Siedmiu wspaniałych, czyli radosne kapłaństwo na Hali Boraczej

Urszula Rogólska

publikacja 18.08.2019 09:31

Modlitwa, skupienie, ale i mnóstwo dobrego humoru i radości towarzyszyło uczestnikom przedostatniego spotkania 7. Ewangelizacji w Beskidach na Hali Boraczej. Za tydzień ostatnie - na Wielkiej Raczy.

Siedmiu wspaniałych - księża, którzy celebrowali Mszę św. na Hali Boraczej. Siedmiu wspaniałych - księża, którzy celebrowali Mszę św. na Hali Boraczej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kapłaństwo - ostatni z siedmiu sakramentów omawianych na tegorocznej Ewangelizacji w Beskidach - było tematem przedostatniego spotkania, na które prawie tysiąc osób wdrapało się na Halę Boraczą. Przybyła na nie też rekordowa w tej edycji liczba kapłanów - siedmiu wspaniałych! W tym gronie byli: ks. Andrzej Woźniak proboszcz z Polanki Górnej, który przewodniczył Mszy św. w samo południe, ojcowie franciszkanie: o. Ryszard Szwajca, o. Piotr Aniewski i o. Aleksander Paprzycki oraz księża diecezji bielsko-żywieckiej: ks. Adrian Trzopek z Żywca-Sporysza, który przybył ze wspólnotą "Damaszek", prowadzącą spotkanie, ks. Adam Wandzel z Pisarzowic i ks. Jakub Kuliński z Cieszyna.

- Jesteśmy bliżej nieba - mówił ks. Andrzej Woźniak, rozpoczynając Mszę św. I miał na myśli nie tylko góry, ale i sakramenty - pojednania i pokuty oraz Eucharystii, dostępne każdemu dzięki kapłaństwu.

Kazanie poświęcone kapłaństwu głosił ks. Adrian Trzopek. Odwołując się do przeczytanego fragmentu o dzieciach, które Jezus błogosławił, witał wszystkich i jako dzieci Boże, ale i… owce z owczarni Jezusa, które na hali przyszły się nakarmić słowem Bożym.

Uczestnicy 7. EwB zostali zachęceni do dołączenia do ruchu Corda Pia - modlitwy za kapłanów.   Uczestnicy 7. EwB zostali zachęceni do dołączenia do ruchu Corda Pia - modlitwy za kapłanów.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Będę się starał mówić nie tylko o nas księżach, ale i o was wszystkich - zaznaczył ks. Adrian, rozpoczynając od… dowcipu o proboszczu, który szukał recepty na sposób obudzenia swoich parafian, którzy zasypiali na jego kazaniach. Wziął wzór z wikarego, który miał swój sposób. Kiedy widział zasypiających słuchaczy, rzucał: "Kochani bracia i siostry, w moim życiu jest pewna kobieta". Część się obudziła, więc kontynuował: "Ta kobieta jest bardzo piękna i ją kocham". W kościele nie spał już nikt, więc wikary zakończył: "Tą kobietą jest moja mama". Kiedy przyszła kolej proboszcza, który widział zasypiających słuchaczy, chciał powtórzyć sposób wikarego: "Kochani bracia i siostry, w moim życiu jest pewna kobieta. Ta kobieta jest bardzo piękna i ją kocham" i na finał rzucił: "Tą kobietą jest mama księdza wikarego”.

- To jest o naszym kapłaństwie - robimy, co możemy, a czasem wychodzi, jak wychodzi - zażartował ks. Adrian, już bardzo serio dodając: - Nie zawsze nam wychodzi, ale jednocześnie musimy zwrócić uwagę, że to nie my sami siebie wybieramy. Także nie wy nas wybieracie. Mimo wszystko - wybiera nas Pan Bóg. Jakie On ma poczucie humoru, to możemy zobaczyć w swoich parafiach, ale także na dzisiejszej Mszy św. I może każdy z nas, kapłanów, się zastanawia, po co został księdzem i dlaczego to się stało. Jestem księdzem cztery lata. Pierwsza euforia minęła, ale radość jest dalej. I tak się człowiek zastanawia, dlaczego ja akurat i po co zostałem księdzem. Odpowiedź, która przychodzi jak refren w duszy, mówi: "Adrian to przecież Ja ciebie wybrałem, chciałem, żebyś poświęcił życie dla Mnie i żebyś o Mnie mówił ludziom. To jest Twoje powołanie".

Jak zaznaczył duszpasterz "Damaszku", ksiądz sprawuje sakramenty: odprawia Msze św., udziela chrztu, chodzi na cmentarz, odpuszcza grzechy, namaszcza chorych, głosi katechezy, ale przede wszystkim jest odpowiedzią na słowa z trzeciego rozdziału Ewangelii św. Marka: - Po co Pan Jezus wybrał Apostołów? Po to żeby byli z Nim. To jest pierwsze powołanie księdza - żeby był z Panem Bogiem, żeby Mu towarzyszył - podkreślił ks. Trzopek, dodając: - Wy również - przynajmniej niektórzy - przyjmujecie sakrament małżeństwa po to, żeby być z tym drugim człowiekiem. To jest chyba największa istota przyjmowanych sakramentów: żeby jednoczyły i łączyły. Sakrament kapłaństwa jest po to, żeby łączyć nas nierozerwalnie z Panem Bogiem. W małżeństwie pewnie moglibyście do siebie dojeżdżać przez 30 lat, ale chcecie mieszkać razem, być razem - mówił ks. Adrian, uzupełniając, że wszyscy jesteśmy wezwani do kapłaństwa powszechnego: - Wszyscy jesteśmy kapłanami. Na swój sposób mamy ofiarę z naszego życia i ją zanosimy Bogu na chwałę. Robimy to bezinteresownie, ale wierzymy, że otrzymamy stokroć więcej.

Konsekwencją kapłańskiej bliskości Pana Boga powinna być bliskość wobec ludzi. - Powołaniem pasterza jest, aby być blisko ludzi i tym ludziom starać się pomagać, żeby byli bliżej Pana Boga. Bo ksiądz to jest taka osoba, która zrozumiała w swoim życiu i doświadczyła, że wiara w Boga jest rzeczą niesamowicie fantastyczną i że chce się wiarą dzielić z innymi - żeby im pomoc żyć, pokazać jak wierzyć, jak się modlić, jak zbliżyć do Pana Boga. Jak w małżeństwie - jesteście razem dla siebie, ale co jest tego konsekwencją? Rodzą się dzieci - z jednej strony jesteście dla żony i męża, a z drugiej - dla dzieci. I tak wszyscy księża - są dla Pana Boga, a w konsekwencji - dla wszystkich ludzi - zaznaczył ks. Trzopek, zwracając uwagę, by w tym wszystkim zachować odpowiednie proporcje.

Oczywiście w tych relacjach nie brakuje trudności. W kazaniu ksiądz podał trzy praktyczne wskazówki, co robić, by owczarnia i pasterz byli "usatysfakcjonowani" sobą nawzajem. Poprosił o modlitwę za księży - czy to we wspólnotach Margaretek, modlitwie indywidualnej czy też proponowanej na ewangelizacji franciszkańskiej wspólnocie Corda Pia: - Modlitwa, chociaż niewidzialna, daje też coś niewidzialnego. Tym jest wiara, entuzjazm, radość z tego, że się jest kapłanem i chce się nim być - mówił ks. Adrian, jednocześnie zaznaczając, że każdy ksiądz modli się za modlących się za niego zwłaszcza w pierwsze czwartki.

Druga kwestia to szczerość we wzajemnych relacjach: - Jak nie ma rozmowy, nie ma dialogu, to jest tylko posłuszeństwo albo nie. Szczerość to jest podstawa wspólnoty - mówił, zachęcając do odwagi, zdrowej miłości braterskiej i szczerych rozmów z księżmi, o tym, co jest naprawdę dobre, ale i o tym, co złe.

Trzecia sprawa to rozumienie i wyrozumiałość, o które prosił wobec księży. - Sługa Boży Jerzy Ciesielski mówi, że nie ma człowieka, od którego nie można się czegoś nauczyć. Od każdego można - zauważył ks. Adrian. - Ten czy inny ksiądz ma jedną, drugą czy trzecią rzecz, z której mogę się ucieszyć, którą mogę naśladować. Należy  koncentrować się na tym, co dobre, bardziej przenieść swoje działanie z narzekania na dostrzegania tego, co pozytywne - dodał, mówiąc, że w sytuacji, kiedy w swojej parafii spotkam księdza, z którym naprawdę nie potrafię wytrzymać, szukać innej wspólnoty, w której będę wzrastać: - Bo tu chodzi o moje zbawienie, moją wiarę.

Podsumowując, zaprosił do większej wzajemnej wyrozumiałości, ale też otwarcia na propozycje wspólnej modlitwy, wspólnego działania.

Pod koniec Mszy św. nie zabrakło drobnych upominków dla obecnych księży i życzeń, które w imieniu wszystkich złożyli im członkowie "Damaszku".

Spotkanie tradycyjnie zakończyła modlitwa o błogosławieństwo dla mieszkańców czterech stron świata i namaszczenie rychwałdzkim olejkiem radości, o którym opowiedział o. Aleksander Paprzycki (przeczytacie o nim także w naszych poprzednich relacjach - linki pod tekstem).

Każdy mógł także zabrać ze sobą płytę "Twarz Boga", nagraną przez "Damaszek". Część przedstawionych w niej tekstów napisał Marcin Hubczak, jeden z członków wspólnoty, zmarły w czerwcu tego roku. Jeszcze przed rokiem, będąc ciężko chorym, posługiwał na Ewangelizacji w Beskidach na szczycie Wielkiej Raczy…

Na koniec radosnego pełnego humoru spotkania posypały się jeszcze dowcipy i anegdoty z kapłańskiego świata i bardzo chciał zabrać głos jeden z ministrantów, Kamil: - Chcę być księdzem, dlatego, że chcę brać przykład z księdza Adriana i wszystkich tutaj zgromadzonych księży, służąc Panu Bogu po prostu - zadeklarował nastolatek, a o. Aleksander Paprzycki zażartował: - Kamilku pielęgnuj powołanie, ale zmień wzorce.

- To było autentyczne, radosne spotkanie bliżej Boga, w zjednoczeniu z Nim, z kazaniem, które dało nam wiele wskazówek do naszych relacji z księżmi - podsumowuje jedna z uczestniczek spotkana na Hali Boraczej, Krystyna Kościelniak ze Sporysza.

Prezent - pamiątka, jaką dostalii księża na Hali Boraczej.   Prezent - pamiątka, jaką dostalii księża na Hali Boraczej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Dzisiejsze spotkanie było wyjątkowe, bardzo namaszczone radością - mówi ks. Adam Wandzel. - To ważne, byśmy my, księża, w tych czasach trudnych, kiedy się dość mocno kopie kapłaństwo, pokazywali taką autentyczność, szczerość, a przede wszystkim radość, że cieszymy się tym, kim jesteśmy, dla Kogo jesteśmy i że w tym wszystkim możemy czynić wielkie dzieła przez nasze słabe ręce kapłańskie.

Ks. Adam uśmiecha się, że wcale nie miał zamiaru wybrać się na Boraczą. - Przyjaciele przyjechali rano po mnie pod plebanię i stwierdzili, że jadę z nimi - śmieje się wikary z Pisarzowic. - Już w drodze wiedziałem, że Pan Bóg ma dla mnie jakąś łaskę, że coś na mnie tu czeka. I faktycznie. Kiedy przybyłem, dzięki jednej osobie wróciło do mnie echo z pielgrzymki na Jasną Górę - byłem przewodnikiem pierwszej grupy z Hałcnowa. Nie wiedziałem, jaki był odbiór tego, co tam mówiłem. Dziś usłyszałem i to było bardzo budujące. Druga łaska - rozmawiałam tutaj z rodziną, którą spotkałem jeszcze w czasach kleryckich. Omdlałem wtedy kobietę w ciąży, która była zagrożona. Dziś ich znowu spotkałem, zobaczyłem zdrowe dziecko, usłyszałem o ich wdzięczności. To takie łaski, które są utajone, których się nie spodziewamy, a kiedy przychodzimy w pewne miejsce, to one się ukazują…

- Cieszę się bardzo z dzisiejszej tematycznej katechezy. To, że było podkreślone kapłaństwo służebne, które my mamy, ale też to kapłaństwo powszechne, które mają wszyscy ludzie. To jest związane z dzisiejszą Ewangelią o błogosławieństwie - mówi o. Aleksander Paprzycki OFMConv. - Możemy sobie nawzajem błogosławić, głosić słowo Boże - jak to czynią kapłani. To też ma moc. Pan Bóg też się nami posługuje. Bardzo się cieszę, że było tyle uśmiechu, radości, bo Zły nie lubi radości. A człowiek radosny i uśmiechnięty niesie zawsze Chrystusa i nadzieję…

- To wielka łaska spotkać się z tymi wszystkim ludźmi, tutaj na Eucharystii - dodaje o. Piotr Aniewski OFMConv. - To piękne, że tak wielu ludzki potrafi przyjść, żeby spotkać się z Chrystusem. My jako kapłani, jako ci, którzy zastępujemy Chrystusa, też jesteśmy Jego sługami i staramy się służyć ludziom. Taka jest nasza posługa. Dzisiaj może często niezrozumiała. Wielu ludzi egzystuje z dala od Pana Boga, a tu doświadczamy, że Msza św., modlitwa są człowiekowi potrzebne, bo Bóg jest człowiekowi najbardziej potrzebny. Człowiek pragnie miłości, a to Bóg jest prawdziwą miłością. To piękne, radosne spotkanie.

Najprawdopodobniej najstarsza uczestniczka 7. EwB - 92-letnia pani Sabina Martynowicz z córką Anną.   Najprawdopodobniej najstarsza uczestniczka 7. EwB - 92-letnia pani Sabina Martynowicz z córką Anną.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Na spotkaniach ewangelizacyjnych razem z sobą są wszystkie pokolenia. Wyśmienicie czuje się na nich także najstarsza ich uczestniczka, 92-letnia pani Sabina Martynowicz, która od Klimczoka na każdą górę przybywa z córką Anną Martynowicz-Woźniak. - To mama mnie tu ciągnie - śmieje się córka, a pani Sabina dodaje: - Jestem turystką i pątniczką. Dwanaście razy szłam do Częstochowy, także na swoje osiemdziesiąte urodziny, raz poszłam do Łagiewnik, ale wysiadły mi nogi... - mówi.

- Na tę osiemdziesiątkę poszłam razem z mamą. Doszłam tylko do Oświęcimia i musiałam wracać do Bielska, bo wysiadło mi kolano, a mama doszła na samą Jasną Górę! - mówi Anna.

- Bardzo lubię te spotkania ewangelizacyjne na górach - podkreśla pani Sabina. - Jest wspaniała atmosfera radości, modlitwy, trafione homilie, które zawsze zostają w pamięci. Cieszymy się też z tych karteczek ze słowem Bożym, które dostajemy na niektórych szczytach. Kiedy opowiadamy o spotkaniach innym, zawsze ofiarowujemy im też te prezenty.

Co daje pani Sabinie siłę do wędrowania? Nie ma wątpliwości: - Trzeba codziennie chodzić na Mszę św. - uśmiecha się seniorka, która do 81. roku życia pracowała w bibliotece Instytutu Teologicznego w Bielsku-Białej. - Ja chodzę na siódmą rano, do księży pallotynów w Bielsku, do katedry albo do parafii wojskowej, bo w takim trójkącie mieszkamy.

A pod poniższymi linkami znajdziecie wszystkie dotychczasowe relacje i galerie zdjęć z 7. EwB.

1. 6 lipca - Pilsko - chrzest

2. 13 lipca - Bendoszka - pojednanie i pokuta

3. 20 lipca - Klimczok - Eucharystia

4. 27 lipca - Soszów Wielki - bierzmowanie

5. 3 sierpnia - Błatnia - małżeństwo

6. 10 sierpnia - Hala Lipowska - namaszczenie chorych