Jako pierwsi pokonali trasę polsko-słowackiej drogi krzyżowej

Urszula Rogólska

publikacja 20.09.2020 09:40

Mówią, że na tych prawie czternastu kilometrach znaleźli radość wędrowania, wzajemną życzliwość, piękne widoki, ale też wysiłek i trud wspinaczki po drodze kamienistej i w błocie. Po raz pierwszy Polacy i Słowacy przeszli drogą krzyżową wybudowaną w ramach projektu unijnego "Wspólnota bezgranicznej Wiary".

Uczestnicy pierwszego, historycznego przejścia transgraniczną drogą krzyżową ze Skalitego do Zwardonia. Uczestnicy pierwszego, historycznego przejścia transgraniczną drogą krzyżową ze Skalitego do Zwardonia.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W poniedziałek 14 września, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, biskup Roman Pindel pobłogosławił transgraniczną drogę krzyżową, której czternaście stacji wyznaczają głazy z piaskowca wiślańskiego - trzy z nich znajdują się po stronie słowackiej, w Skalitem, jedenaście - w polskim Zwardoniu. Droga powstała w ramach mikroprojektu unijnego "Wspólnota bezgranicznej Wiary", którego partnerami były parafie po obu stronach granicy. Więcej o samej uroczystości i projekcie przeczytacie w naszej relacji: Bezgraniczna wiara Polaków i Słowaków ze Zwardonia i Skalitego.

Natomiast w sobotę 19 września mieszkańcy obu parafii, a także turyści i pielgrzymi - w tym grupa, która przyjechała z Miliardowic - razem z duszpasterzami, zwardońskim proboszczem ks. Janem Kurdasem na czele - po raz pierwszy przeszli całą trasę, liczącą około 14 km, rozważając Mękę Pańską. Każdy otrzymał specjalnie przygotowaną książeczkę z beskidzkimi rozważaniami wydrukowanymi w obu językach, a także odblaskową opaskę.

Wszyscy wędrowali razem, a poszczególne rozważania czytali i Polacy, i Słowacy. Wśród uczestników nabożeństwa byli słowacki starosta Jozef Cech, zwardońscy parafianie, którzy wzięli na siebie trud budowy drogi krzyżowej w niełatwym, górskim terenie - z sołtysem Jackiem Hojnym i Dariuszem Płoskonką na czele, a także Marcelina Biernat i Adam Miesiączek z Fundacji "Ganpahar", która pomogła przygotować transgraniczny projekt obu parafii.

Pielgrzymów poprowadził ks. proboszcz Jan Kurdas ze Zwardonia.   Pielgrzymów poprowadził ks. proboszcz Jan Kurdas ze Zwardonia.
Urszula Rogólska /Foto Gość

To właśnie podczas jednej z rozmów Dariusza Płoskonki z Marceliną i Adamem zrodził się projekt Drogi Krzyżowej. - W tym roku 23 września obchodzimy z żoną 25-lecie małżeństwa i tak wymarzyłem sobie, żeby udało się ten projekt zrealizować, żeby mogła powstać tutaj taka ekstremalna trasa drogi krzyżowej. To takie nasze dziecko na 25-lecie - śmieje się społecznik. - Nie było łatwo z realizacją projektu. Sprawę skomplikował nam COVID-19, zamknięcie granic, wynikły z tego inne trudności, ale - udało się!

Utrudzeni, ale szczęśliwi pielgrzymi - uczestnicy pierwszego przejścia - dotarli przed 15.00 do celu - do kościoła w Zwardoniu, przy którym znajduje się ostatnia, czternasta stacja drogi krzyżowej. Tu wszystkim za wspólną wędrówkę i modlitwę dziękował ks. proboszcz Jan Kurdas, a panie ze zwardońskiego Koła Gospodyń Wiejskich przygotowały dla każdego obfity, słodki poczęstunek. Herbatą osobiście częstował wszystkich sołtys Jacek Hojny.

Polacy i Słowacy, którzy czuwali nad postawieniem stacji transgranicznej drogi krzyżowej.   Polacy i Słowacy, którzy czuwali nad postawieniem stacji transgranicznej drogi krzyżowej.
Karolina Hojny

Wśród uczestniczek, które na drogę krzyżową przyjechały z grupą z Miliardowic były Ewa Danel z Ligoty i Róża Borgieł z Czechowic-Dziedzic. - Była to Droga Krzyżowa, która pozwoliła porozmyślać, zastanowić się nad sobą; były piękne widoki - można się było troszkę zmęczyć, troszkę odpocząć, wymodlić. Każdemu polecamy - mówią zgodnie. - Najtrudniejszym odcinkiem jest ten pod piątą stacją. Jest stromo, kamienie usuwają się spod nóg, trzeba uważać. Był taki moment, że myślałyśmy, że to nie Droga Krzyżowa, ale fajny wypoczynek, ale ten odcinek pozwolił nam choć trochę uczestniczyć w cierpieniu Pana Jezusa i coś z siebie ofiarować.

Aż z Krakowa na nabożeństwo przyjechał Janusz Mackiewicz. - Jestem tu już stałym gościem. Żona stąd pochodzi, mam tu przyjaciół. Od przeszło 40 lat przyjeżdżamy tu kilka razy w roku - opowiada. - Transgraniczna droga krzyżowa to piękna inicjatywa. Przeszedłem trasę i na pewno muszę powiedzieć, że czułem, jak Chrystus pomaga mi nieść ten krzyż. Nie jestem specjalnie zmęczony - to był słodki krzyż. Taką stacją, która mnie najbardziej intryguje za każdym razem jest ta, kiedy Szymon pomaga nieść krzyż Jezusowi. Zawsze się zastanawiam czy wiedział, że więcej otrzymał niż dał? Tutaj też ta trasa skłoniła mnie do refleksji nad tym spotkaniem...

Andrzej Pawełek ze Zwardonia ma 74 lata - przeszedł niemal cała trasę. - Po raz pierwszy byłem na takiej Drodze Krzyżowej. Człowiek trochę w życiu nagrzeszył i teraz trzeba poprosić Pana Jezusa, żeby wybaczył. Do tej piątej stacji faktycznie było najtrudniej, choć po górach chodzę kilka razy w tygodniu. Młodzi narzucili szybkie tempo, trzeba było ich spowalniać - uśmiecha się pan Andrzej. - Dopisała nam wspaniała pogoda. Było nas wielu, Polacy i Słowacy razem. Myślę, że mieliśmy tam wszystko, żeby się uduchowić. Będę tę trasę pamiętał, a i ten brakujący odcinek nadrobię..

- Kiedy ksiądz biskup erygował tę drogę krzyżową, mówił o tym, że najprawdopodobniej będzie się tu dzięki niej działo dużo dobra - mówi ks. Jan Kurdas. - Już to widzę. To spotkanie dzisiejsze bardzo zbliżyło nasze narody. Część mieszkańców Skalitego chodzi do naszego kościoła regularnie, także w tygodniu, bo tu mają bliżej. Byliśmy sobie bliscy od dawna, a teraz te więzi stają się jeszcze mocniejsze. Dobrze się nam razem szło. Jest ten trudny odcinek na Skalankę, ale doszliśmy w komplecie, więc każdy da radę. Zapraszamy do nas wszystkich - i tych, którzy dużo chodzą po górach, i tych, którzy chcieliby ten szlak poznać - na pewno dadzą radę.

Drogę przeszli też Marcelina Biernat i Adam Miesiączek, którzy z ramienia Fundacji Ganpahar dbali o kwestie formalne związane z projektem "Wspólnota bezgranicznej Wiary". - Jesteśmy przyzwyczajeni do chodzenia po górach, co roku bierzemy udział w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej na jej 50-kilometrowej, górskiej trasie z Żywca - opowiadają. Ale przyznajemy, że dla kogoś kto po górach nie chodzi, to mógł być wysiłek. Dziś szliśmy przy rewelacyjnej pogodzie, w dzień, więc warunki były zupełnie inne. Widzieliśmy, że ludzie się cieszą - bo drogi są po to, żebyśmy częściej zaczęli bywać ze sobą…

Oboje przyznają, że to optymalna trasa - na tyle krótka, by można było się  zmęczyć, ale nie na tyle długa, żeby nie można było podjąć tego wyzwania. Jak zapowiadają, wkrótce powstanie także trak na GPS, możliwy do pobrania z internetu. W planach jest także druk ulotek z mapką, które będzie można zabrać ze zwardońskiego kościoła lub pobrać ze strony internetowej - na profilu facebookowym ZwardońInfo.

Do piątej stacji prowadzi wymagające podejście - droga staje się wyzwaniem...   Do piątej stacji prowadzi wymagające podejście - droga staje się wyzwaniem...
Karolina Hojny

- Mam nadzieję, że nie było to nasze pierwsze i ostatnie przejście tą drogą, że to będzie kontynuowane - dodaje sołtys J. Hojny. - Wierzę, że ta trasa przyciągnie ludzi z okolicy, ale i odległych miejscowości i diecezji. W naszych pensjonatach zatrzymuje się wiele pielgrzymek jadących do Medjugorja. Może będą chciały się zatrzymać u nas choć na jeden dzień i przejść tą trasą.

Jacek Hojny, który drogę budował razem z Dariuszem Płoskonką mówi, że obaj znają na niej niemal każdy kamyczek. W sobotę przeszedł niemal całą trasę - obowiązki gospodarza, który czuwał nad ugoszczeniem wszystkich poczęstunkiem sprawiły, że musiał ją nieco skrócić. - Idąc tą drogą myślałem sobie - a jednak można. Wystarczy 14 głazów, trochę drobnego kamyczka i powstanie droga, która może służyć nie tylko nam, ale i wszystkim. Dowiedziałem się, że w pobliżu 13. stacji Słowacy zamierzają postawić dwa obeliski, na każdym po siedem stacji drogi krzyżowej. Ciekawy projekt, który też będzie zaproszeniem nas na słowacką stronę.

Mikroprojekt "Wspólnota bezgranicznej wiary", w ramach którego wybudowano drogę krzyżową na granicy Polski i Słowacji, dofinansowano w 85 proc. ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Interreg V-A Polska-Słowacja 2014-2020, oraz w 5 proc. z budżetu państwa za pośrednictwem Euroregionu Beskidy.

Jako pierwsi pokonali trasę polsko-słowackiej drogi krzyżowej