Ks. Stanisław Jasek jak dobry pasterz. Troszczył się o swoje owce

Alina Świeży-Sobel

publikacja 10.10.2019 19:26

W Węglówce, w rodzinnej parafii śp. ks. prał. Stanisława Jaska, odbyły się uroczystości pogrzebowe emerytowanego proboszcza buczkowickiego i dziekana. Pogrzebowej liturgii przewodniczył bp Piotr Greger, a wraz z licznymi kapłanami naszej diecezji przy trumnie zmarłego modlił się także bp senior Tadeusz Rakoczy.

Pogrzebowej liturgii przewodniczył bp Piotr Greger. Pogrzebowej liturgii przewodniczył bp Piotr Greger.
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Wokół trumny zgromadzili się liczni kapłani diecezji bielsko-żywieckiej i archidiecezji krakowskiej. Przybyły też reprezentacje parafii w Buczkowicach, wspólnot modlitewnych, a także organizacji społecznych, z którymi przez lata owocnie współpracował ks. prał. Jasek, z buczkowicką OSP na czele.

Homilię pogrzebową wygłosił ks. Kazimierz Duraj, ojciec duchowny seminarium. Wspominał w niej swoje kazanie, które wygłosił 7 lat wcześniej, na zakończenie 35-letniej posługi proboszczowskiej ks. prał. Jaska w Buczkowicach. I wypowiedziane wówczas pokorne życzenie ks. Jaska, by nie mówić o nim.

- Ks. prałat Stanisław dla wielu z nas to po prostu: proboszcz. Albo ksiądz, którego dobry Bóg pozwolił nam spotkać, cieszyć się jego obecnością przez bardzo wiele lat. Był z nami, był dla nas, towarzyszył nam, obdarzał troską i zainteresowaniem, po prostu księżowską miłością, choć nigdy nikt tego tak nie nazywał. Ale może teraz przy jego trumnie można i trzeba to pierwszy raz powiedzieć: to była jego miłość. My byliśmy miłością jego życia. Był księdzem według terminologii papieża Franciszka, który "pachniał owcami". Potrafił na budowie wziąć się za taczki, być z nami w lesie, ciąć gałęzie na wieńce, co często wspominał; w swej syrence przewozić cement.

Ks. prał. Stanisław Jasek (1937-2019)   Ks. prał. Stanisław Jasek (1937-2019)
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Zawsze gotowy iść za swymi parafianami i do szpitala, i do domów, gdy potrzebowali pomocy, a w I piątek odwiedzić 70 chorych. Nade wszystko jego domem był kościół, ten z ludzi i ten materialny. Pamiętamy jego uporczywe zachęcanie do modlitwy w nieco za długich ogłoszeniach parafialnych. Dziś już nikt tego nie robi z taką pasją. Nawet, gdyby się co działo, był na czas w konfesjonale. Takich fleszy z obrazem księdza Stanisława każdy z nas ma wiele. I teraz wiele takich wspomnień przesuwa nam się przez serce i wyobraźnię. Żartowaliśmy z jego urlopów, zakładając się czy wróci po dniu, czy odpocznie nieco dłużej - mówił ks. Duraj, podkreślając niespożytą energię zasłużonego proboszcza.

- W niedzielę 12 sierpnia 2012 roku mówiłem kazanie na Mszy, w której dziękowaliśmy za jego 35 lat proboszczowania i żegnaliśmy księdza prałata Stanisława jako proboszcza Buczkowic. (...) Bóg dał ks. Stanisławowi jeszcze 7 lat życia, a 7 to w Biblii liczba doskonałości i pełni. W dniu tamtego pożegnania byliśmy pełni ukrytego niepokoju i lęku, jak nasz proboszcz poradzi sobie z tą nową i ostatnią erą życia, gdy już nie będzie proboszczem, gdy zmieni się prawie wszystko. Z zadziwieniem i radością widzieliśmy, jak dobrze się odnajduje. A on nie bał się opuścić miejsca, któremu tyle poświęcił. I przez te ostatnie lata na emeryturze pokazał nam nową głębię kapłaństwa i życia - dodał kaznodzieja. 

Starosta bielski Andrzej Płonka, który w 2012 r. wręczył ks. prał. Jaskowi Nagrodę im. ks. J. Londzina, podkreślał jego wszechstronne zaangażowanie na rzecz lokalnego środowiska, troskę o potrzebujących, osoby niepełnosprawne.

****

Ks. prał. Jasek urodził się 20 maja 1937 r. w Węglówce. Święcenia kapłańskie otrzymał 21 czerwca 1964 r. w katedrze na Wawelu z rąk bp. Karola Wojtyły.

Jako wikariusz pracował w parafiach w Bulowicach, Milówce, w Krakowie-Podgórzu. W 1974 r. podjął zadania proboszcza w Rycerce Górnej, a w 1977 r. został proboszczem w Buczkowicach, gdzie pracował przez 35 lat, aż do przejścia na emeryturę w 2012 r. Po opuszczeniu parafii w Buczkowicach zamieszkał w Domu Księży Emerytów w Bielsku-Białej.

Odchodząc z Buczkowic, pozostawił po sobie dobrą pamięć jako kapłan wielkiego serca, a przy tym dobry gospodarz parafii. W ciągu 35 lat pod jego przewodnictwem rozbudowany został kościół, uporządkowano cmentarz, wybudowano kaplicę cmentarną, salki katechetyczne, budynek probostwa. Z równym zaangażowaniem troszczył się o słabych i ubogich, o osoby niepełnosprawne. W Buczkowicach także podziękował Bogu za 50 lat kapłaństwa.

W 1984 r. otrzymał godność kanonika, a w 1994 r. został uhonorowany tytułem prałata. Od 1992 r. sprawował przez 20 lat funkcję dziekana dekanatu łodygowickiego. W 2012 r. z rąk starosty bielskiego Andrzeja Płonki odebrał Nagrodę im. ks. Józef Londzina.