Liceum COR zbudowało swoje Betlejem

Urszula Rogólska

publikacja 23.12.2018 14:17

- Niebo jest tam, gdzie są relacje. Piekło jest tam, gdzie jest samotność - mówił ks. Krzysztof Zięba swoim uczniom z bielskiego liceum COR, którzy nie chcieli sami świętować szkolnej Wigilii.

Licealiści COR gościli seniorów z Domu Opieki "Soar" na swoim spotkaniu wigilijnym Licealiści COR gościli seniorów z Domu Opieki "Soar" na swoim spotkaniu wigilijnym
Urszula Rogólska /Foto Gość

Dziewięćdziesięciu jeden uczniów liczy liceum ogólnokształcące, prowadzone w budynku parafii ewangelicko-augsburskiej w Starym Bielsku przez Fundację COR, założoną przez Szkołę Ewangelizacji Cyryl i Metody w Bielsku-Białej. Kiedy zadecydowali, że chcą razem z nauczycielami świętować szkolną Wigilię, postanowili, że nie będzie to jedynie świętowanie "firmowe", we własnym gronie.

Spotkanie rozpoczęli od Mszy św. sprawowanej w szkolnej sali przez ich katechetę ks. Krzysztofa Ziębę i ks. Przemysława Sawę - pasterza SECiM. Następnie spotkali się przy wigilijnych stołach w sąsiadującym ze szkołą budynku parafialnym. Tam czekali na swoich gości - seniorów, podopiecznych Ewangelickiego Domu Opieki "Soar", których odwiedzają w ramach szkolnego wolontariatu, ks. Piotra Szarka, proboszcza starobielskiej parafii ewangelickiej oraz grono przyjaciół i dobroczyńców związanych ze szkołą. Nie mogło zabraknąć wspólnego kolędowania, życzeń i łamania się opłatkiem, a także gościny przy stole: przy wigilijnym barszczu i przysmakach przygotowanych przez samych uczniów.

Podczas Mszy św., w nawiązaniu do przeczytanego fragmentu z Pieśni nad Pieśniami, ks. Przemysław Sawa mówił młodym o tęsknocie Pana Boga za człowiekiem i zapraszał ich, by chcieli usłyszeć Jego głos. - Pan Bóg ciebie szuka. On cię nie zmusi do niczego. Bóg nie zmusza do wiary, do przyjęcia zbawienia, do modlitwy. On po prostu zagląda: Wpuścisz mnie? Wpuścisz mnie? Bóg mówi w przeczytanym słowie: "Powstań, przyjaciółko moja". Mówi to do twojej duszy, do twojego serca. Zachęcam was, żebyście szukali chwil ciszy: chciej usłyszeć głos Boga i daj mu usłyszeć twój głos. Bo cokolwiek przeżywasz, Bóg mówi do ciebie: Powstań. Nie kultywujmy złych emocji, odczuć, myśli, bo to tak łatwo nas wciąga i nakręca. Wspólne kolędowanie, rozmowy i życzenia przy opłatku towarzyszyły spotkaniu wigilijnemu w liceum COR   Wspólne kolędowanie, rozmowy i życzenia przy opłatku towarzyszyły spotkaniu wigilijnemu w liceum COR
Urszula Rogólska /Foto Gość
Podając przykład Maryi, która przyszła do domu Zachariasza, wnosząc do niego radość i pokój, duszpasterz dodał: - Życzę każdemu z nas, żebyśmy byli takimi ludźmi, którzy gdziekolwiek wchodzą, tam jest pokój. Teraz, w tych dniach, wiele będzie życzeń pokoju, ale co to znaczy? Pokój, to nie jest tylko brak wojny. Pokój to jest wnoszenie obecności Pana Boga gdziekolwiek jesteśmy. Zatrzymaj się w życiu. Nie bój się ciszy, nie bój się codziennie brać Pismo Święte do ręki. Posłuchaj Pana, a zobaczysz, że będzie w tobie więcej pokoju. Bo w życiu wewnętrznym nie chodzi o huczny fajerwerk, ale o codzienność; jak mówi św. Benedykt: "Aby we wszystkim Bóg był uwielbiony".

Ks. Sawa zapewnił uczniów, że każdego z nich, każdego dnia wytrwałą i wierna modlitwą otacza wiele osób, które chcą, by nie tylko odnosili sukcesy w nauce, ale i prawdziwie spotkali się z Bogiem.

Już przy stołach wigilijnych, nim wszyscy złożyli sobie życzenia, ks. Zięba powiedział młodym, że dzięki otwartości ich serc, szkoła w tym dniu stałą się Betlejem - Domem Chleba. - Życzę każdemu i każdej z was, żeby ten Dom Chleba, stawał się w twoim sercu. Ubogie, proste Betlejem, to miejsce, gdzie rodzi się Bóg. Nasze serce też często jest takie zwykłe, proste, z problemami, z którymi sobie nie radzimy. Bóg chce przyjść właśnie do takiego Betlejem, nie do serca przypudrowanego, udawanego.

Ks. Zięba podkreślił także, iż prawdziwe Betlejem, to relacje: - Tam, gdzie są relacje z drugim człowiekiem, tam, gdzie jest szacunek, miłość i przyjaźń, tam jest Bóg - bo tam jest niebo. Niebo to relacje, piekło, to samotność.

W tym kontekście ks. Piotr Szarek życzył młodzieży, by w czasie przeżywanych w domu Świąt Bożego Narodzenia, otworzyli się na innych: - Spotkam kogoś, z kim porozmawiam, a normalnie z nim nie rozmawiam. Może to będzie ktoś z innego pokolenia: dziadków czy pradziadków, z którymi nie chce się gadać, a oni mają wiele ciekawych historii do nas. Pogadajmy z kimś nowym przez te święta. Porozmawiać z Panem Bogiem to taki truizm. Porozmawiajmy z ludźmi.

Do tej otwartości na innych zachęcała także Ewa Kraus, dyrektor szkoły. To z jej inicjatywy goście z "Soaru", jak i m.in. pani Natalia, Kolumbijka pracująca w Polsce, świętowali z liceum COR. Każdy z nich otrzymał od niej osobiste zaproszenie. Z pomysłu swojej dyrektorki ucieszyli się młodzi z grupy szkolnego wolontariatu, prowadzonego przez nauczycielkę Alinę Konior.

Gośćmi spotkania w liceum COR byli także duszpasterze (od lewej): ks. Krzysztof Zięba, ks. Piotr Szarek i ks. Przemysław Sawa   Gośćmi spotkania w liceum COR byli także duszpasterze (od lewej): ks. Krzysztof Zięba, ks. Piotr Szarek i ks. Przemysław Sawa
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Od listopada regularnie odwiedzamy seniorów z "Soaru" - mówi opiekunka młodych. - Dzielą się z nimi swoimi pasjami: fotografią, pracami graficznymi, grają w gry, chcą ich nauczyć podstawowych technik orgiami. I jedna, i druga strona tęskni za tymi spotkaniami - za każdym razem wzruszającymi, pełnymi śmiechu i radości.

Z inicjatywy młodzieży, już wkrótce rozpoczną oni także spotkania z małymi pacjentami bielskiego szpitala pediatrycznego. Razem z nauczycielami angażują się również w pomoc dla stacjonarnego Hospicjum im. Jana Pawła II - kwestują, jak i przygotowują zbiórki darów rzeczowych jak np. ręczników czy pościeli.

- Przez wolontariat nasi uczniowie uczą się odpowiedzialności. Wiedzą, że skoro się zaangażowali, muszą być obecni np. u seniorów, bo oni na nich czekają - dodaje Anna Babiński, opiekun samorządu szkolnego. - Widzimy, jak te spotkania ich zmieniają, jak otwierają na innych, zwłaszcza starszych , potrzebujących. Spotkania w "Soarze" nie są dla nich przymusem. Oni naprawę tęsknią za swoimi "babciami".