Abp Jędraszewski o św. Maksymilianie: świadek miłości na piekła dnie

Urszula Rogólska

publikacja 14.08.2019 23:31

Około 3,5 tys. osób modliło się dziś, 14 sierpnia, w strugach deszczu podczas Mszy św. sprawowanej w 78. rocznicę męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana w byłym niemieckim obozie KL Auschwitz.

Abp Marek Jędraszewski przewodniczył obchodom 78. rocznicy śmierci św. Maksymiliana w Oświęcimiu. Abp Marek Jędraszewski przewodniczył obchodom 78. rocznicy śmierci św. Maksymiliana w Oświęcimiu.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Eucharystię na placu apelowym przy Bloku 11, poprzedziły nabożeństwo upamiętniające Męczennika w Centrum św. Maksymiliana w Harmężach oraz modlitwa w kościele św. Maksymiliana w Oświęcimiu. Następnie ich uczestnicy przeszli w dwóch pielgrzymkach do muzeum obozu Auschwitz, gdzie złożono kwarty pod ścianą straceń i w celi śmierci o. Kolbego.

Podczas liturgii, wraz z abp. Jędraszewskim, przy ołtarzu stanęli abp Ludwig Schick z Bambergu, który na maksymilianowe uroczystości przyjechał już po raz dziesiąty i reprezentował Konferencję Episkopatu Niemiec; bp Jerzy Maculewicz OFMConv, administrator apostolski w Uzbekistanie, emerytowany biskup rzeszowski Kazimierz Górny oraz bp Piotr Greger, który w imieniu gospodarza miejsca - bpa Roman Pindla - i własnym, witał wszystkich obecnych.

Msza św. na placu obozowym byłego, niemieckiego KL Auschwitz.   Msza św. na placu obozowym byłego, niemieckiego KL Auschwitz.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Nie zabrakło także współbraci ojca Maksymiliana - prowincjałów franciszkańskich z Krakowa i Warszawy - o. Mariana Gołąba OFMConv. i o. Wiesława Pyzio OFMConv., jak i księży Manfreda Deselaresa i Jana Nowaka z Centrum Dialogu i Modlitwy oraz duszpasterzy z różnych części diecezji bielsko-żywieckiej, całej Polski i spoza jej granic.

Witając wszystkich, bp Piotr Greger powiedział, iż Oświęcim jest miejscem szczególnym - nie tylko na mapie diecezji bielsko-żywieckiej. Miasto odwiedziło trzech ostatnich papieży - św. Jan Paweł II w 1979 roku, Benedykt XVI w 2006 roku oraz Franciszek trzy lata temu, podczas Światowych Dni Młodzieży.

Od lewej: abp Ludwig Schick, bp Kazimierz Górny, bp Jerzy Maculewicz OFMConv. i bp Piotr Greger.   Od lewej: abp Ludwig Schick, bp Kazimierz Górny, bp Jerzy Maculewicz OFMConv. i bp Piotr Greger.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Wyjątkowość Oświęcimia mierzy się także świętością tych, którzy na obozowym ołtarzu złożyli ofiarę ze swego życia - zaznaczył bp Greger. - Przed pięcioma dniami obchodziliśmy rocznicę śmierci św. Teresy Benedykty od Krzyża - Edyty Stein, a dziś świętujemy rocznicę narodzin dla nieba św. Maksymiliana Marii Kolbego.

Bp Greger przypomniał fragment przemówienia św. Jana Pawła, swoiste świadectwo Benedykta XVI i przejmujące milczenie Franciszka. Zaznaczył, że spotkanie w rocznicę ziemskiej śmierci św. Maksymiliana łączy wszystkich w modlitwie o dar pojednania.

Rozpoczynając kazanie, abp Jędraszewski zwrócił uwagę, iż chce mówić o Ojczyźnie, "wyznaczonej przez obecność chrześcijan i męczenników”: - Wszędzie tam, gdzie jest Kościół, od samych początków jego istnienia, tam byli także męczennicy, a także znaki ich wiary w ostateczne zwycięstwo i nieśmiertelność, dzięki zwycięstwu Chrystusa.

Arcybiskup mówił o obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu jako miejscu odmowy. Bo Auschwitz był miejsce odmowy człowieczeństwa - więzień stawał się numerem, jednym z tysiąca, bez imienia, nazwiska i przeszłości. Cytował słowa Karla Fritzscha, zastępcy komendanta Rudolfa Hoessa: "Dla nas wszyscy razem nie jesteście ludźmi, tylko kupą gnoju".

KL Auschwitz, jak mówił abp Jędraszewski, był również miejscem odmowy dla wspólnoty - wspólnoty  rodzinnej, narodowej i wspólnoty Kościoła. Wspomniany Fritzsch zapowiadał przywożonym do obozu, że "pozdychają tu wszyscy jak psy".

Obóz był też miejscem odmowy nadziei na wolność oraz pamięci o tych, którzy tutaj przebywali i którym odmówiono prawa do własnego grobu. W końcu, jak mówił metropolita: - Konzentrazionslager Auschwitz był miejscem odmowy Boga: przekonaniem wielu, że jeśli na ziemi zaistniało takie piekło jak Auschwitz, to Boga nie ma. Naprzeciw tej wielopłaszczyznowej odmowie, jaka składa się na rzeczywistość KL Auschwitz, ojciec Maksymilian Maria Kolbe pojawia się jako świadek.

Wśród pocztów sztandarowych nie zabrakło reprezentacji parafii św. Maksymiliana diecezji bielsko-żywieckiej.   Wśród pocztów sztandarowych nie zabrakło reprezentacji parafii św. Maksymiliana diecezji bielsko-żywieckiej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Abp Jędraszewski przedstawił św. Maksymiliana jako świadka - najpierw świadka człowieczeństwa. Przytoczył jego rozmowę z Karlem Fritzschem, kiedy wbrew zakazowi, wystąpił z szeregu i poprosił, aby to on poszedł w miejsce innego więźnia na śmierć głodową. Zastępca komendanta pytał wtedy: "Kto ty jesteś?". Nie pytał o numer, ale kim naprawdę jest, jeśli ma odwagę pytać o coś takiego. Ojciec Maksymilian, wskazał na swoją tożsamość, na swoje powołanie, odpowiedział: "Jestem księdzem katolickim".

Ojciec Maksymilian stał się w Oświęcimiu świadkiem rodziny, wspólnoty rodzinnej: - Bronił tej wspólnoty, której członkiem był współwięzień, nieznany my z imienia i nazwiska, Franciszek Gajowniczek. Wiedział po jego krzyku i szlochu, że ma żonę i ma dzieci. I stąd wystąpił w imię tej wspólnoty, by ją własnym życiem niejako zasłonić i ocalić - zaznaczył abp Jędraszewski.

Wreszcie był także świadkiem wolności ducha, która pokonuje wszelkie próby zniewalania i upadlania człowieka, świadkiem ofiarnej miłości i świadkiem pamięci Boga i Jego potęgi. Do współwięźnia Józefa Stemlera, na kilka tygodni przed śmiercią powiedział: "Nienawiść nie jest siłą twórczą, siłą twórczą jest miłość".

- Ojciec Maksymilian Maria Kolbe słuchał Chrystusa, był z prawdy Bożej, był z prawdy Chrystusowej. Dał świadectwo o swoim Mistrzu i Panu. I dlatego został potem wraz z resztą skazańców skierowany uliczkami obozowymi do celi śmierci. I tam umierając, też dawał świadectwo o swojej wierze w Boga, który jest miłością, który daje nadzieję życia wiecznego.

Arcybiskup zwrócił również uwagę na przesłanie, jakie zostawił kolejny pokoleniom św. Maksymilian: - Nie ma grobu, nie ma krzyża, który można by przy tym grobie postawić, nie ma jego relikwii, związanych z pobytem właśnie tutaj. Stał się częścią tego ogromnego cmentarzyska dymów i popiołów, które tak boleśnie dotknęły oświęcimską ziemię. Nie ma właściwie nic poza pamięcią - kontynuował arcybiskup, cytując ks. Józefa Tischnera: "umarli mówią, stanowią jakieś mniej lub bardziej określone zobowiązanie. Tak ich śmierć wiąże. Niekiedy umarli zobowiązują mocniej niż żywi. U grobu zmarłego, człowiek uświadamia sobie, że jest dziedzicem. Co znaczy, że jest dziedzicem? Znaczy to przede wszystkim: mieć udział w godności tych, którzy byli przed nami. Kontynuując, kontynuujemy przede wszystkim godność. Jesteśmy spadkobiercami dzięki naszym przodkom".

Dziedzictwem, jakie pozostawił św. Maksymilian, jest udział w jego godności. Najpierw poprzez zwycięstwo miłości nad nienawiścią. - Mieć udział w godności św. Maksymiliana, to znaczy także mieć szacunek dla wartości rodziny - dziś tak bardzo poniewieranej, lekceważonej, poniżanej - mówił arcybiskup i kontynuował: - To znaczy mieć solidarność z instytucją małżeństwa i rodziny (…), to znaczy mieć udział w autentycznej wolności. Wolność autentyczna nie jest absolutną wolnością, sprowadzoną do hasła: "róbta, co chceta” - zaznaczył biskup, mówiąc również, iż wolność dla wszystkich ludzi musi być rzeczywistością przenikniętą przez rozum: - Zgodnie z tym, o czym mówi nam w głębi naszych serc prawo naturalne: czyń dobro, a unikaj zła. Tylko taka wolność jest wolnością autentyczną.

Ok. 3,5 tys. osób modliło się dziś na Mszy św. w byłym niemieckim KL Auschwitz.   Ok. 3,5 tys. osób modliło się dziś na Mszy św. w byłym niemieckim KL Auschwitz.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Ponad tym wszystkim - mieć udział w jego godności, to mieć udział w jego wierze - głębokiej i ostatecznej: w Boga, który jest jedynym Panem dziejów i i ludzkich historii. W tym kontekście arcybiskup przypomniał wystawę "Klisze pamięci" Mariana Kołodzieja,  przywiezionego do obozu w pierwszym transporcie. W obozie spotkał o. Maksymiliana i dzięki rozmowie z nim, zrozumiał, że Bóg tam był, że Chrystus nie opuścił swoich wiernych, cierpiał razem z nimi, choć wydawało się, że tu jest - jak mówił arcybiskup - "prawdziwe piekła dno".

Metropolita podkreślił, iż dzięki św. Maksymilianowi ojczyzna jawi się nam, Polakom, ale także przedstawicielom innych narodów, wszystkim katolikom i chrześcijanom, jako szczególnie zobowiązujące dziedzictwo. Dla wierzących tą ojczyzną jest święty, apostolski i katolicki Kościół.

Przed błogosławieństwem, w imieniu Konferencji Episkopatu Niemiec przemówił  arcybiskup Ludwig Schick, który po raz dziesiąty brał udział w uroczystościach sierpniowych:

- Maksymilian Kolbe dostał się do obozu w Auschwitz wraz ze swoim bratem z Niepokalanowa, ponieważ - ze względy na wiarę chrześcijańską - nie chcieli pokłonić się przed nacjonalistyczną pychą nazistów - mówił abp Schick. - Rzeczywistym motywem ruchu oporu przeciwko Hitlerowi był on, Maksymilian Kolbe, który nie chciał uznać Hitlera za absolutnego przywódcę, lecz ogłaszał Boga jako Pana i władcę wszystkich ludzi, wszystkich narodów. wszystkich ludzi i narodów. To Bóg ustala granice politycznej władzy, On daje wszystkim narodom, wszystkim ludziom równą godność, równe prawa. On jest dobrym Bogiem Ojcem - mówił biskup z Bambergu, podkreślając ze żaden człowiek nie może uczynić siebie Bogiem, żaden nie może być ponad Nim. Dodał także, iż żyjemy w czasach, kiedy Bóg jest zapomniany i odrzucany przez wielu, a władza często jest arogancka, nadużywa swoich praw, chce zająć miejsce Pana Boga. Tym bardziej chrześcijanie muszą czcić i uwielbiać Boga także w tych sytuacjach,

Głos zabrał także o. Marian Gołąb, który mówił, iż Maksymilian wstąpił do zakonu franciszkanów, by umacniać swoją wieź z Maryją: - Testament, który nam zostawił, można by streścić w czterech słowach: "Tylko miłość jest twórcza” - podkreślił o Gołąb, zaznaczając, że taką miłością było całe życie ojca Kolbe. Cud miłości, który wygrał w jego życiu, w dalszym ciągu jest kontynuowany w tym miejscu, które było zaplanowane jako piekło na ziemi. Tym cudem jest Eucharystia sprawowana w muzeum obozu od lat.