Bielany. Otwarte sanktuarium i serca gospodyń

Alina Świeży-Sobel

publikacja 11.08.2019 09:29

Starają się, żeby było tak, jak zawsze. I to zdecydowanie wystarcza, bo dobra sława, jaką bielańskie specjały cieszą się wśród pątników hałcnowskich, sprawia, że ci, którzy pielgrzymują od lat, już czekają właśnie na słynne kanapki, chleb ze smalcem, herbatkę i grochówkę z Bielan. Również w tym roku przygotowano tyle jedzenia, że dla nikogo nie zabrakło...

Modlitwa pielgrzymów w bielańskim sanktuarium Pana Jezusa Cierpiącego. Modlitwa pielgrzymów w bielańskim sanktuarium Pana Jezusa Cierpiącego.
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Na progu sanktuarium Pana Jezusa Cierpiącego w Bielanach z wodą święconą witał pielgrzymów ks. Marcin Gajzler. W świątyni do modlitwy przed obrazem Jezusa Bielańskiego zapraszał kustosz sanktuarium ks. kan. Andrzej Zając.

Zachęcał także to odwiedzania sanktuarium w ciągu roku, na odbywające się w trzeci piątek o 17.00 czuwania modlitewne, podczas których sprawowana jest Msza św. i odprawiane jest nabożeństwo z odczytywaniem próśb do Pana Jezusa Bielańskiego. - Popatrzcie Panu Jezusowi w oczy, On tu patrzy na każdego z nas, zna wszystkie nasze troski i sprawy. Powierzmy Mu siebie - mówił ks. kan. Zając.

Po modlitwie, podczas której wielu pątników okrążało ołtarz na kolanach, pątnicy mieli czas na chwilę odpoczynku i poczęstunek. Wokół sanktuarium stały gospodynie, zapraszając na smaczne kanapki, zupę czy napoje.

Nie brakowało chętnych na przygotowany przez gospodynie z Zasola świeży chleb ze swojskim smalcem i ogóreczkami małosolnymi. Przy stole ze stertami kromek uwijały się Zofia Wójcik, Danuta Żurek i Małgorzata Włoszek. Częstowały też cukierkami, wodą, sokami. Pani Zofia, która jest w Zasolu sołtysem, zaznaczała, że w przygotowanie poczęstunku zaangażowała się Rada Sołecka, wspierana przez Koło Gospodyń Wiejskich.

Tuż obok pyszną grochówkę serwowała zgrana ekipa bielańskiej Ochotniczej Straży Pożarnej. Nad gotowaniem czuwał naczelnik Jerzy Wójcicki, a w częstowaniu pomagał cały zespół druhów i druhen. Kolejka była długa...

Tradycyjnym powodzeniem cieszyły się słynne bielańskie kanapki, przygotowane przez gospodynie z Zasola Bielańskiego i Łęk. Co roku powstaje ich kilka tysięcy i zawsze znikają z tac. Przechodząca obok pielgrzymkowa siostra ma prośbę: - Jak pani będzie pisać o pielgrzymce, to koniecznie proszę nie zapomnieć, żeby dodać, że kanapki są tu po protu genialne!

Swoich wiernych entuzjastów ma parzona według specjalnej receptury herbata ziołowa z malinowym sokiem i miętą, którą częstują panie z KGW Bielany. Gospodynie z Łęk zapraszały na kawę, herbatę i ciasta, więc każdy głodny znalazł coś dla siebie.

Tradycyjnie na pątników czekały też przygotowane przez Marka Nikla z Hecznarowic drewniane pielgrzymie kije, które można było zabrać w dalszą drogę.