Dotarli do celu - przemienieni, z pocałunkiem dla Mamy!

Urszula Rogólska

publikacja 12.08.2019 04:56

2461 pielgrzymów bielsko-żywieckich, którzy 6 sierpnia wyruszyli pieszo z Bielska-Białej, Andrychowa i Cieszyna, nazajutrz - z Czechowic-Dziedzic i Oświęcimia, a 9 sierpnia na rowerach z Andrychowa i Oświęcimia, 11 sierpnia w południe osiągnęli swój cel! Do następnej pielgrzymki został rok bez sześciu dni!

Bielsko-żywieccy pątnicy z bp. Piotrem Gregerem na Jasnej Górze u celu swojego pielgrzymowania. Bielsko-żywieccy pątnicy z bp. Piotrem Gregerem na Jasnej Górze u celu swojego pielgrzymowania.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Przed południem rzesze diecezjan bielsko-żywieckich zmierzały samochodami i autobusami w kierunku Jasnej Góry, by tu razem z biskupem Piotrem Gregerem, duszpasterzami swoich parafii i przedstawicielami władz samorządowych powitać wszystkich pieszych i rowerowych pielgrzymów, a także razem uczestniczyć we Mszy św. sprawowanej na wałach jasnogórskich pod przewodnictwem bp.Piotra.

Z pięciu członów pielgrzymki najliczniejszą grupą byłą 28. Piesza Pielgrzymka Bielsko-Żywiecka, która pod przewodnictwem ks. Damiana Korycińskiego, głównego przewodnika,  6 sierpnia wyruszyła z Hałcnowa pod hasłem "W mocy Ducha idziemy do Matki". Po dokładnym policzeniu jej uczestników okazało się, iż szło w niej 892 pątników. W modlitwie łączyło się z nimi 64 pielgrzymów duchowych, często ludzi chorych, których zgromadziła przez internet Renata Ślosarczyk.

Pielgrzymkowe małżeństwo - Monika i Piotr Pawiccy z córeczką Zosią. Rodzin takich jak oni, było w tym roku na pielgrzymce naprawdę wiele.   Pielgrzymkowe małżeństwo - Monika i Piotr Pawiccy z córeczką Zosią. Rodzin takich jak oni, było w tym roku na pielgrzymce naprawdę wiele.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Niewiele mniej osób wędrowało z 33. Oświęcimską Pieszą Pielgrzymką, z głównym przewodnikiem ks. Łukaszem Kubasem - aż 711 pątników! Pielgrzymów 17. Andrychowskiej Pielgrzymki Rowerowej z ks. Kazimierzem Walusiakiem było 124. Sumę 2461 dopełnili pielgrzymi 33. pielgrzymki andrychowskiej - z ks. Sławomirem Młodzikiem, 28. - cieszyńskiej - z ks. prałatem Stefanem Sputkiem i 18 . - czechowickiej - z ks. Kamilem Kaczorem. Co charakterystyczne - w każdej bardzo licznie pielgrzymowały rodziny z małymi dziećmi, a nieraz i liczną ich gromadką.

Pielgrzymom pieszym zmęczenie udało się dobrze ukryć - wchodzili z ogromną energią, żywiołowo rozśpiewani, ale i bardzo wzruszeni. Tuż pod murami klasztoru jasnogórskiego padli na twarz, by oddać hołd Jezusowi i Jego Matce, potem poszli się przywitać z Maryją przed Jej jasnogórską Ikoną, by na finał uczestniczyć we Mszy św.

Bp Piotr Greger witał pielgrzymów jasnogórskich u celu ich wędrówki.   Bp Piotr Greger witał pielgrzymów jasnogórskich u celu ich wędrówki.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Na początku liturgii, w imieniu wszystkich ojców i braci paulinów, powitał ich o. Jan Poteralski. Przypominając o 40. rocznicy pierwszej wizyty papieża Jana Pawła II w Polsce, o. Poteralski zauważył także: - Pokonując tyle kilometrów w słońcu czy też w deszczu, tworząc wspólnotę ludu Bożego, jesteście świadkami wiary dla ludzi niewierzących czy też małej wiary, czytelnym znakiem i głosem sumienia. Idąc za krzyżem z różańcem w ręku, daliście świadectwo waszej wiary, przywiązania do Boga w Trójcy Świętej Jedynego i miłości do naszej Matki Królowej - mówił paulin, zachęcając do podjęcia wyzwania ewangelizacji i dzielenia się doświadczeniem wiary w swoich środowiskach po powrocie z Jasnej Góry, aby "być ambasadorem Matki Bożej i Pana Jezusa".

W homilii biskup Piotr Greger zaprosił do rozważań na temat przeczytanego fragmentu z Listu do Hebrajczyków, w którym autor podaje jedną z definicji wiary: jest ona "poręką tych dóbr, których się spo­dziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy". Podał przykład reakcji Abrahama i Maryi na plan Pana Boga wobec nich: - Abraham i Maryja doświadczają bardzo podobnego procesu potwierdzającego ich wiarę, chociaż w historii dzieli ich ponad 19 wieków. Ich posłuszeństwo wobec Boga ma te same przyczyny.

Jak zaznaczył biskup, Abraham wierzy tylko z jednego powodu: ponieważ Bóg mu obiecał; i to w sposób bardzo konkretny: - Obiecał mu ziemię, obiecał potomstwo oraz dał obietnicę życiowej stabilizacji. Jednak w tym samym momencie, kiedy Bóg mu obiecuje, Abraham dostrzega, że jego sytuacja życiowa temu wszystkiemu przeczy. Stracił ziemię, ponieważ na słowo Boga opuścił teren do tej pory zamieszkiwany. Nie miał także żadnych rozsądnych podstaw na potomstwo, ponieważ żona Sara była bezpłodna. Ponadto znalazł się dalej niż kiedykolwiek od życiowej stabilizacji, ponieważ ma się udać do innej ziemi, którą Bóg mu dopiero wskaże. W okolicznościach będących bardziej naznaczonych ciemnością aniżeli światłem, Bóg nie przestaje powtarzać swojej obietnicy, a Abraham nie przestaje wierzyć w jej spełnienie.

Wiara w obietnicę życia jest ściśle związana z doświadczeniem drogi: - Odpowiedź wiary na wezwanie rozpoczyna się od pozostawienia przez niego swojego scenariusza i własnego pomysłu na życie, aby wejść na drogę proponowaną przez Boga - zwrócił uwagę biskup. - Ta decyzja wprowadza Abrahama w stan kryzysu, w którym to doświadczeniu Bóg przełamuje w nim swoim słowem jego dotychczasowe myślenie, oczekiwania i osobistą wizję życia. (…) Tak jest zawsze: aby uwierzyć w obietnicę Boga, trzeba zrezygnować z własnych obietnic, ze swoich osobistych zabezpieczeń. Aby wszystko zyskać, trzeba stracić to, co do tej pory tylko się wydawało, że jest wszystkim.

Odnosząc historię Abrahama do Maryi, biskup mówił o scenie zwiastowania: - Bóg niczego nie wymaga, do niczego nie zmusza, ale Ją wpierw pozdrawia. Kiedy docierają do Niej słowa mówiące o Bożych planach względem Jej osoby, Ona zmieszała się i zastanowiła, co one oznaczają. Wskazuje to na Jej zakłopotanie, co wydaje się być czymś naturalnym. Czy nie tak właśnie reaguje człowiek, kiedy dowiaduje się i czuje, że coś w jego życiu musi się nagle zmienić, że już od tej chwili wiele spraw będzie przebiegało inaczej, że coś się kończy i już nie będzie tak jak było do tej pory? To reakcja wobec nieznanej przyszłości, wobec tajemnicy, przed którą człowiek zostaje postawiony. Kiedy więc niespodziewanie odkrywa swoją wyjątkową rolę w ich wypełnieniu, ma prawo czuć się zalękniona i zmieszana. Dlatego Gabriel Ją pociesza: "Nie bój się". Są to słowa, które zachęcają do ufności względem Boga i mają wykluczyć jakiekolwiek poddawanie się lękom czy obawom. Nawet gdy do końca nie rozumiemy, co się dzieje, nie potrafimy sobie tego racjonalnie wytłumaczyć, warto zaufać - podkreślił biskup.

Dla Abrahama jedynym zabezpieczeniem jest słowo dane przez Boga. nie pyta: "dlaczego" ma wyjść, ale interesuje go: "kto to mówi". - Abraham uczy nas, że w doświadczeniu wiary nie można opierać się na pytaniu "dlaczego", ponieważ rozbijemy się o ludzkie odpowiedzi, w których nigdy nie znajdziemy ostatecznego wyjaśnienia - stwierdził biskup.

Pielgrzymkowe małżeństwo - Monika i Piotr Pawiccy z córeczką Zosią. Rodzin takich jak oni, było w tym roku na pielgrzymce naprawdę wiele.   Pielgrzymkowe małżeństwo - Monika i Piotr Pawiccy z córeczką Zosią. Rodzin takich jak oni, było w tym roku na pielgrzymce naprawdę wiele.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kiedy Gabriel mówi Maryi, że pocznie Dziecko  mocą Ducha Świętego podobnie jak Abraham - nie rozumie tego, co ma się stać, ale przyjmuje, bo Bóg tego oczekuje. - Abraham umiera z obietnicą życia, ale nie umiera w nim wiara w obietnicę. Dlatego odchodzi z tego świata szczęśliwy i syty życia. To wiara w Boga pozwala mu poczuć się spełnionym. Jemu przypadło być człowiekiem początku, ale nie dopełnienia się Bożych obietnic; przyjął to z wiarą i pozostał wierny - zauważył biskup, dodając: - Zaś w kolejnych wydarzeniach życia Maryi wyraźnie rysuje się proces dojrzewania wiary, która jawi się jako rzeczywistość osobistego spotkania z Jezusem. To, co się dzieje w Jej życiu po zwiastowaniu jest dowodem, że dla Maryi uwierzyć - tak jak dla Abrahama - to tyle, co ruszyć z miejsca i dać się prowadzić Bogu w posłuszeństwie Jego słowu. Skoro Abraham jest ojcem wiary, to Maryja jest w sprawach wiary ekspertem, przewodniczką po jej ścieżkach, jest Matką uczącą nas zawierzenia Bogu.

Na zakończenie Mszy św. ks. Damian Koryciński zaznaczył: - Przyszliśmy ucałować z pokorą, z drżeniem i na klęczkach poranioną i ciągle ranioną twarz naszej Matki obecnej w znaku jasnogórskiej Ikony. Na tym polegało to nasze pielgrzymowanie, które kończymy: oddać hołd naszej Matce i Królowej. Prosiliśmy Ją, aby dała nam swojego Syna. Dała nam Go - Jezusa, jedynego Zbawiciela i Pana. Bo taki był sens naszego pielgrzymowania i taki jest sens naszego życia - z Jezusem pielgrzymować do domu Ojca.

Dziękując wszystkim zaangażowanym w organizację pielgrzymki, a pielgrzymom andrychowskim za oprawę muzyczną Eucharystii, główny przewodnik dodał: - Smutna wiadomość to ta, że się pielgrzymka kończy. Radosna, że za niespełna rok bez sześciu dni rozpocznie się następna.

Zapowiedział także, iż spotkanie popielgrzymkowe dla pątników ze wszystkich grup odbędzie się w sobotę 21 września o 16.15 w parafii św. Barbary w Mikuszowicach Krakowskich. Rozpocznie je Msza święta.