Pielgrzymi z Cieszyna: Nie mogliśmy nie iść na Jasną Górę!

Alina Świeży-Sobel

publikacja 10.08.2020 15:23

Poszli prywatnie, począwszy od ks. prał. Stefana Sputka, wieloletniego przewodnika cieszyńskich pątników. Wszyscy kierowali się jedną myślą, że ktoś przecież musi spróbować te intencje z Cieszyna i okolicy zanieść do Pani Jasnogórskiej.

Cieszyńska grupka pielgrzymów przed wyruszeniem w drogę spod kościoła św. Jerzego Cieszyńska grupka pielgrzymów przed wyruszeniem w drogę spod kościoła św. Jerzego
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Zebrała się ich dziesiątka. I poszli jako delegacja tych kilkuset, którzy w tym roku wyruszyć nie mogli. - Ale przede wszystkim jako chodoczestnicy, którzy idą, by chwalić Pana - zastrzega ks. prał. Sputek.

Jak przyznawał, w czasach pandemii starali się przygotować wszystko tak, żeby ta mała grupka szła bezpiecznie i nie stanowiła też zagrożenia dla nikogo.

- Dwie odwołane w tym roku pielgrzymki były dla nas wielkim bólem, jak dla wszystkich wytrwałych pątników. Żeby jakoś to zrekompensować, ale też przygotować się do tego pielgrzymowania, wyruszyliśmy tydzień wcześniej z Cieszyna do Łagiewnik. Szliśmy zwykłą trasą, tą samą, co w poprzednich latach. Szliśmy we trójkę i zatrzymywaliśmy się po drodze na probostwach. Okazało się, że można było to tak zorganizować bez większego kłopotu, więc nieco pewniejsi siebie wyruszamy również według tego samego schematu na Jasną Górę. Wszystko już uzgodniliśmy, a w drodze towarzyszy nam, jak zwykle, samochód-pilot z bagażami, a kierowcą jak zawsze będzie mój brat. Kilometry też będą te same, ale czasu na marsz o dwa dni mniej, więc tempo i odcinki będą bardziej wymagające, jeden będzie liczył nawet 46 kilometrów - mówi z uśmiechem ks. Sputek.

Ks. prał. Stefan Sputek wzywał pielgrzymów, by starali się zawierzać całe swoje życie Panu Bogu   Ks. prał. Stefan Sputek wzywał pielgrzymów, by starali się zawierzać całe swoje życie Panu Bogu
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

W czasie rozpoczynającej tę szczególną pielgrzymkę Mszy św. apelował do parafian i pątników, by naśladowali św. Dominika i oddawali całe swoje życie i wszystkie wysiłki zawierzali Bogu tak, jak dominikanie. - Ten przykład nas zobowiązuje tym bardziej, że możemy z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że św. Jacek idąc do Polski z Rzymu szedł właśnie przez Cieszyn, bo tędy prowadził szlak. Śladem tego może być podominikański kościół św. Marii Magdaleny i plac Dominikański - przypominał ks. prał. Sputek. Wraz z nim Eucharystię w intencji pątników koncelebrował ks. prał. Andrzej Rdest,emerytowany dziekan cieszyński, a błogosławieństwa na drogę wszystkim pielgrzymom udzielił ks. Marcin Wróbel.

O szczęśliwą drogę modlił się ks. prał. Andrzej Rdest, a błogosławił pątników ks. Marcin Wróbel   O szczęśliwą drogę modlił się ks. prał. Andrzej Rdest, a błogosławił pątników ks. Marcin Wróbel
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Wśród pątników było kilku wdzięcznych Bogu jubilatów. Sam ks. prał. Sputek już po raz 25. wyruszył jako przewodnik cieszyńskich pielgrzymów, więc dziękował Bogu za ćwierćwiecze tego pielgrzymowania.

Na czele pątników z Cieszyna już po raz 25. maszeruje w tym roku ks. prał. Stefan Sputek   Na czele pątników z Cieszyna już po raz 25. maszeruje w tym roku ks. prał. Stefan Sputek
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

W drogę wyruszyła też s. Franciszka Śliwińska, dla której pielgrzymka była okazją, by podziękować za 50-lecie złożenia zakonnych ślubów. - Myślałam sobie: to przecież niemożliwe, żebym nie poszła podziękować Maryi za dar powołania. I przyszła wiadomość, że jednak będzie taka malutka pielgrzymka. Idę więc i będę prosić Matkę Bożą, by nadal mnie prowadziła. Mam wsparcie modlitewne moich sióstr, a ja też modlę się za nie, i ufam,, że Matka Boża doprowadzi mnie do Częstochowy. Sama straciłam rachubę, który już raz idę na Jasną Górę. Pielgrzymowałam trzy razy z Suwałk, potem kilka razy z Czechowic, z Bobrownik, z Zaolzia - mówi s. Franciszka.

Na cieszyńskim pielgrzymowaniu nie zabrakło zawsze obecnej s. Pauli Florczak, elżbietanki, która od lat na każdym postoju niestrudzenie opatrywała obolałe stopy cieszyńskich pątników. - Tym razem po raz pierwszy będą miała szansę iść tak, jak wszyscy pielgrzymi, tak normalnie - mówiła z uśmiechem s. Paula.

- Idę 10. raz, więc to już mój własny okrągły jubileusz, a że zbiega się w tym roku z okrągłymi urodzinami, więc podwójnie będę dziękować. Cieszę się ogromnie, że jest mi dane pielgrzymować - przyznawała Renata Zięba, w Cieszynie znana z pięknych zdjęć...

Na Jasną Górę już po raz kolejny poszła też Maria Liwczak, prezes parafialnego oddziału Akcji Katolickiej i wiceprezes zarządu stowarzyszenia Dziedzictwo św. Jana Sarkandra. - Będę pielgrzymować zarówno w intencjach Akcji Katolickiej, jak i zespołu szkół katolickich Dziedzictwa św. Jana Sarkandra. Chcę dziękować za wszelkie dobro, jakie doświadczyliśmy i prosić Maryję o opiekę. Szczególnie polecać będę opiece Matki Bożej sprawy trudnego zadania, jakie nas czeka jesienią: budowy nowej sali gimnastycznej dla naszych uczniów w Czechowicach-Dziedzicach. Tylko z Bożą pomocą możemy pokonać wszelkie trudności - mówi pani Maria.

Z najnowszym tomikiem swoich wierszy, napisanych po tegorocznej pielgrzymce do Ziemi Świętej, na Jasną Górę poszedł Jerzy Żoch. - Zatytułowałem je: "Miłość ukrzyżowana" i są dedykowane św. Janowi Pawłowi II w 100. rocznicę urodzin i kard. Stefanowi Wyszyńskiemu w roku jego beatyfikacji - tłumaczy pielgrzym. - Najbardziej chciałbym oddać cześć Panu Bogu i uwielbić Go. Ten czas chcę przeżyć z Bogiem, oddać go Bogu i swoją modlitwą chwalić Boga, jednocząc się z Maryją.

Małgorzata Karolczuk, wspierająca w punkcie opatrunkowym w poprzednich pielgrzymkach s. Paulę, była jedną z tych, którzy ze łzą w oku żegnali wychodzących pątników. - W tym roku zdrowie nie pozwoliło mi pójść, choć bardzo chciałam - i tak jak dla wszystkich, którzy musieli zostać w domu i mogą uczestniczyć tylko duchowo - jest to dla mnie ciężka próba.  Fizyczne zmęczenie w drodze jest niczym w porównaniu z tym, co teraz przeżywamy - podkreśla. - Na pewno będę trwała przy nich na modlitwie i będziemy blisko siebie duchowo. A mamy się o co modlić, wystarczy rozejrzeć się po świecie.