Czterdzieści kucharek u św. Antoniego

Urszula Rogólska

publikacja 08.02.2019 13:22

W kuchni Fundacji św. Antoniego w Ustroniu Mirosław Kohut zazwyczaj urzęduje sam. Ale przez minione cztery dni krzątało się tam nawet nie sześć, a ponad czterdzieści kucharek i na pewno było co jeść.

Wspólna kolacja zakończyła warsztaty dietetyczne i kulinarne w Fundacji św. Antoniego w Ustroniu Wspólna kolacja zakończyła warsztaty dietetyczne i kulinarne w Fundacji św. Antoniego w Ustroniu
Urszula Rogólska /Foto Gość

Fundacja św. Antoniego, we współpracy z Caritas bielsko-żywiecką, po raz trzeci przygotowały warsztaty dietetyczne i kulinarne w swojej siedzibie przy ul. Kościelnej w Ustroniu. Codziennie przez cztery godziny, od 4 do 7 lutego, ich uczestnicy słuchali wykładów dietetyczki Katarzyny Suchanek-Pilch, a następnie brali udział w zajęciach praktycznych, prowadzonych przez Mirosława Kohuta, który na co dzień szefuje kuchni fundacyjnej, a ma za sobą 28 lat praktyki w kuchni sanatorium "Elektron" i ustrońskich restauracjach. Z przygotowywanych przez fundację posiłków codziennie korzysta 70-85 osób będących w trudnej sytuacji materialnej.

W czwartek 7 lutego uczestnicy warsztatów i zarząd fundacji z Tadeuszem Browińskim i Anną Suchanek, spotkali się na podsumowującej je kolacji z zaproszonymi gośćmi: Ireną Paplą, koordynatorką projektu z ramienia Caritas, ks. Robertem Kurpiosem, dyrektorem Caritas bielsko-żywieckiej, a także przedstawicielami ustrońskich instytucji samorządowych, wspierających najbardziej potrzebujących.

W kuchni pod kierunkiem M. Kohuta uwijali się uczestnicy warsztatów, którzy zaserwowali wszystkim wyśmienitą ucztę: awokado faszerowane ogórkiem zielonym, rzodkiewką, twarożkiem, odrobiną fety – z dodatkiem cytryny, czosnku, soli, pieprzu i ostrej papryki, a także: indyka faszerowanego czosnkiem niedźwiedzim z odrobiną suszonych pomidorów i sera żółtego, w salsie z naturalnych pomidorów i papryki. Jako dodatek podano kaszę oraz sałatki: z warzyw gotowanych z salsą paprykowo-czosnkową oraz sałatkę cypryjską - z pomarańczy, grejpfrutów, pomidorów, mozzarelli, oliwek i pestek granatu. Po tak okazałym daniu głównym, czekał jeszcze deser: pieczona gruszka ze wstążką z ciasta francuskiego i aromatycznym sosem oraz ciasto makowo-owocowe.

Gościom trudno było wstać od stołu – nie tylko z powodu obfitego posiłku, ale przede wszystkim wspaniałej atmosfery biesiadowania.

Faszerowane awokado i pieczona gruszka - to tylko dwa z mnóstwa pomysłów kulinarnych, jakie realizowali uczestnicy warsztatów Caritas   Faszerowane awokado i pieczona gruszka - to tylko dwa z mnóstwa pomysłów kulinarnych, jakie realizowali uczestnicy warsztatów Caritas
Urszula Rogólska /Foto Gość

– Fundacja św. Antoniego jest lokalną organizacją partnerską dla unijnego programu żywnościowego dla Caritas naszej diecezji – mówi I. Papla. – Dzięki tej fundacji ponad 400 mieszkańców miasta dostaje żywność z tegoż programu. W jego ramach Caritas, jako regionalna organizacja partnerska, jest zobligowana do organizowania czterech typów szkoleń. Są wśród nich szkolenia przeciw marnowaniu żywności, kulinarne, dietetyczne i o profilu finansowym, podczas których osoby uboższe uczą się pewnych zasad planowania swojego budżetu. Tutaj przez cztery dni trwały warsztaty łączące wszystkie te elementy. K. Suchanek-Pilch, znakomity dietetyk, poruszała różne zagadnienia, którymi słuchacze byli mocno zainteresowani: mówiła o diecie cukrzycowej, uodparniającej, ziołolecznictwie, naturalnych kosmetykach. M. Kohut uczył, jak wykorzystywać różne produkty żywnościowe – przede wszystkim te, które korzystający z pomocy otrzymują w ramach naszego programu – do tworzenia różnych, ciekawych potraw.

Jak dodaje I. Papla, warsztaty cieszyły się dużym powodzeniem. Przychodzili nie tylko otrzymujący żywność z programu, ale także wielu ustroniaków, którzy o warsztatach dowiedzieli się m.in. w swoich parafiach. Wśród nich były osoby samotne i starsze. – Przyszli, nauczyli się czegoś nowego – gotowania potraw innych niż na co dzień, które niekonieczne są drogie i niedostępne – a przede wszystkim zjedli razem z innymi ciepły posiłek i spędzili czas w znakomitej atmosferze dobrego humoru – dodaje I. Papla.

– Przede wszystkim dużo gotowaliśmy – tłumaczy szef kuchni. – Codziennie było coś innego z mięs: mięsa drobiowe – także indyk – czy wieprzowe. Był m.in. schab faszerowany pieczarkami, ale bez panierowania, tylko obtaczany w samej mące i wrzucany na masło klarowane, do tego pieczone ziemniaczki i cztery surówki. Sałatek i surówek poznaliśmy naprawdę wiele. Nie brakowało nauki dekoracji potraw i pogawędek o tym jak i na czym zaoszczędzić. Wszyscy sumiennie słuchali, zapisywali, chcieli dużo wiedzieć. Myślę, że bardzo dużo się dowiedzieli i wykorzystają tę wiedzę w układaniu domowego jadłospisu – zwłaszcza tego, jak go urozmaicić.

– Te warsztaty, to wspaniała sprawa. Ludzie przychodzą, uczą się, integrują. Są wśród nich ubodzy, jak i ci, którzy z tego miejsca nie muszą korzystać, ale chcą przyjść: spotkać się, porozmawiać, być z innymi – mówią Tadeusz Browiński i Anna Suchanek. – A my marzymy, żeby takie warsztaty były organizowane co najmniej dwa razy w roku, by ludzie się poznawali w fajnej atmosferze, przy stole: starsi, młodsi, o różnej zasobności portfela – a potem wspierali się także w codzienności.

Wśród uczestników warsztatów była pani Krystyna. – Przychodziłam przez wszystkie cztery dni. Nauczyłam się wielu rodzajów zróżnicowanych składnikowo sałatek, farszów do mięs. A przede wszystkim było bardzo wesoło.

– Mogłam przyjść dopiero w ostatnim dniu, ale cieszę się, że Pan Jezus mnie przyprowadził do takich dobrych ludzi - dodaje pani Stanisława, na co dzień korzystająca z obiadów w fundacyjnej stołówce. - Bardzo lubię gotować, ale jestem osobą samotną i schorowaną. Większość pieniędzy muszę wydawać na leczenie. Tym bardziej jestem szczęśliwa, że są tu tacy dobrzy ludzie.

Szef kuchni - Mirosław Kohut przy pracy   Szef kuchni - Mirosław Kohut przy pracy
Urszula Rogólska /Foto Gość

Panie Zofia i Jadwiga o warsztatach dowiedziały się w kościele: – Postanowiłyśmy, że pójdziemy na stare lata się czegoś nauczyć: o diecie, o poszanowaniu żywności, o ekonomii. Było bardzo interesująco. Nauczyłyśmy się wielu dietetycznych przepisów, zapamiętamy, jak właściwie gotować płatki owsiane, a naszym hitem jest przepis na domowe wędliny – wystarczy na przykład taki schab gotować przez trzy dni po dziesięć minut!

Inne uczestniczki, Barbara i Krystyna, podkreślają, że wszystkie potrawy były bardzo smaczne i zróżnicowane pod względem doboru składników. – Spodobały się nam różne ciekawe połączenia sałatkowe, miksy owocowo-warzywne, wspaniałe sosy z wykorzystaniem słodkiej musztardy, oleju, octu balsamicznego. Gotowanie to jedno, a spotkanie z kimś, kogo się dawno nie widziało, to drugie. Wspaniałe były wykłady o dietach, ziołolecznictwie czy kosmetykach. Jesteśmy wdzięczne, że coś takiego jak te warsztaty zaistniało i prosimy o więcej.