W Sułkowicach-Łęgu Jezus wyszedł na spotkanie parafianom

Urszula Rogólska

publikacja 19.04.2020 21:14

​Pięciu parafiom w diecezji bielsko-żywieckiej patronuje Miłosierdzie Boże. Dzisiaj świętowały one doroczną uroczystość odpustową. Dzięki transmisji internetowej odwiedziliśmy parafię w Sułkowicach-Łęgu.

Ks. proboszcz Stanisław Skrzypiec pobłogosławił sułkowicką parafię Najświętszym Sakramentem. Ks. proboszcz Stanisław Skrzypiec pobłogosławił sułkowicką parafię Najświętszym Sakramentem.
Print Screen - Urszula Rogólsk

Tytuł Miłosierdzia Bożego nosi pięć parafii w diecezji bielsko-żywieckiej. To wspólnoty w Bąkowie, Miliardowicach, Oświęcimiu-Zasolu, Żywcu-Moszczanicy i Sułkowicach-Łęgu. Dziś, w wyjątkowym dla nich dniu - jak i w poprzednich tygodniach - także mieszkańcy tych wspólnot nie mogli świętować razem w swoich kościołach. W zjednoczeniu się na modlitwie parafianom w Sułkowicach-Łęgu pomogły internetowe transmisje Mszy Świętej o 11.00 oraz Godziny Miłosierdzia i Eucharystii o 15.00.

Sumę odpustową sprawowali obaj duszpasterze wspólnoty - ks. proboszcz Stanisław Skrzypiec i ks. wikary Grzegorz Kierpiec. Ksiądz wikary natomiast poprowadził także Koronkę do Bożego Miłosierdzia o 15.00 i celebrował popołudniową Mszę Świętą.

Podczas dopołudniowej liturgii w homilii ks. Skrzypiec odwołał się do motywu spotkania jako jednego z podstawowych doświadczeń człowieka. Jak mówił ks. Skrzypiec, ludzkie spotkania noszą jednak w sobie niedoskonałość przemijalności. Spotkania z Jezusem zaś decydowały o wyborach wielkich - ludzie zostawiali swoje dotychczasowe życie - te spotkania ich przemieniały, przekonywały o Bożej miłości, dawały nowe siły, nową nadzieję na przyszłość.

Chwile po zmartwychwstaniu są chwilami wielu spotkań Jezusa. Apostołowie mogliby się ich bać - bo niedawno, przed męką, zostawili Go samego. - Jednak miłość zwycięża lęk. Mimo, że się boją, chcą się z Chrystusem spotkać. Mają w pamięci spotkania z grzesznikami, wobec których nie okazał się potępiającym sędzią, ale miłosiernym nauczycielem - przypomniał ks. Skrzypiec, podkreślając, że to spotkanie z Jezusem jest odpowiedzią na dramat człowieka niespokojnego, szukającego radości poza Bogiem, a w rezultacie nieszczęśliwego, wystraszonego, obawiającego się świata i spotkania z drugim.

Ks. Grzegorz Kierpiec poprowadził modltwę w czasie Godziny Miłosierdzia w Sułkowicach-Łęgu i sprawował popołudniową Mszę św.   Ks. Grzegorz Kierpiec poprowadził modltwę w czasie Godziny Miłosierdzia w Sułkowicach-Łęgu i sprawował popołudniową Mszę św.
Print Screen - Urszula Rogólska

Bóg przychodzi mimo drzwi zamkniętych, nie przestaje szukać człowieka, mimo, że ten zamyka się w swoim lęku. - Bóg sam znajduje sposób, by spotkać się z człowiekiem, by przekonać go o swojej wielkiej miłości, by mu powiedzieć: "Człowieku, ja ciebie naprawdę kocham", proponując mu przebaczenie i wielką przyjaźń - mówił sułkowicki proboszcz. - Darem Zmartwychwstałego jest przede wszystkim pokój serca. I dlatego zwraca się do swoich apostołów, a dziś, w to święto do nas: "Pokój wam". Jeśli was boli grzeszna, dramatyczna przeszłość: "Pokój wam"; jeśli nie potraficie dać sobie rady ze złem, które popełniacie, z nałogami, jakie posiadacie: "Pokój wam"; jeśli lękacie się swojej słabości, zła tego świata, jeśli zamknięci jesteście w swoich domach: "Nie bójcie się, Ja jestem z wami!". Chrystus pragnie naszych powrotów do Niego, aby w naszym sercu zawsze był Jego pokój - mówił ks. Skrzypiec podkreślając, że w spotkaniu z Jezusem nie ma miejsca na wypominanie błędów i słabości: - On pokazuje swoją wielką miłość, pokazuje swoje rany, mówiąc: "Znam twoje bóle". Zatem nie lękajmy się. Pozwólmy, aby nas spotkał Mistrz z Nazaretu. Jak św. Tomasz dotknijmy Jego zwycięskich ran i powtórzmy za Tomaszem: "Pan mój i Bóg mój". W spotkaniu z ludzką biedą, grzechem, niewiarą Chrystus pokazuje swoje blizny, aby człowiek poraniony grzechem, złem - odnalazł siłę przebaczenia Boga, zrozumiał, że jest przez Niego kochany.

Na koniec Mszy św. ks. Skrzypiec odnowił zawierzenie całej parafii Miłosierdziu Bożemu, dodając także prośbę o ustanie epidemii koronawirusa oraz odniósł się do obecnej sytuacji, która szczególnie dotyka chorych, osoby na kwarantannie, członków ich rodzin i całą służbę medyczną.

Dopełnieniem nabożeństwa eucharystycznego było błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem, którego ks. Skrzypiec udzielił całej parafii, wychodząc z monstrancją przed drzwi świątyni.

Także podczas Godziny Miłosierdzia ks. Kierpiec zaprosił uczestników modlitwy do wyznania wiary na wzór Tomasza: "Pan mój i Bóg mój", a jednocześnie do dziękowania za dar wiary, która pozwala na obcowanie z Bogiem i w której świetle poznajemy Boże miłosierdzie oraz odpowiedzi na najtrudniejsze pytania: o sens ludzkiego życia, cierpienia i śmierci. - Wierząc, prosimy: przymnóż nam wiary - modlił się ks. Kierpiec, prosząc zarazem o łaskę wiary dla ludzi poszukujących, wątpiących, nieszczęśliwych, niewierzących i grzeszników,

W czasie Mszy św. w Godzinie Miłosierdzia ks. Kierpiec przywołał postać św. Tomasza, który potrzebował znaku, by uwierzyć, że Pan rzeczywiście żyje. Jezus dał mu ten znak. - My również otrzymujemy różne znaki od Pana Boga, przez które On pokazuje, że jest, że nie odwraca głowy od ludzkich spraw i trudności. On przychodzi do naszych rodzin, domów, mimo że ich drzwi pozostają zamknięte - mówił duszpasterz, dodając, że kiedyś drzwi były zamknięte przed żydami, dziś nasze drzwi - przed chorobą, przed wirusem.

- Zapominamy, że jest o wiele większy wirus, który trawił nas od dawna - wirus grzechu niewierności Bogu i Jego przykazaniom. Wirus, który powodował, że nie szanowaliśmy ludzkiego życia, świata, który nas otacza, że zwątpiliśmy w Boże miłosierdzie. Dzisiejsze święto wpisuje się w to, co przeżywamy. Jest to niezwykła okazja, byśmy wszyscy wznieśli nasze ręce i serce do Boga, prosząc o przebaczenie, o miłosierdzie wobec tego, co żeśmy czynili - mówił ks. Kierpiec. Zaznaczył, że Bóg pragnie, byśmy żyli: - Chciejmy odkryć ten znak, który nam teraz daje Pan Bóg. Byśmy rozpoczęli walkę o dobro w naszych rodzinach i społeczeństwie, byśmy nie patrzyli na koniec własnego nosa, ale byśmy wrócili do czynnej miłości wobec drugiego człowieka, byśmy umieli być bardziej ofiarni...