To oni nieśli Jezusa Eucharystycznego do Łagiewnik

Urszula Rogólska

publikacja 05.05.2019 19:07

- Ciężar tych ponad 13 kg się odczuwa, ale silniejsze jest coś innego - jakby nowe siły wstępują w człowieka - mówi ks. Stanisław Joneczko, proboszcz parafii w Kamesznicy, przewodnik pielgrzymkowej grupy św. Jana Pawła II.

Ks. Piotr Niemczyk niósł Jezusa Eucharystycznego z kościoła w Witkowicach na trasie do Wieprza. Ks. Piotr Niemczyk niósł Jezusa Eucharystycznego z kościoła w Witkowicach na trasie do Wieprza.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Dwudziestu ośmiu księży - pielgrzymów, a wśród nich ks. Tomasz Sroka - główny przewodnik pieszej pielgrzymki diecezji bielsko-żywieckiej do Łagiewnik, siedmiu księży - przewodników poszczególnych grup: ks. Michał Styła - z grupy św. Faustyny, ks. Stanisław Joneczko z grupy św. Jana Pawła II, ks. Piotr Niemczyk z grupy św. Józefa Bilczewskiego, ks. Grzegorz Pasternak z grupy św. Matki Teresy, ks. Jerzy Łukowicz z grupy św. Maksymiliana, ks. Michał Bogacz z grupy św. Brata Alberta i ks. Paweł Radziejewski SDS z grupy bł. M. Sopoćko oraz alumni krakowskiego seminarium duchownego - niosło ważącą 13,3 kg monstrancję z Najświętszym Sakramentem na całej trasie wędrówki z Hałcnowa do Łagiewnik. Każdy z nich otrzymał także specjalną pielgrzymkową stułę.

Stuła księży-pielgrzymów.   Stuła księży-pielgrzymów.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Księża nieraz już nosili Jezusa w monstrancji na procesjach Bożego Ciała, na Rezurekcjach, a jednak dla wszystkich, którzy na specjalnych szelkach nieśli Najświętszy Sakrament, było to nowe doświadczenie.

Ks. Michał Bogacz (L), przewodnik grupy św. Brata Alberta, i ks. Michał Styła - przewodnik grupy św. Faustyny.   Ks. Michał Bogacz (L), przewodnik grupy św. Brata Alberta, i ks. Michał Styła - przewodnik grupy św. Faustyny.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Pierwszym i - jak się okazało - przedostatnim duszpasterzem, który szedł na czele łagiewnickich pielgrzymów z Jezusem Eucharystycznym, był ks. Michał Styła, na co dzień wikary w parafii św. Wawrzyńca i św. Kazimierza w Rajczy. - Podobno byłem testerem na pierwszym odcinku: czy w ogóle damy radę ponieść monstrancję w drodze - żartuje ks. Styła. - Gdybym padł, to może wszystko potoczyłoby się inaczej. A już poważnie: to było bardzo mocne doświadczenie. Przy wyjściu z Hałcnowa, kiedy ucichł gwar, wszyscy ludzie zatrzymali się na chwilę, uklęknęli… Kiedy pani Irena Papla, inicjatorka pielgrzymki i pomysłodawczyni monstrancji, powiedziała mi, że teraz cały świat, Kościół jest w moich rękach, a dodatkowo czułem ten ciężar, w pełni zdawałem sobie sprawę, że w moich rękach jest Ktoś najważniejszy. To było rzeczywiście bardzo mocne, zobowiązujące, duchowe przeżycie.

I ks. Michał dodaje: - Nie umiem tego uzasadnić, ale choć monstrancja jest ciężka, miałem poczucie, że bardzo szybko idę. Chyba Pan Jezus mnie tak popychał do przodu, że grupa nie była w stanie nadążyć za mną. To, że będę wynosił monstrancję z Hałcnowa, to wiedziałem, ale że będą ją wnosił u celu pielgrzymki, do sanktuarium św. Jana Pawła II, dowiedziałem się w przeddzień zakończenia pielgrzymki.

Na ostatnim odcinku - przy bazylice Miłosierdzia Bożego - monstrancję poniósł ks. Jakub Kuliński.

Ks. Piotr Niemczyk (L), przewodnik grupy św. Józefa Bilczewskiego, i ks. Paweł Radziejewski SDS prowadzący grupę bł. ks. M. Sopoćki.   Ks. Piotr Niemczyk (L), przewodnik grupy św. Józefa Bilczewskiego, i ks. Paweł Radziejewski SDS prowadzący grupę bł. ks. M. Sopoćki.
Urszula Rogólska /Foto Gość

W chwili wyjścia z Hałcnowa ks. Styła także zadebiutował w roli przewodnika grupy św. Faustyny, którą przejął od ks. Tomasza Sroki, dyrektora katolickich szkół w Cieszynie. - Ks. Tomek jest dla mnie wzorem księdza, więc niejako wszedłem w jego buty. Grupie towarzyszą wspaniali muzyczni. To oni potrafili budować wspaniałą atmosferę skupienia, modlitwy, ale i takiego młodzieżowego klimatu radości. Nie zabrakło i konferencji o Eucharystii. Ja odniosłem się w niej do historii uczniów idących do Emaus, ks. Jakub Musur podzielił się swoim świadectwem. Temat Eucharystii, od której wszystko się zaczyna i na której wszystko się kończy, wybrzmiał też w świadectwach, którymi dzielili się pielgrzymi z naszej grupy - opowiada.

Ks. Stanisław Joneczko (L), przewodnik grupy św. Jana Pawła II, i ks. Tomasz Sroka - główny przewodnik pielgrzymki.   Ks. Stanisław Joneczko (L), przewodnik grupy św. Jana Pawła II, i ks. Tomasz Sroka - główny przewodnik pielgrzymki.
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Do mnie najbardziej przemówił ciężar monstrancji. Niosąc ją, myślałem, czy to może nie ja jestem niezłym ciężarem dla Pana Jezusa... W tamtej chwili role się niejako odwróciły - ja, człowiek, mogłem ponieść ciężką monstrancję - mówi ks. Tomasz Sroka.

- Ciężar tych ponad 13 kg się odczuwa, ale silniejsze jest coś innego - jakby nowe siły wstępują w człowieka i chociaż gdzieś tam bolał kręgosłup, wiedziałem, że to się uda - mówi ks. Stanisław Joneczko, na co dzień proboszcz w Kamesznicy. - Na pielgrzymce pierwszy raz działy się takie rzeczy, że szedł z nami Pan Jezus Eucharystyczny. Zauważyłem, że to ogromne przeżycie nie tylko dla mnie, ale i dla pozostałych pielgrzymów. Wielu z nich mówiło mi, że chcieli zrezygnować, poddać się, że nie doszliby do celu, ale świadomość obecności Najświętszego Sakramentu dodawała im sił.

Jak dodaje ks. Joneczko, przez ażurową konstrukcję monstrancji mógł widzieć reakcje kierowców czy przechodniów. Byli tacy, którzy zza kierownicy zauważali Jezusa, przeżegnali się, niektórzy byli zaskoczeni, ale była i obojętność czy odwracanie wzroku.

Ks. Jerzy Łukowicz (L), przewodnik grupy św. Maksymiliana, i ks. Grzegorz Pasternak prowadzący grupę św. Matki Teresy.   Ks. Jerzy Łukowicz (L), przewodnik grupy św. Maksymiliana, i ks. Grzegorz Pasternak prowadzący grupę św. Matki Teresy.
Urszula Rogólska /Foto Gość

Ks. Dawid Szewczyk, wikary w parafii Świętych Szymona i Judy Tadeusza w Kozach, też miał okazję nieść monstrancję. - Wrażenie robi ona sama - w sercu tej postaci, która została zaprojektowana, postaci Jezusa Miłosiernego, jest miejsce na prawdziwe Ciało Chrystusa. Jedno łączy się z drugim - w tej pielgrzymce pokazywaliśmy, że Pan Jezus jest miłosierny. Ufam, że ta monstrancja przemawia w niezwykły sposób do tych, którzy na nią patrzą. To, co dla mnie takie niezwykłe: przez monstrancję patrzyłem na reakcje ludzi. To tak, jakbym dostał szansę popatrzeć na ludzi oczami Boga.

Ks. Jakub Musur, wikary w parafii Narodzenia NMP w Lipniku dzieli się: - Dla mnie znakiem szczególnej opieki Jezusa była już na samym początku… pogoda. Wisiały chmury, zanosiło się na deszcz, a pogoda oszczędzała nas na całej trasie. Choć niosłem już Pana Jezusa na procesji Bożego Ciała, to było całkiem nowe doświadczenie. Tak bardzo mocno uświadomiłem sobie na nowo, że niosę Pana Jezusa, który jest potężnym Bogiem, a dał się ukryć dla człowieka w małym kawałku chleba…

Ksiądz Jakub wyznaje, że niosąc monstrancję, niewiele widział. - Kątem oka kontrolowałem, co się dzieje przede mną i obok mnie, ale tak naprawdę - to Pan Jezus mnie prowadził, a ja szedłem za Nim, razem z całą grupą...