Bp Pindel: Uczcijmy naszego Króla i Zbawiciela

Alina Świeży-Sobel

publikacja 20.04.2019 10:04

- W centrum dzisiejszej liturgii jest krzyż. To, co poprzedza jego adorację, to czytanie Pisma Świętego - po to, abyśmy zrozumieli, dlaczego mamy oddawać cześć krzyżowi i byśmy zrozumieli znaczenie Pana Jezusa na krzyżu dla naszego zbawienia - mówił bp Roman Pindel do tłumów wiernych wypełniających żywiecką konkatedrę w Wielki Piątek.

Bp Roman Pindel podczas procesji przeniesienia Najświętszego Sakramentu do Grobu Pańskiego Bp Roman Pindel podczas procesji przeniesienia Najświętszego Sakramentu do Grobu Pańskiego
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Liturgicznym obrzędom Wielkiego Piątku w żywieckiej konkatedrze Narodzenia  NMP przewodniczył bp Roman Pindel. Wraz z nim modlili się duszpasterze pracujący w parafii konkatedralnej z ks. kan. Grzegorzem Gruszeckim na czele.

W homilii bp Pindel zwrócił uwagę na powtarzające się kilka razy w czytaniach z Ewangelii słowo: król, władza królewska, atrybuty władzy królewskiej. Wszystko to odnosi się do Jezusa, który podczas przesłuchania wyjaśnia, że jest królem, ale Jego królestwo nie jest z tego świata.

- W trakcie pobytu Jezusa u Piłata żołnierze dla szyderstwa zamiast korony królewskiej nakładają Mu koronę cierniową oraz płaszcz purpurowy i drwiąco pozdrawiają słowami: „Witaj, królu żydowski”. W kolejnym dialogu z tłumem Jezus zostaje przedstawiony przez Piłata słowami: „Oto człowiek”. Dokładnie taki tytuł nosi jeden z ocalałych obrazów Alberta Chmielowskiego, przedstawiający Jezusa z koroną cierniową na głowie, płaszczem purpurowym oraz z trzciną w ręku zamiast berła - symbolu władzy - mówił bp Pindel, nawiązując do odbywającej się kilka lat temu w Polsce debaty z udziałem ruchów intronizacyjnych na temat ogłoszenia Chrystusa królem Polski.

- Pojawiały się pytania czy i jak ogłosić Chrystusa królem, królem Polski. Pojawiła się kompromisowa propozycja, by uznać za obraz koronacyjny Chrystusa Króla ten, który namalował św. Brat Albert. Propozycja druga mówiła, żeby pod tym obrazem dodać tytuł królewski: Król Miłosierdzia - mówił bp Pindel, stwierdzając z przykrością, że tę propozycję odrzucono, a argumentacja była wówczas trochę podobna do reakcji Żydów u Piłata. Domagano się, by korona była prawdziwa, królewska, najlepiej polska. Jak wskazywał kaznodzieja, w ten sposób odrzucano Jezusa jako króla takiego, jakim chciał być, jakim został i jaki nas zbawił.

Bp Pindel przypomniał też podawaną ostatnio w mediach jako sensacyjną informację z Paryża, że w niedawnym pożarze katedry Notre Dame ocalała korona cierniowa Pana Jezusa. Informacje dotyczyły też tego, jak wielu ludzi cieszy się z tego, że uratowana została cenna relikwia. - To jest paradoks. Wielu Francuzów nie zdawało sobie sprawy z tego z obecności tego skarbu dla wierzących. To było sensacją dnia - dodawał, przypominając historyczne fakty, kiedy Francuzi odrzucali władzę królewską, mordowali królów i bezcześcili ich groby. - Ta korona królewska, na nowo odkryta, ze zdumieniem, z niedowierzaniem, już bez odrzucania, nie francuska, ale Chrystusa Króla, ma cierń, jak przystało na koronę cierniową jako relikwię. Ale kiedy się lepiej przyjrzymy na zdjęciach, to widzimy także ozdoby wskazujące na koronę królewską: złoto, ozdoby - mówił bp Pindel i apelował do wiernych, by w czasie tego wyjątkowego w skali całego roku nabożeństwa oddawali cześć Chrystusowi i Jego krzyżowi nie tylko zewnętrznie, ale przede wszystkim we własnym sercu. - Uczcijmy ze świadomością, że to On przyjął za mnie koronę cierniową, ale też odrzucenie ludu, który chciał zbawić, a Ojciec Go wywyższył, abyśmy my dziś mogli oddawać Mu część: Królowi i Zbawicielowi - dodawał bp Pindel.