Co robi dziś kleryk z Podbeskidzia, kiedy nie ma go w seminarium?

Urszula Rogólska

publikacja 15.04.2020 22:42

Jest ich czterdziestu sześciu. Ale nie ma ich tam, gdzie byliby gdyby nie epidemia koronawirusa. Gdzie się podziali klerycy diecezji bielsko-żywieckiej? Trzech z nich spotkaliśmy w Żywcu, Sułkowicach-Łęgu i w Sopotni Wielkiej. O ich aktualnej codzienności opowiada także wicerektor ks. Sławomir Kołata.

Od lewej klerycy czwartego roku krakowskiego seminarium: Łukasz Kasprzak z Sułkowic-Łęgu, Mikołaj Krzyżowski z Sopotni Wielkiej i Łukasz Raczek z Żywca (parafia konkatedralna). Od lewej klerycy czwartego roku krakowskiego seminarium: Łukasz Kasprzak z Sułkowic-Łęgu, Mikołaj Krzyżowski z Sopotni Wielkiej i Łukasz Raczek z Żywca (parafia konkatedralna).
Urszula Rogólska /Foto Gość i Archwium prywatne

Na co dzień, do kapłaństwa przygotowuje się tu m.in. 46 młodych mężczyzn z Podbeskidzia - 10 diakonów na VI roku, 3 alumnów na V roku, 10 - na IV roku, 9 - na III roku, 8 - na II roku i 6 - na I roku. Jednakże od ponad miesiąca, mury Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej - jak i wielu szkół i uczelni w Polsce - są niemal puste. Poza reprezentantami władz uczelni, nie ma tu ani jednego kleryka.

Jednego z czterdziestki szóstki, codziennie przez okna swoich domów widzą mieszkańcy parafii w Sopotni Wielkiej. To Mikołaj Krzyżowski, alumn czwartego roku. - Na swój sposób wróciliśmy do tego, co było właściwe dla formacji do kapłaństwa przez 1500 lat, do Soboru trydenckiego - mówi Mikołaj. - Bo przed wiekami właśnie w ten sposób, w parafiach, pod okiem swoich proboszczów przygotowali się kandydaci do kapłaństwa.

Kleryk Mikołaj Krzyżowski z Sopotni Wielkiej.   Kleryk Mikołaj Krzyżowski z Sopotni Wielkiej.
Archiwum prywatne

Teraz Mikołaj wspiera w duszpasterstwie ks. proboszcza Janusza Okrzesika, a zarazem od niego uczy się codziennej posługi kapłańskiej. W zależności do dnia, uczestniczy we Mszy św. o 7.00 lub o 18.00. - Pomagam też w zakrystii, pełnię funkcję kościelnego, żeby wspomóc parafian, którzy na co dzień podejmują się tych obowiązków. W praktyce uczę się tego, do czego przygotowuje nas seminarium - mówi Mikołaj. - Staram się także wspierać księdza proboszcza w tym niecodziennym dla nas wszystkich czasie i na ile pozwalają mi umiejętności informatyczne, pomagać w jednoczeniu parafii i utrzymywaniu kontaktu z jej mieszkańcami. Nie jestem informatykiem, ale udało mi się pomóc w przygotowaniu transmisji nabożeństw. Uruchomiliśmy także parafialny profil na Facebooku. Ale moim podstawowym obowiązkiem jest oczywiście formacja naukowa i rozwój duchowy. Pilnuję tego. Tak sobie układam czas, żeby go znaleźć na medytacje i rozważania słowa Bożego. Codziennie mamy także zwyczajne zajęcia naukowe, w formach zależnych od naszych przełożonych.

Mikołaj podkreśla, że mimo odległości, razem z kolegami i przełożonymi wciąż tworzą wspólnotę dzięki telefonom i komunikatorom internetowym. - Przełożeni są z nami w stałym kontakcie. Dzielimy się wzajemnie tym, jak przeżywamy ten czas. I to jest takie ciekawe doświadczenie - wzajemnie się wspieramy, nie ma niepotrzebnego dystansu - dodaje.

Oczywiście Mikołaj nie żyje w oderwaniu od rzeczywistości rodzinnej! - W domu są rodzice, przyjechali także starsza siostra i młodszy brat. Dawno nie byliśmy w komplecie. Na szczęście bezkonfliktowo odnajdujemy się w tym układzie - śmieje się kleryk. - Każdy z nas ma swoje zwyczajne domowe obowiązki. Jest jednak coś wyjątkowego, co spotkało mnie i moją rodzinę w tym czasie… Bo które dziecko ma taką okazję jak ja, żeby codziennie przynosić rodzicom i rodzeństwu Komunię Świętą…? Każdy z nas na swój sposób mocno przeżywa te chwile…

Ciąg dalszy na str. 2.

W nieco innej sytuacji parafialnej jest kolega rocznikowy Mikołaja, Łukasz Raczek z konkatedralnej parafii Narodzenia NMP w Żywcu. Wspólnotę kapłańską tworzy tu kilku księży, z ks. proboszczem Grzegorzem Gruszeckim na czele. Łukasz nie musi zastępować w obowiązkach posługujących w parafii panów kościelnych i organisty.

- Codziennie rano uczestniczę we Mszy św., wieczoramI o 20.30 w Różańcu z pozostałymi księżmi, a także pomagam im o 15.00, kiedy wychodzą na konkatedralną wieżę błogosławić miasto Najświętszym Sakramentem. Jestem także gotowy do pomagania księżom kiedy tylko mogę się przydać - opowiada. - Nie spodziewałam się, że w ten sposób będę przeżywać Wielki Post i Triduum. Mogę dużo dobrego czerpać od kapłanów w parafii, prosić ich o radę, uczyć się od nich w bezpośrednim kontakcie.

Kleryk Łukasz Raczek z Żywca.   Kleryk Łukasz Raczek z Żywca.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Jak mówi Łukasz, trudnością dla niego jest… pustka w konkatedrze. - Kiedy wchodzę do kościoła, czasem w pobliżu są ludzie, a ja im muszę mówić, że niestety, nie mogą wejść do środka, bo takie zasady obowiązują. Przychodzi mi to z ciężkim sercem - mówi. - Otuchy dodają nam ci parafianie, którzy ze zrozumieniem piszą do nas o tej sytuacji. A nasi księża wkładają dużo wysiłku by zachować tę wspólnotę z parafianami, choćby przez transmisje nabożeństw.

Jak dodaje Łukasz, poza obowiązkami w kościele, każdy dzień tak planuje, żeby mieć czas na zajęcia uczelniane, modlitwę i życie rodzinne. - Rodzice bardzo się ucieszyli, że będę w domu. Ale szczególnie z mojej obecności ucieszył się 13-letni brat, bo ma mnie na co dzień - uśmiecha się kleryk. - Ten czas uczy mnie też dużej odpowiedzialności za moją własną formację. Nikt mnie nie pilnuje, nikt nie sprawdza. Ze znalezieniem czasu na modlitwę nie mam problemu. Wyzwaniem jest aspekt pracy intelektualnej.

Ciąg dalszy na str. 3.

Razem z Mikołajem i Łukaszem na czwartym roku w Krakowie studiuje także Łukasz Kasprzak z Sułkowic-Łęgu.

- To nie jest dla nas czas wolny, ani czas ferii, ale przede wszystkim formacji. Nauka, studia, zajęcia, wykłady, zaliczenia, nadgonienie pisania pracy magisterskiej, układanie kazań, a także modlitwa, własna formacja duchowa i pomoc księżom w parafii, to moje podstawowe obowiązki - podkreśla Łukasz Kasprzak, który wykorzystuje czas w rodzinnej miejscowości, by uczyć się duszpasterstwa od ks. proboszcza Stanisława Skrzypca i ks. wikarego Grzegorza Kierpca, a także pomagać im w łączności z parafianami. M.in. także dzięki jego zaangażowaniu, co tydzień trafia do nich ponad 700 egzemplarzy gazetki parafialnej!

Kleryk Łukasz Kasprzak z Sułkowic-Łęgu.   Kleryk Łukasz Kasprzak z Sułkowic-Łęgu.
Archiwum prywatne

Nie sposób nie uczestniczyć także w życiu rodzinnym, gdzie Łukasz mieszka obecnie z rodzicami i trzema siostrami. Mocnym świadectwem dla niego jest rodzinna Koronka do Bożego Miłosierdzia, inicjowana przez rodziców. Poza tym jest tu i czas na pasje. Łukasz jest seminaryjnym ogrodnikiem. Nie może dbać o rośliny w Krakowie, więc troszczy się o te przy domu. Łukasz to także kucharz z wykształcenia. I tymi talentami służy w domu. Zrobić obiad, "coś z niczego" ciasto, przygotować pstrągi czy wędliny do wędzenia, to dla niego żaden problem (co oczywiście cieszy pozostałych domowników)!

- Ten czas, kiedy jesteśmy poza seminarium, kiedy jesteśmy sami odpowiedzialni za siebie, kiedy sami mobilizujemy się do nauki, do formacji, do naszych zwykłych obowiązków, nie jest łatwy. Ale jednocześnie jest takim, który jest nam dany, żeby go bardzo dobrze wykorzystać - dodaje.

Ciąg dalszy na str. 4.

- Czas epidemii i związane z nim obostrzenia, to sytuacja wyjątkowa. Ale i w tej sytuacji próbujemy się dalej formować - mówi ks. Sławomir Kołata, wicerektor seminarium i opiekun czwartego rocznika. - Przed rozjazdem do domów rodzinnych próbowaliśmy ustalić jakąś formę spędzenia tego czasu. Na pewno jest to taka forma pośrednia między pobytem na parafii w czasie wakacji, a formacją w seminarium. Teraz bezpośrednim przełożonym kleryków są ich proboszczowie. Zachęcaliśmy alumnów, by włączali się w życie parafii, na tyle, na ile pozwalają uregulowania epidemiczne. Zgodnie z postanowieniami biskupa, w kościele podczas liturgii mogą być obecni księża, posługujący i pięć osób. Ta kategoria "posługujący" obejmuje właśnie kleryków. Jednak trzeba wziąć pod uwagę i inne kwestie - klerycy wrócili do swoich domów. W wielu mieszkają także razem z dziadkami czy starszymi członkami rodzin. W takiej sytuacji, ze względu na bezpieczeństwo seniorów, rozsądniej jest, kiedy ograniczają swoje wyjścia z domu do minimum.

Jak tłumaczy ks. Kołata, ogólna zasada, z jaką klerycy rozjechali się do swoich parafii, mówi: mieszkamy w domu, ale żyjemy w trybie formacji seminaryjnej. - Większość z nich ma swój pokój czy kąt w domach. Prosiliśmy, żeby zachowali w miarę możliwości taki plan dnia, jaki obowiązuje w seminarium. Zaproponowaliśmy, by na drzwiach wywiesili nawet swój plan dnia, by ten też nie kolidował ze zwyczajnym życiem rodzinnym. Zachęcałem, by utrzymali ośmiogodzinny tryb nauki, gdzie pięć godzin obejmują wykłady, a trzy - studium własne - mówi ks. Kołata.

Wicerektor krakowskiego seminarium - ks. Sławomir Kołata.   Wicerektor krakowskiego seminarium - ks. Sławomir Kołata.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kleryków obowiązuje formacja intelektualna, duchowa i duszpasterska. Profesorowe przygotowują zajęcia według wybranych przez siebie metod. Niektórzy prowadzą wykłady on line - wtedy wszyscy studenci łączą się z nimi zdalnie, uczestnicząc w zajęciach na żywo. Inni wykładowcy zadają prace, które należy wykonać w wybranym czasie, jeszcze inni nagrywają wykłady - te również można sobie odtwarzać w dowolnym czasie.

Nieodłączną częścią życia seminaryjnego jest formacja duchowa - każdy kleryk codziennie czyta przez co najmniej pół godziny Pismo Święte, praktykuje poranne rozmyślania, Różaniec i adorację Najświętszego Sakramentu. W seminarium są obecni ojciec duchowny i rektor, którzy zapraszają codziennie o 20.30 na facebookową transmisję wspólnej modlitwy i adorację. Klerycy oczywiście mogą wybrać także dowolne miejsce modlitwy i np. modlić się ze wspólnotą księży w swoim kościele lub przez transmisję z niego. - Formacja zależy od ich własnej samodyscypliny, gorliwości i poczucia obowiązku. Teraz każdy musi się sam sobą opiekować w tym wymiarze - tłumaczy wicerektor.

Podczas Wielkiego Postu, mocniej uaktywnił się seminaryjny profil na Facebooku, gdzie klerycy mogli znaleźć linki do rekolekcji prowadzonych w diecezji bielsko-żywieckiej, jak i archidiecezji krakowskiej. Klerycy codziennie nagrywali także rozważania Drogi Krzyżowej, a ich przełożeni niedzielny cykl "W zasięgu Słowa". Do przygotowywania tego cyklu będą zapraszani także sami klerycy.

Telefon i media społecznościowe pomagają chłopakom utrzymywać kontakty ze sobą, a także z przełożonymi. Jak mówi ks. Sławomir Kołata, dba o tę relację każdy opiekun rocznika. - Prosiłem także kleryków, by próbowali utrzymywać kontakt telefoniczny z chorymi, których odwiedzają będąc w seminarium - dodaje wicerektor.

Klerycy IV roku krakowskiego seminarium.   Klerycy IV roku krakowskiego seminarium.
Archiwum prywatne

Wyzwaniem dla kleryków może być połączenie formacji intelektualnej i duchowej z domową codziennością. Ale to jednocześnie ich formacja duszpasterska!

- Muszą się na nowo uczyć pobytu w domu rodzinnym i umieć swój plan dnia dostosować do relacji z rodzicami, z najbliższymi - mówi ks. Kołata. - Jesteśmy też wdzięczni proboszczom, którzy angażują kleryków w codzienne życie parafii. Niektórzy z alumnów wzięli też na siebie obowiązki kościelnych czy organistów - zwłaszcza w parafiach, gdzie na co dzień w ten sposób posługiwali starsi wiekiem parafianie.

Pobyt kleryków w domach - zwłaszcza rocznika czwartego i wyższych - to także szczególny przywilej dla ich najbliższych. Akolici mogą przynosić Komunię Świętą członkom swoich rodzin do domów.

Czas epidemii jest szczególnie trudny zwłaszcza dla trzech alumnów, którzy przygotowują się do przyjęcia święceń diakonatu, zaplanowanych na 8 maja. W tym czasie nie będzie to możliwe. Pod znakiem zapytania stoi także termin czerwcowych święceń kapłańskich.