Jak Ania i Patryk na nowo odkryli XIX-wieczny krzyż na Złotych Łanach

Urszula Rogólska

publikacja 18.05.2020 14:49

Ania Szczotka i Patryk Zwardoń - dwoje młodych zaangażowanych w życie parafii św. Józefa na Złotych Łanach - ożywili tradycję majówek śpiewanych przy przydrożnym krzyżu, niemal w centrum nowoczesnego osiedla na bielskim os. Langiewicza. A krzyż postawiono w czasach epidemii w 1854 roku...

Ania Szczotka i Patryk Zwardoń pod XIX-wiecznym krzyżem na os. Langiewicza. Ania Szczotka i Patryk Zwardoń pod XIX-wiecznym krzyżem na os. Langiewicza.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Od początku maja Anna Szczotka i Patryk Zwardoń, na co dzień zaangażowani w życie parafii św. Józefa na bielskich Złotych Łanach, w każdą sobotę i niedzielę przyjeżdżają przed 15.00 pod piaskowcowy krzyż, postawiony w 1854 roku w zagajniku nieopodal nowo wybudowanego "Osiedla Siewna". W samochodzie przywożą krzesełka, modlitewniki i niewielki przenośny sprzęt nagłaśniający. Z każdym weekendem przy krzyżu wraz z nimi gromadzi się coraz liczniejsza grupa modlących się ze Złotych Łanów, Lipnika, Leszczyn i Straconki. A to także dzięki duszpasterzom złotołańskiej parafii, z ks. proboszczem Stanisławem Wójcikiem na czele, którzy co tydzień podczas ogłoszeń parafialnych zachęcają mieszkańców osiedla do modlitwy przy krzyżu. Działania Ani i Patryka wspiera pani Wanda Urbańczyk.

Punktualnie o 15.00 Ania i Patryk intonują śpiewaną Koronkę do Bożego Miłosierdzia, później Litanię Loretańską, zapraszają do dziesiątki Różańca, o którą prosił papież Franciszek w intencji ustania epidemii, proszą o wstawiennictwo patrona parafii św. Józefa, św. Jana Pawła II, modlą się także o jak najszybszy możliwy termin beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego. Uczestnicy modlitwy przynoszą ze sobą książeczki do nabożeństwa, bo już wiedzą, że Ania i Patryk zaproszą ich do śpiewu nie jednej, a wszystkich zwrotek kilku pieśni maryjnych!

Pod krzyżem postawionym w 1854 r. przez Georga Homę spotykają się wierni w każdy weekend o 15.00.   Pod krzyżem postawionym w 1854 r. przez Georga Homę spotykają się wierni w każdy weekend o 15.00.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Prowadzona przez nich modlitwa trwa około godzinę - wydawać by się mogło: długo! Ale nie dla uczestników spotkania, wśród których nie brakuje i dzieci, i młodzieży. Atmosfera spokoju wśród zieleni, śpiewu ptaków zachęca wręcz do jeszcze dłuższego zatrzymania się przy krzyżu.

Na koniec niedzielnego nabożeństwa 17 maja młodzi rozdali wszystkim słodkie krówki z ewangelizacyjnym przesłaniem oraz obrazki Jezusa Miłosiernego i św. Jana Pawła II.

- Mieszkam w Rybarzowicach, ale tu są moje korzenie - mówi Patryk, na co dzień pełniący obowiązki kościelnego w parafii na Złotych Łanach. - Bardzo bliskie są mi nasze stare wiejskie, ale piękne tradycje, które jednoczą ludzi przy Panu Bogu, przypominają o tym, co najważniejsze. Myślę, że to ważne szczególnie w tych czasach. O tym krzyżu wiedziałem od dziecka. Ma szczególną historię, związaną… także z czasami epidemii. Kilka lat temu został odnowiony, wykonano tu ścieżkę, postawiono ławkę. A my postanowiliśmy to miejsce jeszcze ożywić.

Patryk z Anią i przyjaciółmi przyozdobili krzyż i wykonali oświetlenie. Dekoracji, którą wykonali, nie sprzątają po modlitwie, zostaje na cały tydzień. - Są tacy, którzy mają zakusy, żeby to zniszczyć, ale i tacy, którzy przypilnują - śmieje się Patryk.

Majówka na os. Langiewicza, na pograniczu Złotych Łanów, Lipnika i Straconki.   Majówka na os. Langiewicza, na pograniczu Złotych Łanów, Lipnika i Straconki.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Historię krzyża znają mieszkańcy okolic. Wiąże się ona z rodzinną tragedią Georga Homy, fundatora krzyża. Jak mówią przekazy, w połowie XIX wieku w Lipniku panowała epidemia tyfusu, która dziesiątkowała mieszkańców, rozprzestrzeniając się w ogromnym tempie. Choroba zabiła pięcioro dzieci Georga i Marianny Homa, a spośród nich, trójka zmarła w ciągu pięciu dni. Po śmierci wszystkich swoich dzieci zrozpaczony ojciec ufundował krzyż, chcąc upamiętnić rodzinną tragedię. Stojący wśród łanów zbóż, stał się miejscem kultu dla okolicznych mieszkańców. Codziennie mijali go robotnicy idący ze Straconki do bialskich i bielskich fabryk.

Spotkania pod krzyżem będą się odbywać w soboty i niedziele do końca maja, a jak zapowiada Patryk, najprawdopodobniej także w czerwcu zaproszą tu na wspólnotowe nabożeństwa do Serca Pana Jezusa. Na modlitwę indywidualną przychodzą tu wierni każdego dnia.

Jak dotrzeć do krzyża? Można ścieżką od ostatniego przystanku autobusu linii 4 (przy pętli niedaleko basenu na os. Langiewicza) albo ul. Siewną, idąc obok nowego osiedla do końca asfaltowej drogi i dalej leśną ścieżką.