"Ojcowski dom, to istny raj, dar Ojca Niebieskiego. Chociażbyś przeszedł cały świat, nie znajdziesz piękniejszego" - te słowa pieśni, nazywanej hymnem Śląska Cieszyńskiego, zabrzmiały niedawno w Koniakowie, kiedy reprezentanci górali z różnych stron Beskidów żegnali Urszulę Gruszkę.
Alina Świeży-Sobel
Roman Koszowski
Szefowała od lat zespołowi regionalnemu Koniaków. Pełna temperamentu, wielkiej serdeczności, umiała zachęcić do wytrwałej pracy kolejne pokolenia koniakowskiej młodzieży. Dzięki niej młodzi umieli pokonać lęk przed obciachem i założyć tradycyjne stroje, zatańczyć nieznane rówieśnikom tańce. Mówiła im, że to dziedzictwo przodków, które trzeba szanować. I byli z tego dumni.
Ciotkę Ulę, jak o niej mówili, nieraz bolało serce. Nie tylko to, które leczyli medycy. Cierpiała, gdy skarby beskidzkiej kultury: pieśni, stroju, muzyki, nie były należycie docenione, popularyzowane, podziwiane. Pomagała je pokochać przy rozmaitych okazjach: a to na święcie koniakowskiej koronki, a to na pasterskim jarmarku u bacy Piotra Kohuta albo na wielkim świecie gór podczas Zjazdu Karpackiego.
Dbała nie tylko o własny zespół. Troszczyła się o inne formacje folklorystyczne, które wciąż borykały się z problemem braku pieniędzy na wyjazdy na festiwale czy koncerty. Dzięki jej staraniom powstało stowarzyszenie, które wspierało zespoły i kapele.
Jak wspominał podczas ostatniego pożegnania jeden z dawnych członków jej zespołu, koniakowianin ks. Damian Suszka, na jej pogrzebie nie mogło zabraknąć "Ojcowskiego domu", bo to wszystko, co wiązało się z zaangażowaniem śp. Urszuli Gruszki w ocalanie tradycji, tak jak w tej pieśni łączyło się w naturalny sposób z oddawaniem każdej codziennej sprawy Bożej Opatrzności. Bo ciotka Ula świetnie to rozumiała, że w życiowym budowaniu nie może zabraknąć miejsca dla Pana Boga.
Blisko setka muzykantów zagrała nad jej mogiłą, a piękna i rzewna melodia, którą podawali sobie na zmianę skrzypkowie, basiści i ci, którzy dołączyli na trombicie, flecie, okarynie, dudach i heligonce, nie miała końca.
Z tych pięknych dźwięków, szczerej ludzkiej wdzięczności i autentycznej wiary wznosił się ku niebu nowy dom, który Urszula Gruszka zostawiła jako wzór do naśladowania, a który zbudowała wierna słowom pieśni Jana Kubisza:
Ojcowski dom to istny raj,
Dar ojca niebieskiego,
Chociażbyś przeszedł cały świat,
Nie znajdziesz piękniejszego!
Tuś się dziecino pierwszy raz
Do matki uśmiechnęła;
Tuś się uczyła Boga znać,
Tuś modlić się zaczęła.
Tutaj na każdym kroku cię
Oczy ojcowskie strzegły,
Tutaj w zabawach ciągłych ci
Dni twoje młode biegły.
A gdy ci przyjdzie wynijść stąd
I odejść w świat daleki,
Ojcowski dom, dziecino, miej
W pamięci twej na wieki.