publikacja 24.06.2019 12:44
Na górską trasę półmaratonu: I Biegu Frassatiego wyruszyło blisko 300 biegaczy. Nie zważali na upał, ale do mety docierali przy skwarnej pogodzie zmęczeni, bo 36-stopniowy żar dawał się we znaki nawet tym czekającym na mecie...
Niektórzy na linii mety robili znak krzyża, inni pokazywali na niebo, a jeszcze inni klękali, dziękując Bogu za ukończony bieg...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Emocje towarzyszyły oczywiście tym, którzy na mecie pojawili się jako pierwsi, ale choć kolejne dziesiątki biegaczy odebrały już pamiątkowe medale na mecie, każdy dobiegający do celu był w tych ekstremalnych warunkach zwycięzcą. Nie można jednak nie dodać, że tym pierwszym, który uzyskał najlepszy czas, okazał się Marcin Kubica z Bielska-Białej!
W namiocie czekała na maratończyków woda i inne napoje, a tuż obok pomoc medyczna dla wyczerpanych morderczym biegiem. - W dobrych zawodach uczestniczyłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem - deklamował z dumą pan Norbert z Rybnika, jeden z bardziej zaawansowanych wiekiem biegaczy, a większość, mimo wysiłku, znajdowała siłę, by uśmiechnąć się radośnie do kibiców.
Częstym widokiem były wbiegające na metę dwójki, a nawet trójki trzymających się za ręce biegaczy. Tak wzajemnie pomagali sobie w szczęśliwym dotarciu do mety. Niektórym tuż przed metą towarzyszyły na ostatnich metrach pociechy...
Szczególnie gorąco witani byli przedstawiciele podbeskidzkich klubów biegowych, m.in. oświęcimskiej Zadyszki, Kęckich Harpaganów i wielu innych, a także indywidualni reprezentanci naszego regionu, od Jeleśni po Zebrzydowice i Andrychów. Silna była też reprezentacja Międzybrodzia Bialskiego, a biegającym mieszkańcom gratulowała wójt Barbara Kos-Harat, jedna z... wolontariuszek pomagających w organizacji biegu.
Wszystkim gratulujemy i życzymy, by opieka bł. Frassatiego towarzyszyła im na każdej trasie, w którą wyruszą...