Nowa Wieś czekała cały rok

Urszula Rogólska

publikacja 02.05.2018 05:46

- Mój 94-letni tato od dwóch miesięcy dopytywał, czy ksiądz już głosił, żeby się zgłaszać do przyjmowania pielgrzymów na noc. Tak bardzo czekamy na nich przez cały rok! - mówi Maria Adamus z Nowej Wsi.

Marta Listwan z tatą Markiem i piątką pątniczek ze Skoczowa, które w ich domu znalazły nocleg Marta Listwan z tatą Markiem i piątką pątniczek ze Skoczowa, które w ich domu znalazły nocleg
Urszula Rogólska /Foto Gość

W parafii św. Maksymiliana w Nowej Wsi pierwszy nocleg u ponad 50 rodzin znalazło około 330 osób z grup św. Brata Alberta i św. Maksymiliana. Pątnicy dopiero wyruszali z Kęt-Podlesia, a tutaj już na nich czekali parafianie wraz ze swoimi duszpasterzami: ks. proboszczem Mirosławem Wądrzykiem i ks. Wojciechem Pastwą.

Aż 20 pątników przyjęli 87-letni Tadeusz Cieślowski z córką Krystyną Piwko. - Mamy dużo miejsca w domu. Wszystkie pokoje będą dla nich, nam wystarczy kuchnia – śmieje się szczęśliwy pan Tadeusz. – Ja się tak ogromnie cieszę z tego wszystkiego – do kościoła chodzę codziennie, proszę o łaskę zdrowia i żeby radość z życia była, bo jak nie ma radości, to ze wszystkim trudniej. Ale ostatnio nas namaścili w czasie nabożeństwa olejkiem radości, więc i jestem jeszcze bardziej radośniejszy! W domu wszystko gotowe. Córka ugotowała żurek, będzie i biała kiełbaska, i jajko. Po południu poprzebierałem pościel – wyprana i wyprasowana czekała już od dawna na te 20 osób – i co mam powiedzieć więcej… dziadek się cieszy! Jutro wstanę o czwartej, jakieś śniadanie im przygotuję i coś na drogę.

Ks. Mirosław Wądrzyk po raz trzeci witał pielgrzymów wraz ze swoimi parafianami   Ks. Mirosław Wądrzyk po raz trzeci witał pielgrzymów wraz ze swoimi parafianami
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Trzeci raz przyjmuję pielgrzymów – opowiada Maria Adamus. – Najpierw było sześć czy siedem sióstr serafitek, rok temu dziewięciu pielgrzymów, teraz ma spać u nas sześciu kleryków. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i otwarci. Sama dwa razy korzystałam z gościny w czasie pielgrzymki z Oświęcimia na Jasną Górę i chciałabym się chociaż w taki sposób odwdzięczyć. Zdrowotnie nie za bardzo się czuję, żeby iść w dalszą trasę, więc chociaż tak chciałabym w pielgrzymce uczestniczyć. To wielka satysfakcja - można się spotkać, poznać nowych ludzi. Będzie gulasz, rano jakieś śniadanko. Mój 94-letni tato od dwóch miesięcy dopytywał, czy ksiądz już głosił, żeby się zgłaszać do przyjmowania pielgrzymów na noc. Tak bardzo czekamy na nich przez cały rok!

Tadeusz Cieślowski nie mógł się doczekać 20 pątników w swoim domu   Tadeusz Cieślowski nie mógł się doczekać 20 pątników w swoim domu
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Syn prowadzi grupę pielgrzymów do Częstochowy, chodzi na nią też córa, ja jeżdżę z bagażami – nie mogło być inaczej. To pomysł córki – opowiada Marek Listwan, tato ks. Łukasza i jego siostry Marty, która zaproponowała, by w tym roku przyjąć aż piątkę pielgrzymów.

Wyczekiwanie na grupy św. Maksymiliana i św. Brata Alberta   Wyczekiwanie na grupy św. Maksymiliana i św. Brata Alberta
Urszula Rogólska /Foto Gość

– Wiem z doświadczenia, jakie to miłe, kiedy się przychodzi wieczorem zmęczonym do domu, w którym na nas czekają, przyjmują z otwartymi ramionami – opowiada Marta. – Cieszy to, że nie trzeba spać w zbiorowej sali, że jest łazienka, że gospodarze zasiadają do stołu razem z nami, proszą o modlitwę w swoich intencjach... My musieliśmy trochę przeorganizować pokoje, ale bardzo się cieszymy na tę chwilę!

W domu najwięcej pracy miała mama Łucja – przygotowała dla pątników gulasz, upiekła ciasto, a kiedy tata Marek i Marta czekali na pielgrzymów, kończyła ostatnie przygotowania w domu. Do Listwanów trafiło pięć nastolatek ze Skoczowa, więc radość Marty była jeszcze większa!

Gospodarze z Nowej Wsi po raz kolejny hojnie otworzyli swoje serca i domy   Gospodarze z Nowej Wsi po raz kolejny hojnie otworzyli swoje serca i domy
Urszula Rogólska /Foto Gość

– Od trzech lat zachęcam moich parafian – pielgrzymi idą i będą na nas liczyć, na naszą gościnność – mówi ks. proboszcz Mirosław Wądrzyk. – Zapraszam, byśmy stanęli na wysokości zadania – a przez to sami stajemy się duchowymi pielgrzymami. I to bardzo cieszy… Zapraszamy i wciąż będziemy zapraszać do nas przez kolejne lata. U nas nie ma noclegowych miejsc zbiorowych. Każdy znajdzie gościnę w domu. Odkrywam co roku, że kolejni, nowi parafianie otwierają swoje domy dla pątników. To nas integruje, jednoczy, ale i pobudza do dalszego działania. Ludzie czują tę atmosferę, czują, że dzieje się coś ważnego. To nie jest tylko to przyjęcie kilku osób na parę godzin… Jest gdzieś w nas ta iskierka wiary, że przyjmując pielgrzymów, stajemy się częścią ich pielgrzymowania…