Bez pustych przebiegów, czyli finał Ewangelizacji w Beskidach

Urszula Rogólska

publikacja 25.08.2019 08:40

- Jesteśmy wędrowcami do ziemi żyjących, która uczy patrzeć na rzeczywistość tego świata jak na przejście. Dzięki sakramentom świętym, to wędrowanie nie jest pustym przebiegiem, jałowym zmęczeniem. Nie, nie. To coś zupełnie innego - mówił o. Bogdan Kocańda uczestnikom Mszy św. na Wielkiej Raczy.

Jesteśmy tylko pielgrzymami na tej ziemi - uświadamiali sobie uczestnicy finału 7. Ewangelizacji w Beskidach. Jesteśmy tylko pielgrzymami na tej ziemi - uświadamiali sobie uczestnicy finału 7. Ewangelizacji w Beskidach.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Piotr Strózik z Rajczy jest jedną z wielu osób, którym w tym roku udało się wejść na każdy z ośmiu szczytów 7. Ewangelizacji w Beskidach - od Pilska 6 lipca, po Wielką Raczę - 24 sierpnia. Na Raczę wspiął się z żoną Dominiką, której praca w soboty uniemożliwiła wędrówkę. Udało się na finał!

- Atmosfera tych spotkań motywuje, żeby co tydzień iść w deszczu czy słońcu i wchodzić na szczyt, i z tymi wszystkimi ludźmi spędzić ten czas - mówi Piotr. - To jest połączenie przyjemnego z pożytecznym. Pożyteczne jest głoszenie słowa Bożego - czystego, z dala od polityki. Co tydzień motywuje mnie, żeby tu wejść, posłuchać i starać się nim żyć na co dzień. A jeśli to się dzieje jeszcze w takiej scenerii - blisko nieba, kiedy wokół są góry - to podwójna radość słuchania i bycia tutaj. To nie zawsze jest łatwe - bo życie nie jest łatwe, ale warto.

Dominice i Piotrowi Strózikom z Rajczy wreszcie udało się wyjść na EwB razem.   Dominice i Piotrowi Strózikom z Rajczy wreszcie udało się wyjść na EwB razem.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Piotr mówi, że wieści o Ewangelizacji w Beskidach wysyła nawet do Watykanu. Tam pracuje s. Gabriela Wiercigroch z Ujsoł - wraz z czterema innymi siostrami gotuje dla Gwardii Szwajcarskiej. - Co tydzień wysyłamy siostrom zdjęcia, opowiadamy jak było. Pozdrawiamy je dziś także bardzo serdecznie I kto wie - może w przyszłym roku siostra przyjdzie tu z nami?

Niemal na każdym szczycie można było spotkać trzy koleżanki: Annę Kumorek z Łękawicy, Małgorzatę Okrzesik z Oczkowa i Bożenę Urban z Międzybrodzia Żywieckiego. Anna była na wszystkich górach 7 EwB, Małgorzata - na każdej z wyjątkiem Pilska, Bożena - na sześciu.

- Poznałyśmy się kilka lat temu, przy Lidlu, gdzie co tydzień o świcie spotykają się uczestnicy EwB, którzy chcą wędrować razem z organizatorami. Tak poznałyśmy Bożenę, która tam przyjechała autem. Zabrała nas w miejsce rozpoczęcia szlaku i odtąd chodzimy już razem - mówią Anna i Małgorzata. - Zresztą nie tylko na ewangelizację. Już nieraz wędrowałyśmy razem na drogę krzyżową na Krawcowym Wierchu we wrześniu czy inne szczyty - już turystycznie.

- Dla mnie każdy szczyt EwB, to uczta duchowa, która mi pomaga przeżyć godnie cały tydzień w spokoju, ciszy, z błogosławieństwem Bożym - mówi Małgorzata. - Zniecierpliwiona czekałam od soboty do soboty. Teraz przyjdzie czas powrotu do codzienności, ale miejscem, które pomaga mi wzrastać, jest sanktuarium Matki Bożej w Rychwałdzie. Na pewno będę tam wracać.

Anna Kumorek, Małgorzata Okrzesik i Bożena Urban zaprzyjaźniły się podczas poprzednich edycji EwB.   Anna Kumorek, Małgorzata Okrzesik i Bożena Urban zaprzyjaźniły się podczas poprzednich edycji EwB.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Jak mówią koleżanki z ewangelizacji, każde górskie spotkanie było dla nich budujące. - Jest świetnie - trzeba po prostu przyjść i to zobaczyć, jak ludzie wędrują razem, jak wciąż dołączają nowe osoby. Po tym roku znowu mamy nowych znajomych, z którymi łączą nas wspólne wartości, Pan Jezus, chęć życia według zasad naszej wiary - podkreślają. - Pociąga atmosfera życzliwości, rodzinności. Człowiek czasem wejdzie wypluty, wykończony, wchodzi na szczyt - a tu wszyscy radośni, uśmiechnięci. To się od razu udziela. Spotkałyśmy tu dziś rodzinę, która przyszła niby przypadkiem. Zapytali nas o co chodzi. I zostali z nami. Ufamy, że na przyszły rok też ich tu spotkamy.

W finałowym spotkaniu Ewangelizacji w Beskidach, które było "Pielgrzymką wiary", wzięło udział kilkaset osób. Jak zwykle byli wśród nich nie tylko diecezjanie bielsko-żywieccy - a wśród nich ogromna rzesza rodowitych górali, których podobno nie da się wyciągnąć w góry - także mieszkańcy wielu diecezji sąsiednich i całej Polski

Duszpasterze fianłu EwB na Wielkiej Raczy: o. Ryszard Szwajca, o. Bogdan Kocańda, ks. Jakub Kuliński i ks. Wojciech Olesiński.   Duszpasterze fianłu EwB na Wielkiej Raczy: o. Ryszard Szwajca, o. Bogdan Kocańda, ks. Jakub Kuliński i ks. Wojciech Olesiński.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Ta góra, to nasze kolejne zwycięstwo - mówił o. Bogdan Kocańda OFMConv. z Rychwałdu na początku Mszy św., celebrowanej w samo południe. - Jesteśmy ludźmi, którzy przeżyli piękny dar Ewangelizacji w Beskidach. To jest nasza ósma góra. Kończymy ewangelizację, ale nie kończymy tej drogi, tej pielgrzymki – bo to jest pielgrzymka wiary.

Wraz z o. Bogdanem, który przed siedmioma laty był jednym z inicjatorów EwB, przy ołtarzu stanęli także: jego współbrat franciszkański o. Ryszard Szwajca oraz księża diecezjalni: po raz kolejny ks. Jakub Kuliński z Cieszyna i ks. Wojciech Olesiński ze Strumienia.

Finałowe spotkanie przygotowała wspólnota Talitha Kum z Rychwałdu, która powstała tam po jednej z edycji kursu Alpha. Należy do niej około sto osób, a jej głównym charyzmatem jest wstawiennicza modlitwa o uzdrowienie.

- W tym roku, w ramach Ewangelizacji w Beskidach kroczyliśmy "Drogą Łaski", na której poszczególne bazy stanowiły sakramenty święte - mówił w homilii o. Bogdan Kocańda. - Ci, którzy kroczą drogą do nieba, nazwani są pielgrzymami. Ufam, że stoję pośród pielgrzymów wiary. Ufam, że stoję pośród wielu ludzi, którzy nie lękają się iść przez świat z Chrystusem w sercu, ludzi, którzy są w stałym stanie misji ewangelizacyjnej, ludzi, którzy nie zasiedzieli się w doczesnych pragnieniach, przywłaszczając sobie jedynie prawo do jak największego posiadania świata z jego dobrami. Ufam, że jesteśmy inni. Wszyscy jesteśmy wędrowcami do ziemi żyjących, która uczy patrzeć na rzeczywistość tego świata jak na przejście. Dzięki sakramentom świętym, to wędrowanie nie jest pustym przebiegiem, jałowym zmęczeniem, ani krzykiem słabych ludzi żyjących bez nadziei spotkania. Nie, nie. To coś zupełnie innego. Dzięki sakramentom świętym, jesteśmy uczestnikami świętej podróży. Jako ludzie ducha, kroczymy drogą, którą zna tylko Bóg.

Każdy z uczestników spotkania mógł powiedzieć sąsiadowi: "Jesteś pielgrzymem Absolutu". - Obalamy w ten sposób między sobą mury separacji. Nie jesteśmy już obcymi, przechodniami, ale też współobywatelami świętych i - jak chce św. Paweł - domownikami Boga - dodał o. Bogdan. - To samo, za sprawą sakramentów świętych, dzieje się pomiędzy nami i Bogiem. On przez sakramenty święte burzy mury separacji, otwiera bramy Królestwa. Niebo nie jest tylko dla doskonałych. Chrystus może posługiwać się tobą, pomimo twoich wad i obaw - jeśli tylko pójdziesz za Nim, jeśli będziesz Mu posłuszny.

O. Kocańda zachęcił każdego, by przekazał sąsiadowi: "Jestem darem Boga Ojca dla Jezusa". - "Droga Łaski" jest drogą obdarowania: Bóg obdarowuje nas życiem i sakramentami, czyniąc z nas dar dla Syna. Nie musisz już walczyć o przychylność historii. Bóg, a nie ludzie, nadają sens twojemu życiu. Zatem nie popadaj już nigdy więcej w pokusę użalania się nad sobą i zadawania sobie pytania: dlaczego nikogo nie obchodzi to, co robię?

Franciszkanin zapewnił każdego z uczestników EwB, iż jest człowiekiem drogi, wędrowcem, "który swój pałac nosi w swoim własnym sercu": - Miłość przychodzi do tych, którzy już posiedli miłość. Znajdujesz to, co nosisz ze sobą w sercu. Bóg pierwszy nas pokochał i ten skarb został nam dany jeszcze zanim zaczęliśmy go poszukiwać. Ufam, że przez tegoroczną edycje EwB, wielu z nas uświadomiło sobie to, że posiadają Boży skarb miłości w sobie.

Każdy zabrał ze sobą w doliny fragment słowa Bożego.   Każdy zabrał ze sobą w doliny fragment słowa Bożego.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Zaprosił, by szukać w sobie Królestwa Bożego: - Niech nasz wzrok oślepnie na wszystkie królestwa tego świata. Królestwo Boże jest w nas - mówił o Kocańda, podkreślając: - Chciałbym, aby ta góra była górą nowej perspektywy, nowego świata, nadziei, która tu i teraz przypomina nam o tej wędrówce, która prowadzi nas do ku wolności nieba. Z tego szczytu widzimy, że świat potrzebuje ujrzeć Boga. Jedyną drogą, przez którą ludzie mogą Go zobaczyć, jesteśmy my. Tą drogą jest nasze życie, nasze wędrowanie. I nie chodzi tu o nas - naprawdę liczy się to, czego chce Bóg i co Bóg realizuje w nas. Jeśli chcemy, żeby ludzie interesowali się naszą wiarą, musimy jako chrześcijanie żyć w zgodzie z naszymi przekonaniami. Nie lękajmy się przeżywać życia z pewnością ugruntowaną w Bogu, która nam wskazuje drogę. Niech stanie się ona źródłem życia dla niewierzących. Aby to źródło nie wyschło, trzeba nam zasilać je łaską sakramentalną. Pamiętaj - dla Boga nie ma miejsca, w którym On byłby przerażony naszym położeniem.

Zanim - jak zawsze, na każdym szczycie - uczestnicy ewangelizacji pomodlili się za mieszkańców czterech stroń świata i przyjęli namaszczenie rychwałdzkim olejkiem radości, razem z o. Bogdanem dziękowali wszystkim, dzięki którym udało się zorganizować tę siódmą edycję: wielu kapłanom zakonnym i diecezjalnym, którzy przychodzili na każdą górę, wspólnotom, które przygotowywały spotkania, ale szczególnie dwóm osobom, bez których tegoroczna edycja by się nie odbyła To świeccy koordynatorzy EwB: Bernadeta i Stefan Targoszowie. - To mózg tej operacji - podkreślił o. Kocańda. - Przemierzyli wcześniej wszystkie szlaki, dogadywali się z właścicielami schronisk, wytyczyli szlaki, zadbali o komunikację między wspólnotami, o miejsca, w których była sprawowana Msza św.

Każdy mógł zabrać ze sobą także przygotowane przez wspólnotę Talitha Kum słowo Boże. Specjalne upominki - filmy i książki - czekały także na tych, którzy zdobyli wszystkie osiem szczytów.

Podsumowując tegoroczna edycję, o. Kocańda przypomniał słowa papieża Franciszka o schodzeniu z kanapy i wyruszeniu w drogę: - Tam, gdzie jest Bóg i doświadczenie jedności, wspólnoty, tam chętnie chce się wracać, chcę się tam być, w tym spotkaniu uczestniczyć. Żeby się nie zasiedzieć... Bo jesteśmy tu pielgrzymami.