Duszochwat nad Sołą

ks. Jacek M. Pędziwiatr ks. Jacek M. Pędziwiatr

publikacja 11.06.2018 01:16

80 lat temu - 11 czerwca 1938 roku - relikwie św. Andrzeja Boboli wjechały do Polski. Z tej okazji Żydzi dekorowali swoje kamienice. Dlaczego?

Duszochwat nad Sołą Witraż św. Andrzeja Boboli w oświęcimskim kościele Wniebowzięcia NMP. Ks. Jacek M. Pędziwiatr /Foto Gość

Na przejściu granicznym w Zebrzydowicach przeniesiono je do polskiego pociągu, umieszczając w specjalnym wagonie-kaplicy. W Dziedzicach i Oświęcimiu ciało męczennika wniesiono do miasta i odprawiono nabożeństwa z tłumnym udziałem wiernych.

Kim był?
Andrzej Bobola: jezuita, kaznodzieja, spowiednik i wychowawca młodzieży w Wilnie, Płocku, Warszawie, Łomży i w Pińsku, autor tekstu słynnych ślubów Jana Kazimierza, apostoł Pińszczyzny, duszochwat, łowca dusz, sól w oku ówczesnego Prawosławia. W 1657 roku prawosławni kozacy dokonali rzezi wśród mieszkańców Janowa Poleskiego, mordując pospołu katolików i Żydów. To dlatego ci ostatni dekorowali swoje domostwa na przykład w Oświęcimiu na przywitanie Andrzeja Boboli, gdyż - jak mówili - w tym czasie, kiedy jego zamordowano, mordowano także i Żydów. Jakim sposobem ciało męczennika znalazło się w Rzymie?

Wędrówka relikwii
Po umęczeniu w maju 1657 roku w Janowie, do którego przywleczono go, ciągnąc za parą koni, po wyszukanych torturach i dobiciu szablą na janowskim rynku, ciało Boboli wrzucono do krypty kościoła jezuickiego. Odnalazł je - w stanie zupełnie nietkniętym zepsuciem - jego rektor, Marcin Godebski, w roku 1702 i umieścił w trumnie. Do grobu męczennika zaczęli tysiącami napływać wierni. Ruszył proces beatyfikacyjny, zakończony jednak dopiero w połowie XIX wieku.
Po I wojnie światowej tereny te zajęli bolszewicy. W ramach walki z zabobonem ciało Boboli przewieźli do gmachu Wystawy Higienicznej Ludowego Komisariatu Zdrowia w Moskwie. Wkrótce odnotowano niesłychany wzrost zainteresowania zwiedzających znajdującą się tutaj wystawą. Badania wykazały jednak, iż przychodzą oni nie ze względów poznawczych, ale żeby zwyczajnie pomodlić się przy relikwiach. Ciało męczennika usunięto zatem z widoku publicznego i umieszczono w magazynie.
Kiedy w latach 20. w Rosji zapanował głód, z pomocą jej rządowi i mieszkańcom pospieszyła między innymi Stolica Apostolska. W zamian jej służby dyplomatyczne zaproponowały przekazanie relikwii Andrzeja Boboli. Rosjanie zgodzili się, jednak pod warunkiem, że zostaną tam przetransportowane inną drogą, niż przez Polskę. Obrano zatem szlak, wiodący przez Odessę, Konstantynopol i Brindisi do Rzymu, tutaj spoczęły w kościele Il Gesu.

Ksiądz Skarbek odrzucony
W 1934 roku na uroczystości kanonizacyjne św. Jana Bosko wybrał się do Rzymu proboszcz oświęcimski ks. Jan Skarbek. Na terenie jego parafii znajdował się bowiem pierwszy założony na ziemiach polskich zakład salezjański. Po kanonizacji, zwiedzając Rzym, zawitał do kościoła Il Gesu. Poprosił zakrystiana, by mógł odprawić Mszę św. przy ołtarzu z relikwiami Boboli. Zakrystian jednak obcesowo i niegrzecznie odmówił. Rozżalony ks. Skarbek wybiegł z kościoła, w najśmielszych marzeniach nie przypuszczając, że Andrzej Bobola wynagrodzi mu ten zawód w nawiązką, tyle, że cztery lata później.
W kwietniu 1938 roku Pius XI kanonizował pińskiego duszochwata i postanowił, że jego relikwie zostaną oddane do Polski. Kiedy ustalono terminy i trasę , jaką miały przebyć, do oświęcimskiego proboszcza napisał jezuita odpowiedzialny za organizację oprawy transportu relikwii o. Stanisław Bednarski, proponując przyjęcie relikwii na dwie godziny w Oświęcimiu. Na przygotowania nie było wiele czasu, zaledwie miesiąc. Ks. Skarbek wraz ze społeczeństwem Oświęcimia natychmiast zabrał się do roboty.

Na granicy i w Dziedzicach
Była upalna sobota, 11 czerwca. Wczesnym rankiem do Zebrzydowic przybyli biskupi, przedstawiciele lokalnych władz oraz wierni z pogranicznych powiatów Ziemi Śląskiej. Na stację wjechał czeski pociąg tranzytowy. Trumnę z relikwiami Andrzeja Boboli przeniesiono na barkach na plac przed kościołem parafialnym. Tutaj ustawiono polowy ołtarz. Na nim złożono trumnę z relikwiami męczennika i odprawiono pierwszą na polskiej ziemi Mszę św. z nimi. Po niej relikwiarz zaniesiono na stację i umieszczono w wagonie-kaplicy już polskiego pociągu. Wierni gromadzili się na każdej z mijanych przez pociąg stacji.
Kolejną stacją, na której zatrzymał się pociąg z wagonem-kaplicą były Dziedzice. W tłumie oczekujących był między innymi generał Józef Haller ze swoimi żołnierzami oraz kompania 3 Pułku Strzelców Podhalańskich z pobliskiego Bielska. W procesji Andrzeja Bobolę przeniesiono na podwyższenie ustawione na rynku, gdzie również odprawiono Mszę św. Tutaj ktoś wpadł na pomysł, powielany potem w kolejnych miejscowościach: wierni zaczęli - na pamiątkę - pocierać o trumnę Boboli książeczki, obrazki i różańce.

Żydzi stroili domy
Punktualnie dwie minuty po dwunastej pociąg wtoczył się na stację kolejową w Oświęcimiu.
"Całą parafię opanowała radość i święta duma, że Męczennika, Proroka i Patrona Polski będziemy wcześniej witać u siebie, przed Krakowem, Katowicami i Warszawą" - zapisał w kronice parafialnej ks. Jan Skarbek. Do ustrojenia miasta kupiono tysiąc metrów materiału na flagi. Resztę wypożyczono z Mysłowic.
"Nawet Żydzi ubrali swe domy" - pisze ks. Skarbek - "twierdząc, że wtedy, kiedy ginął Andrzej Bobola, także Żydów zabijano".
W pochodzie, który zaczynał się przy stacji a kończył na moście nad Sołą, znaleźli się duchowni, siostry serafitki, burmistrz, komendant garnizonu, gimnazja, szkoły, robotnicy i rolnicy, kolejarze, straż ogniowa, stowarzyszenia z Akcją Katolicką na czele, czterysta dzieci pierwszokomunijnych i orkiestry dęte. W sumie uzbierało się dwadzieścia tysięcy wiernych. Wśród nich byli także pątnicy z okolicznych parafii śląskich i małopolskich. Na przykład z Bulowic koło Kęt przyjechały aż dwadzieścia dwie furmanki wiernych ze swoim proboszczem.
Relikwiarz wniesiono najpierw do kościoła parafialnego Wniebowzięcia NMP na chwilę krótkiej modlitwy. Potem przez rynek zaniesiono go na dziedziniec zakładu salezjańskiego, gdzie odprawiono sumę, a kazanie wygłosił przez megafony ks. Jan Skarbek, któremu cztery lata wcześniej odmówiono możliwości odprawienia Mszy św. przy ołtarzu z relikwiami wówczas jeszcze błogosławionego Andrzeja Boboli. Po Mszy świętej procesja z relikwiarzem ruszyła na dworzec, skąd punktualnie - siedem minut po piętnastej - pociąg z wagonem-kaplicą ruszył przez Libiąż i Chrzanów w stronę Krakowa. Stamtąd przez Katowice zawieziono relikwie świętego patrona do Warszawy.

Niemiecki witraż
W oświęcimskim kościele Wniebowzięcia NMP pozostał ślad pobytu w tym miejscu św. Andrzeja Boboli. To witraż w bocznym przedsionku kościoła, naprzeciw drzwi zakrystii. Wizerunek zaprojektował w 1940 roku oświęcimski malarz Adam Giebułtowski. A wykonał go... niemiecki warsztat witrażowy.
Z okazji 80. rocznicy pobytu relikwii św. Andrzeja Boboli w Oświęcimiu w muzeum na tutejszym zamku zorganizowano sesję naukową. O tym historycznym wydarzeniu i towarzyszących mu okolicznościach opowiedzieli zebranym księża: Piotr Leśniak, Tomasz Chrzan i Szymon Tracz. Z okazji rocznicy ukazała się również okolicznościowa broszura, w której zamieszczono między innymi fragmenty zapisków i zdjęć z kroniki parafialnej, dokumentujące wizytę świętego Andrzeja Boboli w Oświęcimiu.