Małżeńskie drogowskazy w Ustroniu-Hermanicach

Urszula Rogólska

publikacja 21.07.2019 16:53

- Wielu ludziom niełatwo w małżeństwie - walczą, przepychają się. A nie wiedzą, jak niewiele im trzeba, by stworzyli szczęśliwe rodziny - mówią uczestnicy spotkań dla rodzin i narzeczonych, których od 14 do 21 lipca gościła łąka u hermanickich dominikanów.

Małżonkowie i narzeczeni spotkali się u hermanickich dominikanów. Małżonkowie i narzeczeni spotkali się u hermanickich dominikanów.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Mariusz Kacprzak spod Warszawy, Joanna Blumczyńska i Maria Kandulska z Poznania doskonale pamiętają czas, kiedy ponad 20 lat temu, razem z o. Janem Górą OP i dominikańskim duszpasterstwem akademickim z Poznania, przyjeżdżali na teren łąki ojców dominikanów w Ustroniu-Hermanicach. Tu współorganizowali trzy studenckie sesje wakacyjne, których tematem były wiara, kultura i miłość.

- To były wtedy spotkania studentów, które w naturalny sposób stały się także przygotowaniem do narzeczeństwa, a potem małżeństwa - opowiadają. - Przyszedł rok 1999, może 2000, zaczęliśmy wchodzić w małżeństwa, zakładaliśmy rodziny. Zrobiła się nam 10-letnia przerwa, ale wróciliśmy do Hermanic - już jako małżeństwa z dziećmi. Z trzech pierwotnych sesji studenckich została ta o miłości, którą prowadził i wciąż prowadzi Jacek Pulikowski.

O. Paweł Krupa OP sprawował duchową opiekę nad rodzinami i narzeczonymi.   O. Paweł Krupa OP sprawował duchową opiekę nad rodzinami i narzeczonymi.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Grono organizatorów przyjeżdża z Gdańska, Gorzowa Wielkopolskiego, Lublina, Wrocławia, Poznania, Warszawy i okolic, ale w spotkaniach biorą udział także mieszkańcy diecezji bielsko-żywieckiej, a wśród nich dochodzący na spotkania dominikańscy parafianie z Hermanic.

- Przyjeżdżamy tu od lat, bo tu nauczyliśmy się, jak mamy żyć w małżeństwie. Zasadniczo mamy szczęśliwe małżeństwa właśnie dzięki temu, że tutaj byliśmy - dodaje Joanna. - Bo jest taki etap w życiu, że trzeba podjąć decyzję, w która stronę iść. Myśmy tu usłyszeli drogowskazy. Po latach widzimy, że to była dobra decyzja. Niby tematyka jest od lat niezmienna, ale za każdym razem dotykają nas bardziej inne zagadnienia.

- Wydaje się, że co roku mówi się tutaj to samo, ale zmienia się nasza relacja małżeńska, rodzicielska - słyszymy rzeczy, które kiedyś nam umykały - uzupełnia Joanna.

- Na co dzień żyjemy w świecie, w którym widzimy, jak wielu ludziom niełatwo w małżeństwie. Są rzeczy, które dla nas są jasne i oczywiste, bo dostaliśmy pewną wiedzę, jak funkcjonuje mężczyzna, jak kobieta, jak rozmawiać, żeby się porozumieć. Ludzie, którzy nie mają tej wiedzy, walczą, przepychają się. Nie wiedzą jak niewiele trzeba, by stworzyć szczęśliwe rodziny - tłumaczy Mariusz.

Zgodnie mówią, że każdy trzeci tydzień lipca w Hermanicach jest właśnie dla tych, którzy tęsknią za normalnością w małżeństwie, w rodzinie.

Wśród około 60 uczestników hermanickiego tygodnia byli Sylwia i Maciej Wróblowie z Otwocka. Próbują policzyć, które to ich wakacje u dominikanów w Ustroniu. Trzecie albo czwarte. - Ciągle mamy niedosyt - mówią. - Podobno z każdego wykładu przyswajamy 10 procent przekazanej wiedzy. Żeby osiągnąć sto procent, trzeba więc tu jeździć przez co najmniej 10 lat - uśmiechają się.

Sylwia dodaje: - W tym roku odkryłam tutaj, jak daleko mi do ideału, i że to ja bardziej niż mój mąż potrzebuję tych rekolekcji.

- Ten tydzień daje szansę na wnikliwe poznanie siebie, swojego małżeństwa - mówi Maciej. - I jest jeszcze ważna wartość dodana: nigdy, na żadnych wakacjach, nie wypocząłem tak jak tutaj. Tu mam megawypoczynek na sto procent. Wysypiam się, mam ciszę i spokój!

Ewelina Trzaskowska z Otwocka, razem z mężem, do Hermanic jeździ od około 10 lat. - Zaczęliśmy przyjeżdżać jako narzeczeni. Co roku słyszę coś nowego, adekwatnego do sytuacji, którą akurat przeżywamy - zaznacza. - W tym roku jakoś szczególnie trafiają do mnie słowa kardynała Wyszyńskiego, przytoczone przez Jacka Pulikowskiego: "Ludzie mówią, że czas to pieniądz, a ja mówię, że czas to miłość"…

Jacek Pulikowski poprowadził kolejne spotkania dla rodzin i narzeczonych w Hermanicach.   Jacek Pulikowski poprowadził kolejne spotkania dla rodzin i narzeczonych w Hermanicach.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Ustaliliśmy, że dla urozmaicenia te nasze lipcowe spotkania będą taką trójpolówką, zmieniającą się co trzy lata - opowiada Jacek Pulikowski. - Mamy trzy tematy wiodące: więź małżeńska, więź intymna i seksualność oraz wychowanie. Po trzech latach - powtórka. Trzy lata to dużo w życiu małżeńskim, rodzinnym. Po takim czasie odbieramy te zagadnienia zupełnie inaczej. Słuchanie niby tego samego przynosi zupełnie inny pożytek.

W tym roku tematem wiodącym była więź małżeńska, a wśród tematów między innymi: miłość: jej istota i rozwój, komunikacja między małżonkami, różnice między kobietą i mężczyzną w przeżywaniu miłości, trudności w małżeństwie, płciowość, płodność, szczęście, więź intymna małżonków, przyczyny rozpadu więzi małżeńskiej, odpowiedzialne rodzicielstwo, NPR i troska o życie, wychowanie do Dobra, Prawdy i Piękna, wychowanie do miłości czy samowychowanie. Wśród wykładowców byli: Jadwiga i Jacek Pulikowscy, prof. Katarzyna Olbrycht, o. Paweł Krupa OP, Damian Tomczak, Andrzej Blumczyński i Stanisław Sławiński.

Rodziny mieszkały w namiotach bądź w domu rekolekcyjnym ojców dominikanów. Każdego dnia razem modlili się brewiarzem rano i po południu, uczestniczyli we Mszy św., wspólnej modlitwie Anioł Pański, wykładach (po południu z podziałem na tematykę małżeńską i narzeczeńską), adoracji Najświętszego Sakramentu. Dopołudniowe wykłady kończyły rozmowy w małych grupach i pytania do prowadzących. Nie zabrakło czasu na wyprawę w Beskidy czy wieczór filmowy.

- Każdy dzień był bardzo intensywny. Nie ma leżenia, co nie znaczy, że nie można odpocząć - uśmiecha się Joanna Blumczyńska. - Tu pracuje mózg i serce.

- Kiedy zakładamy firmę, inwestujemy w doradców, konsultantów, którzy nam pomogą w jej prowadzeniu. Warto tak też pomyśleć o małżeństwie - zadaniowo - tłumaczy J. Pulikowski. - Poszerzać wiedzę, słuchać bardziej doświadczonych. Na przykład odpowiednia hierarchia wartości (a u każdego z małżonków powinna ona wyglądać tak: Bóg, mąż/żona, dzieci, dalsza rodzina, przyjaciele, znajomi) i właściwa komunikacja załatwiają bardzo wiele spraw w małżeństwie.

Jacek Pulikowski dodaje, że temat miłości i związanych z nią zagadnień będzie istniał, póki będzie istniał świat. - Wiele spraw poruszanych 20 lat temu dzisiaj wygląda inaczej; zmieniają się warunki życia, problemy - ich tematykę warto pogłębić, poszerzyć. Pojawiają się nowe zagadnienia, jak choćby ideologia gender, która także wymaga komentarza.

I podkreśla: - Chciałbym, żeby uczestnicy tych spotkań wyjechali bogatsi o marzenia, które poprowadzą ich do pięknego, szczęśliwego, dzietnego małżeństwa, zgodnego z planem Pana Boga. Bo to marzenia są motorem aktywności ludzkiej. Ludzie czasem postrzegają małżeństwo jako trudność, ograniczenie wolności - uciekają od niego, od dzieci. Z odgórną pomocą Bożą staram się zmieniać im to myślenie. Jeśli wyjadą stąd z większym nastawieniem na sens wierności, czystości, inwestowania w dzieci, czasu "traconego" dla dzieci - jest nadzieja, że z nowymi marzeniami będą żyć po prostu lepiej, bardziej szczęśliwie.