MU na Złotych Łanach ma już rok!

Urszula Rogólska

publikacja 27.05.2019 13:58

W ciepły majowy wieczór przed rokiem zrobili to po raz pierwszy. Od tego czasu co dwa miesiące młodzi z różnych zakątków diecezji stawiają się w złotołańskim kościele św. Józefa - tu odkrywają nieskończoną miłość Pana Boga do siebie i... swoje talenty.

Podczas sobotniego MU na Złotych Łanach. Podczas sobotniego MU na Złotych Łanach.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Przed rokiem, 6 maja 2018 r. w kościele św. Józefa na bielskim osiedlu Złote Łany rozpoczęło się... MU - spotkania "Młodzi Uwielbiają", na które młodych z całej diecezji zaprosiły bielsko-żywieckie wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Gościem pierwszego spotkania był Krzysztof Sowiński ze skierniewickiej wspólnoty "Głos Pana". Jak było, przeczytacie w naszej relacji Duch Święty przy biureczku w korporacji.

Od tamtego czasu, spotkania odbywały się regularnie, co dwa miesiące. Rocznicowe - w sobotę 25 maja w kaplicy Matki Bożej kościoła na Złotych Łanach - stało się okazją do podsumowania wszystkich treści z poprzednich złotołańskich wieczorów. Przedstawił je ks. Marcin Hałas, który wraz z młodymi skupionymi wokół projektu JeMU, przygotowuje sobotnie uwielbienia przed Najświętszym Sakramentem.

Inspiracją dla JeMu był oświęcimski zespół Fausytem, który prowadził śpiew podczas pierwszych spotkań. JeMu, to jeden z rezultatów otwarcia się młodych na odkrywanie swoich talentów. Bo taki jest tez cel MU - dołączyć do wspólnoty z tym co mam i czym chcę się podzielić z innymi na chwałę Pana Boga. Są utalentowani muzycznie, są ci, którzy potrafią przygotować kanapki, są ci, którzy obsługują media społecznościowe, robią zdjęcia, kręcą filmiki. Tu każdy talent znajdzie swoje miejsce.

Podczas rocznicowego spotkania nie mogło oczywiście zabraknąć najpierw rozruszania ciała - w myśl słów piosenki: "Cieszę się - Alleluja! Całym ciałem Panu chwałę oddawać chcę!". Wspólnie uwielbiali - także z użyciem rąk i nóg - zarówno ci młodzi wiekiem, jak i starsi - bo i ich nie brakuje na MU. Razem odkrywają dlaczego warto tak naprawdę oddać się Bożej Miłości, zawierzyć Jezusowi, Jemu zaufać bez względu na wszystko.

Adoracja Najświętszego Sakramentu to stały punkt spotkań MU.   Adoracja Najświętszego Sakramentu to stały punkt spotkań MU.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Na sobotnią konferencję, podsumowującą treści minionego roku, która - jak podkreślał ks. Marcin Hałas, miała być spotkaniem w mocy Bożego Ducha - on sam przyniósł bagaż rekwizytów. Bo na pierwsze spotkanie w ubiegłym roku każdy przyniósł swój bagaż i w ciągu roku albo go zdążył rozpakować, doświadczając Bożej Miłości. albo jeszcze nie.

Poduszka z bagażu ks. Marcina symbolizowała tych, którzy wówczas przyszli jeszcze zaspani. Pierwsze spotkanie pod hasłem "Napełnij się miłością", miało być impulsem do przebudzenia, do podjęcia wyzwania zmiany dotychczasowego życia. Bo można być jak kubek - kolejny rekwizyt - z wierzchu piękny, ale w środku pusty, może nawet popękany, rozbity - wewnętrznie połamany. - To hasło pierwszego spotkania miało nam pokazać Boga, który nas kocha, nigdy nas nie opuszcza, jest, był i zawsze będzie z nami. Boga, który pokazuje, że nigdy nie jesteś sam, że masz obok wspólnotę, która daje siłę i moc - mówił ks. Marcin.

Projekt "JeMU" jak zawsze żywiołowo zachęcał do śpiewania Panu Bogu.   Projekt "JeMU" jak zawsze żywiołowo zachęcał do śpiewania Panu Bogu.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Przygotowana przez księdza mała butelka - do połowy pusta albo do połowy pełna - przypomniała temat kolejnego spotkania: o rzeczywistości grzechu. - Na życie możemy patrzeć w taki sposób - albo dziękuję Panu Bogu za pół butelki tego co mi dał i mogę czerpać z niej łyczka, albo stale mówić: nie mam drugiej połowy, ciągle mi czegoś brakuje, czemu mnie takiego stworzyłeś? - mówił duszpasterz. - Rzeczywistość grzechu nas odziera z prawdziwości obrazu Pana Boga - Tego, który jest Miłością, który kocha nieodwołalnie, bezinteresownie, z bliska, w sposób ofiarny, co pokazał Jezus na drzewie Krzyża.

Kolejnym rekwizytem był śpiwór - będąc już blisko przy Panu Bogu, otulonym jego obecnoscią jak śpiworem, można zapomnieć o otaczającej rzeczywistości. Nie można uciekać w religijność, nie zauważając drugiego człowieka. Albo w drugie niebezpieczeństwo - w działanie dla Boga, ale nie z Bogiem. - Zapychamy worek od śpiwora wszystkim, działaniem, spotkaniami, eventami, a zaczyna brakować nam czasu na własny rozwój, na własną modlitwę - podkreślał ks. Hałas, zapraszając do przypomnienia sobie tematu kolejnego spotkania: drogi wiary i nawrócenia, odkrycia tego, co w życiu najważniejsze. Bo ratunek w zagubieniu jest tylko jeden - w miłości Pana Boga.

Następny przedmiot - zapakowana apteczka - wskazywał na ratunek, który mamy obok, a z którego nie korzystamy, jak z tej zapakowanej w folię apteczki - na modlitwę prostym: "Jezu ratuj", "Jezu Ty się tym zajmij", Pismo Święte, sakramenty. - Nie wystarczy mieć apteczkę, trzeba nauczyć się z niej korzystać - zauważył duszpasterz młodych, zwracając uwagę na jedynego, najlepszego lekarza - Jezusa: - Sam sobie nie poradzisz. On jest tym, który ma siłę, moc i czuwa.

Ks. Hałas mówił obecnym, że człowiek, który podda się mocy Jezusa, przestaje być małym, pełnym lęku. - Nie jesteś do połowy pusty, ale wypełniony darami, miłością, charyzmatami. Wystarczy, żebyś otworzył swoje serce, a On zacznie wlewać do niego więcej i więcej. Bo nie jestem małym człowiekiem, jestem dzieckiem Boga - zaznaczył ks. Marcin, przypominając też słowa modlitwy Jabesa: Obyś skutecznie mi błogosławił i rozszerzył granice moje, a ręka Twoja była ze mną, i obyś zachował mnie od złego, a utrapienie moje się skończyło! I sprawił Bóg to, o co on prosił" (1 Ks. Kronik 4.9-10). To ona przemieniła jego życie w Boże błogosławieństwo.

Ks. Marcin Hałas, jeden z nicjatorów złotołańskich spotkań MU.   Ks. Marcin Hałas, jeden z nicjatorów złotołańskich spotkań MU.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Autentyczne zawierzenie Bogu sprawia, że możemy czuć się bezpieczni - jak w prezentowanej kamizelce ratunkowej. Bo to Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Wypełniając Nim swoje życie, budzimy dary, które mamy w sobie od momentu Chrztu Świętego. Bo to On zabiera serce z kamienia, a daje nowe serce - z ciała. - Z tym doświadczeniem słyszymy głos, że On nam pośle innego Pocieszyciela - kontynuował ks. Marcin, przypominając o wielkanocnym oczekiwaniu na dzień Zesłania Ducha Świętego. Bo tylko z Jego mocą można właściwie odczytać Słowo Boże i znaki, przez które Bóg przemawia w codzienności. - Dlatego to dzisiejsze spotkanie, jest spotkaniem w mocy Ducha Bożego, żebyśmy potrafili odkrywać dane nam prezenty: dary Ducha Świętego: dar  mądrości, rozumu, umiejętności, rady, męstwa, pobożności, bojaźni Bożej  - żeby być jak sól, która nie straci smaku. Zachęcam was, żebyście zabrali ten bagaż i otwarli serca, żeby skorzystać z miłości, którą daje Bóg i szli do innych, dając świadectwo - mówił ks. Hałas, pokazując kolejne butelki, napełnianie wodą z tej największej, która jest źródłem: - Kiedy będę wypełniony Bożą miłością, mogę iść do osoby, która jest do połowy pusta i dać to, co sam dostałem. Nie napełniam jej sobą, ale tym, co otrzymałem, a potem znów zaczerpnąć ze źródła, by znowu być pełnym i znowu dawać.

Gościem majowego spotkania był ks. Roman Berke - diecezjalny koordynator wspólnot Odnowy w Duchu Świętym, który przed Najświętszym Sakramentem poprowadził modlitwę o wylanie darów Ducha Świętego, a także świeccy koordynatorzy Odnowy. Nie zabrakło odśpiewanej przez JeMU Koronki do Bożego Miłosierdzia, a na finał - Apelu Jasnogórskiego. Każdy mógł również skorzystać z modlitwy wstawienniczej, którą w kościele posługiwali dorośli wstawiennicy z Odnowy. Jak zwykle spotkanie zakończyła wspólna kolacja w salkach domu parafialnego.