Z żoną na randce w domu św. Jana Sarkandra

Urszula Rogólska

publikacja 11.12.2019 13:04

Kamienica stojąca na skoczowskim Rynku, w której znajduje się Muzeum św. Jana Sarkandra, a w piwniczce - kaplica, gdzie w 1576 roku urodził się święty - z patronów naszej diecezji, po raz kolejny gościła małżonków - uczestników spotkań "Przystań(cie) w drodze".

Każda para mogła indywidualnie adorować Najświętszy Sakrament. Każda para mogła indywidualnie adorować Najświętszy Sakrament.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Basia i Irek Mendrochowie są małżeństwem od 20 lat. - Jestem zakochana w moim mężu każdego dnia coraz bardziej, a wokół nas jest tyle małżeństw, które męczą się ze sobą, cierpią. Strasznie mnie boli. I chyba stąd się wziął pomysł skoczowskich randek.

To właśnie w budynku, w którym urodził się św. Jan Sarkander, w wyremontowanym przez siebie pomieszczeniu, stworzyli "Przystań" - przytulne miejsce na spotkania małżeństw.

U progu Roku św. Jana Sarkandra, ogłoszonego przez bpa Romana Pindla w I Niedzielę Adwentu, to właśnie małżonkowie byli jednymi z pierwszych, którzy modlili się w miejscu jego urodzenia podczas Mszy św. sprawowanej 7 grudnia w ich intencji przez ks. Marka Blindę.

Eucharystia, podczas której pary odnowiły swoje przyrzeczenia małżeńskie, kończyła cykl sześciu cotygodniowych spotkań, przygotowanych w atmosferze randkowej kawiarni w "Przystani". Cztery z nich prowadziły zaproszone pary małżeńskie - te dotyczące komunikacji w małżeństwie, celebracji aktu małżeńskiego, finansów i modlitwy małżonków, a dwa duszpasterze: ks. proboszcz Witold Grzomba mówił o małżeństwie w oparciu o Księgę Rodzaju, a o. Ksawery Knotz - o seksualności, w kontekście więzi i teologii ciała.

Odwołując się do postaci Jana Sarkandra i jego świętości, ks. Blinda mówił małżonkom, że to właśnie kolejne sakramenty są darem Jezusa, pomagającym w drodze do walki ze skutkami grzechu pierworodnego, a tym samym - dążeniu do świętości. - Macie się uświęcać poprzez życie we wspólnocie małżeńskiej. Nie jest to łatwe. Różnorodność charakterów, przyzwyczajeń, szczególnie na samym początku sakramentu małżeństwa, dają się we znaki. Ale to co scala, co jest najważniejsze we wspólnocie małżeńskiej, to miłość, oparta na miłości Chrystusa do Kościoła - podkreślił ks. Blinda w homilii.

Ks. Marek Blinda sprawował Mszę św za małżonków w kaplicy narodzenia św. Jana Sarkandra w Skoczowie.   Ks. Marek Blinda sprawował Mszę św za małżonków w kaplicy narodzenia św. Jana Sarkandra w Skoczowie.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, każde z małżeństw mogło razem podejść do Najświętszego Sakramentu i indywidualnie powierzyć Jezusowi swoje życie. Na zakończenie spotkania w kaplicy każda para otrzymała pamiątkową ikonę Świętej Rodziny, a następnie świętowali razem przy stole w "Przystani".

W tegorocznej edycji spotkań wzięły udział małżeństwa ze stażem trzech, piętnastu, siedemnastu, osiemnastu, dwudziestu jeden i dwudziestu dwóch lat ze Skoczowa i okolic.

Do Skoczowa pomysł spotkań Basia i Irek przywieźli z Bielska-Białej, gdzie zainicjowali je Iza i Roman Kwiatkowscy ze wspólnoty Komunia Małżeństw. -Wiedzieliśmy, że to jest to, co chcemy robić w życiu dla innych małżonków - podkreślają. - Wiele par wpada w codzienną rutynę, często po kilku, kilkunastu latach wspólnego życia mówią: "Teraz, to już jakoś musi być, dotrwamy do śmierci, bo są dzieci, bo jest kredyt". Śpią w osobnych sypialniach, chodzą na inne spacery, na inne filmy do kina. Chcemy obudzić w nich świeżość, radość, która jest większa z każdym dniem, miesiącem - żeby czerpały z sakramentu pełnymi garściami. To jest wielka siła, którą daje sam Bóg, a jej uświadomienie sobie pozwala pokonać każdy kryzys, każdy trud.

- Jest w Ewangelii przypowieść o talentach - dodaje Irek. - Skoro Pan Bóg mnie obdarzył talentem w tym kierunku, to nie mogę go zakopywać. Po drugiej stronie życia będziemy odpowiadać z miłości, którą tu dawaliśmy innym. Jeżeli czujemy jak bardzo nas samych rozwija sakrament małżeństwa, każdego dnia, chcemy o tym mówić innym.

Wśród uczestników randek byli Joanna i Tadeusz Antończykowie. To mama Tadeusza, Krystyna, powiedziała im o spotkaniach dla małżeństw. - Mama pilnowała dzieci w domu, a my mogliśmy tu przychodzić w sobotnie wieczory - mówią. - Każdy temat był ciekawy, część znanych, ale wiele nowych. Takimi dla nas były szczególnie dwa spotkania - to poświęcone finansom i jedności małżeńskiej, a także drugie, o modlitwie małżonków. Mamy podobne problemy jak prowadząca to drugie spotkanie para, patrzymy na świat w podobny sposób - dobrze było usłyszeć ich świadectwo. Z kolei na spotkaniu o finansach poruszaliśmy też temat testamentów. Rozmawialiśmy o tym w towarzystwie naszych znajomych, żyjących w związku niesakramentalnym i mieliśmy szansę wiele spraw im wyjaśnić. Dzielimy się tym, co sami tu słyszymy.

Uczestnicy skoczowskich spotkań "Przystań(cie) w drodze" odnowili przyrzeczenia małżeńskie.   Uczestnicy skoczowskich spotkań "Przystań(cie) w drodze" odnowili przyrzeczenia małżeńskie.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Ania i Marcin Manda są małżeństwem od trzech lat. - Chcieliśmy wybrać się na jakieś rekolekcje małżeńskie, a tu znajoma dała nam znać o "Przystani". Nie żałujemy, a wręcz przeciwnie! Wszystkim polecamy! Szczególnie mocne było dla nas spotkanie z małżeństwem, które mówiło o trudnych sytuacjach, jakie ich spotykały i jak prowadziła ich przez nie modlitwa. Pokazali nam, że można iść przez życie naprawdę radosnym, ufając Panu, niezależnie od problemów - mówią młodzi małżonkowie. - Mieliśmy też szansę zobaczyć problemy, na które dotąd nie zwracaliśmy uwagi. Dowiedzieliśmy się jak bardziej dbać o więź w małżeństwie. Słuchaliśmy świadectw małżeństw starszych stażem – niemal wszyscy zmagamy się z podobnymi sprawami. Ale mamy pewność - z Bogiem wszystko da się pokonać. Kiedy tylko Jego włączamy w rozwiązanie problemów - wiemy, że przejdziemy razem wszystko.

Ola i Jarek Pietraszkowie mają za sobą 22 wspólnie przeżyte lata. - Zobaczyłam plakat, myślałam: iść, nie iść? Szukałam czegoś, żeby się oderwać od codzienności, od życia, które czasem przytłacza - mówi Ola. - Skorzystaliśmy z zaproszenia i jesteśmy bardzo zadowoleni. W każdą sobotę czekałam na to spotkanie, a potem przez cały tydzień przefiltrowywałam w głowie to, co usłyszałam. Ważne było dla nas spotkanie o finansach, wreszcie zrozumieliśmy o co chodzi z dziesięciną; dziękujemy za spotkania, których tematem był seks w małżeństwie - też pewne kwestie mogliśmy przemyśleć; dużo wynieśliśmy z wieczoru o komunikacji. Zaczęliśmy się nawzajem błogosławić. Do tej pory robiliśmy krzyżyki na czole naszej piątce dzieci, nie myśleliśmy o błogosławieniu siebie. Teraz już tak.

- Nie było nam łatwo, żeby tu być co tydzień - dodaje Jarek. - W soboty pracuję cały dzień, albo na nocki. Na szczęście koledzy pomogli w ustawieniu dyżurów. Mamy dzieci w wieku od 2 do 19 lat - nasz najstarszy syn, który studiuje, przyjeżdżał do domu i zajmował się młodszymi, kiedy my przychodziliśmy tutaj. Pochodzę z rodziny, w którym wiara była na którymś tam miejscu. Natomiast małżonka z wierzącej, wielodzietnej rodziny. To ona uczyła mnie wiary - podkreśla Irek. - Tutaj dużo nauczyliśmy się od innych małżeństw, od prowadzących. Bardzo cenimy sobie ten czas.Wydawało się nam, że przy piątce dzieci nie jest łatwo. A tu się przekonujemy czym jest taki trud wobec tego, kiedy rodzice wychowują dziecko chore...

22 lata razem mają za sobą także Dominika i Dariusz Całusowie. - Długo byliśmy takimi wierzącymi, ale niezbyt gorliwymi - opowiada Dominika. - W życiu wszystko miałam zaplanowane, łącznie z dziećmi: najpierw chłopczyk, potem dziewczynka. Kiedy skończyłam czterdziestkę - niespodzianka! Pan Bóg namieszał w głowie takiej planistce jak ja - okazało się, że jestem w ciąży! Urodziło się nam trzecie dziecko. Zmieniła mnie też jedna wizyta na Jasnej Górze, gdzie przeżyłam mocne doświadczenie dotknięcia przez Matkę Bożą. Zaczęło się zmieniać nasze życie! Kiedyś myślałam, że życie jest szare. Dziś wiem, że nie można być szarym, letnim - tylko albo zimnym, albo gorącym. Od nas zależy, co wybieramy... Szukamy cały czas Pana Boga wśród ludzi, w Kościele, w życiu codziennym, dlatego zdecydowaliśmy się na randki. No i jedziemy także w naszą kolejną podróż poślubną! Bo w gronie innych par ze spotkań wyjeżdżamy razem na weekend w góry! Dziękujemy za spotkanie z Izą i Romkiem Kwiatkowskimi, którzy mówili nam o seksie w małżeństwie. Jakoś tak z tyłu głowy, w takim tradycyjnym myśleniu mieliśmy zakodowane, że seks jest "be", że to wstydliwe tematy, a oni pokazali nam - jako zaangażowani katolicy - jak ważna jest ta sfera życia w sakramentalnym małżeństwie.

– W odróżnieniu od poprzednich edycji, kiedy większość uczestników była zaangażowana w formację rożnych wspólnot przyparafialnych, a spotkania w "Przystani" były dla nich jej uzupełnieniem, tym razem przyszły pary, które nie miały styczności z żadną formacją i po raz pierwszy zetknęły się z taką formą spotkań - mówią Basia i Irek Mendrochowie. - Mam nadzieję, że staną się one dla nich inspiracją na dalsze wspólne życie.