Krzyż na Złotych Łanach znów zgromadził wiernych

Urszula Rogólska

publikacja 21.09.2020 12:54

To już kolejny raz w tym roku, kiedy mieszkańcy os. Langiewicza na Złotych Łanach, ale i okolicznych dzielnic Bielska-Białej, spotkali się na Mszy św. przy XIX-wiecznym krzyżu, postawionym tu w 1854 r. przez Georga i Mariannę Homów, którym epidemia tyfusu zabrała pięcioro dzieci.

Ks. Marcin Hałas przy ołtarzu ustawionym przed XIX-wiecznym krzyżem na os. Langiewicza. Ks. Marcin Hałas przy ołtarzu ustawionym przed XIX-wiecznym krzyżem na os. Langiewicza.
Karolina Bywalec

O historii krzyża na bielskim os. Langiewicza, a także o młodych - Ani i Patryku - którzy odkryli go na nowo, pisaliśmy TUTAJ w maju, kiedy okoliczni mieszkańcy zaczęli się tu spotykać na nabożeństwach majowych. W święto Podwyższenia Krzyża Świętego wierni ze Złotych Łanów, Lipnika, Straconki i Leszczyn spotkali się tu znowu na Mszy św.

Liturgię sprawowali duszpasterze złotołańskiej parafii św. Józefa - ks. Marcin Hałas i ks. Krzysztof Kurnik. Miejscem celebracji był ołtarz, który przez lata służył powstającej parafii św. Józefa na osiedlu Złote Łany, zanim wybudowano i konsekrowano świątynię oraz nowy ołtarz. Przy tym ołtarzu także Eucharystię - połączoną z udzieleniem sakramentu bierzmowania - sprawował kard. Karol Wojtyła tuż przed wyjazdem na konklawe w 1978 r., a przez lata - ks. prałat Józef Szczypta, pierwszy proboszcz parafii, oraz wikarzy, którzy wówczas byli posłani do wspólnoty.

W homilii ks. Hałas zwrócił uwagę, że obecnie ten krzyż "woła do nas bardziej niż zwykle", a ołtarz przypomina o znaczeniu życia sakramentalnego i ukochaniu Eucharystii przez mieszkańców okolicy. Odwołał się do czytania z Księgi Liczb o szemraniu ludu wybranego w drodze do Ziemi Obiecanej - jego narzekaniu na Boga i Mojżesza.

- Mówi się często, że narzekanie to taka nasza "narodowa polska tradycja": "Wszędzie dobrze tam, gdzie nas nie ma". Człowiek narzeka od zawsze. Nie tylko Polak czy Polka. (…) Jedno jest pewne - drogi bracie, droga siostro - nie poprawisz sobie stanu życia, narzekając - mówił duszpasterz, dodając, że i Naród Bożego Wybrania narzekał i cały czas wspominał Egipt - miejsce, gdzie przez lata był nękany. - Izrael idzie ku wolności, a pragnie poprzedniego zniewolenia. Ale my często mamy podobnie. Wolimy trwać w naszych znanych zniewoleniach niż wyjść do nieznanej wolności. Bierze się to z braku zaufania Bogu i tym, którzy działają w Jego imię (jak w tym przypadku Mojżesz). Kiedy zmienia się standard życia (u Izraelitów nie ma już bata popędzającego do pracy), człowiek czuje się często zbyt pewnie i pragnie coraz to więcej. Izraelici nie ufają Bogu - "stracili cierpliwość". Poczuli się pewnie - zaczęli narzekać. Pan Bóg daje im tak wielkie i niesamowite znaki… pojawiają się kąsające węże...

To modlitwa wstawiennicza Mojżesza ocaliła Izraelitów. - Daje to nam do myślenia… Czy mam wzywać Boga tylko wtedy, kiedy lękam się własnej śmierci? Czy kiedy już jest tak źle, wszystko zawiodło, to wtedy przypominam sobie o istnieniu Boga? O Jego wszechmocy? - pytał kaznodzieja, który zwrócił także uwagę, że grzech przychodzi z łatwością, dobro - trudniej.  Wspomniał o akcie wandalizmu przy krzyżu na os. Langiewicza - Patryk Zwardoń, kościelny parafii i pomagające mu panie, z trudem przywrócili mu nowy blask.

- Tam, gdzie pragnie się czynić dobro, tam często będzie opór, będzie ciężko. Ledwo Jezus zaczyna nauczać, napotyka opór. Odpuszczał grzechy - a przecież wg żydów mógł to czynić tylko Bóg. Zmieniał rozumienie przykazania szabatu. Narażał się na podejrzenia o bluźnierstwo. Ściągał na siebie zarzuty bycia fałszywym prorokiem. W oczach niektórych współczesnych Mu był przestępcą, który zasługuje na karę śmierci. A jednak nie przeszkadzało to Jezusowi czynić tak wiele dobra, tak wiele cudów. Nie przeszkadzało w byciu z ludźmi i głoszeniu im Dobrej Nowiny o zbawieniu - podkreślił ks. Hałas.

- Gromadzimy się na Eucharystii - dziękczynieniu. Więc chcemy wyrwać się z narzekania i otworzyć szerzej oczy - zauważył. - Nawet więcej - patrzeć innymi oczami: Bożymi oczami. Liturgia słowa „pracuje” teraz w naszych sercach. Oglądanie chwały Jezusa to nie tylko chwile betlejemskiej stajenki, nie tylko zadziwienie nad Jego mądrością w wieku 12 lat, to nie tylko nauczanie wielkiej rzeszy tłumów i nie tylko zadziwienie nad cudami, które czynił! To zobaczenie Nazaretu, wędrówki do Betlejem (jeszcze w łonie Matki), ucieczki do Egiptu, cichości nazaretańskiego domu, gdzie przez 30 lat żył, wiedząc, że umrze na krzyżu. Jezus ufał Ojcu. Oglądanie chwały Jezusa to zobaczenie jego całkowitego uniżenia. Wiara bez krzyża jest niesmaczna. Wiara bez krzyża jest nudna!

Na koniec podał receptę: - Bóg umarł za nas, byśmy mogli prawdziwie żyć. Jakie więc wyciągamy wnioski? Nie narzekaj, bądź wdzięczny, bądź odpowiedzialny - to rozwija twoje możliwości - będziesz pragnął życia; zaufaj Bogu - Bóg cię ocala; nie ufaj szatanowi - on cię zniewala; spójrz na krzyż - pamiętaj: Jezus pokonał grzech, śmierć, szatana!

Spotkanie przy krzyżu było także dla parafian okazją do złożenia życzeń urodzinowych ks. Krzysztofowi Kurnikowi.