef.

Na zakończenie Mszy św. w imieniu rodziny wszystkim zgromadzonym: duszpasterzom, uczestnikom liturgii, a także personelowi medycznemu, który walczył o jego życie, dziękował proboszcz komorowickiej parafii ks. Tadeusz Nowok. Następnie odczytując przez kilkanaście minut ofiarowane za śp. Jana Bierówkę intencje Mszy św., dodał, że odkąd posługuje w Komorowcach, czyli od 29 lat, nigdy nie ofiarowano tyle Mszy św. w intencji jednego zmarłego...

Podczas uroczystości za szczególną pomoc dla podopiecznych bielskiego Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, jak i zaangażowanie w życie miasta, dziękował zmarłemu także Piotr Ryszka - prezes bielskiego koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, a zarazem wiceprzewodniczący bielskiej Rady Miejskiej.

Po Mszy św. jej uczestnicy odprowadzili trumnę na komorowicki cmentarz parafialny.

O zmarłym pisaliśmy także w tekście Odszedł Jan Bierówka szlachetny człowiek, jeden z bielskich Trzech Króli.