O chrzcie na Hali Miziowej: Bóg nie ma wnuków - ma tylko synów i córki!

Urszula Rogólska

publikacja 06.07.2019 22:20

Droga Łaski - to temat tegorocznej Ewangelizacji w Beskidach, która dziś rozpoczęła się pod Pilskiem. Bo droga to wydzielony pas, który pomaga bez kolizji osiągnąć cel. A łaska to darmowy prezent Pana Boga. Sakramenty są drogą, które pomagają dotrzeć do Niego.

Ojciec Aleksander Paprzycki OFMConv. i uczestnicy 7. Ewangelizacji w Beskidach na Hali Mizowej. Ojciec Aleksander Paprzycki OFMConv. i uczestnicy 7. Ewangelizacji w Beskidach na Hali Mizowej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Dokładnie siedem lat temu, 6 lipca 2013 r., w schronisku na Hali Mizowej - bo na zewnątrz panowały mgła i dokuczliwy chłód - rozpoczął się cykl spotkań z Dobrą Nowiną na szczytach gór - Ewangelizacja w Beskidach. Dziś ponad pół tysiąca osób spotkało się tam ponownie - na pierwszym spotkaniu siódmej edycji EwB.

Tegorocznym spotkaniom, które będą się odbywać w kolejne osiem sobót lipca i sierpnia, towarzyszy motyw Droga Łaski, a ich tematem będą kolejne sakramenty. Każde przygotowuje inna wspólnota ewangelizacyjna. Dziś na Hali Mizowej pod Pilskiem ponad pięćset osób słuchało o. Aleksandra Paprzyckiego OFM Conv. z Rychwałdu, który mówił o sakramencie chrztu. Południe z Dobrą Nowiną przygotowała rychwałdzka wspólnota Francesco Team.

Każdy z uczestników wędrował indywidualnie tak, by w samo południe być przy schronisku na Mszy św. celebrowanej przez o. Paprzyckiego. Przy ołtarzu służyli mężczyźni z Francesco Team, a także bracia franciszkańscy: Mateusz Seweryn i Tadeusz Wnęk, którzy spędzają urlop w klasztorze rychwałdzkim, oraz kleryk Mikołaj Krzyżowski, alumn czwartego roku archidiecezjalnego seminarium duchownego w Krakowie, który do celu wędrował pieszo, w sutannie, z Sopotni.

Ojciec Aleksander Paprzycki OFMConv. celebrował Mszę św. na Hali Mizowej.   Ojciec Aleksander Paprzycki OFMConv. celebrował Mszę św. na Hali Mizowej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Tłumacząc tegoroczny temat EwB,  o. Paprzycki mówił: - Droga to wydzielony pas, przestrzeń, abyśmy bez kolizji dotarli na miejsce. Łaska to darmowy dar Pana Boga dla człowieka, na który nie trzeba sobie w żaden sposób zasłużyć, którego nie trzeba wypracowywać. Sakramenty są taka drogą - są widzialnymi znakami niewidzialnej łaski, które mają nam pomóc dotrzeć do Pana Boga, do nieba.

Wśród uczestników tegorocznego spotkania byli Joanna i Mateusz Jakubcowie z Bielska-Białej z córeczkami Zuzią i Weroniką. - Jesteśmy pierwszy raz - brat nam powiedział o EwB. Miał tu być z rodziną i razem z nami, ale się nie udało. A skoro wstaliśmy o piątej, to postanowiliśmy, że jedziemy! Stwierdziliśmy, że to spotkanie przybliża nas jako rodzinę do Pana Boga i do siebie. Bardzo lubimy spędzać czas w górach, a jeżeli można go połączyć z czymś pożytecznym i dobrym dla duszy, czym jest Msza św., to czemu nie?! - mówi Joanna.

Asia i Mateusz Jakubcowie z Bielska-Bałej z Zuzią i Weroniką.   Asia i Mateusz Jakubcowie z Bielska-Bałej z Zuzią i Weroniką.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Licznie przybyła rodzina sióstr serafitek, pochodzących z Soli, s. Franciszki i Sabiny Waliczek. Razem z nimi na Pilsko wybrała się ich trzecia siostra, Justyna Paciorek z mężem Piotrem, ich synami Bartoszem i Hubertem, kuzynka Agata Pryszcz z córkami Malwiną i Oleńką oraz ich koleżanką Emilką Fiedor.

- Z siostrą Sabiną jesteśmy w Soli na wakacjach - mówi s. Franciszka. - Na co dzień ja jestem w Nowym Targi, siostra - w klasztorze w Oświęcimiu. Dzisiejszy dzień to dla nas okazja, żeby zdobyć Pilsko, bo nigdy nie byłyśmy na szczycie! Zmobilizowała nas s. Sabina, bo czuwała nad terminem ewangelizacji w naszych górach. Cała nasza rodzina lubi wędrówki, więc przy okazji pierwszej soboty chcieliśmy tu być i uczcić też Matkę Bożą. Ofiarujemy Jej ten nasz trud i modlitwę różańcową. To wspaniały czas - doświadczamy tu ogromnej ludzkiej życzliwości. Jest tu tylu wierzących, którzy chcą chwalić Pana. Cieszymy się, że jesteśmy i my - to takie rodzinne świętowanie, wakacje z Panem Bogiem. Wjechaliśmy tu kolejką, co też było wielką atrakcją, ale po Mszy św. chcemy się wspiąć jeszcze na sam szczyt Pilska.

Rodzina sióstr Franciszki i Sabiny Waliczek z Soli - na Hali Mizowej.   Rodzina sióstr Franciszki i Sabiny Waliczek z Soli - na Hali Mizowej.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Po raz pierwszy na EwB mieli okazję być franciszkańscy bracia: Mateusz Seweryn i Tadeusz Wnęk. - To szansa poznania nowych ludzi i doświadczenia, jak bardzo pozytywne owoce Pan Bóg chce przez nas wszystkich dawać innym - mówią.

Skoro to ewangelizacja, kleryk Mikołaj Krzyżowski postanowił wyruszyć w góry - mimo ciepła - w sutannie. - Po drodze spotkałem biegaczy, którzy uczestniczyli w jakichś zawodach. Na mój widok któryś zawołał, czy mają wsparcie tam, na Górze. Odpowiedziałem, że na pewno! Widziałem radość tych ludzi i przekonałem się, że ten trud wędrówki w sutannie warto było podjąć.

Ojciec Aleksander Paprzycki uczestniczył w EwB już po raz kolejny. - Spotkania te gromadzą rodziny na świeżym powietrzu, na spotkaniu ze sobą i Panem Bogiem. Żyjemy w takich czasach, kiedy Kościół powinien wychodzić do ludzi, głosić Pana Jezusa - to owocuje. Sam tego doświadczam, rozmawiając z ludźmi przy spowiedziach, podczas kierownictwa duchowego... Upewniamy się, że w Kościele mamy swoje miejsce, cokolwiek by się nie działo w naszym życiu - zaznacza.

W tym roku świeckimi koordynatorami EwB są Bernadeta i Stefan Targoszowie. Zaczynali zaś - Joanna i Seweryn Mazurkowie. - Siedem lat temu każdy z nas miał inny pomysł na to przedsięwzięcie - mówi Seweryn. Nam, mężczyznom, wystarczyłoby samo wyjście w góry i rozmowy. Kobiety wniosły potrzebę tego pierwiastka duchowego. I to im zawdzięczamy, że EwB wygląda tak, jak teraz. Podziękowania należą się także wszystkim właścicielom schronisk, którzy gościli nas i będą gościć. Dwa z nich - Mizowa i Wielka Racza - są w naszym programie od początku. Dziś chcemy szczególnie podziękować właścicielom schroniska na Hali Mizowej - Krzysztofowi i Basi Porębskim, którym przed miesiącem urodziła się córeczka Oliwka - za ich otwartość, serdeczność i ofiarną pomoc. Sami pomogli nam przetransportować cały potrzebny sprzęt. Zawsze możemy na nich liczyć!

Homilię o. Paprzycki zaczął od... lania wody. Trzymając butelkę wody, zaprezentował, co możemy z nią zrobić: napić się, podlać rośliny, obmyć ciało. - Ale woda również służy do chrztu - podkreślił i wyjaśniał, dlaczego tak jest, że istotą chrztu są słowa: "W Imię Trójcy Świętej" i woda. - Nawet jeśli będziemy mieli najbardziej szlachetny trunek, mleko, herbatę, chrztu bez wody nie będzie - mówił.

Franciszkanin odwołał się do definicji chrztu św. Grzegorza z Nazjanzu, który napisał, że jest on najpiękniejszym i najwspanialszym darem Boga; jest darem, ponieważ jest udzielany tym, którzy nic nie przynoszą, nic nie dają; jest łaską, ponieważ jest dawany nawet tym, którzy zawinili - nie tylko nic nie muszą przynosić, ale mogę mieć "coś na sumieniu", a chrzest może być mi dany.

Ojciec Paprzycki opowiadał, jak wyglądał dawniej chrzest w specjalnie do tego celu wybudowanych baptysteriach, kiedy człowiek był zanurzany tak, by zabrakło mu powietrza, które po wynurzeniu czerpał, czerpiąc Ducha Świętego - nowe życie, po śmierci starego człowieka. - Chrzest jest bramą - bez niego nie możemy przyjąć innych sakramentów, nie możemy być zbawieni - zauważył franciszkanin i zwrócił uwagę, że chrzest, o którym mowa jest w Nowym Testamencie, był przez Boga przygotowywany od początku - odwołał się do przykładu chaosu z początku stworzenia, kiedy nad wodami unosił się Duch, arki Noego, kiedy woda była symbolem zniszczenia, ale i ratunku, przejścia Izraelitów przez Morze Czerwone, a później przez Jordan. Wszystkie te zapowiedzi wypełniają się w Jezusie, który przyjmuje chrzest z rąk Jana Chrzciciela.

Ojciec. Aleksander Paprzycki namaszcza uczestników Ewangelizacji w Beskidach rychwałdzkim olejkiem radości.   Ojciec. Aleksander Paprzycki namaszcza uczestników Ewangelizacji w Beskidach rychwałdzkim olejkiem radości.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Scena chrztu Jezusa, kiedy Bóg mówi: "Oto mój Syn umiłowany, jego słuchajcie", jest pierwszą, kiedy Bóg objawia się w Trójcy. - Po co Bóg mówi te słowa? One są potrzebne każdemu z nas: jesteś moim synem i córką umiłowaną, ciebie kocham - podkreślał o. Aleksander, wyjaśniając, że Boża miłość objawia się, kiedy na człowieka zstępuje Duch Święty: podczas spowiedzi, Komunii św., kiedy człowiek przebacza, kiedy wyznaje, że Jezus jest jego Panem i Mistrzem.

Chrztu nie dziedziczymy po przodkach. Chrzest rodzi wiarę, a wiara rodzi się ze słuchania i jest indywidualną odpowiedzią - jestem synem Bożym, kiedy jestem człowiekiem wierzącym. - U Boga nie ma wnuków. Bóg ma tylko synów i córki - każdy z nas nim jest, jeśli jest człowiekiem wierzącym.

Na Hali Mizowej wszyscy modlili się o błogosławieństwo dla mieszkańców czterech stron świata.   Na Hali Mizowej wszyscy modlili się o błogosławieństwo dla mieszkańców czterech stron świata.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Ojciec Paprzycki zachęcił wszystkich do dziękowania Panu Bogu za chrzest, za rodziców i chrzestnych, a jednocześnie by na wzór samego Pana Boga dobrze mówić o swoich najbliższych, błogosławić im. - Słowa mają moc. Niech nasze słowa budują - podkreślił.

Na zakończenie spotkania, już tradycyjnie, wszyscy modlili się o błogosławieństwo dla mieszkańców czterech stron świata, a następnie zostali namaszczeni rychwałdzkim olejkiem radości - symbolem Bożej obecności i Jego zapachu w każdej chwili codzienności.

Kolejne spotkanie - za tydzień na Bendoszce Wielkiej.