Bp Greger do wspólnoty SECiM - o soli, świetle i szczelinie w ścianie

Urszula Rogólska

publikacja 20.02.2020 11:01

- Jeśli chcemy pójść do świata ewangelizować, to musimy mieć to, co jest w Ewangelii najbardziej wartościowe - musimy być światłem świata i solą ziemi. Jeśli tym nie jesteśmy, to my świata nie zewangelizujemy - mówił 19 lutego wspólnocie SECiM bp Piotr Greger.

W bielskim kościele św. Pawła członkwie Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody z ks. Przemysławem Sawą (w środku) gościli na środowym spotkaniu 19 lutego bp. Piotra Gregera. W bielskim kościele św. Pawła członkwie Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody z ks. Przemysławem Sawą (w środku) gościli na środowym spotkaniu 19 lutego bp. Piotra Gregera.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Choć swoje święto patronalne członkowie Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody razem ze swoimi sympatykami i przyjaciółmi obchodzili podczas comiesięcznej Mszy św. w niedzielę 9 lutego, to w środę 19 lutego w czasie spotkania w bielskim kościele św. Pawła kontynuowali świętowanie razem z biskupem Piotrem Gregerem.

Razem z biskupem przy ołtarzu stanęli także: ks. Przemysław Sawa - pasterz SECiM, ks. Piotr Leśniak - proboszcz parafii św. Pawła, ks. Tadeusz Krzyżak z Bystrej Krakowskiej i dyrektor domu rekolekcyjnego „Nazaret”, gdzie ma miejsce większość kursów organizowanych przez wspólnotę, ks. Grzegorz Badura z Ujsoł, ks. Ryszard Szymeczko SDB z Oświęcimia i ks. Alfred Tatarzyn z Pszczyny - asystent SECIM w archidiecezji katowickiej.

W imieniu wspólnoty biskupa witali małżonkowie - Lucyna i Artur Waliczkowie. Zapewnili o modlitwie SECiM w jego intencjach, ale i poprosili o biskupią modlitwę za każdego z członków wspólnoty i jej dzieła.

Wspominając o podejmowanych działaniach, ks. Przemysław Sawa przywołał statystyki z minionego roku - 420 spotkań modlitewnych, 40 kursów (rekolekcji), w których uczestniczyło ponad 1500 osób, rekolekcje i misje w siedmiu parafiach, 47 Mszy św. i nabożeństw ewangelizacyjnych z modlitwą o uzdrowienie, a także seminaria odnowy wiary.

Wspólnota prowadzi także własne wydawnictwo, liceum ogólnokształcące COR, patronuje zespołowi muzycznemu, a w październiku wyśle na misje do Ghany cztery osoby.

W homilii biskup Greger odwołał się do przeczytanego fragmentu Ewangelii św. Marka o przywróceniu wzroku niewidomemu w Betsaidzie. Jak tłumaczył, nazwa ta oznacza ”dom, w którym się łowi ryby”.

- Niewidomego człowieka, żyjącego w chaosie wielu różnych spraw, doświadczającego zgubnego pomieszania dobra i zła, trzeba z tego bałaganu wyciągnąć, wyłowić. Ten zagubiony człowiek potrzebuje kogoś, kto go z tej sytuacji uratuje, wyciągnie na powierzchnię, kto na nowo postawi konieczne granice i otworzy oczy, by mógł na nowo wszystko zobaczyć w prawdziwym świetle - mówił biskup, obrazując sytuację przedstawioną w Ewangelii: Jezus wyprowadza człowieka poza wieś - poza system, w którym on do tej pory funkcjonował.

- Uzdrawiająca siła tkwi w tym, że trzeba z Bogiem wyjść, dać się Jemu prowadzić, najpierw trzeba pójść trochę "w ciemno" - jak Abraham: idzie, chociaż nie zna przyszłości, idzie tylko dlatego, że Bóg tego od niego oczekuje. Dopóki będziemy siedzieli i próbowali sami porządkować rzeczywistość, chcieli ją po swojemu zrozumieć i według własnych pomysłów projektować, jesteśmy skazani na niepowodzenie. Trzeba chwycić Jezusa za rękę, pozwolić się Jemu prowadzić - mówił biskup. - Kiedy rezygnujemy z własnych pomysłów, a tym samym wyrażamy zgodę i deklarujemy dyspozycyjność wobec Bożych planów, Jezus zaprasza nas do czegoś radykalnie jasnego i prostego.

Biskup wyjaśniał, że wyraża to gest Jezusa względem niewidomego - zwilża jego oczy śliną. Oryginalny tekst grecki określa to mocniej. Bo gdy człowiek decyduje się na radykalne decyzje, gdy otwiera się na przemeblowanie wszystkiego w modelu Bożego porządku wartości, to czuje się tak, jakby mu ktoś splunął w twarz.

Bp Piotr Greger przewodniczył Mszy św. we wspólnocie SECiM.   Bp Piotr Greger przewodniczył Mszy św. we wspólnocie SECiM.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Wydarzenie z Betsaidy posiada mocne rysy ewangelizacyjne. To jest początek drogi spotkania z Jezusem. Ewangelizacja jest zaproszeniem do doświadczenia wiary, które zawsze stawia pytania. Wydarzenie wiary pyta: czy chcesz? Czy jako dar chcesz przyjąć od Boga to, co niemożliwe? Czy wierzysz Bogu, że gdy ci obiecuje to, co niemożliwe, stanie się w twoim życiu realne?

Biskup zaznaczył, by na drodze ewangelizacji wyzbyć postawy "narzucania się". - Mamy obowiązek poprawnego odczytywania znaków czasu; chodzi o to, abyśmy nie odpowiadali na pytania, których nikt nie stawia. To jest pole do ewangelizacji, to jest sytuacja bardzo podobna do tych czasów, kiedy Cyryl i Metody zostali posłani do narodów słowiańskich ze słowem Dobrej Nowiny - mówił bp Greger, dodając: - W szkole Jezusa liczy się przede wszystkim żywa relacja - o niej jest mowa w dzisiejszej Ewangelii. Owszem, to nie oznacza bagatelizowania całego wysiłku intelektualnego. W każdym procesie ewangelizacji (o tym mówią dokumenty Kościoła począwszy od adhortacji papieża Pawła VI Evangelii nuntiandi) nie chodzi o wiedzę, informację, ale o formację do żywej relacji z Jezusem. Sprawa dotyczy dynamizmu ewangelicznego, o czym tak mocno naucza papież Franciszek.

W tym kontekście biskup zaprosił do zadania pytania o współczesne owoce ewangelizacyjnego wysiłku: - Poszliśmy do świata - bo nam kazano, bo zostaliśmy posłani. Ale czy zostaliśmy wyposażeni w odpowiednie narzędzia? Co się dzieje na styku kontaktu rodzącego często wiele napięć: ewangelizujemy świat, a dokładniej Jezus ewangelizuje świat przez nas, a może świat nas powoli wchłania i każe nam oddychać swoim powietrzem? Co dzisiaj jest silniejsze?

Biskup odwołał się do nauczania papieża Benedykta XVI, zaznaczając: - Jeśli chcemy pójść do świata ewangelizować, to musimy mieć to, co jest w Ewangelii najbardziej wartościowe - musimy być światłem świata i solą ziemi. Jeśli tym nie jesteśmy, to my świata nie zewangelizujemy, świat nas wchłonie.

Jeśli nie jesteśmy światłem i solą, to trzeba się na moment wycofać. - To nie jest żadna ucieczka czy rezygnacja. Jest to zabieg konieczny, aby nabrać dynamizmu, stać się na nowo światłem świata, solą ziemi i wtedy ponownie bardziej owocnie podjąć dzieło ewangelizacji - zaznaczył bp Greger, dodając: - Na ile mamy w sobie tego dynamizmu, na ile jesteśmy w tym świecie światem świata i solą ziemi, że potrafmy czasem pójść pod prąd tego wszystkiego, ewangelizować, przynosić owoce? Choć czasem może to być połączone z pewnym poczuciem bezsensu.

Wspólnota SECiM podczas spotkania 19 lutego w kościele św. Pawła w Bielsku-Białej.   Wspólnota SECiM podczas spotkania 19 lutego w kościele św. Pawła w Bielsku-Białej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Biskup odwołał się do swojego doświadczenia sprzed 10 lat, kiedy głosił rekolekcje dla ok. 40 księży pracujących na Ukrainie w diecezji odesko-symferopolskiej, bardzo rozległej. W dwumilionowym Symferopolu na niedzielną Mszę św. w dwóch miejscach przyszło w sumie ok. 80 osób. Zapytał księży, czy nie mają poczucia bezsensu tego, co tam robią - jadą czasem po kilkaset kilometrów, a nikt nie przychodzi na Mszę św. Czy nie lepiej wrócić do Polski i tam pracować wśród ludzi, którzy na księdza czekają?

Jeden z księży miał odpowiedzieć: Mamy świadomość, że my się tu bijemy z twardą ścianą, skorupą nie do przebicia. Ale wierzymy w to, że to nie my, ale to Pan Bóg spowoduje, że kiedyś w tej ścianie pojawi się mała szczelina, w którą wpadnie jedno ziarno głoszonej przez nas Ewangelii i ono zacznie kiełkować...

Biskup zachęcał, by nie zrażać się niepowodzeniami w ewangelizacji, tym, że owoców nie widać. Wierzyć - jak ci duszpasterze na Ukrainie.