Żywiec idzie na Jasną Górę! Kierunek: spotkanie w konfesjonale

Urszula Rogólska

publikacja 23.08.2019 16:38

- Chcielibyśmy zaprosić was w tym roku do tego, aby spróbować spotkać Boga tam, gdzie czasem Go nie widzimy albo gdzie trudno Go ujrzeć. Chcieliśmy zaprosić was do spotkania z Bogiem w konfesjonale - tłumaczył temat tegorocznej Pieszej Pielgrzymki Żywieckiej na Jasną Górę jej przewodnik ks. Tomasz Wala.

Rozśpiewani ruszyli o poranku z Żywca na Jasną Górę po raz 408. Rozśpiewani ruszyli o poranku z Żywca na Jasną Górę po raz 408.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W 1611 r. ich przodkowie po raz pierwszy wyruszyli z Żywca na Jasną Górę. Są wierni tej tradycji. Dzisiaj Msza św. o 6.00 rano w konkatedrze Narodzenia NMP rozpoczęła kolejne ich piesze pielgrzymowanie. Eucharystię sprawowali: główny przewodnik pielgrzymki ks. Wala, ks. proboszcz Grzegorz Gruszecki i ks. Przemysław Gorzołka, wikary z Żywca-Zabłocia. Wszyscy trzej także pieszo pielgrzymują.

W tym roku temat pielgrzymi żywieckiej to pytanie: "Spotkałeś?". - To kontynuacja poprzednich lat. Przez 7 kolejnych pielgrzymek naszym tematem są sakramenty. W tym roku jest nim pojednanie i pokuta - mówi Marta Wolska, koordynatorka pielgrzymki, zaangażowana w jej organizację od ponad 20 lat. - Tematowi będą poświęcone konferencje, modlitwy wieczorne, jak i kazania podczas Mszy św. Jak co roku, jeden z pielgrzymkowych dni jest dniem pokutnym - to droga do Płok. Tam poświęcimy więcej czasu na sakrament pokuty i pojednania.

Jak dodaje Marta, tegoroczne pielgrzymowanie ma być odświeżeniem wiedzy na temat tego sakramentu. Każdy dostanie także książeczkę o warunkach dobrej spowiedzi i o tym, jak ją właściwie przeżyć.

Na liście uczestników widnieją nazwiska około 250 osób, które w 7 dni pokonają nieco ponad 170 km. Kolejne 150 osób rozpocznie wędrówkę 26 sierpnia w Myszkowie. 29 sierpnia o 11.30 na wałach jasnogórskich dołączą do nich pielgrzymi autokarowi.

Księża (od lewej): Grzegorz Gruszecki, Tomasz Wala i Przemysław Gorzołka idą w tym roku wśród uczestników Pieszej Pielgrzymki Żywieckej na Jasną Górę.   Księża (od lewej): Grzegorz Gruszecki, Tomasz Wala i Przemysław Gorzołka idą w tym roku wśród uczestników Pieszej Pielgrzymki Żywieckej na Jasną Górę.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Najmłodszy pielgrzym - 3-miesięczny Bazyli - dołączy wraz z rodzicami do pątników w niedzielę, a jednym z najmłodszych, którzy wyruszyli dzisiaj, jest 10-miesięczny Tomasz Zajiczek, który towarzyszy w drodze mamie Katarzynie (pielgrzymuje po raz 10.), tacie Wiesławowi (tata już nawet nie liczy, który raz idzie - może i ponad 20.!) i starszemu rodzeństwu - 6-letniemu Szymonowi i 4-letniej Judysi, która na pielgrzymce 27 sierpnia będzie świętować urodziny.

Razem chodzą od 10 lat - przerwą były tylko ciąże Kasi. - Niesiemy bardzo różne intencje. Niektóre naprawdę ambitne. Ale mamy takie doświadczenie, że choćby nie wiem jak trudna była intencja, na pielgrzymce zawsze jest wysłuchana - mówią.

Kto jest najstarszym pielgrzymem? - Nie mamy najstarszych! Tu wszyscy są młodzi! - odpowiada zdecydowanie Marta Wolska.

Żywiecka piesza pielgrzymka jasnogórska jest jedną z najstarszych w Polsce.   Żywiecka piesza pielgrzymka jasnogórska jest jedną z najstarszych w Polsce.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Na czele pielgrzymów z krzyżem od lat idzie Celina Herzyk (pielgrzymuje od ponad 30 lat). Emblemat pielgrzymkowy niesie Renata Rus (po raz 10. na szlaku).

- Idę z krzyżem, póki mam jeszcze z rana siły - uśmiecha się Celina. - W ciągu tych 7 dni chcę dziękować za przeżyty rok, za wszystkie łaski, umocnić wiarę i naładować akumulatory na następny rok, jeśli Bóg da go przeżyć.

Z wszystkich pielgrzymkowych dni dla Celiny najbardziej wymagający jest trzeci - trasa: Bolęcin-Klucze. - Wtedy jest ciężko. Ale na szczęście nie musimy iść o własnych siłach. Idziemy o siłach Bożych. Samemu idzie się ciężko, a z Bogiem, z Maryją - zawsze łatwiej.

Renata podkreśla, że dla niej pielgrzymowanie to potrzeba serca. - Idę podziękować i prosić, bo jest za co dziękować, i wiem, że mogę prosić Jezusa i Jego Matkę o wszystko.

Krystyna Pawlik na pokonanie całej trasy zdecydowała się trzeci raz. Wcześniej chodziła z myszkowską grupą pielgrzymki. - Dla tej atmosfery, dla wspólnej modlitwy, dla radości warto się wybrać. Polecam każdemu. Idę prosić Boga o zdrowie i uwolnienie od nałogów - żeby móc jak najdłużej pielgrzymować - mówi.

Dla M. Wolskiej, organizatorki pielgrzymki, szczególnym dniem jest ostatni - nie tylko dlatego, że to kulminacja radości, kiedy mija zmęczenie. - Po powrocie do Żywca maszerujemy z dworca do konkatedry. Całe miasto widzi, że wróciliśmy, całe miasto nas słyszy - to dopiero radość! Bo to zakończenie jest jednocześnie początkiem przygotowań do kolejnej pielgrzymki - tłumaczy.

Marta podkreśla, że pielgrzymka daje jej siłę na cały rok. - Jest to też takie przyznawanie się przed samym sobą i przed innymi do tego, co jest dla nas ważne, Kto jest dla nas ważny - do wiary w Jezusa. Dla wielu młodych w dzisiejszych czasach to akt odwagi, bo wierzyć dzisiaj to nie jest popularny temat - mówi.

Rozpoczynając tegoroczne pielgrzymowanie, ks. proboszcz Gruszecki zaprosił wszystkich, by "idąc na Jasną Górę, odkryli tajemnicę i bogactwo spotkania z Chrystusem, który nas podnosi i umacnia. Abyśmy zgłębili tajemnice pojednani, abyśmy budowali jedność i z tą radością pojednania z Bogiem i człowiekiem doszli do Matki".

 

Pątniczki żywieckie na początku ponad 170-kilometrowej wędrówki.   Pątniczki żywieckie na początku ponad 170-kilometrowej wędrówki.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Dobrze, że jesteście. Dobrze, że mamy ten kierunek - kierunek spotkania. Na plakatach było to pytanie: "Spotkałeś?" - zaczął kazanie ks. Wala, odwołując się do tematu pielgrzymki. - Chcielibyśmy zaprosić was w tym roku do tego, aby spróbować spotkać Boga tam, gdzie czasem Go nie widzimy albo gdzie trudno Go ujrzeć. Chcieliśmy zaprosić was do spotkania z Bogiem w konfesjonale. Co zrobić, aby tam spotkać Boga? Okazuje się, że najpierw trzeba nauczyć się spotkania z sobą samym. Nie da się bez tego. Spotkać siebie. Poznać siebie. Pozwolić sobie na to, by wybrzmiały we mnie wszystkie te momenty, których nie lubię, których się wstydzę, które są dla mnie okropne i w ogóle nie chciałbym o nich myśleć. Ale też pozwolić sobie na to, żeby zobaczyć to wszystko, co jest we mnie dobre, co Bóg we mnie czyni - mówił ks. Wala, a kontynuując zachęcał, by nauczyć się "milczeć w środku", znaleźć na to miejsce i czas - wtedy można usłyszeć Boga.

Jak mówił przewodnik, najtrudniejszy moment spowiedzi to spotkanie z człowiekiem - z człowiekiem w sutannie, któremu mam powiedzieć to, czego się wstydzę. - Co zrobić, by umieć spotkać się z tym człowiekiem w czarnej sutannie? Może zauważyć w nim człowieka? Kogoś. Zobaczyć, że nie mam czegoś załatwić w konfesjonale, tylko też spotkać człowieka, takiego, jakim jest. Bo przez niego Pan Bóg też coś mi powie - tłumaczył.

Inna trudność w sakramencie pojednania - obok milczenia i słuchania - to umiejętność mówienia. Takiego, żeby ten drugi wiedział, o co mi chodzi. - Czy tak kiedyś spotkałeś siebie, Boga i człowieka? Jeżeli tak - Bogu niech będą dzięki. I będzie to czas, kiedy będziemy udoskonalać to patrzenie na konfesjonał, na sakrament pokuty. A jeśli nie, to jest to czas, kiedy mogę się takiego spotkania nauczyć - dodał ks. Wala.