Bumerang z Czernichowa i okolic

Urszula Rogólska

|

Gość Bielsko-Żywiecki 31/2020

publikacja 30.07.2020 00:00

– Dowiadujemy się o samotnej pani, chorej onkologicznie. Marzy o motorku, dzięki któremu mogłaby być samodzielna. Co robić? Ogłaszam w internecie zrzutkę, a tu natychmiast zgłasza się pan, który kupuje ten motorek! – opowiada Anna Pawełek, wolontariuszka z Międzybrodzia Bialskiego.

W sobotę 18 lipca działacze Szlachetnej Paczki zachęcali do wstąpienia w ich szeregi. W sobotę 18 lipca działacze Szlachetnej Paczki zachęcali do wstąpienia w ich szeregi.
Urszula Rogólska /foto gość

Sześć lat temu Anna Pawełek mieszkała w Bielsku-Białej. W domu trójka dzieci, najmłodsze miało 11 lat. Zajęć jej nie brakowało.

– Gdzieś w internecie przeczytałam o Szlachetnej Paczce, o wolontariacie, o poszukiwaniach bohaterskich rodzin, które żyją gdzieś cichutko, nie mówiąc nikomu o swoich problemach, o niedostatku. Idea Szlachetnej Paczki poruszyła mnie do żywego – opowiada Ania. – Sama też kiedyś zaznałam biedy, ale spotkałam osoby, który wyciągnęły do mnie pomocną dłoń. I wtedy zrozumiałam, jak ważny jest drugi człowiek obok nas i jak bardzo potrzebują nas inni. Ania trafiła do bielskiej ekipy paczkowej jako wolontariusz i darczyńca.

Rozejrzałam się

Co roku jesienią ekipy wolontariuszy wyruszają na poszukiwania rodzin, seniorów, osób samotnych, chorych, żyjących z dala od gwaru i dostatku, by pomóc im na nowo odkryć ich godność, konkretnie pomóc.

– Niektórzy myślą, że Szlachetna Paczka to tylko grudzień – Weekend Cudów, kiedy okazałe paczki trafiają do potrzebujących. Ale kiedy dołączysz do akcji tak na serio, masz oczy otwarte na to, co dzieje się dookoła, przez cały rok – tłumaczy Ania. Kilka lat temu przeprowadziła się do gminy Czernichów.

– Rozejrzałam się, zauważyłam wielu seniorów, zaczęłam dopytywać i stwierdziłam: tak, tu na sto procent Paczka jest potrzebna. W 2018 r. zaczęła tworzyć paczkowy rejon „Czernichów i okolice”. Brała udział w szkoleniach liderów, szukała wolontariuszy. Nie było łatwo. – Tutaj mało kto wiedział, co to takiego Szlachetna Paczka – wspomina liderka. – Ale czułam, że Pan Bóg mnie prowadzi i że o ten rejon trzeba walczyć. Wtedy też sprawdziła się zasada „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” – wspomogli mnie liderzy Paczki z powiatów żywieckiego i bielskiego. Przy mnie było troje stałych wolontariuszy i kilkoro z doskoku. Udało się nam pomóc 17 rodzinom. Poza żywnością i upominkami były w nich pralki, lodówki, wersalki, a nawet węgiel na opał. Przed rokiem odwiedziliśmy 40 rodzin, a do programu zakwalifikowaliśmy 20.

Chatka w lesie

– Tak bardzo się cieszymy, że udaje się nam dotrzeć do domów osób, do których dotychczas nie dotarła żadna pomoc – kontynuuje Ania. – Odnajdujemy je dzięki księżom, sołtysom, listonoszom, GOPS-owi, ale i sąsiadom.

Numer telefonu Ani znają już chyba wszyscy w gminie. – Zdarza się, że dzwonią sąsiedzi osób potrzebujących. Oni sami nie mają odwagi zaproponować swojej pomocy. Jest im niezręcznie. I wtedy zjawiamy się my – dodaje. Dziś trzon ekipy z Anią Pawełek tworzą: Ania Czulak, Beata Wojciuch oraz rodzeństwo Ola i Tomek Gołąb. Mocno zaprzyjaźnili się ze strażakami – zwłaszcza z Międzybrodzia Bialskiego i Żywieckiego. Poszerzył się rejon, w którym pomagają. To już także miejscowości sąsiedniej gminy Porąbka.

– Trudno opisać, jak wyglądają miejsca, do których docieramy, w jakich warunkach żyją rodziny w XXI w. – opowiada A. Czulak. – Jechałyśmy kiedyś z Anią drogą przez las i wydawało się, że dalej już nic nie może być. W pewnym momencie zatrzymałyśmy samochód i dalej szłyśmy piechotą. W końcu zobaczyłyśmy chatkę, a w niej dwoje starszych ludzi potrzebujących pomocy. Albo inna historia. Kiedyś byłyśmy już w tak trudno dostępnym terenie, że… zawisłyśmy na skarpie. Na szczęście przyjechali strażacy. Ale to też było miejsce, gdzie byliśmy bardzo potrzebni mieszkającym niedaleko osobom.

Ma 3 zł dziennie

– Niektóre spotkania pozostają na zawsze w pamięci. Zwłaszcza kiedy niesiemy pomoc w miejscach niewyobrażalnej biedy i po kilku miesiącach widzimy, jak bardzo zmieniło się życie tych osób – dodają obie Anie. – Byłyśmy na przykład w domu, w którym nie było doprowadzonej wody. Paskudne insekty chodziły wszędzie, a my siedziałyśmy i słuchałyśmy gospodarza, żeby naprawdę sensownie pomóc. Albo inna sytuacja: dom starszej osoby. Nie było lodówki, łazienki. Zapach trudny do zniesienia. Odremontowaliśmy ten dom, wykąpałyśmy tę osobę, zaprowadziłyśmy do fryzjera, przyprowadziliśmy pielęgniarkę. Czy też inne miejsce, gdzie mieszkała pani cierpiąca na nowotwór. Zmarła jej mama, a ona opiekowała się tatą po wylewie. Była nam wdzięczna za dostarczone pampersy, które starczyły jej na ponad pół roku! Byłyśmy też w domu, w którym było tak zimno, że po chwili miałyśmy zmarznięte nogi. A pani nam mówi, że daje radę… Obliczyłyśmy jej dochód i wyszło nam, że ma 3 zł dziennie na przeżycie… Niejednokrotnie dane nam było widzieć przemianę, jaka nastąpiła w odwiedzanych domach. Po kilku miesiącach wracałyśmy tam, gdzie wcześniej było brudno, zimno, gdzie brakowało wody, gdzie był smutek a teraz… pogodni gospodarze ugościli nas herbatą czy ciastem. To się dzieje naprawdę!

Tym spotkaniom zawsze towarzyszą duże emocje. – Pamiętamy pana cierpiącego na nowotwór, którego odwiedziliśmy w grudniu z paczką. Mówił, że nigdy w życiu nikt nie zrobił dla niego tyle, co my, że po raz pierwszy czuł prawdziwą bliskość drugiego człowieka. W styczniu zmarł…

Numer w skrzynce

Czernichowscy wolontariusze z rodzinami i darczyńcami, których poznają przed grudniowym finałem, utrzymują kontakt przez cały rok. Z symbolicznymi paczuszkami odwiedzają ich przed Świętami Wielkanocnymi. A w maju zaprosili wszystkich na wspólną Mszę św. w Międzybrodziu Bialskim.

W ciągu dwóch lat działalności dotarli także do parafii w Oczkowie, wspierającej bezdomnych, angażują się w akcję „Podziel się posiłkiem”, organizują przedsięwzięcia, z których dochód przeznaczają na leczenie małego Olusia. Pomogli już nieraz w znalezieniu pracy, przygotowaniu odpowiedniej dokumentacji w sprawach sądowych.

– Wielu mieszkańców ma do nas ogromne zaufanie. Wiedzą, że kiedy potrzebują pomocy, tutaj nikt ich nie odtrąci – mówi Ania Czulak, a Ania Pawełek dodaje: – Przekonaliśmy się o tym w ostatnich miesiącach epidemii. Nasze numery telefonów zostawialiśmy w skrzynkach pocztowych, byliśmy gotowi porozmawiać z każdym, kto potrzebował wsparcia. Dzwoniły osoby starsze, które np. nie miały skąd wziąć maseczki, a czasem po prostu chciały porozmawiać, bo bały się tej całej sytuacji. Zdarzało się, że taka rozmowa trwała i półtorej godziny, ale czułyśmy, że nie można tej osoby zostawić. Od razu też ruszyli z pomocą, kiedy w czernichowskim ośrodku pomocy dla seniorów pojawił się koronawirus. Szybko zorganizowali maseczki, rękawiczki, zbiórkę środków na dezynfekcję karetek, posiłki dla pracowników.

Dołączcie!

– W tym roku z powodu epidemii naprawdę będziemy potrzebni jak nigdy dotychczas – podkreśla Ania Pawełek. – Wielu członków rodzin straciło pracę. Jeszcze tak naprawdę nic się nie zaczęło dziać, jeśli chodzi o Paczkę – bo dopiero we wrześniu będziemy odwiedzać potrzebujących – a ja już mamy 12 zgłoszonych rodzin. Jest nas za mało i bardzo potrzebujemy rąk do pracy. Im nas będzie więcej, tym łatwiej będzie dotrzeć do większej liczby rodzin i seniorów, a przy tym żaden z wolontariuszy nie będzie pracował ponad siły.

Każdy, kto chciałby dołączyć do wolontariuszy, może się zgłosić do Anny Pawełek telefonicznie: 733 035 372 bądź mejlowo: paczka.czernichow@onet.pl, lub odnaleźć rejon, w którym chciałby pomagać na stronie: www.superw.pl.

– Wolontariat w Szlachetnej Paczce jest wyjątkowy – podkreśla Ania Czulak. – Niemal stale masz kontakt z drugim człowiekiem, poznajesz złożone historie rodzin, zaczynasz dostrzegać potrzeby innych, chcesz pomóc, ale podać wędkę, a nie rybę. Rodziny zakwalifikowane do pomocy są wyjątkowe, bohaterskie, to te, które starają się walczyć z sytuacją, w której się znalazły, ale nie są roszczeniowe. Ania dodaje, żeby każdy, kto czuje, że mógłby pomóc, ale obawia się, czy da radę, niech po prostu skontaktuje się z wolontariuszami: – Przechodzimy szkolenia, wzajemnie się wspieramy. Nikt nigdy nie zostaje sam. U nas rodzą się mocne przyjaźnie. Kogo szuka Paczka? Wolontariuszem może zostać osoba pełnoletnia (młodsi są wolontariuszami wspomagającymi). – Szukamy osób, które są empatyczne, mają dobre serce, są cierpliwe i odpowiedzialne, nie zrażają się trudnościami, są gotowe się uczyć, przełamywać swoje bariery, nieśmiałość. Ja sama na początku nie byłam pewna, czy się do tego nadaję – uśmiecha się Ania Czulak. – Dziś nawet nasza liderka mówi, że się zmieniłam. Odnalazłam nawet nowe umiejętności, jak choćby… pisanie artykułów do naszej parafialnej gazetki.

Dobro wraca

– Widzę, że ludzie chcą pomagać. Dobro wraca jak bumerang. Trzeba im tylko dać ku temu okazję – podkreśla Ania Pawełek. Przekonała się o tym wtedy, kiedy już po paczkowym finale natychmiast po ogłoszeniu zbiórki na motorynkę dla pani chorej na nowotwór znalazł się darczyńca – ale nie tylko wtedy. – Jeszcze zanim powstała Paczka w Czernichowie, dowiedziałam się o dziewczynie w ciąży. Była całkiem sama, opuszczona przez ojca dziecka i swoją rodzinę. Kiedy myślałam, jak jej pomóc, „zapukałam do drzwi”, jakimi jest moja internetowa grupa modlitewna św. Michała Archanioła. Paczki przychodziły z całej Polski. A siostry prowadzące w Bielsku-Białej Dom Samotnej Matki podarowały wózek. Widziałam, jak ta dziewczyna odzyskuje chęć do życia, wiarę w ludzi. My, wolontariusze, naprawdę mamy wpływ na nasze otoczenie. Trzeba tylko mieć otwarte oczy… •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.